Ał, Pacino!

Recenzja filmu "M jak morderca": **

"Skąd ta blizna na pani czole?" - detektyw Ruiney (Urban) pyta wywiadującą go właśnie Christi Davies (Snow). "Wie pan, detektywie, praca dziennikarki śledczej New York Timesa to nie tylko pochwały i zaszczyty" - cedzi blondynka z ustami wydętymi w karpika. "Czasami pozostawia także blizny". Ta wymiana zdań z pierwszych kilkunastu minut filmu daje ledwie przedsmak dialogowej antyfinezji, jaką prezentuje scenariusz "M jak morderca" (pod publiczkę przetłumaczony oryginalny "The Hangman", czyli "wisielec"). 

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze