Podczas wyborów prezydenckich w 2012 roku prawie we wszystkich 100 tys. lokali wyborczych zainstalowano kamery. Rosjanie dzięki nim mogli obserwować on-line przebieg głosowania. Po ogłoszeniu wyników wybuchły masowe protesty przeciw fałszerstwom wyborczym. W 2018 roku kamer było już mniej, a zapis z nich nie był dostępny dla obywateli już dzień po wyborach.
Niezależni obserwatorzy nagrywali transmisję z kamer w dniu głosowania. Teraz przeglądają zapisy z prawie 8 tys. lokali. Zaobserwowali już oszustwa dotyczące frekwencji, ale też przypadki przemocy fizycznej, dorzucania kart do głosowania. Po co to robią, jeśli sami mówią, że nie interesują ich oficjalne wyniki wyborów (bo te zostały określone już poprzez niedopuszczenie do wyborów niezależnych kandydatów)?
Zobacz rozmowę Adama Puchejdy z serwisu 'Mam prawo wiedzieć' z Romanem Udotem - niezależnym obserwatorem rosyjskich wyborów z Ruchu 'Gołos'.
Więcej na temat rosyjskich fałszerstw wyborczych można się będzie dowiedzieć na warszawskim spotkaniu
'Obserwacja wyborów w Rosji: fałszerstwa, represje, opór'.
Wszystkie komentarze