Przyjeżdżają na niego tysiące turystów. Dzięki imprezie 200-tysięczne miasto zarabia około 7 milionów dolarów. ?Festiwal Psiego Mięsa i Owoców Liczi? zaczął się właśnie w południowochińskim Yulin. Chińczycy tradycyjnie wierzą, że spożywanie mięsa psów w czasie letnich upałów przynosi szczęście i zdrowie. Może zginąć nawet 10 tysięcy psów. Festiwal w Yulin jest na celowniku obrońców praw zwierząt z całego świata, gdyż psy przed zabiciem są torturowane. W tym roku ogłoszono nawet likwidacje imprezy. Niestety przedwcześnie.
Wszystkie komentarze
nie mam nic przeciwko jedzeniu świń, krów, psów, szczurów i czego tylko ludzie chcą. Ale tu bardziej chodzi o to jak te psy są traktowane przed zabiciem - np bite pałkami żeby poprawić smak mięsa. to już jest bezsensowne bestialstwo.
Są też pieczone i gotowane żywcem, gdyż amatorzy uważają, że cierpienie poprawia smak. Potworność trudna do wyobrażenia.
Nie wiem dlaczego ktoś zminusował Twój wpis. Tak właśnie traktowane są psy w Chinach, Wietnamie, Kambodży czy Indonezji. Nie jest to normą szczęśliwie, ale są niestety rejony, lokalne tradycje albo zwyczajny sadyzm, gdzie takie tortury są praktykowane. Niekiedy na chińskich stronach pojawiają się filmiki, na których uwidocznione są te potworności, umieszczane przez zadowolonych z siebie sprawców. Można je zobaczyć np na stronie FIGHTDOGMEAT. Dla mnie jeden z najkoszmarniejszych obrazów, przez który czasami nie mogę zasnąć, to widok małego szczeniaczka pieczonego nad ogniskiem. Oczywiście żywego. Nie zamykam oczu i nie udaję, że to się nie dzieje. Podpisuję, rozpowszechniam. Ale mam potworne poczucie bezradności. Zmiana może przyjść tylko z wewnątrz. Biorąc pod długą uwagę historię skomplikowanych relacji Chin z zachodem, toczących się w cieniu kolonialistycznego poczucia wyższości, część Chińczyków z niechęcią patrzą na próby dyktowania im jak mają funkcjonować płynące z zachodu i nie tylko. Na szczęście coraz liczniejsza jest grupa miłośników zwierząt, którzy robią co mogą, żeby ratować psy, koty i inne zwierzęta przed okrutnym losem.
To wszystko prawda, popieram. Z wyjątkiem jednego: jedzenie mięsa w dzisiejszym świecie jest do uniknięcia. Nie spożywam go od 30 lat, i żyję, ciesząc się dobrym zdrowiem :) A dobrowolna rezygnacja nastąpiła jeszcze w okresie dziecięcym, więc dorastanie obyło się bez wkładek mięsnych.
Na sumieniu mam tylko rybki z akwarium (podobno odeszły z przyczyn naturalnych) oraz kilka chomików, które wybrały wolność.
"...jedzenie mięsa w dzisiejszym świecie jest do uniknięcia..."
Nie zapominaj, że jest to Twoje doświadczenie i niekoniecznie musi się przekładać na życie innych ludzi. Nie jestem aż takim optymistą we wspominanej przez Ciebie materii, choć humanizm nakazuje takie rozumienie świata. Organizmy są bardzo różne, nawet w obrębie jednego gatunku, mięsożerne i roślinożerne. Organizm roślinożerny potrafi zsyntetyzować, to czego nie potrafi organizm mięsożerny. Zmuszenie organizmu mięsożernego do odżywiania się roślinnego skutkuje w najlepszym przypadku niedożywieniem, a w gorszym anemią. Znam taki przypadek. Wbrew pozorom problem nie jest tak prosty jakby się chciało.
Miałam na myśli statystykę. Z racjonalnego punktu widzenia nie da się zmienić Świata teraz i tu aby wszyscy przestali jeść mięso. Tendencja jest natomiast optymistyczna. Spożycie mięsa chyba spada. (nie jestem pewna). Racjonalne wydaje się też namawianie do ograniczenia niż do zaprzestania całkowitego, jest to po prostu bardziej prawdopodobne. Również dlatego, że ludzkość nie wyżywi się gdy będzie jeść mięso - jest nas za dużo. Zdrowiej jest ograniczyć mięso. Z uwagi na środowisko i kondycję planety należy zmniejszyć produkcję białka zwierzęcego na rzecz białka roślinnego (mniejsze zanieczyszczenie powietrza ale też mniejsze zużycie wody). Z perspektywy długofalowej wydaje się, że ludzkość zmierza jednak w kierunku syntezowania żywności. Cierpienie zwierząt jest potwornie trudne dla każdego empatycznego człowieka, ale należy się skupić na tym co zmniejszy to cierpienie, ograniczy, a nie na naszych trudnościach i naszych osobistych uczuciach.
Krów koni owiec?
Ale wszystko jest w porządku, jeśli zbuduję przedsiębiorstwo zajmujące się unicestwianiem zwierząt, rzeźnię, dla niepoznaki zwane ubojnią, które produkuje wyłącznie śmierć.