- wtorek, 31 stycznia 2017
-
Prof. Jan Widacki: Sprawa Wałęsy nie jest zamknięta
Instytut Pamięci Narodowej nie udostępnił opinii grafologicznej na temat pisma z teczki TW "Bolka" adwokatom reprezentującym Lecha Wałęsę. To pokazuje jak IPN traktuje tę sprawę - uważa prof. Jan Widacki, pełnomocnik Wałęsy.
-
- To wszystko, czego dowiedzieliśmy się dzisiaj, to jest element wojny z Lechem Wałęsą, wojny z polską historią, prowadzonej przez PiS i przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego od lat. To symboliczny dzień - powiedział Grzegorz Schetyna na konferencji prasowej w Sejmie.
Lider PO przypomniał, że Jarosław Kaczyński i Lech Kaczyński swego czasu byli blisko Lecha Wałęsy. - Pamiętam jak bracia Kaczyńscy promowali i proponowali Lecha Wałęsę, nominowali go tak naprawdę w wyścigu prezydenckim w 1990 roku. Później pamiętam jak te drogi się rozeszły i pamiętam tę wojnę między środowiskiem Jarosława Kaczyńskiego i Lecha Wałęsy - mówił Schetyna.
Jego zdaniem, "PiS wydaje wyrok na Lecha Wałęsę, na polską historię". - IPN realizuje politykę PiS, politykę partyjną, politykę niszczenia autorytetów, mówię to z pełną odpowiedzialnością - oświadczył szef PO.
-
"Bolek" to Wałęsa. Ale istotne jest, że zerwał współpracę z SB. I jak to zrobił [ROZMOWA]
Komuniści mieli przekonanie, że Lech Wałęsa jest informatorem kłopotliwym, który przynosi więcej problemów niż korzyści. Na koniec SB zgadza się, aby kierownictwo Stoczni im. Lenina wyrzuciło go z pracy - ekspertyzę IPN w sprawie TW "Bolka" komentuje historyk Jan Skórzyński
-
- Można powiedzieć w sposób jednoznaczny, że sprawa dotycząca współpracy Lecha Wałęsy jako TW ?Bolek? w latach 1970-1974 została w tym sensie zakończona i wyjaśniona, że nie pozostawia ta opinia żadnych innych możliwości niż interpretacja, że Lech Wałęsa w tym okresie był tajnym współpracownikiem o pseudonimie ?Bolek" - powiedział podczas briefingu w Sejmie senator Jan Żaryn.
Jak zaznaczył, dokumenty przedstawione we wtorek świadczą o "świadomej współpracy" Wałęsy. Dodał, że historycy mogą teraz "w pełni odpowiedzialnie mówić i pisać", że Wałęsa był tajnym współpracownikiem SB w latach 70.
-
W sprawie Lecha Wałęsy oświadczenie wydał przewodniczący Solidarności, Piotr Duda:
Z przykrością musimy przyjąć do wiadomości, że nasz pierwszy przewodniczący był tajnym współpracownikiem służb bezpieczeństwa PRL.
Bardzo dobrze się stało, że w sposób jednoznaczny zostało to rozstrzygnięte, bo tylko prawda ? bez względu na to jak trudna ? jest wartością nadrzędną. Czas żeby i sam zainteresowany wreszcie stanął w prawdzie, co powinien już zrobić wiele lat temu. Dzisiaj nie budziłoby to tak dużych emocji.
Ocenę jego działalności pozostawiamy historykom, a wybaczenie i rozliczenie pozostawiamy tym, którym jego działalność wyrządziła szkodę.
Nie zmienia to jednak faktu, że Lech Wałęsa ma swoje miejsce w historii i był pierwszym przewodniczącym Komisji Krajowej Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego ?Solidarność?.
-
- Opinia Instytutu Ekspertyz Sądowych ws. teczki TW "Bolek" niczego nie wyjaśnia - powiedział pełnomocnik Lecha Wałęsy prof. Jan Widacki. W jego ocenie, porównywanie obecnego pisma Wałęsy z tym z lat 70. jest bez wartości dla oceny rękopisów.
Jak mówił w Polsat News Widacki, wydana przez biegłych opinia w tej sprawie opiera się między innymi na rękopisach Lecha Wałęsy powstałych do roku 2016.
- Ten materiał z lat 2000 jest zupełnie bez wartości dla oceny rękopisów z lat 70. W latach 70. Lech Wałęsa był prostym robotnikiem, który niewiele posługiwał się pismem ręcznym. Jego pismo z tego okresu jest pismem bardzo niewyrobionym, typowym dla robotnika fizycznego. Po roku 80. jego pismo z tego okresu jest pismem zupełnie innej klasy. Branie tego materiału, jako materiału porównawczego, jest z kryminalistycznego punktu widzenia bez sensu. Pobieranie próbek pisma Lecha Wałęsy dzisiaj - jest dla tego postępowania bez sensu, dlatego Lech Wałęsa odmówił - tłumaczył Widacki.
Jak mówił, ani on ani Wałęsa nie otrzymali i nie zapoznali się z opinią przygotowaną przez Instytut Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna w Krakowie.
- Te wszystkie wypowiedzi, które teraz padły, te wszystkie stwierdzenia, wychodzą z założenia, że ta opinia Instytut Ekspertyz Sądowych ostatecznie zamyka sprawę. Ostatecznie coś wyjaśnia. Chciałem powiedzieć, że to jest opinia złożona w procesie - mówił Widacki.
-
Jarosław Kurski: U Lecha Wałęsy nastąpił rodzaj wyparcia. On tak głęboko uwierzył, że bezpiekę zrobi w konia, weźmie pieniądze ich zwycięży. I mówiąc szczerze - zwyciężył. Zerwał współpracę w 1976 roku.
Nie ja jeden byłem zachwycony Lechem Wałęsą. Także Krzysztof Wyszkowski, Lech Kaczyński mówią w mojej książce o tym, że Wałęsa był genialnym przywódcą.
-
Jarosław Kurski, pierwszy zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" mówi w TVN24: - To są żadne rewelacje. O tym, że Lech Wałęsa miał ten epizod było wiadomo już pod koniec lat 70. Rzecz w tym, że dzisiaj chodzi o to, by odwrócić hierarchię autorytetów. Pokazać, że Lech Wałęsa jest agentem a nie bohaterem, a prawdziwy bohater to Lech Kaczyński, Andrzej Gwiazda, Anna Walentynowicz.
Dla mnie to przykra chwila i smutny dzień. Żal mi Lecha Wałesy. On jest obiektem nagonki, do tego doszła śmierć syna. Wszystko to układa się w obrzydliwy dance macabre.
Mam do niego osobisty stosunek, byłem jego rzecznikiem w okresie "wojny na górze", kiedy bracia Kaczyńscy byli jego współpracownikami. Znakomicie wiedzieli o tym epizodzie. Wszyscy wszystko wiedzieli, ale wtedy to braciom Kaczyńskim nie przeszkadzało, żeby promować go na kandydata na prezydenta. Jarosław Kaczyński był szefem jego kancelarii. I wszystko było w porządku, dopóki Lech Wałęsa go z tej kancelarii nie wyrzucił.
-
Jerzy Borowczak, działacz opozycji demokratycznej w PRL mówi w TVN24: - Przeciwnicy Lecha Wałęsy, którzy byli już w stoczni, nie odpuścili i cały czas go grillują. Mówienie, że donosił na kolegów i oni przez niego cierpieli, jest bzdurą. Oni pracowali w stoczni do emerytury. To jest wierutne kłamstwo i ja w to nie wierzę. Mojej opinii o Lechu Wałęsie to nie zmieni.
-
Prof. Skórzyński: Współpraca miała wymiar regularny do 1972 roku, już w 1973 znacznie zmniejsza swoją intensywność. Wałęsa nie przychodzi na spotkania, albo przychodzi i mówi, że nie ma nic ciekawego do powiedzenia. Na pytania o zachowanie konkretnego kolegi mówi, że nie wie, bo był na zwolnieniu lekarskim. Używa tanich chwytów, by wykręcić się od donoszenia. Jego raporty obfitują w takie wypowiedzi generalne, za co dostaje po uszach.
-
Zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego władza groziła Lechowi Wałęsie, że ujawni materiały o jego współpracy z SB. Przywódca "Solidarności" nie uległ i nie zdradził. Ale sprawa ciągnie się za nim do dzisiaj.
-
Prof. Skórzyński w TVN24: - Lech Wałęsa nie musiał wtedy patrzeć na to tak, jak my patrzymy. Mógł podjąć współpracę w przekonaniu, że będzie mógł jakoś wpływać na ocenę sytuacji przez aparat bezpieczeństwa. Wiemy na pewno, że dosyć szybko, po mniej więcej 1,5-rocznym okresie intensywnej, tradycyjnej współpracy, "Bolek" zamienia się w niesfornego współpracownika.
-
Prof. Jan Skórzyński, historyk z Collegium Civitas w TVN24: - Te dokumenty są przekonywujące. One dosyć dokładnie opisują tę historię, która oczywiście jest znacznie bardziej skomplikowana niż sposób, w jaki to przedstawił pan prezes Szarek. To historia młodego robotnika, który parę lat wcześniej przyjechał ze wsi do wielkiego miasta. W grudniu 1970 roku trochę przypadkiem, trochę z własnego wyboru staje się przywódcą wielkiego protestu i zostaje rozpoznany przez aparat bezpieczeństwa. Podczas aresztowania SB nakłania go do podjęcia współpracy.
Dokładnie nie wiemy, jak wyglądały te dni, które Wałęsa spędził na komendzie, ale wiemy, że były to dni terroru, skierowanego przez państwo komunistyczne przeciw protestującym robotnikom. Nawet jeśli Wałęsa nie był bezpośrednio jego obiektem, widział regularne maltretowanie i bicie zatrzymanych kolegów. Był w dodatku młodym ojcem, dwa miesiące wcześniej urodził mu się pierwszy syn, było jasne, że chciał szubko wrócić do domu.
-
fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Z komunikatu Prokuratury Krajowej:
Biegli dysponowali obszernym materiałem porównawczym w postaci 142 dokumentów, które w okresie od 1963 roku do 2016 roku sporządził lub podpisał Lech Wałęsa. Były to m.in.:
- dokumenty sporządzane w latach 1963 - 2013, związane z wydaniem Lechowi Wałęsie dowodu osobistego, prawa jazdy, dowodu rejestracji samochodu;
- dokumenty z Gdańskiego Zarządu Nieruchomości Komunalnych z 1972 roku;
- dokumenty z Fabryki Urządzeń Budowlanych "ZREMB" w Gdańsku z lat 1976 - 1980;
- akta osobowe Lecha Wałęsy pochodzące ze Stoczni Gdańskiej za lata 1978 - 1996;
- akta paszportowe Lecha Wałęsy, w których znajdowały się dokumenty sporządzone przez Lecha Wałęsę w latach 1980 - 1989;
- dokumenty przechowywane w Kancelarii Prezydenta RP, pochodzące z lat 1989 - 1995;
- dokumenty podpisywane w 2016 roku przez Lecha Wałęsę w śledztwie S 18.2016.Zk Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku;
-
- Nie ma wątpliwości - w tym czasie po 1980 r. dla Polaków Lech Wałęsa był symbolem Solidarności. Tylko pamiętajmy, że Solidarność to nie tylko Lech Wałęsa - podkreślił prezes IPN Jarosław Szarek.
- On był tą marką rozpoznawalną. Pamiętajmy, że latem 1981 r. na pierwszym krajowym zjeździe Solidarności Lech Wałęsa zdobył 55 proc. głosów, czyli trzech pozostałych kandydatów zdobyło 45 proc. głosów. Dziś patrzymy na Solidarność, jak na monolit, a już wtedy te podziały wewnątrz Solidarności zaczęły narastać.
Nie zamierzamy usuwać Lecha Wałęsy z historii Polski. Ocena Lecha Wałęsy ulega zmianie. Dzisiaj można to powiedzieć - nie ma żadnej od dnia dzisiejszego wątpliwości nt. współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa. Ta sprawa jest dzisiaj zakończona. Natomiast od dzisiaj można stawiać nowe pytanie na ile to, że Lech Wałęsa podjął realnie tę współpracę na początku lat 70. determinowało jego decyzje w późniejszym czasie; w czasach pierwszych 16 miesięcy Solidarności, później w latach 80., a także po 1989 r. To pytanie otwarte - dodał.
-
Dziennikarka Associated Press pyta, czy IPN bada, czy Lech Wałęsa mógł być szantażowany po 1990 roku. Prezes Szarek odpowiada, że IPN nie ma takich kompetencji.
-
fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Szarek: Wobec tego, co już wcześniej mówiłem, wobec publikacji książki i przekazanej dzisiaj ekspertyzy, sprawa współpracy Lecha Wałęsy z SB wydaje się bezdyskusyjna. Ale zapraszam do naszego archiwum, wszystkie dokumenty są dostępne. Można się z nimi zapoznać i samemu wyrobić zdanie.
-
Wojciech Czuchnowski z "Gazety Wyborcze" pyta kiedy IPN opublikuje opracowanie na temat skali inwigilacji Lecha Wałęsy i jego prześladowań przez SB, a także czy Lechowi Wałęsie grozi zarzut za składanie fałszywych zeznań.
Andrzej Pozorski: - Odczytałem państwu fragment zeznań prezydenta. Pan prezydent nie zastanawiał się, czy ma wątpliwości, wypowiedział się w sposób jednoznaczny, że to nie jego pismo, nie jego dokumenty. Był pouczony o odpowiedzialności karnej. Prokurator będzie musiał podjąć niestety decyzję czy uważa, że zachodzi podejrzenie popełnienia przestępstwa.
Jarosław Szarek: - Konieczna jest cała biografia dotycząca Lecha Wałęsy. Historycy niechętnie podejmują takie tematy, w tej chwili nie jest planowana taka publikacja.
-
Adam Stępień / Agencja Gazeta
Dziennikarka "Faktów" TVN pyta prezesa IPN o to, czy postawę Lecha Wałęsy po 1980 r. nazwałby "bohaterską":
Szarek: Nie ulega wątpliwości, że dla milionów Polaków w tym czasie był on symbolem walki o wolność, przywódcą Solidarności i laureatem pokojowej nagrody Nobla. W 1989 r. to zdjęcie z Lechem Wałęsą była najlepszym elementem kampanii reklamowej Komitetu Obywatelskiego. Dzięki jego wsparciu przedstawiciele Solidarności zdobyli w wyborach kontraktowych wszystko, co było do zdobycia. Potem Lech Wałęsa kandyduje w wyborach prezydenckich i zdobywa bezapelacyjne zwycięstwo. Nikt później nie zdobył takiej liczby głosów. 10 lat później Lech Wałęsa ponownie przystępuje do kampanii prezydenckiej i w tym momencie zdobywa niecałe 200 tysięcy głosów. To pokazuje, jak w społeczeństwie zmieniła się ocena Lecha Wałęsy. Mamy do czynienia z kilkoma elementami. Przypominam to słynne przemówienie w Kongresie. W tym czasie jest marką równie rozpoznawalną jak Solidarność, obok Jana Pawła II jest najsłynniejszym żyjącym wtedy człowiekiem. Ten kapitał został roztrwoniony. Lech Wałesa wchodzi na drogą autodestrukcji, którą kroczy do dnia dzisiejszego, zupełnie tracąc swój autorytet i niszcząc zasługi, których nikt nie podważa.
-
fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Maria Kała, dyrektor Instytutu Ekspertyz Sądowych: Zastosowaliśmy metodę graficzno-porównawczą. Jest to metoda akredytowana. Pozwala na porównanie zespołu indywidualnych cech graficznych. Druga metoda, która została zastosowana, to jest metoda optyczna.
-
PILNE
fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Pozorski: Opinia biegłych zawiera 235 stron. W naszej ocenie jest jasna, spójna. Wnioski są jednoznaczne i nie pozostawiają wątpliwości. Z opinii wynika, że zobowiązanie do współpracy z grudnia 1970 roku zostało w całości nakreślone przez Lecha Wałęsę.
-
Dalej prokurator Pozorski: Podczas prowadzonego postępowania został przesłuchany Lech Wałęsa. Oświadczył, że nigdy nie współpracował z SB, nie podpisał żadnego donosu i nie otrzymał żadnych pieniędzy. A także nie podpisał pokwitowania. W trakcie czynności prezydentowi okazano zobowiązanie do współpracy z SB z 21 grudnia 1970 roku z nakreślonym odręcznie podpisem "Lech Wąłesa, Bolek", a także pokwitowania odbioru pieniędzy. Świadek oświadczył, że to nie jego pismo.
Mając na uwadze materiał dowodowy, prokuratorzy powołali biegłych z Instytutu Jana Sehna w Krakowie. Biegli dysponowali bardzo obszernym materiałem porównawczym, w postaci dokumentów z lat 1963-2016, które sporządził lub podpisał Lech Wałęsa. Były tam m.in. dokumenty z urzędu pracy, urzędu stanu cywilnego, prawo jazdy i inne. Materiał porównawczy został uzupełniony 10 listopada 2016 roku. Materiałem były również podpisy 10 funkcjonariuszy SB, których dane widnieją w teczce pracy.
-
fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Andrzej Pozorski, zastępca Prokuratora Generalnego i dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu: Prokuratorzy pionu śledzczego IPN prowadzą postępowanie karnego, które dotyczy fałszowania dokumentów dotyczących współpracy Lecha Wałęsy z SB. Śledztwo nie obejmuje samej współpracy, bo to nie leży w kompetencjach. Podstawą są słowa samego Lecha Wałęsy, że dokumenty znalezione w mieszkaniu generała Czesława Kiszczaka zostały sfałszowane. Były to dokumenty w postaci teczki pracy i personalnej TW "Bolka".
Prezydent wielokrotnie podkreślał, że nie współpracował z SB, nie pobierał wynagrodzenia i nie składał donosów. Wskazywał, że to funkcjonariusze pisali za niego donosy, by z tego tytułu pobierać wynagrodzenie. Pan prezydent w tej sprawie występuje w charakterze pokrzywdzonego.
-
fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
-
fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Szarek: Publikacja tej książki wywołała kampanię nienawiści, wobec IPN i autorów. Nie było obelgi, której nie użyto by wobec ówczesnego prezesa IPN, świętej pamięci Janusza Kurtyki. To jego decyzją, tą książkę, mimo sprzeciwu w samym Instytucie, wydano pod logiem IPN. To był rok 2008. Od tego czasu nie pojawiła się żadna naukowa publikacja, która kwestionowałaby wyniki badań zawarte w tej książce. Nie pojawiła się, bo nie mogła się pojawić. Te badania były przeprowadzone z zachowaniem pełnej rzetelności. Oni obronili wtedy tę prawdę, do jakiej doszli. Ten stan trwał do roku ubiegłego.
Przed rokiem pojawiły się nowe dokumenty.
-
fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Konferencję otwiera Jarosław Szarek, szef IPN: - Od samego początku istnienia Instytutu Pamięci Narodowej prowadził on badania nad NZZS Solidarność. W ramach tych badań wydaliśmy kilkadziesiąt książek, monumentalne dzieło poświęcone Solidarności, encyklopedię, a także książkę "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii". Pan dr Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk, prowadząc długotrwałe badania zebrali materiały, na podstawie których okazało się, że od 29 grudnia 1970 roku do 19 czerwca 1976 roku późniejszy przywódca Solidarności Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem SB zarejestrowanym pod pseudonimem ?Bolek?, donosił na swoich kolegów i brał za to wynagrodzenie.
IPN prezentuje opinię w sprawie teczki "Bolka" [RELACJA NA ŻYWO]
Michał Wilgocki