W wyniku Hołodomoru, czyli Wielkiego Głodu w latach 1932-33, na Ukrainie zmarły miliony osób. Prawie w każdej ukraińskiej rodzinie doszło do tragedii. Dodatkowo do lat 90. nie można było o tym w ogóle mówić. Jak ważny dla Ukraińców jest dziś ten temat? Czy pamięć o Wielkim Głodzie przetrwała, czy jest to tylko pamięć prywatna? Zapytaliśmy mieszkańców Kijowa, czym w krainie czarnoziemu wywołany był Wielki Głód.

Badacze Hołodomoru nie ma wątpliwości, że był on wywołany sztucznie. Różne są oceny liczby jego śmiertelnych ofiar. Najbardziej ostrożne mówią o około 2,5 miliona ofiar. Najczęściej przyjmuje się jednak 4 miliony. Przed Wielkim Głodem w Ukraińskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej mieszkało nieco ponad 30 mln ludzi. Rafał Lemkin, twórca pojęcia ludobójstwa, uważa Wielki Głód za klasyczny przykład takiej zbrodni.

Związek Radziecki kazał o Hołodomorze zapomnieć. W oficjalnym świecie radzieckim, ukraiński głód nie istniał. Nie wspominano o nim w prasie ani w publicznych przemówieniach. - Ukraińcom nie wolno było mówić o klęsce głodu. Obawiali się publicznie obchodzić żałobę. Nawet, gdyby się odważyli, nie mieli świątyń, żeby się pomodlić. Nie mieli grobów, żeby je umaić. Niszcząc na Ukrainie wiejskie instytucje, władze zadały cios publicznej pamięci - pisze w 'Czerwonym głodzie' Anne Applebaum. Dopiero odzyskanie niepodległości pozwoliło na odkrywanie prawdy o ludobójstwie. Od 1998 roku Dzień Pamięci Ofiar Głodu obchodzony jest na Ukrainie jako święto państwowe. Od 2009 roku Ukraina, a za nią 15 innych państw, oficjalnie uznają Hołodomor za ludobójstwo.

Podziel się opinią na ten temat! Piszcie: listy@wyborcza.pl.
Więcej
    Komentarze
    Co na troll dyżurny alakyr...?
    już oceniałe(a)ś
    3
    0