Polscy lekarze nie są uczeni podstawowych zasad komunikacji z pacjentami i ich rodzinami - mówi Zbigniew Szawarski, etyk, przewodniczący Komitetu Bioetyki Polskiej Akademii Nauk.
Więcej
    Komentarze
    Pan profesor słusznie zauważa ,że niektórym z lekarzy zdającym u niego egzamin nie powierzyłby do leczenia ani swojej rodziny,ani nikogo bliskiego.W pełni potwierdzam tę opinię.U nas utarło się,że lekarz to pan życia i śmierci ,jest ponad oczekiwania pacjenta, etyka zawodowa jego nie dotyczy.Chcesz być leczony ,to złóż pokłon panu doktorowi ,to może poświęci ci odrobinę uwagi ,zainteresuje się twoim schorzeniem ,wysłucha o innych problemach zdrowotnych - które mogą mieć wpływ na przebieg choroby ,dowie się o lekach ,które zażywasz ,żeby nie działały antagonistycznie wobec nowego leczenia itd, itd.Częściej jednak zdarza się ,że jesteś tylko przedmiotem leżącym w łóżku szpitalnym ,pomruczą nad tobą w czasie wizyty lekarskiej ,ale ty i tak nie domyślisz się co zdecydowali ,albo na co wskazują wyniki laboratoryjne..Przechodzę od kilku miesięcy długą drogę leczenia ,nikt nie jest zainteresowany żeby poinmformować mnie jakie rokowanie w mojej sytuacji ,wykupiłam worek leków,które dawały fatalne objawy ,musiałam odstawiać po kolei.Wywiadu o problemach związanych z moimi dziwnymi reakcjami na leki nikt nie wysłuchał.Widzę życie i pracę tych lekarzy ,w ciągłym biegu ,a po pracy w szpitalu dalszy dyżur w prywatnej przychodni ,gdzie kończą pracę póżnym wieczorem.Czy w takiej gonitwie można myśleć o odczuciach pacjenta ,czy jego oczekiwaniach ?Człowiek to nie robot napędzany sztuczną energią ,to żywy organizm ,który ma określone możliwości i nadmiar pracy go zniszczy.Złość pacjentów w zderzeniu z chronicznym zmęczeniem lekarzy - jak to się skończy ?Na poprawę sytuacji dla pacjentów raczej nic nie wskazuje.
    @Bogusława Zapotoczny Jakie zatem widzi Pani wyjście z sytuacji? Bo na podstawie Pani postu widzę dwa: - zmuszenie lekarzy, żeby mieli czas dla pacjenta - zapłacenie im takich pieniędzy, żeby po pracy nie musieli biec na dodatkowy dyżur i mieli czas dla pacjenta. Wybór należy do społeczeństwa. Przypominam tylko powiedzenie 'z niewolnika nie ma robotnika'.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Kurnak, nie ma wersji dla umiejących czytać? Jakbym chciał oglądać filmiki, to bym youtube włączył.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Mądre ,prawdziwe słowa. W wielu wypadkach nie potrzeba wiedzy ale chęci i zrozumienia drugiego człowieka.Wystarczy odrobina empatii a mamy połowę sukcesu w leczeniu.
    już oceniałe(a)ś
    4
    2
    Duże znaczenie w tym problemie ma, mentalnośc i kultura osobista społeczeństwa. A ta jak wiadomo nie jest jedną z przodujących.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Dziwne. Wszyscy lekarze, z którymi miałam do czynienia (a nazbierało się ich trochę, choćby dlatego, że byłam 8 razy operowana, w róznych spzitalach i w różnych miastach), rozmawiali ze mną, wyjaśniali, odpowiadali na pytania. Żaden nie burczał, nie traktował mnie per noga, nie zwracał się w trzeciej osobie, nie uciekał w wymyślne słownictwo medyczne. Raz mieli dla mnie więcej czasu, raz mniej, raz się uśmiechali, raz nie - ale naprawdę byli bardzo w porządku. KAŻDY. W innym kraju żyję czy jak? Zastrzeżenia miałabym do pielęgniarek, które kompletnie nie znają praw pacjenta i części z nich brakuje kultury osobistej.
    już oceniałe(a)ś
    2
    1
    Racja w 100%. Doświadczyłem tego na własnej skórze. 2010 złamany staw skokowy. Szpital im Marciniaka we Wrocławiu. Mówili o mnie w trzeciej osobie pokazując palcami i... poszli. 2015 odwodnienie i zasłabnięcie po wycieczce rowerowej w Austrii. Szpital w Klagenfurcie. Nikt mnie nawet nie dotknął nie mówiąc dlaczego to robi, jakie jakie będą tego skutki itd. Byłem pacjentem nie workiem ziemniaków.
    już oceniałe(a)ś
    6
    5
    To jest temat dnia?
    już oceniałe(a)ś
    27
    30