Przed wyborami PiS obiecywało, że po 'dobrej zmianie' pensje Polaków wzrosną. Będą podwyżki, ale na razie dla ludzi władzy. O czym w kampanii wyborczej nikt się słowem nie zająknął. 'Po prostu za taką harówę należy się jakaś zapłata' - komentuje poseł PiS Stanisław Pięta.
Z kolei szefowa kancelarii premiera Beata Kempa w rozmowie z Wyborczą.pl stwierdza, że trzeba 'uporządkować sytuację', bo 'regulacje wszelkie spowodowały tego typu anomalie, że dyrektorzy zarabiają więcej niż ministrowie'. Według opozycji to skok na kasę i dojna zmiana. Kto ile dostanie i skąd na to pieniądze - o tym w materiale.
Wszystkie komentarze