Nie podniosłam łapki w górę, gdy magazyn "Vogue" pochwalił się sesją Ołeny i Wołodymyra Zełenskich sfotografowanych kilka tygodni temu w Kijowie przez Annie Leibovitz. Nie dałam też łapki w dół.
"Nie mogłam powstrzymać myśli, że koszula Zełenskiej ma ten sam rdzawy odcień, co spalone rosyjskie czołgi" - pisze dziennikarka magazynu "Vogue", który zorganizował sesję żony prezydenta Ukrainy z Annie Leibovitz.
W jej archiwum znalazłem listy od czytelników po 11 września. Zionęły nienawiścią. A przecież Susan mówiła jedynie: możemy wspólnie trwać w żałobie, ale nie możemy wspólnie pogrążyć się w głupocie.
Kiedy Susan była z Annie, ludzie nie mogli usiedzieć z nimi przy obiedzie, ponieważ zachowywała się tak sadystycznie, obraźliwie, okrutnie. (...) Susan sprawiała wrażenie, jakby chciała uciec od zaangażowania, a swój dyskomfort przejawiała...
Nie każdemu podoba się roznegliżowana sesja z Sereną Williams w 6. miesiącu ciąży autorstwa Annie Leibovitz.
Życie innych wydało mi się tak fascynujące i pełne przygód, że zapomniałam zaplanować własnego - o Annie Leibovitz pisze Małgorzata Czyńska
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.