W IPN zlustrowali 50 tys. oświadczeń lustracyjnych. Zostało im ćwierć miliona. Mają posadę na ćwierć wieku
Jak twierdzi Mariusz Kamiński, koordynator służb w rządzie PiS, inwigilacja dotyczyła głównie dziennikarzy z redakcji ?Rzeczpospolitej?. Byli szefowie służb: legalnie szukano źródeł przecieków tajnych dokumentów.
Za wypadek prezydenckiej limuzyny obecny szef BOR obciąża poprzedników i policję eskortującą kolumnę. Nie chce powiedzieć, czy samochód był właściwie dobrany.
O szóstej rano policja weszła do domu biegłego, który zidentyfikował głos gen. Błasika w kokpicie tupolewa. Pytała, kto na niego naciskał.
Zły dobór samochodu dla prezydenta to główny zarzut wstępnej ekspertyzy w sprawie piątkowego incydentu z bmw, którym jechał Andrzej Duda. Zamachu nie było. Ale w BOR mogą się spodziewać dyscyplinarki, bo limuzyna jeździła na starych oponach.
Upieramy się przy twierdzeniu, że IPN przy sprawie teczki ?Bolka? nie zachował standardów placówki naukowej i instytucji publicznej.
W piątek Mariusz Kamiński ma przedstawić sejmowej speckomisji listę dziennikarzy inwigilowanych w czasach rządów PO-PSL oraz wyniki audytu w służbach specjalnych.
Nie spodziewaliśmy się, że najnowsza odsłona lustracyjnej rewolucji tak szybko zacznie pożerać własne dzieci. Od piątku wieczorem na prawicy krąży hiobowa wieść: w IPN odnalazła się teczka pracy tajnego współpracownika SB, którym ma być Jerzy Zelnik.
Ochrona prezydenta jechała w samochodach z napędem na cztery koła. A Andrzej Duda w pancernym aucie podatnym na poślizgi. Przyczyną piątkowego wypadku limuzyny prezydenta był przede wszystkim niewłaściwy dobór pojazdu.
Instytut Pamięci Narodowej szukał materiałów na temat współpracy gen. Jaruzelskiego z Informacją Wojskową oraz wydarzeń z października 1956 i grudnia 1970 r. Co znaleziono - okaże się po otwarciu dokumentów, które policja zabrała z willi.
Prokurator Marcin Gołębiewicz z IPN (zapewne fan Monty Pythona i skeczu o tym, że ?nikt się nie spodziewa hiszpańskiej inkwizycji?) nie musiał bez zapowiedzi wkraczać z policją do domu wdowy po gen. Wojciechu Jaruzelskim. Polskie prawo określa...
IPN opracował listę 21 byłych dygnitarzy PRL, którzy mogą ukrywać tajne materiały. Rewizje zaczął od domu gen. Jaruzelskiego
Sprawdziliśmy losy czterech kolegów Lecha Wałęsy z wydziału W-4, na których donosił TW "Bolek".
Prokuratorzy IPN przeszukali warszawski dom generała. Prawdopodobnie szukali prywatnego archiwum Wojciecha Jaruzelskiego. - W wyniku czynności procesowych prokurator IPN zabezpieczył 17 pakietów dokumentów - poinformowała rzeczniczka Instytutu...
Wdowa po generale Czesławie Kiszczaku swoją ofertą ?sprzedaży? pomogła załatwić IPN-owi trzy sprawy. Pierwsza - dowieść, że w kwestii Wałęsy rację mieli jego przeciwnicy, których IPN wspierał i promował. Druga - przypomnieć, że IPN jest wciąż...
Teczka "Bolka" jest pełna wątpliwości. Jedno z doniesień skopiowano na papierze ze szwedzkimi znakami wodnymi. Zapiski z podpisem "Lech Wałęsa" z tego samego okresu znacznie się różnią. Trzy dokumenty już dawno sąd i grafolog uznali za sfałszowane.
Fundamentalna zasada procesu karnego mówi, że wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego.
Z rosnącym niedowierzaniem obserwuję ujawnianie kolejnych materiałów zabranych przez IPN z domu generała Czesława Kiszczaka. W drugiej odsłonie tego spektaklu, po teczce agenta ?Bolka", mamy prezentację kopii papierów zabranych z gabinetu byłego...
Koordynator służb Mariusz Kamiński zapowiedział wczoraj, że ujawni, kogo i jak inwigilowano.
Z teczki TW "Bolka" wynika, że jego intensywna współpraca z SB trwała od grudnia 1970 do lipca 1971 r. Donosami obciążył wtedy ok. 20 osób. Kilku z nich mógł poważnie zaszkodzić. Bezpiece urwał się w 1976 r.
Nad nową relikwią IV RP... W tej gablocie i w całej sprawie teczek ?Bolka? skupia się bowiem wszystko to, co IPN zrobił i czego nie zrobił w sprawie Lecha Wałęsy.
Instytut Pamięci Narodowej ujawnił materiały z teczki tajnego współpracownika SB o pseudonimie ?Bolek?, skonfiskowanej w domu gen. Czesława Kiszczaka, byłego szefa peerelowskich służb specjalnych.
Teczki agenta "Bolka" dają obraz niejednoznaczny: intensywna współpraca przez dwa pierwsze lata po grudniu '70, potem stopniowe wycofywanie się. Wałęsa zaprzecza, by był autorem donosów.
Spiesząc się z ujawnieniem teczki Lecha Wałęsy, prezes IPN Łukasz Kamiński chce polepszyć swoją pozycję w walce o następną kadencję. Ale wie też, że nie jest w stanie utrzymać w tajemnicy materiałów przejętych z "szafy Kiszczaka".
Dopiero grafolog oceni, czy dokumenty z "szafy Kiszczaka" były pisane przez Lecha Wałęsę. - Bo to, że są autentyczne, znaczy, że zostały wytworzone przez bezpiekę - podkreśla prezes IPN. Ale PiS jest już pewne. - Projekt "wolna Polska" mógł być...
Teraz fala gnoju wylewa się na Lecha Wałęsę, bez którego być może nie byłoby demokratycznej Polski, a Jarosław Kaczyński przechodziłby właśnie na skromną emeryturę po latach pracy w jakimś zapomnianym przez władzę instytucie badawczym.
IPN ogłosił, że w pierwszym pakiecie dokumentów przejętych z domu zmarłego szefa MSW jest teczka pracy agenta o kryptonimie ?Bolek? z podpisem Lecha Wałęsy. Prezydent powtarza: materiały są sfałszowane.
W stanie wojennym władza komunistyczna za wszelką cenę próbowała skompromitować Lecha Wałęsę, który nie chciał zdradzić "Solidarności". Oskarżenia o współpracę agenturalną z SB są echem tej operacji.
W domu zmarłego generała prokuratorzy IPN znaleźli tajne dokumenty. Na razie nie ujawniają, co w nich jest. Prezes IPN twierdzi, że wdowa po Kiszczaku chciała je sprzedać za 90 tys. zł. Maria Kiszczak zaprzecza.
Źródło w ABW: audyt w Agencji to koncert życzeń polityków PiS, którym w minionych latach służby zaszły za skórę. Ale główne tematy to Smoleńsk oraz funkcjonariusze służb w spółkach skarbu państwa.
Zlecenie zabójstwa - pod takim zarzutem został zatrzymany Roman Kotliński, b. ksiądz, poseł Ruchu Palikota i redaktor naczelny antyklerykalnego tygodnika ?Fakty i Mity?.
Czy sprawa nielegalnej inwigilacji dziennikarzy, adwokatów i urzędników państwowych kończy się z odejściem komendanta głównego policji Zbigniewa Maja i piątkowym oświadczeniem prokuratury, że nie znalazła "śladów jakiegokolwiek przestępstwa"? I czy...
Prokuratura odrzuciła raport policji w sprawie inwigilacji dziennikarzy za rządów PO. To jeden z powodów szybkiej dymisji szefa KGP.
Prokuratura odrzuciła podejrzenia Komendy Głównej Policji w sprawie inwigilacji dziennikarzy w czasach rządów PO. To jeden z powodów szybkiej dymisji szefa KGP insp. Zbigniewa Maja.
Zbigniew Maj przejdzie do historii jako komendant główny policji najkrócej pełniący funkcję. Odchodzi i skarży się, że padł ofiarą ?policyjnej prowokacji?.
Wiadomo, jak nadużywał prawa Zbigniew Ziobro w czasach, gdy był ministrem i prokuratorem generalnym. Ale niewiele osób wie, że udowodniono mu w sądzie kłamstwo i nakłanianie świadka do fałszywych zeznań. Wyrok w tej sprawie właśnie się uprawomocnił.
Wbrew twierdzeniom Antoniego Macierewicza na miejscu tragedii w Smoleńsku natychmiast zjawili się polscy prokuratorzy, eksperci od wypadków lotniczych oraz służby specjalne.
- Ta komisja pozwoli przywrócić honor państwu polskiemu, które opuściło swoich przywódców - oświadczył Antoni Macierewicz. Powołał zespół, który ponownie zbada katastrofę smoleńską.
Podkomisja do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej liczy 21 członków. Wcześniej działali w zespole Macierewicza lub przy ?Konferencjach smoleńskich?. Są zwolennikami teorii zamachu i wybuchów.
Panie Prezydencie, ośmielamy się pisać do Pana, jako bohaterowie książki ?Resortowe dzieci?, której współautorką jest wybitna polska publicystka Dorota Kania. Jesteśmy winni jej wdzięczność, bo mimo że nasze rodziny nie posiadają korzeni w aparacie...
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.