- czwartek, 28 stycznia 2016
-
Piotr Kraśko: - Żeby pokazać, jak czasem w trudnej sytuacji jest telewizja publiczna, to pamiętają państwo może ten spór: emisja dwóch filmów o katastrofie smoleńskiej. Po raz pierwszy usiedli wtedy eksperci od Antoniego Macierewicza i Macieja Laska. Bardzo wielu uważało, że to była zła decyzja. Ale ja tej decyzji broniłem. Każdego dnia to jest bardzo trudna decyzja - z ilu wydarzeń wybrać te, które są najważniejsze. Ale proszę mi wierzyć - nie da się wykonywać tej pracy, myśląc: "Kurczę, naściemniam, ale nikt tego nie zauważy". Zauważy. Jestem bardzo dumny z tego, że w ostatnim sondażu CBOS-u, w którym padło pytanie: "Jak oceniasz instytucje publiczne, w tym telewizję", to TVP wyprzedzili chyba tylko strażacy. A ludziom nie da się naściemniać, ludzie są mądrzy. Mają wybór, jest masa różnych mediów.
Z drugiej strony niestety jesteśmy zmuszeni z tym żyć, że nie ma takiego człowieka na świecie, którego wszyscy by akceptowali. Przypadkowo - Brytyjczycy mają dwie telewizje informacyjne: Sky News i BBC. Oni wszyscy są przekonani, że przekazują obiektywnie informacje. Ale opowiadają dwie różne historie.
Na koniec jeszcze raz powiem, że to był wielki zaszczyt pracować dla państwa i bardzo dziękuję, że byli państwo z nami przez te wszystkie lata i że są państwo dzisiaj.
-
Lewicka: Kiedy PiS przejęło media, można było przeczytać na forach komentarz: wasza telewizja, nasze piloty. Każdy może sam decydować. Każdy ma swój rozum i podejmuje suwerenną decyzję.
Dąbrowa: Poznamy po owocach te media. Nie nawołuję do bojkotu, bo tam zostało mnóstwo przyzwoitych dziennikarzy. Kiedyś będziemy mogli pójść do urn i dokonać gestu wyborczego wobec tych, którzy dziennikarzy zwalniali. Pomyślałem sobie o takiej inicjatywie, z którą chcę nas wszystkich zostawić. Może potrzebna jest taka biała księga niegodziwości w mediach publicznych, którą powinniśmy pisać od 2016 roku. Ona miałaby służyć nie tylko temu, żebyśmy pamiętali te czyny za kilka lat. Ale też dlatego, żeby ludzie, którzy będą chcieli zrobić coś niegodziwego tym ludziom, którzy jeszcze tam pracują, dwa razy się zastanowili.
-
Katarzyna Janowska o tym, czy bojkotować media publiczne: - Media publiczne to wartość większa, niż doraźni politycy, i bojkot działałby przeciwko tym mediom. Tak naprawdę jakość mediów publicznych wyznacza jakość mediów prywatnych. Jeżeli są silne i tworzą niezależną publicystykę, to to się przenosi na media prywatne. Jeżeli zbojkotujemy media publiczne, to one po prostu upadną. Tak więc ja bym była ostrożna z bojkotami.
-
Pyta Krzysztof Luft, KRRiT: Styk polityki i mediów istnieje wszędzie. I wszędzie on jest. Nawet w BBC siły polityczne się oskarżają, że jedni drugim próbują zawłaszczać BBC. Jest kwestia pewnych proporcji. Ale to zupełnie co innego niż to, co obserwujemy dzisiaj.
Trzeba uprawiać trawę przez 250 lat, jak Anglicy, ucząc się tego uprawiania trawy. Jednym z buforów była Krajowa Rada. Myśmy w tej drodze szli do przodu, choć ciągle nie jesteśmy tam, gdzie byśmy chcieli. Ostatni konkurs na prezesa TVP był na to doskonałym dowodem. Po protestach Krajowa Rada nie przyjęła wyboru.
-
Kraśko odpowiada na zarzut, że TVP jednostronnie relacjonowało konflikt ukraiński: - Jestem niebywale dumny ze sposobu, w jaki większość naszych reporterów relacjonowało to, co się działo. Mam na myśli Marię Stepan i Arlettę Bojkę, które wykazały się wielką odwagą.
Czy mamy nie relacjonować rozpaczy matki, która straciła syna, bo on akurat popierał nacjonalistów ukraińskich?
-
Kamil Dąbrowa: - Sytuacja przeszukania była relacjonowana na żywo w telewizji, obraz był silniejszy, więc my tego nie transmitowaliśmy, bo byłoby słuchać tylko jęki i trzaski. A tak na serio, mówiliśmy o tym w programach publicystycznych.
Pan pyta, gdzie ja byłem, kiedy pracowników przeniesiono do LeasingTeamu - ja jestem współpracownikiem, przeniesionym do Leasing Teamu. Natomiast wyjściem, pewną ucieczką dla niektórych współpracowników, było założenie własnej działalności gospodarczej. Oczywiście, nie każdy mógł, ale wiele osób tak zrobiło.
Katarzyna Janowska - Wracamy do finansowania mediów publicznych, czy raczej braku finansowania. Na etacie pracowało 19 osób i te 19 osób zostało.
Karolina Lewicka przypomina "słynny apel Donalda Tuska, żeby nie płacić apel". I dodaje: - Gdzie ja byłam? Od samego początku miałam jednoosobową działalność gospodarczą, ponieważ nigdy żaden etat dla mnie się nie znalazł.
-
Pytanie z sali: - Dlaczego w sytuacji kiedy zwalniano pracowników do Leasing Teamu? Albo kiedy było przeszukanie we ?Wprost?, dlaczego nikt z państwa nie rzucił legitymacją?
Kraśko: - Jeżeli chodzi o przeszukanie w redakcji ?Wprost? to pokazywaliśmy to na żywo. Trudno było zrobić coś więcej. Też uważam, że działo się to w fatalny sposób. Co do Leasing Teamu zrobiliśmy wszystko, żeby w "Wiadomościach" to nikogo nie dotknęło. Absolutnie nie chce bronić tej decyzji, ale byliśmy atakowani za rzeczy, których trudno bronić. Raz się mówi, że Bizancjum, ile ludzi pracuje. Potem ktoś wpada na pomysł zmian i to też spotyka się z krytyką. Zrozumienie funkcjonowania tej spółki jest skomplikowane. Ale jestem po stronie pracowników.
-
Janowska: Jarku, znowu pytanie do ciebie. My sobie stawiamy pytanie, co będzie z mediami prywatnymi, które są w wyraźnej opozycji do władzy? Czujecie presję ekonomiczną.
Kurski: - Odczuwamy szeptaną propagandę. Ilość hejtu, jaka się wylewa na ?Gazetę Wyborczą? jest niewyobrażalna. Część kierujemy do prokruatury, choć teraz niewiele to da. Grozi nam się śmiercią. To okropna strona dzisiejszej rzeczywistości.
Ale jeżeli chodzi o ?Wyborczą? - trudne okoliczności powodują okazje. Mamy teraz niesamowitą passę. 77 tysięcy prenumerat cyfrowych. Mamy sprzedaż 180 tys. egzemplarzy. Ponad 5 mln wizyt na portalach internetowych. Nasze fora internetowe się grzeją, choć i one są atakowane.
Jesteśmy pod ogromną presją. Ale każda autorytarna władza boi się tego, który mówi prawdę i tego, kto ma odwagę formułować prawdziwe opinie. Nas PiS uważa za niebezpieczeństwo. I oby tak było.
-
Kamil Dąbrowa o scenariuszu nacjonalizacji mediów komercyjnych: - Wystarczy jedna ustawa, przeprowadzona jednej nocy, i okazuje się, ze w mediach komercyjnych w Polsce będzie musiało być tylko 10-15 proc. kapitału zagranicznego. To wystarczy, to położy media komercyjne. Scenariusz węgierski jest możliwy. Nie bez powodu Jarosław Kaczyński i Viktor Orban spotykają się gdzieś w pół drogi. Ja mam najgorsze skojarzenia z takich spotkań - kiedy dwóch polityków spotyka się w pół drogi i w ogóle nie tłumaczy społeczeństwu, po co się spotykają i o czym rozmawiają. Mają taki obowiązek. Jeśli tego nie robią, to ja, jako obywatel, mam prawo czuć się zagrożony. Inaczej będzie to, co na Węgrzech. Z tym, że na Węgrzech ludzie wyszli na ulicę po dwóch latach, a w Polsce pod dwóch miesiącach.
Katarzyna Janowska - Pocieszające jest, że w takich spotkaniach pani premier nie bierze w tych spotkaniach udziału.
-
Piotr Kraśko: - Programy informacyjne to bardzo specyficzna grupa programów. To płynący lotniskowiec, który zanim przybije do portu, musi hamować 20 mil wcześniej. Uważam, że nie da się manipulować ludźmi w Polsce. Nadawaliśmy "Wiadomości" w czasie tzw. referendum na Krymie. Oglądałem rosyjskie media. Oni manipulowali świetnie, ale to nijak się nie ma do Polski.
W Polsce jest wiele kanałów informacyjnych, jest wielu doskonałych dziennikarzy. Mamy silne media niezależne, które wiedzą, jak wielką rolę odegrają.
Kurski: - A czy nie boisz się, że prywatne media to będzie kolejny krok? Choćby presja ekonomiczna?
Kraśko: - To jest jedno z kluczowych pytań.
-
Katarzyna Janowska: - Jeśli chodzi o przyszłość mediów publicznych - jestem ogromną pesymistką. Jeśli to pójdzie w tym kierunku, w jakim idą programy informacyjne, to po czterech latach nie będzie czego zbierać. Bardzo łatwo zrazić widza. A wiem, ile trzeba włożyć wysiłku w wypromowanie nowego programu. Jeśli widzowie rzeczywiście odejdą, to bardzo trudno będzie ich odzyskać - mówi Janowska.
- Jeśli nie będzie ustawy gwarantującej finansowanie, to media komercyjne wejdą w tę niszę i przejmą widza. Już teraz widzę, że dziennikarze Radiowej Trójki dostają odmowy od gości, którzy nie chcą przychodzić do ich programów. A to jest dopiero początek. Wojtek Czuchnowski wyszedł z programu zaledwie parę dni temu. A co będzie dalej?
-
Kamil Dąbrowa: - Zgadzam się z Karoliną, nie mamy ?ciemnego ludu?. Istnieją media prywatne, które są przeciwwagą. Istnieje internet. Media to będzie propaganda, która będzie służyła oficjalnym celom. Mamy Trybunał, służbę cywilną, ustawę inwigilacyjną. Do akcji nie wkroczył jeszcze minister Kamiński czy Ziobro. Dziennikarz ARD pytał mnie, czy będzie możliwe, że władza nie będzie pokazywała w mediach publicznych przedsiębiorców, którzy nie płacą podatków.
Ludzie tego nie kupią. Powiedzą ?nie?. Obawiam się, żeby to nie wyglądało zbyt dramatycznie. Wierzę, że zmiana nastąpi i że w Polsce jeszcze będzie normalnie i przepięknie. Kiedy to nastąpi - nie wiem. Teraz przeżywamy szczepionkę na populizm. Zastrzyk z pewnym rodzajem trucizny. Po tym będziemy zdrowsi i jeszcze bardziej odporni.
Będąc na demonstracjach KOD widziałem 40-latków i osoby jeszcze starsze. Nie widziałem 15-25 latków. To jest to pokolenie, którym wolność kojarzy się z iPhonem. Kiedy nie zrozumieją, że to fundament czegoś większego, zmiana nie nastąpi.
-
Jarosław Kurski: - Ostatnia kwestia. Jak sądzicie, jako doświadczeni dziennikarze, wydawcy: czy "ciemny lud" kupi indoktrynację, serwowaną przez państwową telewizję? Bo na pewno zauważyliście, że chociaż "Wiadomości" wyglądają już zupełnie inaczej. Ten popis wazeliny po wystąpieniu premier Szydło w Stasburgu był nie do wytrzymania. "Premier Szydło już przyjechała", "Premier Szydło już w windzie", "Premier Szydło już wychodzi"... Ja bym tego nie wytrzymał. Ale czy "lud to kupi"?
Katarzyna Janowska: - Zobaczymy, co będzie od marca. Do marca w TVP Kultura są ramówki, które my układaliśmy. Ale generalnie dopiero od marca, po zmianie ramówek, będziemy mogli powiedzieć
Karolina Lewicka - Nie kupi. Ponieważ za tym sformułowaniem stoi założenie, że widz jest głupi. A nie jest. Jest mądry, i nawet, jeśli czasem nie wszystko zrozumie, ma też swoją intuicję. Zawsze w swojej pracy wychodziłam z założenia, że przed telewizorem siedzi człowiek mądry. Widz nie jest ciemną masą, która da sobie wcisnąć każdą, ordynarną propagandę. Bo to nie jest propaganda w białych rękawiczkach, to jest propaganda ordynarna.
-
Piotr Kraśko: Ludzie mówili mi, że w BBC zrobili by to tak, albo inaczej. Nie wiedziałem, że mamy tylu ekspertów od BBC. Przez wiele lat moim zastępcą był Maciej Czajkowski, który pracowałby w BBC. Pytałem go, czy to, co robimy, tak samo zrobiłoby BBC? Odpowiadał: Gdyby tak nie było, to by mnie tu nie było.
Robiliśmy też wspólne wydania "Wiadomości" z BBC z różnych specjalnych okazji.
Proszę też nie oceniać BBC przez prymat BBC World, bo to kanał dla świata. W BBC News żarliwość i dociekliwość przekracza wszystko to, co państwo widzieli. Jeden z prowadzących potrafił zadać politykowi to samo pytanie, powtarzając je w tej samej formie. Dan Rather przerwał kiedyś z tego powodu rozmowę z Bushem.
Mi narzekanie polityków przypomina dyskusję po meczu Jagiellonia-Lech. "Tamci za szybko biegali, więc unieważniamy wynik".
-
Kurski przypomina, że PiS długo oddawał media publiczne - współrządził do 2011 roku.
Kraśko: - Ja tam też wtedy pracowałem. Andrzej Urbański też do mnie nie dzwonił. Ideałem byłoby - i to jest mądrość wielu demokracji - że wybiera się pewne instytucje na zakładkę, z zapasem. To jest zdrowe działanie antycykliczne.
Janowska: - Nie dokończyłam odpowiedzi na pytanie, dlaczego ludzie się nie zbuntowali. W TVP Kultura są specjaliści od kultury. Gdzie oni mają pójść pracować? Wszystkich "Gazeta Wyborcza" nie przyjmie.
Kurski: - Może w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej?
-
Kamil Dąbrowa, były dyrektor Radiowej Jedynki - Będąc w dziale "telefony i naciski". Przez ponad 4 lata byłem szefem Radiowej Jedynki. Nie dzwonił do mnie żaden polityk i nie było żadnych nacisków. Podobnie było w dziale informacji i wiadomości, czyli w takich bardzo newralgicznych działach. Z jednym wyjątkiem. Nastąpił on w grudniu, kiedy to minister Witold Waszczykowski, jadąc na wywiad do redakcji do "Sygnałów dnia", usłyszał siebie w wiadomościach i był bardzo niezadowolony, w jaki sposób jego wypowiedź została wykorzystana. Dał temu wyraz, dzwoniąc do redakcji i po prostu "opieprzając" wydawcę.
-
Piotr Kraśko: - Ja byłem strasznie ciekawy, jak zostałem szefem "Wiadomości": ile telefonów będzie do mnie jutro? Jak to wygląda? Proszę uwierzyć, że w ciągu czterech lat prezes Braun zadzwonił do mnie dwa razy - raz się z nim zgodziłem, raz nie. Więc jeżeli państwo patrzyli na "Wiadomości" i uważali, że popełniliśmy jakiś błąd, to proszę mieć żal do mnie i do redakcji. To nie tak, że nie ulegaliśmy naciskom - ich po prostu nie było - powiedział Kraśko.
-
Karolina Lewicka: Ja siedzę przy "parówkach", od początku zajmowałam się głównie polityką. Nigdy od 2008 roku nikt mi nie sugerował, że mam kogoś zaprosić lub nie, zadać pytanie lub nie zadać. Nie stał nade mną ani wydawca ani dyrektor. Miałam pełną wolność.
I to jest dowód na to, że można było robić dobre rzeczy w TVP i być obiektywnym dziennikarzem. Chciałam jeszcze dodać słówko do pytania o braku protestu. Nie można od ludzi wymagać heroizmu. Ludzie mają dzieci, kredyty, muszą żyć dalej. My, którzy odeszliśmy, zostaliśmy wyrzuceni, mamy łatwiej. Oni mają gorzej, to są porządni ludzie, którzy znają swój fach. Nie wszyscy mogą pozwolić sobie na to, by pozostać bez środków do życia.
Ja nie miałam nigdy etatu w TVP, mam działalność gospodarczą. Większość pracowników żyje od pierwszego do pierwszego. Wielu zastanawia się, ile będzie mieć dyżurów w danym miesiącu. Trudno od takiego człowieka wymagać, że będzie protestował. Ludzie muszą zgiąć kark.
-
Jarosław Kurski: - Narracja pisowska jest taka: "Media zawsze były upolitycznione, kiedyś rządziło w nich PO, teraz PiS, i co nam zrobicie?". Więc na czym polega ta zmiana jakościowa, na czym polega różnica?
Kamil Dąbrowa: - Krótko powiem. Najkrótszą odpowiedzią są badania, jakie przygotowuje Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Okazało się, że w czasie ostatnich dwóch kampanii wyborczych programy TVP były najbardziej pluralistycznymi, obiektywnymi mediami. Nic dodać, nic ująć.
-
Uczestnicy debaty z Jarosławem Kurskim z "Gazety Wyborczej"
-
Kurski pyta o reakcję środowiska dziennikarskiego TVP. - Nie było jakichś strajków, związki zawodowe się nie zająknęły. Jak wy to tłumaczycie? - pyta Kurski.
Janowska: - Ci, którzy mogliby zaprotestować, już zostali zwolnieni. Kapuściński mówił, że trzeba pamiętać o tym, jak będzie wyglądało dziennikarstwo w przyszłości. Że będzie podział na media-workerów i dziennikarzy. Ci pierwsi wykonują swoją pracę niezależnie od tego, kto rządzi.
No i są dziennikarze, którzy mają twarz i pilnują podstawowej wartości dziennikarskiej: prawdy i wolności słowa. Relacjonowania wydarzeń, a nie bycia uczestnikiem. Dlatego chciałam cię zapytać, Jarku: czy my jako dziennikarze powinniśmy być na barykadach KOD-u?
Kurski: - Ja się sam zastanawiałem, czy występować na wiecach. Z całym przekonaniem odpowiedziałem sobie, że tak. "Gazeta Wyborcza" to szczególny dziennik. Nasz rodowód to rodowód prasy podziemnej. Byliśmy gazetą "Solidarności" i Okrągłego Stołu. Prezentowaliśmy kandydatów w wyborach, stąd nasza nazwa. Przez te 25 lat mi do głowy nie przyszło, że kiedykolwiek znowu trzeba będzie się upominać o sprawy fundamentalne.
Kiedyś jako rzecznik prasowy Lecha Wałęsy zobaczyłem z bliska, jak się robi politykę. Nie powinno się patrzeć, jak się robi parówki i politykę. Pomyślałem, że nigdy więcej. To, że byłem rzecznikiem Wałęsy, to był błąd. Ale zaangażowanie na wiecach KOD to nie jest zaangażowanie polityczne, to jest zaangażowanie w obronie demokracji. To są dwie różne sprawy.
-
Piotr Kraśko, były szef "Wiadomości" w TVP1:
- Trzydziesto-, czterdziestolatkowie sobie poradzą. Wielu mówi: "Jak myślicie, że jesteście tacy dobrzy, to sobie radźcie". I wielu z nich sobie radzi. Ale ludzie trochę starsi: 50-, 60-, 70-latkowie, im powinniśmy pokazać wsparcie. Wielu z nich to wspaniali dziennikarze. I takich ludzi jest sporo. Oni może nie pokazywali się na ekranie, ale wykonywali świetną pracę. I rynek jest dla nich trudny, bo wyłapuje 20-latków. Myślę, że warto im pomóc.
-
Kamil Dąbrowa: Partią Kasi jest kultura. Moją partią jest radio. Pewna znana gwiazda polskiej sceny przyszła kiedyś do mnie przed "Latem z Radiem". I powiedziała: "A właściwie to z jakiego pan jest poparcia?". Odpowiedziałem jej, że jeżeli nie wie, to dla mnie komplement. Moją partią jest radio.
-
Katarzyna Janowska, była dyrektor TVP Kultura:
- Nie chcę dodawać nic o martyrologii, dlatego, że nie mam takiej martyrologicznej biografii. Nie wysuwam się na żadne sztandary. Zrezygnowałam sama, w przeciwieństwie do Ciebie [mówi do Kamila Dąbrowy] nie zostałam z dnia na dzień bez żadnych środków utrzymania. Jeśli pytasz Jarku o dodanie czegoś, to moją partią jest kultura i zawsze tak było. I wracając po pięciu latach do TVP Kultura wracałam z przekonaniem, że to nie jest niczyja własność. To jest dobro publiczne. I dlatego, że tak wiele się teraz mówi o nowym szefie TVP Kultura, to znaczy, że ta marka jest silna, że tych 4,5 lat ja i mój zespół nie zmarnowaliśmy. Zasięg TVP Kultura to 95 proc. w kraju, więc jeśli ktoś nie ogląda, to jego wybór. To jest trzecia duża antena telewizji Polskiej i prezes Braun cały czas myślał o tym w ten sposób.
-
Kamil Dąbrowa: Nas nie zwalniają szefowie tylko politycy. Pewien polityk PiS wystawił zlecenie na mnie, publicznie. To jest coś zupełnie nowego. Zlecenia polityczne zostały wykonane. To nie są żarty. Polityk, który zwalnia dziennikarza w demokratycznym kraju popełnia seppuku. Choć nawet nie, bo to jest samobójstwo honorowe.
Zostałem zwolniony dyscyplinarnie, bo zdaniem nowego zarządu naraziłem wizerunek Polskiego Radia. Nie mogę nic więcej powiedzieć, bo sprawa trafiła do sądu.
-
Jarosław Kurski: - Jak się dzisiaj z tej telewizji wyrzuca? Powołuje się na "złogi gierkowsko-gomułkowskie"? Jak to się dzisiaj robi?
Karolina Lewicka: - Na mnie proszę nie patrzeć, bo ja trzy tygodnie temu złożyłam wypowiedzenie. I nikt nawet nie pofatygował się, by mi powiedzieć: "Dziękujemy, nie musi już pani przychodzić do pracy". Poszłam na rękę nowej władzy i nie chciałam utrudniać. Zresztą mi też to było na rękę - patrząc na dobór gości w "Minęła dwudziesta" niekoniecznie chciałabym być prowadząca tych audycji.
- Złożyłam telefon i kartkę i przepustkę w sekretariacie i zamknęłam za sobą drzwi.
-
Katarzyna Janowska: - Żałuję Jarku, że tu nie ma twojego brata, bo chciałabym z nim porozmawiać o TVP.
- W "Hali Odlotów" był i pan Zaręba, i pan Lisicki i pan Ziemkiewicz. Ale w ogóle nie chce mi się w ten sposób rozmawiać. Bo my rozmawialiśmy o kulturze i zapraszaliśmy ludzi, co do których uważaliśmy, że mają coś na ten temat do powiedzenia.
-
Teraz Kurski zapowiada Piotra Kraśkę, którego nazywa wzorem obiektywizmu dziennikarskiego.
Kraśko: - Dowodem na pluralizm jest to, jak nasze historie są opowiadane. Ktoś mnie zapytał, czy zacząłem źle myśleć o dziennikarstwie. Każdy gest solidarności wykonany w naszym kierunku był bezcenny. Przepraszam, że to powtarzam, bo to brzmi jak patos, ale to był zaszczyt pracować w TVP i państwu opowiadać na różne sposoby o świecie.
Dziennikarstwo to najpiękniejszy zawód, jaki można sobie wyobrazić. A ja wykonywałem najprostszy rodzaj dziennikarstwa: telewizyjne, informacyjne. Musiałem informować, co się wydarzyło i dlaczego. Wybierać te kilka, które zmieszczą się w serwisie. To kluczowa decyzja, którą podejmuje się o poranku.
Miałem 14 szefów, ostatni był piętnasty. To, że ja byłem szefem ?Wiadomości? przez cztery lata - to bardzo długo. Tyle było zapowiedzi poważnych polityków, co się stanie, że byłoby niepoważne, gdyby mnie nie zwolnili.
Nigdy nie myślałem, że przyjmę to tak spokojnie. Rozmowa z szefem, którą odbyliśmy była elegancka, bo obaj wiedzieliśmy, do czego sytuacja zmierza.
Ja jestem skrajnym życiowym optymistą. Żal? Nigdy, ja wierzę, że wszystko będzie dobrze w Polsce. Jakkolwiek sobie Polski nie wyobrażamy, życzę wszystkim, żeby ich marzenia się spełniły. Choć niektóre się wykluczają. Bardzo też żałuję, że w telewizji nie ma wielu świetnych ludzi. Doskonałych reporterów. Wygłosiłem pean na cześć Jacka Tacika, mogę go powtarzać codziennie - powiedział Kraśko. Obecny na sali Tacik dostał wielkie brawa. Podobnie jak wymienieni przez Kraśkę Jan Ordyński i Jarosław Kulczycki.
-
Katarzyna Janowska, była szefowa TVP Kultura:
- Rzeczywiście odeszłam, bo pracowałam na etacie. Prowadziłam programy jako dziennikarka z zewnątrz i może ta dusza freelancera zmusza mnie do tego, że kiedy widzę, że ten projekt, który chciałam realizować, nie będzie realizowany, to razem z kolegami powiedzieliśmy - nie chcemy w tym uczestniczyć. Ale oczywiście przez te wszystkie 26 lat wolności media nie były niezależne i były upolitycznione. Osiem lat rządów Platformy też nic nie zmieniło w tej sytuacji. I my jako ludzie mediów publicznych też o to pytamy - powiedziała Janowska.
- Bardzo się cieszę, że teraz TVP Kultura staje się flagowym kanałem, bo o tym się mówi, robi się wywiady z nowym dyrektorem. Nigdy nie udzieliłam tylu wywiadów, ile po odejściu. Czuję się też niezręcznie, dlatego że nigdy polityką się nie zajmowałam. Moja świadomość polityczna nie jest tak głęboka. I nie wiem, czy transmisje z Konkursu Chopinowskiego były prawicowe czy lewicowe. Każdy odczytuje ze sztuki to, co chce odczytać - stwierdziła Janowska.
-
Dąbrowa: Nie zetknąłem się z wielką solidarnością w środowisku dziennikarzy. To były redakcje, które można policzyć na palcach jednej ręki. To była "Gazeta Wyborcza" i bardzo dziękuję Jarkowi Kurskiemu. To był "Newsweek", "Polityka". Ale z olbrzymią solidarnością zetknąłem się wśród dziennikarzy z zagranicy. Z Niemiec, Francji, Szwecji, Norwegii, Bułgarii, Hiszpanii. Oni zrozumieli, że demokracja w Polsce jest demontowana. Bardzo mocno wspierali mnie i dziennikarzy, którzy w Polskim Radiu tracą właśnie pracę.
-
Kamil Dąbrowa, były szef radiowej Jedynki opowiada o proteście i puszczaniu w radiu o pełnych godzinach hymnu Polski i "Ody do radości". Wspomina słowa Jarosława Kaczyńskiego, który powiedział, że w "mediach publicznych panował pluralizm, a my zamierzamy pokazać, jak wygląda prawda".
- W Jedynce była narracja konserwatywna, lewicowa, liberalna, ludowa. Wszystkie narracje, które tworzą spektrum polskiej sceny politycznej. To jest walor, tak powinny wyglądać media publiczne. Natomiast jeżeli ta zmiana będzie polegać na tym, że ktoś będzie nam wyświetlał jedną prawdę, to na to nie ma zgody i tak nie powinno być. Moim zamysłem było zwrócenie uwagi na możliwe zagrożenie wolności słowa i pluralizmu. Akcja puszczania hymnu została odebrana jako akcja protestu. Nie zrobiłem też tego samodzielnie, bo dyrektorzy radia, telewizji, czy gazety nie mogą nic zrobić samodzielnie. Muszą do tego przekonać ludzi.
Opowiedziałem o tym zespołowi na porannym kolegium, wybraliśmy odpowiednie fragmenty, przygotowaliśmy komunikat PR. W późnych godzinach wieczornych 31 stycznia uruchomiłem tę akcję, wyznaczając godzinę 5 rano jako datę startu. Wtedy wyemitowaliśmy pierwszy raz hymn Polski.
-
Karolina Lewicka opowiada o programie, którego gościem, był Piotr Gliński. Rozmowa dotyczyła sztuki "Śmierć i dziewczyna":
- Mój program jaki był, każdy widział. Profesorowi Glińśkiemu zadawałam jedno pytanie, bo nie chciał udzielić odpowiedzi. Znajomi pytają mnie, czy panu wicepremierowi nie należało pozwolić wygłosić wówczas oświadczenia. Jako dziennikarz wobec tego oświadczenia byłabym po prostu bezradna. Bo każde kolejne pytanie gość mógłby kwitować odwołaniem do tego oświadczenia i próbować wygłosić je raz jeszcze. Dlatego się nie zgodziłam. Uważam, że moje pytania były kluczowe. Pytałam na jakiej podstawie prawnej wicepremier domagał się zdjęcia sztuki przed premierą i czy cenzura prewencyjna to dobry pomysł na Polskę 2015 roku.
- To też było trochę zabawne, bo zostałam zawieszona w ramach jednego programu, "Minęła dwudziesta". Stąd też rozczarowanie, tych, którzy myśleli, że mnie nie zobaczą, a ja wyskoczyłam rano. Było wielkie rozczarowanie ze strony prawicy - dodała Lewicka.
-
Jarosław Kurski przedstawia kolejnych gości. Każdego witają długie oklaski.
- Miał być z nami jeszcze Tomek Lis, ale bardzo przeprasza, rozchorował się. Ja się mu nie dziwię, sam bym się rozchorował - mówi Kurski. I prosi każdego z gości, żeby opowiedzieli o tym, jak wylecieli z mediów publicznych.
-
Prowadzącym spotkanie jest Jarosław Kurski, wicenaczelny "Gazety Wyborczej".
- Kontekst naszego spotkania jest znany. Pod koniec zeszłego roku głosami PiS uchwalono tzw. ustawę medialną, zgodnie z którą kierownictwo mediów publicznych powołuje minister skarbu państwa. To dopiero początek, będzie nowa ustawa o mediach, narodowych, która przekształci media w jednostki kultury, rozwiąże umowę o pracę ze wszystkimi dziennikarzami a przyjmie się tylko niektórych. To spotkanie to nasz gest solidarności z wami - powiedział Kurski.
-
Prelegenci już są na sali: Katarzyna Janowska, była dyrektor TVP Kultura, Karolina Lewicka, była dziennikarka TVP Info, Kamil Dąbrowa, były dyrektor Programu Pierwszego Polskiego Radia i Piotr Kraśko, były szef "Wiadomości" w TVP1. Nie ma Tomasza Lisa, redaktora naczelnego "Newsweeka" i prowadzącego zdjętego z TVP2 programu "Tomasz Lis na żywo".
-
Tuż przed Nowym Rokiem PiS błyskawicznie przegłosował nowelizację ustawy medialnej, która umożliwiła wymianę władz w TVP i Polskim Radiu. W mediach publicznych zaczęła się fala zwolnień. Z pracą musieli pożegnać się już m.in. dotychczasowy szef "Wiadomości" TVP Piotr Kraśko, dyrektor radiowej Jedynki Kamil Dąbrowa czy Programu 3 Polskiego Radia - Magdalena Jethon.
Zwolniono dziennikarzy politycznych: Hannę Lis, Justynę Dobrosz-Oracz, Beatę Tadlę. O krótkiej liście osób, które "znikną z ekranu", wiceminister kultury odpowiedzialny za PiS-owską reformę mediów publicznych Krzysztof Czabański mówił zresztą jeszcze przed wyborami. PiS zapowiada, że to dopiero początek, i przygotowuje kolejną nowelizację, która ma przekształcić media publiczne w narodowe.
Zapraszamy na spotkanie z dziennikarkami i dziennikarzami: Katarzyną Janowską, Karoliną Lewicką, Kamilem Dąbrową, Piotrem Kraśką i Tomaszem Lisem. Goście będą szukać odpowiedzi na pytania: - Czy "ciemny lud" kupi indoktrynację serwowaną przez rządową telewizję? - Dlaczego w Polsce nie udało się stworzyć naszego BBC? - Czy w dobie internetu, mediów społecznościowych posiadanie telewizji narodowej istotnie ułatwi kolejne wyborcze zwycięstwa PiS-u? - Czy możliwa jest demokracja bez mediów publicznych? Gospodarzem i prowadzącym spotkanie będzie Jarosław Kurski. Transmisja od godz. 18 na Wyborcza.pl
Porozmawiajmy o mediach publicznych. Debata w redakcji "Gazety Wyborczej"
Maciej Orłowski