"Serce miłości" to portret pary polskich artystów, których symbiotyczny związek przypomina niekończący się performance. Film może stanowić wyzwanie dla widza, ale nie należy do kategorii hermetycznych przeżyć dla nielicznych.

Recenzja filmu "Serce miłości": *****

Wojciech Bąkowski (w tej roli Jacek Poniedziałek) i Zuzanna Bartoszek (Justyna Wasilewska) wyglądają niemal identycznie: androgeniczni, bez włosów, ubrani w czarne uniseksy. Ale podobieństwo jest przede wszystkim duchowe. A że sztuka obojga żywi się codziennością podpatrzoną na ulicy czy w centrum handlowym oraz intymnością wspólnego życia, często wpadają na takie same pomysły.

"Serce miłości" - w więzieniu autokreacji

On wykorzystuje przewagę doświadczenia, podkrada koncepcje, nawet sny partnerki – nie zawsze zresztą świadome. Ona, o kilkanaście lat młodsza, walczy o siebie, o autonomię twórczą i osobistą. Kłócą się, nieustannie prowokują, by jeszcze w trakcie awantury zacząć tworzyć, wykorzystując gesty, wykrzyczane słowa, trzaśniecie drzwiami itd. Ich sztuka i miłość potrzebują siebie nawzajem. Trudno zresztą ocenić, gdzie kończą się prawdziwe emocje, a zaczyna kreacja. Ostentacyjnie odrzucając konwencje, bohaterowie "Serca miłości" stają się bowiem więźniami autokreacji. Ale może tylko w tym własnym świecie dobrze się czują?

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze