Przychodzi do domu człowiek, którego wcześniej nie znałaś. Najpierw rozmowa, uśmiechy, spojrzenia. A za kilka dni esemes o tym, że zimny wiatr i warto założyć czapkę. I przytulenie, gdy wali się świat.
"Po kilku miesiącach lockdownu zaczęły im drżeć kolana, nie mogli pokonać dwóch schodków, kołowało im się w głowach. Seniorzy zaczęli się bać spacerów". Rozmowa z Joanną Mielczarek, dyrektorką stowarzyszenia mali bracia Ubogich
Pandemia sprawiła, że są jeszcze bardziej samotni. Nie dostrzegamy starszych osób, a przecież nikt z nas nie chce być niewidzialny, szczególnie w okresie świąt - przekonuje Joanna Mielczarek, szefowa Stowarzyszenia mali bracia Ubogich.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.