Wojciech Bąkowski (w tej roli Jacek Poniedziałek) i Zuzanna Bartoszek (Justyna Wasilewska) wyglądają niemal identycznie: androgeniczni, bez włosów, ubrani w czarne uniseksy. Ale podobieństwo jest przede wszystkim duchowe. A że sztuka obojga żywi się codziennością podpatrzoną na ulicy czy w centrum handlowym oraz intymnością wspólnego życia, często wpadają na takie same pomysły.
On wykorzystuje przewagę doświadczenia, podkrada koncepcje, nawet sny partnerki – nie zawsze zresztą świadome. Ona, o kilkanaście lat młodsza, walczy o siebie, o autonomię twórczą i osobistą. Kłócą się, nieustannie prowokują, by jeszcze w trakcie awantury zacząć tworzyć, wykorzystując gesty, wykrzyczane słowa, trzaśniecie drzwiami itd. Ich sztuka i miłość potrzebują siebie nawzajem. Trudno zresztą ocenić, gdzie kończą się prawdziwe emocje, a zaczyna kreacja. Ostentacyjnie odrzucając konwencje, bohaterowie "Serca miłości" stają się bowiem więźniami autokreacji. Ale może tylko w tym własnym świecie dobrze się czują?
Wszystkie komentarze