- poniedziałek, 19 lutego 2018
-
Felieton Rafał Steca. "Boniek zmodyfikował konkursową arytmetykę ? wziął pod uwagę wyłącznie uzyskane odległości ? co wyniosło Hulę na medal, a następnie objaśnił: 'Ci, co skaczą najdalej, są najlepsi. Reszta nie ma znaczenia'.''
A co wynika z takiej zmodyfikowanej arytmetyki? Co, gdyby zapomnieć o punktach za wiatr i styl?
''Kamil Stoch traci nie tylko złoto wykute w Pjongczangu, w którym lądował aż sześć metrów za Andreasem Wellingerem i pół metra za Robertem Johanssonem, ale również złoto zdobyte na dużej skoczni w 2014 r. w Soczi, gdzie o zabrakło mu metr do Noriakiego Kasai. Z multimedalisty prężącego się na szczycie polskiego rankingu wszech czasów zimowych olimpijczyków zmalałby zatem do triumfatora pojedynczego.''
A to dopiero początek.
Rafał Stec: Igrzyska nienawiści
Gdyby medale na igrzyskach w Pjongczangu rozdawał skoczkom narciarskim Zbigniew Boniek, nasz mistrz Kamil Stoch nie wziąłby złota, lecz brąz.
Pjongczang 2018. Brąz polskich skoczków w drużynówce [ZAPIS RELACJI]
Michal Szadkowski