- czwartek, 19 czerwca 2014
-
Przedstawicielka OBWE do spraw Wolności Mediów Dunja Mijatović wyraziła zaniepokojenie "próbami skonfiskowania materiałów z redakcji >>Wprost<<" przez ABW i "naciskami na dziennikarzy, aby ujawnili swoje tajne źródła".
- Takie metody śledztwa są nie do zaakceptowania. Wywierają bowiem paraliżujący efekt na dziennikarstwo śledcze i mogą zdławić wolność mediów - oceniła Mijatović.
- Apeluję do władz, aby zachowywały się w pełnej zgodności z zobowiazaniami wynikającymi z wolności mediów. Prawo dziennikarzy do ochrony swoich źródeł musi być zabezpieczone, a pierwszoplanowa rola mediów w każdej demokracji musi być chroniona - dodała Mijatović cytowana w oświadczeniu.
-
Łukasz N., manager w restauracji "Sowa i Przyjaciele", został już wypuszczony przez ABW. Podejrzany w aferze podsłuchowej wpłacił 40 tysięcy złotych poręczenia majątkowego - informuje RMF FM.
-
"Wprost" publikuje po konferencji prokuratora Seremeta kolejne nagranie, na którym widać, jak agenci ABW obezwładniają redaktora naczelnego Sylwestra Latkowskiego.
-
Podsumowanie konferencji prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta:
Seremet: To nie zamach na wolność prasy
Działania prokuratury w redakcji tygodnika "Wprost" były prawidłowe - ocenił prokurator generalny Andrzej Seremet. Zapewnił, że nie ma intencji ograniczania wolności prasy ani naruszania tajemnicy dziennikarskiej
-
Fot. Michał Majewski/Twitter
Redaktor Naczelny "Wprost" w sobotę przekaże nagrania do prokuratury okręgowej, po uprzednim sprawdzeniu, czy nie pozwalają one na identyfikacje źródła - poinformował na Twitterze dziennikarz tygodnika Michał Majewski.
-
- Zażądano od nas wszystkich nośników, na jakich znajdują się te materiały. Zważywszy, że część z nich znalazła się w internecie, w zasadzie oznaczałoby to oddanie wszystkich komputerów redakcyjnych - dodał wicenaczelny "Wprost" Marcin Dzierżanowski.
-
Zastępca redaktora naczelnego "Wprost" Marcin Dzierżanowski: Słowa prokuratora generalnego w żadnym razie nas nie przekonują. Pewnie by przekonały, gdybyśmy nie byli tu obok Sylwestra Latkowskiego i tego na własne oczy nie widzieli. Wtedy byśmy pewnie uwierzyli, że rzeczywiście funkcjonariusze nie użyli przemocy bezpośredniej, że czynności zostały uniemożliwione przez dziennikarzy, którzy wtargnęli. Pewnie byśmy uwierzyli, że Sylwester Latkowski zmienił zdanie po kolegium redakcyjnym. To wszystko są kłamstwa, albo przynajmniej nieświadome mijanie się z prawdą.
-
Fot . Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta
- Czy zajęcie tych taśm wczoraj mogłoby spowodować, że nie mogłyby być opublikowane przez dziennikarzy przez to, że stałyby się dowodem? - pytają dziennikarze.
- Nie sądzę. Nie sądzę, by to mogła być przeszkoda - odpowiada Prokurator Generalny.
-
- Czym różniłoby się wezwanie pisemne od tego, które zostało zrealizowane w ten sposób, że przyszli funkcjonariusze i powiedzieli: proszę nam wydać? Mi się wydaje, że w obu przypadkach chodzi o grzeczne poproszenie w oparciu o przepisy o wydanie tych rzeczy. Jeżeli widzą państwo w takim zachowaniu przejaw jakiegoś totalitaryzmu, czy pokazu demonstracji siły przez organy państwa, to doprawdy jesteśmy w trochę różnych światach - mówi Seremet.
-
ABW wróci do redakcji "Wprost"? - Znajdujemy się w czymś, co możnaby okreslić mianem klinczu - ocenia Seremet, apelując, aby "pójść po rozum do głowy".
- Żeby z tego klinczu wyjść trzeba pomóc prokuraturze, a nie blokować postępowanie, ponieważ nam nie tylko idzie o identyfikację sprawcy podsłuchu. To jest groźne przestępstwo, ale zagrożone do lat dwóch. Proszę sobie przypomnieć jakie tam padały wypowiedzi wypowiadane przez bardzo wysokich funkcjonariuszy państwa. To jest coś istotnego w sprawie - dodał Prokurator Generalny.
-
Dlaczego prokuratura nie zgadza się na propozycję "Wprost", że tygodnik przekaże przegrane w redakcji pliki?
- Dlatego, że prokuratura nie może być zdana na to, co osoba zechce uznać za dowód rzeczowy i w jakim kształcie to zrobi. Nazajutrz osoba, która będzie dysponować śladami jakiegoś poważnego przestępstwa, np. zabójstwa, powie, że wyda tylko kawałek noża, a nie cały nóż - odpowiada Prokurator Generalny.
-
- Z jednej strony pan prokurator zapewnia, że nie chodziło o tajemnicę dziennikarską, a z drugiej strony: te nośniki były potrzebne, żeby zidentyfikować osobę, która tych nagrań dokonywała. Prawdopodobnie ta osoba była tożsama z informatorem - pyta Wojciech Czuchnowski z "Gazety Wyborczej".
- To jest pańskie przypuszczenie. Ja ani prokuratorzy takiej wiedzy nie mamy. Prokuratorzy szli po to, żeby te dowody rzeczowe uzyskać, a bynajmniej nie po to, by zablokować publikację tych taśm. Prokuratorzy nie są naiwni. Gdyby przypisać takie intencje prokuratorom, to by znaczyło, że są naiwni. Bylibyśmy naiwni, gdybyśmy nie wierzyli, że istnieje multiplikacja tych nośników - odpowiada Andrzej Seremet.
-
Seremet o operacji w redakcji "Wprost": Zachowano minimum tego, co powinno się zachować. Przyszli ludzie i grzecznie poprosili: dajcie nam te taśmy. Gdyby Pan Latkowski dał, nie byłoby problemu. A przecież była w pewnym momencie zgoda pana Latkowskiego na to, że da. Dopiero potem kolegium redakcyjne zadecydowało, że nie da.
-
- Funkcjonariusze ABW nie kontaktowali się ze mną podczas akcji. Czasy, gdy prokurator generalny kierował przez telefon czynnościami należą do przeszłości - zaznacza Seremet.
-
Andrzej Seremet kontynuuje: Gdy funkcjonariusz rozłożył swój sprzęt i przygotowywał go do przegrywania pan Latkowski zabrał swój komputer i stwierdził, że nie wyraża zgody na przegrywanie. Po czym ten laptop chwycił i przyciskał go do piersi. Wówczas prokurator, a sytuacja stale i dynamicznie narastała, prokurator rzeczywiście wydał polecenie funkcjonariuszowi, żeby odebrał siłą ten komputer. Gdy funkcjonariusz wyciągnął rękę po ten laptop zaczęło się zamieszanie, mam nadzieję, że taśma będzie mogła w sposób bliższy wyświetlić sekwencje tego zdarzenia i tego co stało się później. A stało się to, że bardzo wiele osób runęło wprost do tego pomieszczenia razem z drzwiami. Prokuratorzy byli popychani, nie było żadnej ochrony policyjnej. To też ciekawy temat na informację i na rozmowę. W tej sytuacji prokurator zadecydował o zakończeniu tej czynności.
-
- Z moich informacji wynika, że pan Latkowski stwierdził, że ten materiał jest w jego laptopie, czy też w pendrivie i że ewentualne wydanie go może skomplikować prace w redakcji, gdyby wydać cały laptop. Wówczas prokuratorzy zaproponowali, żeby zgrać tzw. kopie binarne z dysku twardego na nośnik, którym dysponowało ABW. Pan Latkowski nie wyraził zgody twierdząc,że według niego w toku nagrywania zostanie ujawniona treść jego komputera. Z mojej wiedzy, choć nie jest to wiedza rozległa jeśli chodzi o informatykę, wynika, że kopiowanie w ten sposób nie polega na zapoznawaniu się z treścią plików. Jeśli dysk twardy byłby zaszyfrowany to należy mieć do niego odpowiedni klucz. Krótko mówiąc: kopiowanie nie groziło niebezpieczeństwem ujawnienia treści komputera pana redaktora Latkowskiego - mówił prok. Seremet.
-
- Taśma, która zawiera dokumentację z przebiegu czynności we "Wprost", jest w posiadaniu prokuratury i zostanie w przyszłym tygodniu upubliczniona - poinformował Prokurator Generalny.
-
Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
- Nie chodziło o to, aby pognębić prasę, ale aby zdobyć określony dowód. To, co mnie uderza w tej sprawie najbardziej, to to, że do wczorajszego wieczoru miałem wrażenie, że jesteśmy razem. Że prokuratura i dziennikarze, w tym redakcja "Wprost" mają te same intencje. Aby po pierwsze - wykryć sprawcę podsłuchu, a po drugie: aby ustalić, czy doszło do przestępstwa w związku z zachowaniami i wypowiedziami, które mieliśmy już okazję śledzić i które znamy już na pamięć - mówił Andrzej Seremet
-
- Rozmawiałem wczoraj z premierem 2-3 minuty. Przekazałem mu, że oceniam działania prokuratury jako prawidłowe, oparte o właściwe podstawy prawne. Było to działanie możliwe do realizacji nie tylko w ramach polskiego prawa ale także w wielu innych państwach Unii Europejskiej - kontynuuje Seremet.
-
Andrzej Seremet: Ani ja jako prokurator generalny, ani podlegli mi prokuratorzy, ani konkretni prokuratorzy, którzy wczoraj zlecali operację w redakcji "Wprost" nie kierują się intencjami zmierzającymi do ograniczenia wolności prasy, czy tez do ujawnienia tajemnicy dziennikarskiej.
Dla mnie osobiście tajemnica dziennikarska i wolność prasy to jedne z fundamentów państwa demokratycznego.
-
Rozpoczęła się konferencja prasowa prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta.
-
Wydawca "Wprost" Michał M. Lisiecki na Twitterze dziękował w nocy dziennikarzom za solidarność z redakcją tygodnika. Dziś napisał: "Dziennikarska tajemnica zawodowa należy do najbardziej chronionych tajemnic zawodowych. Pełniejsza jest tylko tajemnica spowiedzi, która nigdy nie może być dostępna dla osób trzecich".
-
Rzecznik prasowy ABW Maciej Karczyński w rozmowie z Polską Agencją Prasową: Prokuratura poleciła ABW nagrywanie czynności w siedzibie redakcji. Sytuacja z redaktorem naczelnym tygodnika jest zarejestrowana na wideo. Nagranie to posiada prokuratura i tam jest odpowiedź na pytanie, co naprawdę się wydarzyło.
-
Fot. Bartłomiej Barczyk/Agencja Gazeta
"Publikacja informacji, choćby najatrakcyjniejszych, jeśli pochodzą z przestępstwa, jest sprzeczna z zasadami kodeksu Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy" - pisze Stefan Bratkowski, były prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
"Nieznane źródło informacji nie podlega ochronie gwarantowanej tajemnicą zawodową. Dyskusja nad treścią tak uzyskanych informacji oznacza legitymizowanie przestępstwa. Jeśli już kogoś aż tak zafascynowały ujawnione treści, może drążyć interesujący go temat w bezpośredniej rozmowie. Inaczej zamieniamy dziennikarstwo w szambo. To szambo dziś zalewa media polskie" - dodaje publicysta.
-
Przeciw operacji ABW w siedzibie "Wprost" protestują stowarzyszenia dziennikarzy:
Zarząd Główny Związku Zawodowego Dziennikarzy podkreśla, że prawo do zachowania w tajemnicy źródeł informacji dziennikarskiej jest
jednym fundamentów demokracji w Polsce. Domaga się też "pełnego i publicznego wyjaśnienia działań ABW w redakcji 'Wprost', a także ukarania osób odpowiedzialnych za zupełnie nieodpowiedni ich charakter".
Z kolei Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich domaga się w stanowisku skierowanym do Prokuratora Generalnego podjęcia działań w celu zbadania czy w związku przeszukaniem redakcji "Wprost" nie doszło do popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień oraz tłumienia krytyki prasowej.
-
- Panowie z rządu PO nie grają o utrzymanie u władzy. Grają o to czy będą siedzieć w więzieniu - mówi reporterowi telewizji Superstacja poseł PiS Jan Dziedziczak komentując działania ABW w redakcji "Wprost". - Przerażenie wynika z widma przesiedzenia paru lat za kratkami - komentuje Dziedziczak.
-
Biskup Ryczan podczas procesji: "Kiedyś zdrada stanu..." [ZDJĘCIA, WIDEO]
Tysiące kielczan przeszło ulicami miasta podczas procesji Bożego Ciała. - Trudno jest słuchać o aferach. Zawiera się tajne umowy, kiedyś nazywano to zdradą stanu, dziś jest to sposób na uprawianie polityki - mówił w homilii biskup Kazimierz Ryczan, ordynariusz diecezji kieleckiej.
-
Kolejny film na kanale Wprost.
-
- Widziałem ostatni cud Donalda Tuska: 24 godziny temu nikt nie przypuszczał, że Cezary Gmyz może być w redakcji "Wprost" i bronić Latkowskiego. Zobaczyłem, że dziennikarze w chwili próby potrafią być razem - mówił w TOK FM Andrzej Skworz, redaktor naczelny "Press".
-
- W demokratycznym kraju o tym, kiedy ukazują się publikacje, decydują redaktorzy naczelni, a nie szefowie rządów - powiedział PAP zastępca red. naczelnego "Wprost" Marcin Dzierżanowski, odnosząc się do apelu premiera o natychmiastową publikację materiałów z wszystkich podsłuchów.
-
Milewicz do Olejnik: Przecież żyjemy w wolnym kraju
"Całe środowisko dziennikarskie jest przeciw panu" - powiedziała Monika Olejnik do premiera Donalda Tuska. Ja nie jestem.
-
Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Zdaniem Janusza Piechocińskiego z PSL "ryzykowna decyzja premiera (o pozostawieniu na stanowisku Bartłomiej Sienkiewicza - red.) z początku tego tygodnia pokazała, że nie udało się przeciąć narastania emocji".
- Teraz dopiero z opóźnieniem trzeba będzie tę decyzję korygować - dodał.
Podkreślił jednak, że nie chce nic premierowi sugerować, bo Sienkiewicz jest jednym z jego najbliższych współpracowników, "nie tylko w wymiarze politycznym"
Pytany, czy scenariusz wcześniejszych wyborów jest realny, szef PSL podkreślił, że on sam jako pierwszy powiedział, że może do tego dojść.
-
Naczelna Rada Adwokacka solidarna z dziennikarzami
Poszukiwanie dowodów przestępstwa przez organy do tego powołane w żadnej mierze nie usprawiedliwia próby naruszenia tajemnicy zawodowej - pisze w uchwale prezydium Naczelnej rady Adwokackiej.
-
Andrzej Rozenek z Twojego Ruchu:
- Występuję nie tylko jako rzecznik, ale także jako dziennikarz z kilkunastoletni doświadczeniem. Jestem oburzony. To jest niedopuszczalne w państwie demokratycznym. Wolne media są fundamentem demokracji. Jeżeli premier chce sprawować władzę w ten sposób, że chce zamykać usta dziennikarzom, to to się źle skończy. Wczorajsze wydarzenia to była nie tylko próba odebrania materiałów. To była próba uniemożliwienia wydania numeru.
-
- Odmowa wydania materiałów z nielegalnych podsłuchów przez tygodnik "Wprost" była sprzeczna z prawem - powiedział PAP profesor nauk prawnych, były zastępca prokuratora generalnego Ryszard Stefański. Odstąpienie przez ABW i prokuraturę od działań określił jako kompromitację.
- W sytuacji gdy osoba, u której dokonuje się przeszukania, oświadczy, że są tam materiały objęte tajemnicą zawodową, w tym dziennikarską, organ dokonujący przeszukania powinien je zabezpieczyć, opieczętować. Prokurator powinien przekazać je do sądu z wnioskiem o zgodę na wykorzystanie tych informacji w postępowaniu karnym - powiedział prof. Stefański.
-
Przypominamy mocny komentarz Adama Szostkiewicza z "Polityki":
"Nie w moim imieniu, proszę, nie wszyscy w mediach są dziś przeciw premierowi. Błędem nie było wysłanie ABW przez prokuraturę do redakcji "Wprost", błędem było wysłanie ludzi niezdolnych do skutecznego działania w imieniu prawa i państwa" - pisze na blogu Szostkiewicz.
"Korporacyjny odruch mediów w obronie tygodnika przypomina odruchy lekarzy od deklaracji wiary. Lekarzowi sumienie nie pozwala przestrzegać prawa, okazuje się, że dziennikarzom też. Samo prawo, jak to u nas, mało kogo obchodzi" - dodaje dziennikarz.
-
- Dymisja rządu i przyspieszone wybory w tej sytuacji to zły pomysł - Lech Wałęsa komentuje dla Radia ZET ostatnie wydarzenia. - Niczego to nie wyjaśni, a prawdopodobnie wybierzemy jeszcze gorzej - podkreśla były prezydent.
Według Wałęsy wejście ABW do redakcji tygodnika Wprost było kompromitacją i powinny za to polecieć głowy. - Weszli po to, żeby wyjść. I nic z tego nie wynika - mówi Radiu ZET Wałęsa.
-
ABW i prokuraturę w sprawie afery podsłuchowej poniosła ambicja [ANALIZA]
ABW i prokuratura, chcąc żwawym działaniem zatrzeć wrażenie kompromitacji państwa w aferze podsłuchowej, wsadziły palec między drzwi. Mają pewne argumenty prawne, ale nie mają racji
-
Prokurator, który w środę wieczorem wezwał policjantów do redakcji "Wprost", poprosił ich o fizyczne odebranie laptopa redaktorowi naczelnemu tego tygodnika. Policjanci tego nie zrobili - poinformował rzecznik KGP insp. Mariusz Sokołowski.
- Prokurator został poinformowany, że do tych czynności dobrano funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a policja przeprowadza tylko i wyłącznie interwencję w tej sprawie, a nie wykonuje czynności procesowych - powiedział Sokołowski. Rzecznik KGP podkreślił, że policjanci zostali wezwani przez prokuraturę na interwencję do budynku, w którym mieści się redakcja tygodnika "Wprost", około godziny 20.30.
- Policja nie była instytucją dobraną do wykonania czynności przez prokuraturę. Tą instytucją była Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego - przypomniał. Rzecznik KGP podkreślił, że rolą policji nie było wykonywanie działań procesowych czy zabezpieczanie jakichkolwiek materiałów.
- Zadaniem policjantów było zadbanie o porządek, z czego policja się wywiązała - podkreślił. Jak przypomniał, interwencja zakończyła się przed północą, a policjanci opuścili budynek po wyjściu prokuratorów i ABW.
-
Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Zdarzenia w redakcji "Wprost" dla PAP komentuje minister sprawiedliwości, Marek Biernacki.
- Z jednej strony chcemy zrobić to jak najszybciej, bo wiem, jaka jest sytuacja, ale też chcę, żeby ta opinia była wykonana dobrze - powiedział. - Zależy mi na jakości, nie tylko na szybkości - podkreślił.
-
Fot. Agata Grzybowska / Agencja Gazeta
Co jeszcze powiedział dziś prezydent o aferze taśmowej?
- Kryzysy są rzeczą normalną. Ale im silniejsze są korzenie, tym trudniej złamać Dąb Wolności, tym trudniej zachwiać gmachem niepodległego państwa polskiego. A czy te kryzysy potrafimy lepiej czy gorzej przeżywać, zależy od nas. Wszyscy doskonale rozumiemy, że pożaru nie gasi się dolewaniem benzyny do ognia. Pożary gasi się spokojnym działaniem, opartym o fundamenty demokratycznego państwa - powiedział Bronisław Komorowski w Łowiczu.
Dodał, że tymi fundamentami, oprócz konstytucji, są zasady demokracji, które mówią tyle, że jeśli pojawiają się sytuacje szczególnie trudne, to po pierwsze trzeba mobilizować normalne władze państwa polskiego do działania.
- A jeśli to się okazuje niemożliwe do spełnienia, no to wtedy trzeba odwoływać się do mechanizmu demokratycznych wyborów. Ale ważne jest to, by mieć świadomość, że te korzenie polskiej wolności, polskiej demokracji są na tyle silne, że te wszystkie kryzysy doskonale przetrwają. To nie pierwszy kryzys i nie ostatni, który będziemy razem pokonywali w ramach następnych 25 i 100 lat wolności i w następnych wiekach - wyjaśnił prezydent.
-
Sprawą afery taśmowej interesują się także zagraniczne media. Agencja Reutera zauważyła wypowiedź prezydenta Bronisława Komorowskiego, który mówi o możliwości przyspieszonych wyborów.
-
Helsińska Fundacja Praw Człowieka wydała oświadczenie w sprawie akcji ABW w redakcji "Wprost".
Czytamy w nim, że HFPC wyraża głębokie zaniepokojenie sytuacją. Podkreśla, że wszelkie działania służb polegające na żądaniu wydania przez dziennikarzy materiałów mogących zawierać dane umożliwiające identyfikację dziennikarskich informatorów rodzą ryzyko naruszenia gwarancji wynikających z tajemnicy dziennikarskiej.
HFPC podkreśla, że wszelkie działania państwa ograniczające gwarancje wynikające z tajemnicy dziennikarskiej muszą być proporcjonalne, adekwatne, szczegółowo uzasadnione i poddane rygorystycznej kontroli oraz stosowane dopiero, gdy zawiodły metody mniej inwazyjne.
-
-
Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Paweł Wroński: - Założenie, że podczas tej rozmowy Sienkiewicza z Belką złamano konstytucję, jest błędne. Najbardziej niebezpieczne są takie zagrożenia, które są zagrożeniami potencjalnymi. Strzelba, która wystrzeli nie jest groźna, bo jest nabita. Właśnie tego się boi Donald Tusk. On te rzeczy tłumaczy z pozycji racjonalnej. Przekaz nie jest korzystny dla rządu. Większość społeczeństwa ma odbiór, że rząd mści się na redakcji "Wprost".
-
Zastępca redaktora naczelnego "Wprost" Marcin Dzierżanowski mówi w TVN24 o tym, że dla dziennikarzy, którzy wyłamują się z solidarności, będzie to kiedyś powód do wstydu.
- Ja bym prosił, żeby pan nie operował kategorią wstydu. Nazwijmy rzeczy po imieniu. To nie była konferencja, to był wiec polityczny. Ludzi pokroju pana Pereiry nie interesowały odpowiedzi, zrobili widowisko. Myślę, że przedmiotem głównym refleksji jest to, kto to zrobił. Kto zlecił i nagrał te rzeczy. Państwo to opublikowali, pozostając tylko narzędziem, czy pałką, której uchwyt kto inny dzierży w dłoni - odpowiada mu Tomasz Wołek.
Paweł Wroński z "Gazety Wyborczej": - Ja nie rozumiem, gdzie jest poziom tej blokady, kto z kim co blokuje. Rząd ma większość. Jestem całym sercem po stronie redakcji "Wprost". Oni bronili swoich źródeł. Zachowanie prokuratury było zachowaniem irracjonalnym, a co gorsza nieskutecznym. Donald Tusk walczy z przeciwnikiem, którego nie widzi.
-
PILNE
Bronisław Komorowski o aferze taśmowej:
- Jeśli pojawiają się sytuacje szczególnie trudne to trzeba mobilizować władze do działania. A jeśli to się nie udaje, trzeba odwoływać się do mechanizmu demokratycznych wyborów.
-
"Wprost" publikuje na Youtube filmy z wczorajszych wydarzeń.
-
Konferencja premiera wzbudziła wiele emocji dziennikarzy na Twitterze. Ci prawicowi chwalą Monikę Olejnik za to, że w ostrych słowach skrytykowała premiera.
- Słowa Olejnik miały duże znaczenie dla niezdecydowanych - pisze Łukasz Warzecha.
Inni zwracają uwagę na kłótnie Samuela Pereiry i Michała Rachonia z premierem.
- Rozmowa gentlemana z pyskującą smarkaterią - komentuje Waldemar Kuczyński.
- No, to teraz opozycja wszystko popsuje - twierdzi Roman Osica z RMF FM.
-
Kolejna konferencja. Tym razem Jerzy Wenderlich z SLD.
- Wymagamy, żeby pojawiła się informacja w sprawie, czy wczorajsze działania ABW we "Wprost" były decyzją prokuratury, czy polityczną - mów Wenderlich. Zapowiedział, że rząd powinien złożyć informację przed Sejmem w sprawie afery podsłuchowej.
-
-
- Żadnych dymisji. Nie wolno ustąpić, bo to jest dopiero koniec państwa, a nie jakaś głupia akcja ABW w redakcji "Wprost" - mówi Blumsztajn.
-
- Bardzo mi się nie podoba, że ikoną wolności słowa jest dziennikarz, który się specjalizuje w publikacji podsłuchów - mówi Seweryn Blumsztajn.
-
Seweryn Blumsztajn z "Gazety Wyborczej" w TVN24:
- Od tygodnia mamy proces destrukcji państwa. To co robi Tusk to próba odmowy zgodnie z rytmem publikacji kolejnych taśm. I dlatego nie zdymisjonował Sienkiewicza. Państwo nie może żyć w rytm podsłuchów. To jest dramat tego państwa. Jeżeli będziemy wisieli ciągle pod tą groźbą, to może nas zaprowadzić do wyborów i ustąpienia rządu.
- Nie sądzę, że "Wprost opublikuje wszystkie taśmy. Latkowski nie jest rycerzem interesu publicznego, jest rycerzem swojego interesu - dodaje. - Interes państwa jest ważniejszy niż interes mojej redakcji.
Fot. Franciszek Mazur/AG
-
Tusk kończy konferencję. Prawicowi dziennikarze pokrzykują, że dostali tylko godzinę na pytania.
- A był pan kiedyś u Sowy? - krzyczy jeden z nich.
-
Monika Olejnik: - Sądziłam, że zdymisjonuje pan dzisiaj ministra Sienkiewicza. Kompromitujące jest to, że człowiek przesłuchiwany przez prokuraturę jest sędzią we własnej sprawie. Nie znam państwa demokratycznego, gdzie służby wchodzą do redakcji. To się zdarzyło po raz pierwszy od 1989 roku. I całe środowisko dziennikarskie jest przeciwko panu, panie premierze.
- Zauważyłem - odpowiada Tusk. Po chwili dodaje: - Śledztwo prowadzi prokuratura a nie minister Sienkiewicz. Państwo być może nie musicie być precyzyjni, ja się staram. Nieprawdą jest, że minister Sienkiewicz nasłał funkcjonariuszy do tygodnika "Wprost".
-
Samuel Pereira z "Gazety Polskiej Codziennie" zarzuca premierowi, że na poprzedniej konferencji prasowej skłamał. I że w ustawie o NBP są sugestie Marka Belki:
- Mówiłem dokładnie, jak wyglądało kalendarium prac nad tą ustawą - mówi Tusk. Pereira mu przerywa. - Sprawie kalendarium tej ustawy minister Mateusz Szczurek poświęcił osobną konferencję prasową. Odsyłam do ustaleń z tej konferencji. A sugestie, jakie pan zawiera w tym pytaniu. To nie są pytania, tylko insynuacje. Proszę jeszcze raz pochylić się nad informacją ministra Szczurka - broni się Tusk.
-
- Nie będę podawał się do dymisji w związku z działaniami, które miały charakter przestępczy. Być może intencją tych działań jest taka destabilizacja, która prowadzi do upadku rządu. Wolałbym, żebyśmy wyjaśnili wszystkie okoliczności tej sprawy - mówi Tusk. Znów mówi o wcześniejszych wyborach, ale zapowiada, że najpierw trzeba wyjaśnić, kto stoi za podsłuchami.
- Będę oceniał działanie służb - odpowiada na pytanie o kompromitację służb.
-
Michał Rachoń z Telewizji Republika przypomina, że dwóch liderów Ruchu Narodowego zostali zatrzymanych i pyta, czy Tusk poda się do dymisji.
- Nie znam sprawy zatrzymania Ruchu Narodowego. Mam też trochę poważnych spraw na głowie - mówi Tusk, prawicowi dziennikarze zaczynają krzyczeć, że "orzeł jest w koronie". - Być może działacze Ruchu Narodowego złamali prawo i sam fakt, że ktoś jest liderem partii politycznej nie zwalnia go z odpowiedzialności wobec prawa. To cecha charakterystyczna dla demokracji, że jeżeli ktoś na manifestacji łamie prawo, to jest zatrzymywany a potem sąd bada, czy zostało złamane prawo.
-
- Prokurator generalny poinformował mnie, że jest przekonany, że czynności prokuratury są uzasadnione - mówi Tusk.
Seremet zapowiedział konferencję na godz. 16.
-
Dalej Gielewska. Pyta o przebieg rozmowy z prokuratorem generalnym. A także o to, czy nadużycie uprawnień przez ABW nie jest kwestią odpowiedzialności szefa ABW i Sienkiewicza.
- Sprawa będzie bardzo dokładnie zbadana. Jeżeli doszło do nieuzasadnionego aktu przemocy, będą konsekwencje. Jeśli policja przeprowadza jakieś czynności zgodnie z prawem, a ktoś utrudnia ich przeprowadzenie, to obywatele, niezależnie od ich statusu, powinni współpracować - mówi Tusk.
-
Anna Gielewska z "Wprost":
- Taśmy wymagają dużego opracowania i to wykonujemy. Zostaną opublikowane, kiedy skończymy. Jeden dzień na razie straciliśmy - mówi.
- Przez wiele lat byłem dziennikarzem i miałem okazję pracować w trudniejszych warunkach. Nie ma konfliktu między ujawnieniem tego, co państwo macie i opracowaniem materiału do druku. Rozumiem, że istnieje komercyjny interes redakcji, żeby nie dzielić się materiałem, który ma się na wyłączność. Sytuacja, w której puszcza się sygnał publiczny, że ktoś jest w dyspozycji materiałów, które mogą kompromitować urzędników, nie muszę tłumaczyć, jakie zagrożenia to ściąga na państwo polskie - przerywa jej Tusk. I podkreśla, że autorami podsłuchów są bandyci.
-
Tusk odpowiada: - Im większy jest poziom współpracy na elementarnym poziomie technicznym, tym jest mniej emocji i destabilizacji pracy waszego tygodnika. Minimum dobrej woli jest niezbędne z obu stron. Z całą pewnością postępowanie funkcjonariuszy będzie analizowane sekunda po sekundzie. Według mojej wiedzy wszystkie działania prokuratury i funkcjonariuszy były filmowane przez prokuraturę. Dla dobra sprawy powinno się jak najszybciej przedstawić, czy ktoś został pobity, czy ktokolwiek był poddany niezasadnej opresji.
Po chwili dodaje: Żadna roli publiczna ani społeczna nie zwalnia ani dziennikarza ani polityka z odpowiedzialności wobec prawa.
-
Cezary Łazarewicz z "Wprost":
- Odpowiadając na pana apel, mam prośbę. Chcemy wydać gazetę. ABW i policja nam to uniemożliwia. Być może ujawnimy to, o co pan prosi. Ale proszę nam to umożliwić - mówi Łazarewicz. - Proszę też o ukaranie winnych. Funkcjonariusze zaatakowali Sylwestra Latkowskiego, łamali mu palce. A po trzecie została w redakcji teczka ABW. Za pana pośrednictwem zwrócę się do ministra Sienkiewicza - nam ta teczka jest niepotrzebna.
-
Premier jest poddenerwowany, a dziennikarze na sali poirytowani.
- Nie jestem stroną polemiki dla was w tej kwestii - mówi Tusk do dziennikarzy. - Kiedy pytacie mnie państwo, jak oceniam działania ABW, nie czuję się kompetentny.
- To jest konferencja prasowa, a nie klub dyskusyjny - strofuje dziennikarzy Małgorzata Kidawa-Błońska.
-
- Na początku przyszłego tygodnia ocenię, czy minister Sienkiewicz będzie zdolny do skutecznego wykorzystania narzędzi, jakie są do jego dyspozycji. Jeśli dojdę do wniosku, że zajmowanie się przez szefa MSW tą sprawą jest dysfunkcjonalne, to podejmę stosowne działania - dodaje Tusk.
-
- Być może ceną będzie wsparcie obywateli w wyborach, które być może odbędą się za kilka tygodni. Jeśli ten kryzys zaufania jest za głęboki, być może rozwiązaniem są wcześniejsze wybory - mówi Tusk.
- Wolałbym jednak, żebyśmy nie byli aktorami w czyimś scenariuszu - dodaje i jeszcze raz prosi o ujawnienie taśm.
-
Czy będzie dymisja Bartłomieja Sienkiewicza?
- Problem polega na tym, czy w zakresie kompetencji premiera rządu lub jego urzędników jest możliwość wpływania na sposób działania służb. Nie ma takiej możliwości. Jestem przekonany, że redakcja i właściciel "Wprost" dostaną wszelkie możliwości prawne, żeby potwierdzić, czy zostało złamane wczoraj prawo. Nie sądzicie chyba, że istnieje ryzyko utajnienia - byliście tam obecni.
Akcji prokuratury towarzyszyła transmisja online. Nie ma powodu przypuszczać, by istniała obawa, że coś może być ukryte i niedopowiedziane.
-
- Jestem przekonany, ze znajdziemy wspólnie sposoby, żeby ujawnianie tych taśm nie było w konflikcie z wolnością słowa. Te wydarzenia są dla mnie wyjątkowo przykre i kosztowne - mówi premier. Do godz. 9 będzie odpowiadał na pytania dziennikarzy.
-
Tusk mówi o możliwości szantażowania urzędników za pomocą taśm i tłumaczy, że dlatego trzeba je ujawnić.
- Zwróciłem się do pana Andrzeja Seremeta, by brał pod uwagę konflikt z wolnością słowa - mówi Tusk.
Premier apeluje o natychmiastowe ujawnienie wszystkich podsłuchów.
- Chciałbym, żebyśmy wspólnie uznali, że mamy problem, który musimy rozwiązać. A rozwiązaniem jest ujawnienie tych materiałów. Jeśli będziemy się nawzajem blokować, będziemy mieli jeszcze poważniejszy problem. Dlatego będę robił wszystko, co w mojej mocy, żeby działania instytucji państwowych nie naruszały waszych praw a do was zwracam się z prośbą o jak najszybsze ujawnienie materiałów.
Apeluję też do wszystkich, którzy wysnuwają wnioski dość kosmiczne, by brali pod uwagę fakty. Nie mam powodów, żeby myśleć, że prokuratura miała na celu zablokowanie publikacji. W dobie obecnej nośników może być bez liku. Ktoś wyłącznie ograniczony umysłowo mógłby myśleć, że akcja prokuratury zablokuje publikację materiału. Nie ma takiej możliwości technicznej, ani nie ma intencji. Intencja jest odwrotna - aby materiał został ujawniony w pełni. Ktokolwiek miałby za to zapłacić i jakąkolwiek miałby ponieść cenę.
-
Tusk: - Zwróciłem się do ministra sprawiedliwości, aby przygotował ocenę tych zdarzeń. Są inne możliwości, z których redakcja "Wprost" jak rozumiem będzie korzystała - złożenie zażalenia. Z mojego punktu widzenia chciałbym za wszelką cenę uniknąć takich działań, które godzą w wolność słowa. Po drugie, w interesie polskiego rządu jest jak najszybsze i pełne ujawnienie wszystkich materiałów, które zostały zgromadzone przez nielegalne podsłuchiwanie polityków. Tego typu materiały są niebezpieczne wtedy, kiedy nie są ujawnione. Dla rządu i dla mnie jest najważniejsze, by bez utrudniania pracy dziennikarzom doprowadzić do ujawnienia wszystkich materiałów.
-
Rozpoczęła się konferencja Donalda Tuska.
- Mamy poważny problem. Nie możemy odwlekać w czasie poważnej rozmowy na temat tego, co się stało i co może się stać. Wczoraj wieczorem, kiedy rozpoczęła się akcja prokuratury, ABW i policji w siedzibie redakcji "Wprost" skontaktowałem się z prokuratorem generalnym, szefem ABW i ministrem sprawiedliwości zadający pytanie, czy to działanie jest absolutną koniecznością i kto podejmuje tego typu decyzje, które skazują nas na konflikt między działaniem na rzecz egzekucji prawa a wolnością słowa.
Ten konflikt ma charakter dość obiektywny. Z jednej strony prokuratura podejmuje działania niezależnie od władzy politycznej i wykonawczej. Działania prokuratury nie są uzgadniane i nie mogą być uzgadnianie z władzą wykonawczą. Ale te działania powinny brać pod uwagę jedno z największych dóbr w życiu publicznym, jakim jest wolność prasy.
-
Publicysta Waldemar Kuczyński na Facebooku:
"Teraz dopiero mamy początek poważnego kryzysu państwa. Jeśli podejmuje się decyzje o wejściu do redakcji, żeby zabrać dowody przestępstwa to trzeba ja wykonać. Stanowczo i szybko! Jeśli się nie ma determinacji to nie należy tego zaczynać. Po wielu godzinach skandalicznej nieudolności, prokurator i ABW wycofali się prawie w popłochu, zostawiając na miejscu jakąś walizkę nawet. Po takim zbłaźnieniu się autorytet tych instytucji znaczy tyle co nic. I dopiero teraz zacznie się bajzel. Być może rzeczywiście czas na dymisję rządu i wcześniejsze wybory".
-
Za 10 minut rozpocznie się konferencja premiera? Jak Donald Tusk zareaguje na akcję ABW i prokuratury w redakcji tygodnika "Wprost"?
-
Nocne wydarzenia z redakcji "Wprost" relacjonuje Michał Wachnicki.
Prasa - ABW 1:0, czyli co działo się wieczorem w redakcji "Wprost"
"To bunt dziennikarzy" - krzyknął ktoś w tłumie, gdy do redakcji wszedł późnym wieczorem kolejny prokurator w obstawie policji. Reporterzy zatarasowali im drogę i zaczęli krzyczeć "do do-mu, do do-mu!". Od tego momentu reporterzy przestali tylko obserwować sytuację, a zaczęli dążyć do jej rozwiązania. I w końcu zmusili funkcjonariuszy do opuszczenia budynku.
-
- Nie przyszliśmy tam walczyć z dziennikarzami. Nie było żadnej walki de facto. Proszę o zrozumienie - mówi Karczyński.- Niech emocje nie kierują ferowaniem wyroków. Każdy mam prawo na zażalenie na przeprowadzone czynności. Mecenas złoży taką skargę, a my odstąpiliśmy od czynności.
- Stoimy po tej samej stronie, co media. Chcemy wyjaśnić aferę taśmową - kto za tym stoi, kto wykonał nagrania - dodaje.
-
W TVN24 jest Maciej Karczyński, rzecznik ABW:
- Też jestem poddenerwowany. Jesteśmy tylko ludźmi, ale profesjonalistami w tym, co robimy. Wykonujemy pewne czynności, zlecone przez prokuraturę. Jest postępowanie, którego gospodarzem jest prokuratura. Wydaje postanowienie o odebraniu rzeczy redakcji. Prosi o to ABW. ABW przychodzi do redakcji. Prosi o dobrowolne wydanie. Redakcja odmawia, my sporządzamy notatkę i wychodzimy. Kontaktujemy się z prokuraturą, która przysyła już swoich prokuratorów. Prosi nasz o asystę. To jest krzywdzące mówić, że ABW weszło po raz drugi - mówi.
-
Na tym kończymy naszą relację. Do zobaczenia w czwartek rano. O godz. 8 konferencja premiera.
-
- Gdy Pan Bóg chce kogoś ukarać, to mu rozum odbiera. Kogo chciał tym razem ukarać? Premiera? A może raczej prokuratora, który podpisał nakaz rewizji? - pisze Wojciech Maziarski z Gazety Wyborczej.
Donald Tusk znowu ma pod górkę. Stoi u podnóża Mount Everestu
Z politycznego punktu widzenia Donald Tusk miał już górki. Z tzw. afery podsłuchowej wychodził obronną ręką. W miarę upływu czasu coraz bardziej oczywiste się stawało, że rzekome sensacje zawarte w prywatnej rozmowie Marka Belki z Bartłomiejem Sienkiewiczem nie były żadnymi sensacjami.
-
- W siedzibie wprost lekkie odprężenie. Dziennikarze robią sobie zdjęcia. - Prasa - ABW, 1:0 - mówią. Ale jest obawa, czy funkcjonariusze nie wrócą. Redakcja Wprost zamknęła się w pokoju konferencyjnym z Latkowskim. Nie mamy tam dostępu - mówi Michał Wachnicki.
-
Centrum Informacyjne Rządu zawiadamia: o 8 rano odbędzie się konferencja prasowa premiera Donalda Tuska.
- środa, 18 czerwca 2014
-
Funkcjonariusze ABW zostawili w redakcji Wprost walizkę...
-
Na nagraniu wykonanym z zewnątrz budynku widać, jak dwóch mężczyzn trzyma Sylwestra Latkowskiego i próbuje mu wyrwać laptopa.
Po chwili redaktor Wprost upada na ziemię, dochodzi do szarpaniny.
Nagranie można obejrzeć TUTAJ
-
PILNE
Funkcjonariusze ABW, prokuratorzy i policjanci opuścili redakcję Wprost. Sylwester Latkowski został ze swoim laptopem.
- Udostępnię wszystkie informacje, ale tylko wtedy, gdy sąd zwolni mnie z tajemnicy dziennikarskiej - mówi.
-
PILNE
- Funkcjonariusze się na mnie rzucili. Szarpali mnie, przydusili. Chcieli mi zabrać laptopa i pendrive?a - mówi Sylwester Latkowski.
- Dziękuję wam, że jesteście. Że nie zostawiliście nas samych. Proszę, nie róbmy tutaj polityki. Chodzi o coś innego, o istotę mediów - mówi do ludzi zebranych w redakcji.
- To, co się tutaj dzieje, to skutek zawiadomienia ministra Sienkiewicza. On sam jest w tej sprawie zainteresowanym. Jeśli prokurator generalny tego nie zatrzyma, nie będziemy mieć możliwości spokojnej pracy. Proszę prokuratora Seremeta o pilną reakcję - dodaje.
-
Wyrwane drzwi do gabinetu.
-
- Prokurator bezładnie miotający się po redakcji wprost kompromituje organy ścigania i pogrąża rząd Donalda Tuska. Co to za kraj, gdzie przedstawiciele władzy rewidują redakcje i szarpią się z dziennikarzami? - pisze Paweł Wroński z Gazety Wyborczej.
-
Szef wydawnictwa Wprost poinformował, że policja siłą odbierze laptopa Latkowskiemu. Dlatego dziennikarze weszli do gabinetu.
Sylwester Latkowski siedzi teraz pod ścianą trzymając przy piersi swojego laptopa.
-
PILNE
Dziennikarze Wprost wyłamali drzwi do gabinetu Sylwestra Latkowskiego, gdzie przebywał razem z funkcjonariuszami ABW - mówi Michał Wachnicki.
- Napad! Wolne media! - krzyczą dziennikarze, którzy weszli do środka.
-
Protestujemy przeciwko akcji organów ścigania w tygodniku "Wprost". Solidaryzujemy się z redakcją tygodnika i jej naczelnym Sylwestrem Latkowskim w decyzji odmowy ujawnienia źródeł.
Uważamy, że doszło do niebezpiecznego precedensu. Po raz pierwszy od 1989 r. tak otwarcie władza użyła tajnych służb przeciwko mediom. Nie możemy pozostać obojętni wobec tego brutalnego aktu naruszenia niezależności dziennikarskiej."
List dziennikarzy w obronie ?Wprost?
Po wejściu funkcjonariuszy ABW grupa dziennikarzy różnych redakcji napisała list, w którym staje w obronie dziennikarzy i redaktorów tygodnika. Czytamy w nim
-
- Do domu! Do domu! - krzyczą dziennikarze do policjantów i funkcjonariuszy ABW.
-
- Zamian ról. Teraz to policjanci filmują dziennikarzy - pisze Krzysztof Berenda z RMF FM.
-
Wzburzeni dziennikarze Wprost
-
PILNE
- Policja grozi użyciem siły. Mimo, że Sylwester Latkowski zadeklarował przekazanie materiałów w sobotę, na co wstępnie zgodził się prokurator. Agenci ABW ściągają policję pod wejście. Obstawiają redakcję - pisze Michał Majewski ze Wprost.
-
Najpopularniejszy dzisiaj przedmiot w redakcji Wprost.
-
PILNE
- Funkcjonariusze kopiują całe dyski redakcyjne. Dziennikarze Wprost są bardzo wzburzeni - mówi Michał Wachnicki z Gazety Wyborczej.
-
- Pan prokurator każe siłą zabrać laptopa Sylwestra Latkowskiego. Taki rozkaz wydał pani z ABW. To się nie dzieje! - pisze Michał Majewski z Wprost.
Na zdjęciu dziennikarze pod drzwiami gabinetu Latkowskiego.
-
fot. Instagram/ M. Rybicki
W redakcji Wprost jest poseł Przemysław Wipler.
- To jest maksimum kabotyństwa. Nie sądzę, aby redakcja Wprost chciała go tam mieć na pokładzie jako dzielnego obrońcę. Bo zdaje się on wcześniej bronił prawa nadpruty jak kuter na ul. Mazowieckiej. Jeśli chce wystąpić po raz drugi w tej roli, to lepiej, aby się nie ośmieszał - komentuje Paweł Wroński z Gazety Wyborczej.
- Jeśli premier Donald Tusk starał się w jakiś sposób ograniczyć kryzys polityczny, który wybuchł po publikacji nagrań, to teraz go rozpalił w pełni. Może nie on sam, ale za pomocą prokuratury. Można powiedzieć, że to co dzisiaj robi prokuratura to rodzaj sabotażu - dodaje Wroński.
-
Pod siedzibę Wprost podjechały kolejne policyjne samochody.
-
Policja zablokowała korytarz. Przeszukanie ma odbyć się w części redakcji, do której dostępu nie mają dziennikarze innych mediów.
fot. Instagram/ P. Rybicki
-
PILNE
Prokurator odczytuje nazwiska dziennikarzy, którzy pracowali nad tekstem o podsłuchach.
Sylwester Latkowski instruuje dziennikarzy Wprost:
- Gdy podejdzie do was pani z ABW z dyskiem zewnętrznym, sprawdźcie, co robi. Skopiuje nagrania, które muszą zostać zabezpieczone. Pilnujcie czy jednocześnie ABW nie robi kopii dla siebie.
-
fot. Instagram/P. Rybicki
- W redakcji jest grupa policjantów z oddziału prewencji. Jak nieoficjalnie ustaliliśmy przeszukanie redakcji nie rozpocznie się do czasu, dopóki nie zostanie ona opróżniona z dziennikarzy. Prokurator jak i policjanci powiedzieli jednak, że nie dojdzie do wyprowadzania dziennikarzy - informuje Wprost.
-
Kaczyński: akcja ABW wymierzona bezpośrednio w wolność słowa
- Musimy obronić wolność słowa w Polsce, musimy obronić polską demokrację - mówił Jarosław Kaczyński podczas środowego briefingu w Krakowie. Przeszukania ABW nazwał "skandalicznym wydarzeniem".
- Mamy do czynienia z bezpośrednią akcją skierowaną przeciwko wolności słowa, jednemu z najbardziej podstawowych praw demokratycznych, prawa, które jest zawarte w konstytucji"- zaznaczył Kaczyński.
Jego zdaniem, służby specjalne i prokuratura zostały użyte do zahamowania dyskusji publicznej i wymiany informacji.
- Społeczeństwo, Polacy mają prawo do wiedzy o tym, kto nimi rządzi, jak nimi rządzi - dodał szef PiS. Wezwał "wszystkie siły demokratyczne" do "wystąpienia przeciwko temu rządowi".
-
Monika Olejnik na Facebooku:
-
fot. Instagram/P.Rybicki
- Chronieni przez policję agenci ABW wchodzą do kolejnych pomieszczeń - informuje Paweł Rybicki.
-
fot. TVP Info
Prokurator Józef Gacek prosi o wskazanie informacji na temat miejsc pracy, które zajmują dziennikarze Wprost.
- Na terenie redakcji znajdują się różne informacje, materiały do różnych śledztw dziennikarskich, do których pan nie ma pełnomocnictw. To może naruszyć ochronę naszych informatorów - odpowiada mu wicenaczelny Wprost.
-
I jeszcze Grzegorz Sadowski z Wprost:
- ABW zażądała wyproszenia innych dziennikarzy z redakcji. Odmówiliśmy.
-
- Do redakcji Wprost przyjechała policja - informuje dziennikarka tygodnika Anna Gielewska.
- W tej sprawie niestety chodzi głównie o zablokowanie poniedziałkowego wydania, obawiam się... - dodaje.
-
Prokuratura: dwa zarzuty dla Łukasza N. ws. nielegalnych podsłuchów
Podczas wieczornego briefingu prokurator Renata Mazur powiedziała, że Łukasz N. - zatrzymany po południu przez ABW - usłyszał zarzuty związane z nielegalnymi podsłuchami. Grozi mu grzywna albo kara pozbawienia wolności do lat 2.
Mazur podkreśliła ponadto, że prokurator wydał decyzję o żądaniu wydania dowodów przez "Wprost", a potem - wobec odmowy - zarządził w redakcji przeszukanie.
Dodała, że czynności były zgodne z prawem i wynikały z konieczności zabezpieczenia dowodów przestępstwa, gdyż nośniki muszą być poddane badaniom, niezależnie czy to kopia czy oryginał.
Odmowę redakcji uznała za "całkowicie niezrozumiałą". Zapewniła, że prokuratura nie miała na celu poznania tajemnicy dziennikarskiej.
Mazur powiedziała też, że jako świadek zeznawał dziś szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz.
-
- W gabinecie Latkowskiego jest z tuzin agentów ABW i prokuratorów. Dość duszno. Trochę mi to matrixa przypomina. I agenta Andersona multiplikującego się. Panowie mają duże walizki, ale sprawni nie są. Stoją w dwunastu i się paczo. Nie mają informatyka od Maców, a Latkowski tylko na Macach robi - relacjonuje Michał Majewski z Wprost.
-
- Kilka metrów ode mnie 10 funkcjonariuszy ABW zamknęło się z autorami artykułu. Trwa batalia o prywatny laptop Sylwestra Latkowskiego. Gdy jednemu z czołowych dziennikarzy śledczych w Polsce odbiorą komputer, to będzie skandal. Deklarujemy dostarczyć nagrania w sposób cywilizowany, w całości. Ale nie zgodzimy się na oddanie laptopa, gdzie jest archiwum, maile - mówi Marcin Dierżanowski, wicenaczelny Wprost w rozmowie z Moniką Olejnik.
-
- Przeszukanie to daleko idące naruszenie wolności słowa i wolności prasy. Jego celem jest nie tylko znalezienie taśm, ale także próba ustalenia w jaki sposób redakcja weszła w posiadanie nagrań - komentuje mecenas Jacek Kondracki, prawnik Wprost.
-
PILNE
Prokuratura postawiła zarzuty Łukaszowi N. - menadżerowi restauracji Sowa&Przyjaciele, gdzie podsłuchiwano polityków.
Będzie odpowiadał za nielegalne nagrywanie i udostępniane nagrań.
-
PILNE
Rozpoczęło się przeszukanie redakcji Wprost.
-
Do redakcji Wprost przyjechali technicy ABW. Ośmiu agentów weszło do gabinetu redaktora naczelnego.
-
- Redaktor naczelny Wprost ma obowiązek odmówić prokuraturze i ABW. Jeżeli zaś służby zdecydują się na wariant siłowy - czyli przeszukanie wbrew woli redakcji - to złamią prawo i naruszą wolność słowa, która jest fundamentem demokracji - pisze Wojciech Czuchnowski z "Gazety Wyborczej".
ABW we Wprost? bezprawnie i bez sensu
Z góry było wiadomo, że Wprost nie wyda nagrań, bo wtedy redakcja mogłaby zamknąć pismo, lub przerzucić się na pisanie o wędkarstwie. Nikt nigdy nie przekazałby jej poufnych informacji.
-
Bożena Miklaszewska przyszła do redakcji Wprost z czerwoną kartką dla premiera Donalda Tuska.
- My emeryci musimy za tysiąc złotych żyć, a kolesie sobie ośmiorniczki wsuwają i dyskutują, co zrobić, aby Tusk wygrał wybory - mówi.
-
Pierwszy sondaż poparcia partyjnego po opublikowaniu nagrań polityków:
PiS - 32 proc.
PO - 25
SLD - 10
Nowa Prawica - 8
PSL i TR poniżej progu.
Po "aferze podsłuchowej" PiS wyprzedza Platformę [NOWY SONDAŻ]
PiS ze sporą przewagą nad PO, Polacy deklarują niechęć do pójścia do urn wyborczych, podzielone głosy w sprawie dymisji rządu po ?aferze taśmowej? - oto wyniki najnowszego sondażu Faktów TVN przygotowanego przez Millward Brown SA.
-
- Do redakcji Wprost udało się wejść pani emerytce. Przepuszcza ostry atak na premiera Donalda Tuska. Będzie we wszystkich telewizjach - pisze na Twitterze Mateusz Parys.
fot. Twitter/M. Parys
-
Joanna Apelska z Wprost na Twitterze:
- Jeśli Sylwester Latkowski nie odda taśm, ABW zabierze jego komputer. Latkowski: Zabranie mojego komputera to bandytyzm.
-
Zarząd Press Club Polska w wydanym dzisiaj oświadczeniu wyraził "uznanie" dla Sylwestra Latkowskiego i dziennikarzy "Wprost" za "obronę tajemnicy źródła informacji", co jest "jednym z podstawowych standardów niezależnego dziennikarstwa".
"Jednocześnie wzywamy ABW i prokuraturę do natychmiastowego zaniechania działań ingerujących w dziennikarskie prawo do ochrony źródeł informacji" - napisał zarząd Press Club Polska.
Jak dodaje "o zaistniałej sytuacji" powiadomiony został sekretariat International Association of Press Clubs.
-
Piotr Nisztor, autor tekstu o podsłuchach, w oczekiwaniu na rewizję we Wprost.
fot. Twitter/Cezary Gmyz
-
PILNE
- Po rozmowie z prokuratorem Gackiem w obecności prawników redaktor naczelny Sylwester Latkowski powiedział, że redakcja będzie przeszukiwana - informuje Wprost.
-
- Blisko połowa ankietowanych Polaków (48 proc.) uważa, że premier Donald Tusk powinien podać się do dymisji po ujawnieniu taśm "Wprost" - wynika z sondażu Millward Brown dla "Faktów" TVN.
30 proc. stwierdziło, że premier nie powinien ustępować ze stanowiska.
Sondaż zrealizowano 17 czerwca.
-
- Mówi pan, że nie zakłócacie pracy redakcji. A gdzie ci ludzie mają pracować? Gdzie ja mam pracować. To nie jest presja? - pyta prokuratora Józefa Gacka redaktor naczelny Wprost.
-
Dr Michał Zaremba uważa, że sprawa przeszukania redakcji "Wprost" nie dotyczy jedynie kwestii ochrony tożsamości informatorów tygodnika.
- Tu chodzi też o wartość tajemnicy dziennikarskiej samej w sobie. Jeżeli ludzie przestaną wierzyć w tą ochronę, to nie będą współpracowali z mediami. Każdy dziennikarz powinien więc myśleć o tym, że zdradzając swojego informatora, szkodzi swoim kolegom i mediom w ogóle. Polscy dziennikarze powinni strzec tego przywileju i dbać o zachowanie standardów - mówi ekspert.
-
- Prawo prasowe daje możliwość zachowania tajemnicy zawodowej podczas przesłuchania dziennikarza, nie może jednak zapobiec przeszukaniu redakcji - komentuje specjalista od prawa prasowego dr Michał Zaremba.
Ekspert z Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego tłumaczy, że polskie prawo prasowe jednoznacznie reguluje kwestię ochrony tajemnicy dziennikarskiej i zapewnia możliwość zachowania anonimowości informatora w przypadku przesłuchania dziennikarza.
- Jeżeli dziennikarz podczas przesłuchania powie, że nie może ujawnić jakiejś informacji, bo prowadziłoby to do ujawnienia informatora, to chroni go tajemnica dziennikarska i organy ścigania za bardzo nie mogą kwestionować takiego oświadczenia" - mówi Zaremba.
Jak wyjaśnia, podobną ochroną objęte są dokumenty zawierające tajemnicę dziennikarską. Zaznacza jednak, że w praktyce nawet kwestia uznania billingów telefonicznych jako dokumentów, które może chronić tajemnica jest dyskusyjna. - Tym bardziej nagrania audio trudno uznać za taki dokument - dodaje.
Zaremba podkreśla, że prawo odrębnie reguluje kwestie przesłuchania dziennikarza oraz przeszukania redakcji. Nie można zapobiec przeszukaniu, zasłaniając się tajemnicą zawodową.
- Inną kwestią jest wykorzystanie takich dowodów w procesie - sąd musiałby odpowiedzieć na pytanie, czy taki dowód byłby dopuszczalny - czy ze względu na tajemnicę dziennikarską nie byłby objęty zakazem dowodowym - mówi.
Zaznacza jednak, że dziennikarze odmawiający wydania interesujących prokuraturę materiałów muszą się liczyć z konsekwencjami prawnymi.
-
- Dzisiejsza skandaliczna interwencja funkcjonariuszy ABW w redakcji Wprost to kolejny dowód na zupełną kompromitację rządu Donalda Tuska. Obecna ekipa rządząca jest w stanie posunąć się do wszystkiego, aby pozostać przy władzy - czytamy w oświadczeniu Prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Oświadczenie można przeczytać TUTAJ.
-
Cezary Gmyz informuje, że jedzie do redakcji Wprost z grupą dziennikarzy.
Przy okazji "teoretycznie" solidaryzuje się także z dziennikarzami Gazety Wyborczej.
-
Redaktor naczelny Wprost Cezary Latkowski do prokuratora Józefa Gacka:
- Nikt nigdy nie wchodził do redakcji. Nikt nie wysyłał ABW. To oznacza, że macie gdzieś standardy.
Michał Majewski z Wprost:
- Przed redakcją siedzi większa ekipa smutnych panów w ciemnych autach. Służby specjalne skutecznie destabilizują nam pracę.
-
fot. Twitter
Trzech agentów ABW w towarzystwie prokuratora Józefa Gacka weszło do siedziby "Wprost" i zażądało rozmowy z redaktorem naczelnym w sprawie 'czynności dotyczących badania sprawy nagrań polityków'.
Redakcja czeka teraz na swojego prawnika.
-
PILNE
Wracamy do sprawy zatrzymania przez ABW 'mężczyzny związanego z taśmami'.
To Łukasz N. - menedżer w restauracji, gdzie dokonano nagrań.
Informację potwierdziła rzeczniczka prowadzącej śledztwo Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur.
- Prokurator wydał polecenie zatrzymania po przesłuchaniu dzisiejszych świadków - mówiła.
Według Mazur czynności z N. mają być wykonywane przez prokuraturę w piątek.
-
Komentarze na Twitterze:
Agnieszka Romaszewska, dyrektorka TV Biełsat:
Adam Ozga z Radia TOK FM:
Cezary Gmyz:
-
PILNE
- Tym razem ABW towarzyszy prokurator Józef Gacek we własnej osobie - pisze Michał Majewski.
-
PILNE
ABW po raz drugi dzisiaj weszło do 'Wprost'. Informuje o tym na Twitterze Michał Majewski z redakcji tygodnika.
-
PILNE
- Na podstawie wydanego przez prokuraturę postanowienia o zatrzymaniu funkcjonariusze ABW zatrzymali w centrum Warszawy mężczyznę, który jest związany z opublikowanymi taśmami. Teraz jest on przewożony do prokuratury - potwierdza w programie TVN24 Maciej Karczyński, rzecznik ABW.
Rzecznik nie chciał powiedzieć, kim jest zatrzymany. - Z tego, co wiem, nie chodzi o żadnego dziennikarza - zaznaczał.
-
PILNE
ABW zatrzymała w centrum Warszawy mężczyznę, który ma być związany z nagraniami opublikowanymi przez 'Wprost'.
-
Konferencję prasową Sylwestra Latkowskiego i Michała Majewskiego z 'Wprost' można obejrzeć na YouTube.
-
PILNE
Rada nadzorcza PGNiG zawiesiła Andrzeja Parafianowicza
"Zarząd PGNiG informuje, iż Rada Nadzorcza jednogłośnie zawiesiła w czynnościach wiceprezesa zarządu ds.korporacyjnych PGNiG SA Andrzeja Parafianowicza w związku z koniecznością wyjaśnienia kwestii związanych z jego opublikowanymi wypowiedziami dotyczącymi spółki" - czytamy w komunikacie.
Decyzja ma związek z upublicznionym przez "Wprost" stenogramem z nagrania rozmowy b. ministra transportu Sławomira Nowaka z Parafianowiczem. Nowak mówi tam o kontroli finansów swojej żony. - Zablokowałem to - odpowiada Parafianowicz.
W podsłuchanej rozmowie Parafianowicz stwierdza także, że w sprawie oddania do użytku terminala LNG "mówią o jesieni 2015, a na mieście mówią coś o 2017". Według opublikowanego zapisu Parafianowicz mówi też, że umowy na budowę terminala są skonstruowane w sposób niekorzystny, co pozwala włoskiej firmie stojącej na czele konsorcjum budującego terminal bezkarnie się opóźniać.
Sam Parafianowicz oświadczył we wtorek, że jako członek zarządu PGNiGnigdy nie naruszył interesów spółki i nie ujawnił żadnych informacji stanowiących tajemnicę przedsiębiorstwa - dotyczy to też według niego postępu prac przy budowie gazoportu.
Premier Donald Tusk powiedział w poniedziałek, że nie wyobraża sobie, by Parafianowicz mógł kontynuować pracę w PGNiG.
-
- Zostawcie w spokoju dziennikarzy! - komentuje wizytę ABW w redakcji Wprost Andrzej Skworz, redaktor naczelny Press.
- To niebywałe. Funkcjonariusze ABW zamiast do biur polityków i urzędników nagranych w tzw. aferze podsłuchowej, weszli dziś do redakcji tygodnika, który te nagrania ujawnił. To wydarzenie bez precedensu w historii wolnych mediów minionego 25-lecia. Którą to rocznicę owi politycy tak hucznie niedawno obchodzili, sypiąc hasłami wolności na prawo i lewo - pisze Skworz.
- Jeśli ABW chciała tylko przesłuchać redaktora naczelnego, powinna go wezwać do swojego biura. Dlatego możemy się obawiać, że chodzi o coś więcej, zastraszenie niewygodnych dziennikarzy i redakcji. Powiedzmy to jasno: dziś miejsce funkcjonariuszy ABW jest raczej w biurze ministra Bartłomieja Sienkiewicza niż w redakcji Wprost - dodaje.
Redaktor naczelny Press 'wierzy, że jeśli będzie trzeba, całe środowisko dziennikarskie stanie po stronie inwigilowanych kolegów'.
- Że nie damy się podzielić i wszyscy, ci z prawa i ci z lewa, będziemy pamiętać, że naszymi suwerenami są nasi odbiorcy, a nie partie polityczne. To dla nich pracujemy, ich musimy informować. Władza, która wykorzystuje tajne służby do walki nie z patologiami, lecz z dziennikarzami bliższa jest wschodnim satrapom niż standardom Unii Europejskiej - komentuje.
- Apeluję do Koleżanek i Kolegów, by nie znaleźli się wśród nas tacy, którzy uznają, że wydawca Wprost i jego redaktor naczelny sami się prosili o kłopoty. Nie łudźmy się, że władza, która raz weszła do redakcji, już nigdy więcej tego nie uczyni - kwituje.
-
Prezydent: przeżywamy kryzys, w którym niewątpliwie się znaleźliśmy
- Przeżywamy kryzys, w którym niewątpliwie się znaleźliśmy ze względu na nowe bolesne zjawisko, jakim są ujawnione, nielegalnie nagrane taśmy. Wszyscy to przeżywamy, wszyscy to analizujemy, wszyscy wstydzimy się, wszyscy myślimy z troską o państwie polskim - powiedział w środę prezydent Bronisław Komorowski podczas uroczystości zasadzenia dębu wolności w Parku Północnym.
Komorowski zaznaczył, że to "nie pierwsze bolesne doświadczenie" w ciągu ostatniego ćwierćwiecza.
"Możemy powiedzieć - różnego rodzaju afer, skandali, bolesnych zjawisk w tej historii 25-lecia było wiele" - mówił Komorowski, powtarzając, że mimo to 25-lecie jest wielkim sukcesem.
- Bo tak to już jest z wolnością, że czasami ją trzeba budować, zagospodarowywać nawet pomimo bólu, albo poprzez ból, poprzez wątpliwości, obawy, zagospodarowywać na przekór złym okolicznościom. Wtedy ta wolność lepiej smakuje, piękniej rośnie - zaznaczył prezydent.
-
Sylwester Latkowski, redaktor naczelny Wprost, odbiera wizytę agentów ABW "jako presję na redakcję".
- Trójka funkcjonariuszy ABW wchodzi do redakcji prasowej, co powoduje destabilizację. Trudniej nam pracować nad tematem. Ja jestem przyzwyczajony do pewnych sytuacji, ale nie fotoedytorzy i inni dziennikarze. Można było mnie wezwać do prokuratury. Często się prosi o wydanie jakiś materiałów. I zawsze było tak, że prokurator, policjant po prostu dzwonił i nie było problemu - mówił Latkowski dziennikarzom.
- Zastanawia mnie, dlaczego w momencie, gdy ujawniliśmy pierwszą godzinę nagrań bez żadnego cięcia, nagle tak szybko ruszyła machina. Aby poznać, co my naprawdę jeszcze mamy. Tak to odbieram - dodawał.
-
Związek Przedsiębiorców i Pracodawców napisał nietypowy list otwarty do Marka Belki. Prezes ZPiP Cezary Kazimierczak prosi prezesa NBP o pomoc.
'Wielce Szanowny Panie Belka, nasz Związek od ponad roku usiłuje ratować około 1 000 miejsc pracy w kilkunastu gorzelniach. Pisaliśmy do 'wszystkich': do Ministerstwa Finansów, Gospodarki, przekonaliśmy posłów do składania interpelacji. Bez żadnego skutku.
W czym rzecz? Otóż w tym, że dziwaczne interpretacje Ministra Finansów, pomimo braku zmiany prawa, nagle zakazały skażania alkoholu etylowego na potrzeby przemysłu chemicznego i kosmetycznego na terenie Rzeczpospolitej. Sprowadzać z zagranicy jednak można!
A piszę do Pana, bo w ostatnich dniach dowiedziałem się, że to Pan jest szefem Ministra Szczurka. Pan do niego zadzwoni i powie mu, żeby przestał.
Padnie kilkanaście zakładów, 1 000 ludzi straci pracę, nie dostaniecie 15 mln CIT, 35 mln VAT, 5 mln PIT, 1,5 mln podatku od nieruchomości. Nie musi Pan pamiętać tych liczb ? oni je znają. Wielokrotnie je przedstawialiśmy i nikt ich nie zakwestionował.
Pan jest taki mądry i elokwentny, proszę mnie, prostemu chłopakowi z Podlasia, wyjaśnić o co w tym chodzi? Czy rząd planuje w najbliższym czasie ogłosić wielki sukces, że ściągnął wielkiego inwestora francuskiego lub niemieckiego, który zajmie się skażaniem alkoholu i stworzy 200 nowych miejsc pracy, w związku z czym za każde dacie mu rządową dotację w wysokości 50 tysięcy euro?
Czy też ktoś planuje uruchomić import na dużą skalę z zagranicy. Stamtąd wolno. Nie wolno tylko w naszym teoretycznie istniejącym Państwie.
18 marca 2013 r. skierowaliśmy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstw w Ministerstwie Finansów. Odpowiedź z Prokuratury Okręgowej w Warszawie przyszła szybko, 25 kwietnia 2013 r. Prokurator Jarosław Szklarczyk, który stwierdził, że owszem, ale się wszystko przedawniło. Pan zadzwoni do Pana Szczurka i powie mu, że tym razem zadbamy, żeby się nic nie przedawniło.'
-
Biernacki: komisja śledcza przed wyborami nie służyłaby wyjaśnieniu sprawy
- Powiem szczerze, że boję się komisji śledczych, do wyborów. Wszystkie swoje projekty ustawodawcze będę chciał wprowadzić do parlamentu już w czasie wakacji, bo wiem, że jak wprowadzę je później, to dyskurs polityczny je zdominuje i wypaczy te ustawy. Tym bardziej komisja śledcza powołana na 1,5 roku przed wyborami z natury rzeczy miałaby charakter polityczny i nawet trudno byłoby o to winić opozycję - komentuje minister sprawiedliwości Marek Biernacki.
Biernacki na konferencji prasowej we Wrocławiu mówił dziennikarzom, że dopiero po postępowaniu prokuratorskim będzie można podjąć jakiekolwiek rozmowy na temat potencjalnej komisji śledczej. Podkreślał, że prokuratura sprawę nagrań musi wyjaśnić w szerokim zakresie.
- Tam gdzie jest łamane prawo, muszą być wyciągane twarde konsekwencje. Nie tylko wobec osób, które podsłuchały, ale jeśli wynika z nagranych rozmów, że ktoś łamał prawo lub miał taki zamiar, to ta osoba też musi ponieść konsekwencje. To jest jasne dla wszystkich i czytelne - zaznaczył Biernacki.
Zdaniem ministra nagrania ujawnione przez tygodnik "Wprost" to ważna nauczka dla klasy politycznej. - Po to są gabinety, by w nich rozmawiać o sprawach politycznych i ministerialnych - mówił. Biernacki.
Dodał, że nie obawia się, iż sam mógł zostać również nagrany, gdyż nigdy nie był w żadnym VIP-roomie.
-
Według Kodeksu postępowania karnego rzeczy mogące stanowić dowód w sprawie "należy wydać na żądanie sądu lub prokuratora".
Osobę mającą rzecz podlegającą wydaniu wzywa się do wydania jej dobrowolnie. "W razie odmowy dobrowolnego wydania rzeczy można przeprowadzić jej odebranie" - mówią przepisy.
Kodeks stanowi także, że osoby obowiązane do zachowania tajemnicy dziennikarskiej mogą być przesłuchiwane co do faktów objętych tą tajemnicą tylko wtedy, gdy jest to "niezbędne dla dobra wymiaru sprawiedliwości, a okoliczność nie może być ustalona na podstawie innego dowodu". O taki przesłuchaniu decyduje sąd. Od decyzji przysługuje zażalenie.
Według Kpk zwolnienie dziennikarza od obowiązku zachowania tajemnicy nie może dotyczyć danych umożliwiających identyfikację autora materiału prasowego, listu do redakcji lub innego materiału o tym charakterze oraz identyfikację osób udzielających informacji, jeżeli osoby te zastrzegły nieujawnianie powyższych danych.
-
Ćwiąkalski: dziennikarze "Wprost" powinni wydać nośniki nagrań
- Dziennikarze "Wprost" nie mieli racji, odmawiając ABW wydania nośników nagrań, bo żądano wydania przedmiotu przestępstwa, a nie ujawnienia informatorów - uważa profesor prawa, były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski.
Na zlecenie Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, ABW zażądała od tygodnika wydania nośników nagrań z rozmowami polityków. Tygodnik odmówił, bo - jak tłumaczył Sylwester Latkowski, naczelny "Wprost" - "musimy chronić informatora i na razie nie możemy wydać żadnych nośników, bo źródło sobie zastrzegło tajemnicę dziennikarską".
Ćwiąkalski uważa, że tajemnica dziennikarska dotyczy tożsamości tego, kto przekazał redakcji "taśmy", a tu chodzi o wydanie przedmiotu przestępstwa, który nie jest objęty taką tajemnicą. Jego zdaniem prokuratura może teraz zarządzić przeszukanie w redakcji i zająć te materiały wbrew stanowisku redakcji.
"Tajemnica dotyczy tylko źródeł informacji, a trudno sądzić, by na taśmie nagrał się informator" - dodał Ćwiąkalski.
-
Nie tylko PiS krytykuje Bronisława Komorowskiego. Pytany podczas konferencji prasowej o ocenę działań prezydenta sekretarz SLD Krzysztof Gawkowski stwierdził, że prezydent powinien być odpowiedzialny za państwo, a mówi: ''nie ma mnie''. - Widać wyraźnie, że chce chronić tę część aferałów, która jest odpowiedzialna za aferę podsłuchową w rządzie - dodał.
Poseł SLD Leszek Aleksandrzak odniósł się podczas konferencji do propozycji PSL dotyczącej rozmów klubów parlamentarnych. Prezes PSL Janusz Piechociński zapowiedział, że chce, by w przyszłym tygodniu doszło do spotkania kierownictw wszystkich klubów parlamentarnych i rozmowy na temat sytuacji po ujawnieniu nagrań z rozmowami polityków.
- W imieniu klubu SLD oświadczam, że dla SLD partnerem z tej koalicji jest premier Donald Tusk. Janusz Piechociński jest członkiem tej koalicji rządowej - mówił.
Polityk Sojuszu dodał, że ludowcy są tak samo odpowiedzialni za sytuację związaną z nagraniami jak Platforma. Dodał, że SLD ''chętnie porozmawia'' z Piechocińskim, jak ludowcy przejdą do opozycji.
-
''Państwo ma być sprawne. Tego żądają wszyscy. Jak spóźnione państwo, nieco pokracznie acz oficjalnie próbuje coś zrobić wybucha histeria'' - skomentował na Twitterze dziennikarz Konrad Piasecki.
-
Renata Mazur rzecznik prokuratury Warszawa Praga mówi w TVN24:
- Na tym etapie nie będziemy informować, jakie czynności zleciliśmy ABW, jaki jest ich przebieg, ani też nie będziemy komentować wpisów, jakie się pojawiają. Na tę chwilę postępowanie toczy się w sprawie i nikomu nie postawiono zarzutów.
Poza tym, ani prokuratura, ani ABW nie chcą komentować sprawy.
-
- ABW przyszło z dość dziwnym uzasadnieniem wydania nośników nagrań. Zapytałem: chcecie nam zabrać komputery? Ja od razu powiedziałem, że my musimy chronić informatora. I na razie nie możemy wydać żadnych nośników. Źródło sobie zastrzegło tajemnicę dziennikarską. Do redakcji weszła trójka funkcjonariuszy ABW. Chodzi mi o metodę jaką to zrobiono. To zastraszanie. Odbieram to jako presję na redakcję. My składamy najnowszy numer do druku i w redakcji trwa normalna praca - mówi w rozmowie z RMF FM Sylwester Latkowski redaktor naczelny tygodnika "Wprost".
-
''Nie mamy 100 proc. pewności, czy wydanie tego nie ułatwi odkrycia źródła, które zastrzegło anonimowość'' - tłumaczy na Twitterze Michał Majewski z ''Wprost''.
I dalej: ''Głównie chodzi o formę. Część młodych osób w redakcji w szoku. Po co ta demonstracja? Można było przecież zaprosić do prokuratury''.
-
''Nie wydaliśmy żadnych materiałów'' - poinformował na Twitterze Michał Majewski.
-
"Anna Hopfer prokurator Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga (...) postanowił zażądać od redaktora naczelnego "Wprost" Sylwestra Latkowskiego i dziennikarzy: Agnieszki Burzyńskiej, Michał Majewskiego, Cezarego Bielakowskiego, Piotra Nisztora, Grzegorza Sadowskiego i Joanny Apelskiej dobrowolnego wydania rzeczy w postaci wszystkich nośników zawierających treści rozmów, prowadzonych podczas spotkań gości w restauracji "Sowa & Przyjaciele" oraz w restauracji w Amber Room w Pałacyku Sobańskich".
-
- Weszło trzech panów z ABW. Żądają wydania nośników - podaje na Twitterze Majewski.
- Dziwna forma. Wejście służb do redakcji. Można było zaprosić do prokuratury. Wywieranie presji - dodaje po chwili.
-
- Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wykonuje w redakcji czynności procesowe na polecenie Prokuratury Okręgowej w Warszawie - potwierdził w rozmowie z dziennikarzem Superstacji rzecznik ABW Maciej Karczyński.
-
Jeszcze dzisiaj pracę ma stracić wiceprezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa Andrzej Parafianowicz - podaje RMF FM.
W wydanym wczoraj oświadczeniu b. wiceminister finansów przekonywał, że ''w żadnym przypadku nie wywierałem ani nie próbowałem wywierać wpływu na tok kontroli prowadzonych przez organy skarbowe - dotyczy to również postępowania kontrolnego wobec żony p. Sławomira Nowaka''.
Wcześniej Sławomir Nowak, z którym rozmawiał Parafianowicz, pożegnał się z PO.
-
Do redaktora naczelnego "Wprost" Sylwestra Latkowskiego przyszło przed chwilą ABW - podał na Twitterze dziennikarz tygodnika Michał Majewski.
-
SLD składa do Najwyższej Izby Kontroli trzy wnioski. Powiedział o tym podczas konferencji prasowej Krzysztof Gawkowski.
Pierwszy dotyczy ''skontrolowania procesu legislacyjnego pracy nad ustawą o NBP'',
drugi - ''wszczęcia kontroli w Ministerstwie Skarbu i spółce Polskie Inwestycje Rozwojowe'',
trzeci - ''postawy administracji rządowej wobec procesu związanego z kontrolą, współpracą ze spółką Mennica Polska''.
- Od kilku dni organy władzy państwowej nie reagują. Prezydent Bronisław Komorowski zamilkł, a premier Donald Tusk schował się, wysyłając na zwiady zielonego szpiega z krainy deszczowców. Nie może być na to zgody - przekonywał Gawkowski podczas spotkania z dziennikarzami.
-
Przewodniczący klubu PiS Mariusz Błaszczak nie ma wątpliwości - rozmowa Bartłomieja Sienkiewicza z markiem Belką nie była rozmową prywatną. - To jest rozmowa dwóch mafiozów, którzy rozmawiają, jak przeprowadzić deal - przekonywał w TVN24. - To jest rynsztok.
Janusz Piechociński planuje spotkania z prezydentem i szefami klubów parlamentarnych. Cel: znaleźć wyjście z trudnej sytuacji. Błaszczak z szefem ludowców się spotka.
- Chociaż mnie śmieszy to wszystko, co robi PSL. Trzech smutnych panów wyszło dziś przed ministerstwo gospodarki. Można odnieść wrażenie, że chcą twórczo rozwinąć myśl Donalda Tuska o pełzającym zamachu stanu. Tymczasem problem jest prozaiczny - Polską rządzą nieudacznicy, Polską rządzi sitwa, a przed PSL-em wybór, czy chce tkwić w tej sitwie czy też chce z niej wyjść. Jeżeli chce z niej wyjść, to jest konkretna oferta PiS - odwołanie premiera Donalda Tuska - przekonuje Błaszczak.
-
W rozmowie z Moniką Olejnik Janusz Piechociński powiedział, że zaproponuje partnerom, ''czy nie ogłosić moratorium, zawieszenia wykonania kary za nakładanie podsłuchu lub uczestniczenie w tej akcji''.
- Żeby padła deklaracja, że wszyscy ci, którzy dostarczą materiały i pełną wiedzę o tej sprawie, nie będą karani - powiedział w Radiu ZET.
- Sprawa jest wyjątkowo poważna, mamy bardzo mało czasu - nie tylko politycznego - na jej wyjaśnienie. Niektórzy ludzie, którzy mogą być w sprawę uwikłani, mogą się lękać i będą chcieli zachować milczenie. Ze względu na wagę i interes państwa jest potrzebne, żeby przynieśli całą swoją wiedzę do prokuratora generalnego - uzasadnił swoją propozycję.
Podczas wczorajszego spotkania z premierem szef PSL zasygnalizował Donaldowi Tuskowi, że przedstawi taką propozycję partnerom.
-
''Super Express'' twierdzi, że w grupie nagrywanych m.in. w restauracji Sowa i Przyjaciele osób znaleźli się nie tylko czołowi politycy rządu, ale również gwiazdy.
''Służby mają uzasadnione podejrzenia, że wkrótce mogą wypłynąć taśmy, na których będą m.in. były prezydent Aleksander Kwaśniewski (60 l.), Edyta Górniak (42 l.) czy Radosław Majdan (42 l.) z Małgorzatą Rozenek (36 l.)'' - pisze tabloid.
-
Na opublikowanym dziś przez ''Wprost'' kolejnym, blisko godzinnym nagraniu słychać, jak Bartłomiej Sienkiewicz i Marek Belka rozmawiają o kryzysie finansowym, ustawie o NBP, zbliżających się wyborach.
Ale panowie dyskutują też o aferze korupcyjnej w Hiszpanii, Amber Gold, OLT Express i... koniakach.
''Wprost'' publikuje nowe nagrania Belki i Sienkiewicza. Bez sensacji: przy koniaku o polityce
Tygodnik opublikował je w odpowiedzi na zarzuty, że wypowiedzi Marka Belki zostały zmanipulowane
-
- Oczekujemy od prezydenta odpowiedzi, czy będzie zachowywał się jak te trzy buddyjskie małpki - ''nic nie widzę, nic nie słyszę, nic nie mówię'', czy zabierze głos właśnie w sprawie odpowiedzialności polityków i najważniejszych osób w państwie, które zostały powołane na jego wniosek, za łamanie konstytucji - stwierdził Joachim Brudziński (PiS).
I zaczął się zastanawiać, jak taka sytuacja wyglądałaby, gdyby prezydentem był Lech Kaczyński. Zdaniem Brudzińskiego Bronisław Komorowski ''zrobi wszystko, żeby na pół roku czy na parę miesięcy przed wyborami nie drażnić Tuska czy swojego politycznego zaplecza''.
-
Joachim Brudziński (PiS) podkreślił w RMF FM, że kandydat na premiera tymczasowego nie powinien być przedstawicielem żadnej partii politycznej. - Musi być to kandydat, który da gwarancję, że do kolejnych wyborów rzeczywiście przeprowadzi Polskę przez to wzburzone przez Tuska morze polskiej polityki. Dosyć polityki w wydaniu sitwy i tych popaprańców - mówił.
I zwrócił się do słuchaczy: - Szanowni państwo, zwracam się do radiosłuchaczy - ducha nie gaście. Wszystkie działania zgodne z konstytucją i obowiązującym prawem - PiS wykorzysta. Czas Tuska, który uważa Polaków za stado baranów, które każde kłamstwo łykną, kończy się. Strategia Tuska: kłamać w2007, 2008, 2009, 2011, 2012, 2013 czyli kłamać, kłamać, kłamać, a strategia na czerwiec 2014 - palić głupa, wyczerpała się.
- My mówimy dzisiaj wszystkim politykom, wszystkim parlamentarzystom, którzy kierują się w swojej aktywności politycznej zobowiązaniem wokół Polaków, wobec konstytucji, a nie dyscypliną partyjną, że mają okazję, mają szansę, aby dać świadectwo: czy są częścią sitwy, czy są częścią układu, czy są kolegami politycznymi partyjnymi Nowaka, Parafianowicza, czy pana Sienkiewicza, czy też stoją po stronie tych, którzy chcą kierować się w swojej działalności publicznej, parlamentarnej literą prawa i konstytucji - przekonywał Brudziński.
-
- Nie ukrywam, że rozmawiałem z panem premierem o możliwości przedterminowych wyborów - powiedział dziennikarzom Janusz Piechociński. Dopytywany, kto zainicjował ten temat, odparł: - Chyba ja zacząłem.
- Po siedmiu latach funkcjonowania w koalicji omawialiśmy wszystkie możliwe scenariusze nie po to, że muszą być sprawcze, ale po to, żeby pokazać, jaka jest dzisiaj alternatywa - podkreślił.
-
- Proszę także media, by czuły, że jesteśmy w stanie nadzwyczajnym - przekonywał wicepremier Piechociński. - Intencją kierownictw PSL jest stworzenie przestrzeni, w której będzie możliwość spokojnej rozmowy o tym, co zawierają te taśmy, kto i jaką ponosi odpowiedzialność za efekt tych rozmów.
Pytany przez dziennikarzy, czy nagrania to próba zamachu stanu, odpowiedział: - Każda destabilizacja i uruchomienie nieobliczalnych scenariuszy dla państwa w naszej rzeczywistości jest dzisiaj niebezpieczne.
-
Zakończyło się spotkanie PSL. Przewodniczący partii Janusz Piechociński zapowiedział, że wystąpi w środę do prezydenta o spotkanie, aby przedstawić ocenę sytuacji oraz prosić go o objęcie patronatem ''poszczególnych działań''. Podczas spotkania chce przedstawić Bronisławowi Komorowskiemu ocenę sytuacji.
- Bo musimy w przyszłym tygodniu, w czasie trwania posiedzenia Sejmu, przywrócić dialog w polskiej polityce. Tak, aby stworzyć przestrzeń, w której odpowiedź na pytanie: kto, dlaczego, po co i z jakimi intencjami uruchomił ten wielki proces. Dopiero później przyjdzie czas na wyjaśnianie zawartości tych rozmów i stawianych zarzutów - powiedział. - Do środowisk parlamentarnych kierujemy przesłanie, abyśmy w sposób poważny rozmawiali dzisiaj o tych scenariuszach.
- Brak porozumienia, dialogu, komunikacji pomiędzy czołówką polskiej polityki, nie tylko w przestrzeni koalicja - opozycja, może stanowić istotne zagrożenie dla interesów państwa - stwierdził wicepremier. - Tam, gdzie zaczyna się interes państwa, kończy się interes partyjny.
-
Zanim Janusz Piechociński pojawił się na spotkaniu PSL, wystąpił jeszcze w Radiu ZET. - Rozmawiałem wczoraj z Donaldem Tuskiem o wariancie skrócenia kadencji Sejmu. Niestety to jeden ze scenariuszy, które powinniśmy poważnie rozważyć - powiedział. I dodał, że ?nigdy nie było gorszej sytuacji? na scenariusz wcześniejszych wyborów.
Wicepremier rozmawiał w Budapeszcie z Bronisławem Komorowskim i ocenił, że ''prezydent rozumie powagę sytuacji''. Wezwanie Jarosława Kaczyńskiego, który oczekuje od prezydenta deklaracji, że głowa państwa jest za dymisją rządu Donalda Tuska, Piechociński nazwał ''grą w stare scenariusze, które nie rozwiązują problemu''. - Niosą w sobie wiele emocji, może potęgują jakieś sympatie, mobilizują wyborców - uważa prezes PSL.
-
Nie mogą nami rządzić ludzie bez twarzy i honoru. Prezydent powinien namawiać do wyborów
Przy wotum nieufności musi być znane nazwisko nowego premiera. Jeśli jego kandydaturę poprze prezydent Bronisław Komorowski, to ja też ją poprę. Bez poparcia prezydenta utworzenie rządu technicznego jest niemożliwe - mówi Janusz Palikot
-
Tomasz Nałęcz nawiązał do listu prezesa PiS do Bronisława Komrowskiego. Jarosław Kaczyński twierdzi w, że rząd musi odejść, a od prezydenta oczekuje rodzaju orędzia do Sejmu. - To jest decyzja prezydenta, czy uważa się za członka tej sitwy, czy zamierza przestrzegać konstytucji - stwierdził Kaczyński.
- Prezydent jest niezłomnym strażnikiem konstytucji. Chciałoby się prezesowi mocniej odpowiedzieć, ale dzisiaj są jego urodziny. Może szkoda, że prezes nie zwrócił się do prezydenta z prośbą czy propozycją rozmowy. Na pewno takie spotkanie by się odbyło. Prezydent nie odmówiłby spotkania liderowi największego ugrupowania opozycyjnego w ważnym momencie dla państwa - mówił Nałęcz.
I dodał: - Tak naprawdę pan doktor nauk prawnych Jarosław Kaczyński oczekuje od prezydenta właśnie wykroczenia poza ramy konstytucji.
Prezydencki doradca podkreślił, że ?mamy konstytucję, która na świecie bodaj najszczegółowiej opisuje, co wolno, a co nie, w relacjach prezydent - rząd - parlament?. - Rząd trwa tak długo, jak trwa większość parlamentarna, która za nim stoi. Prezydent ma określone uprawnienia w relacjach z rządem i parlamentem. Ale nie ma takiego uprawnienia, żeby występował z apelami - jak rozumiem oficjalnymi, przed Zgromadzeniem Narodowym - o ustąpienie rządu. To byłby pozakonstytucyjny nacisk wywierany na rząd, żeby taki rząd odszedł - tłumaczył.
Nałącza ciekawiłaby reakcja Kaczyńskiego na sytuację, w której to on stoi na czele rządu, którego odejścia domaga się prezydent Komorowski. - Nie ma możliwości, żeby prezydent - w świetle obowiązującej konstytucji - poprosił o zwołanie Zgromadzenia Narodowego i tam domagał się ustąpienia rządu, który cieszy się zaufaniem większości parlamentu - ocenił Nałęcz.
-
- Na razie jesteśmy zszkowani podsłuchaną rozmową. Ale myślę, że czeka nas jeszcze jeden szok - jak zobaczymy kulisy - stwierdził w Programie I Polskiego Radia prezydencki doradca Tomasz Nałęcz.
- Moim zdaniem szok Polaków jest tym większy, że rozmawiały osoby, które były poza podejrzeniem. Gdyby rozmawiał Korwin-Mikke z Palikotem, to nikt by się nie zdziwił językiem debaty. Ale minister Sienkiewicz uchodzi w rządzie - tak jak Petroniusz na dworze Nerona - za arbitra elegancji, więc on takim językiem Polaków zszokował. Pan profesor Belka też. Od momentu kiedy odszedł z czynnej polityki, jest człowiekiem wycofanym, też ma opinię człowieka kulturalnego, miłego, sympatycznego - mówił doradca prezydenta.
- Darzę szacunkiem obydwu panów i ta ich oczywista wpadka istotnie tego mojego szacunku nie nadweręża. Nie sądzę jednak, żeby była budująca sytuacja, gdzie prezes NBP - organu apolitycznego - wchodzi w takie rozmowy. Nawet na płaszczyźnie towarzyskiej - stwierdził Nałęcz.
Jego zdaniem warto poznać odpowiedź na pytanie, ''dlaczego właśnie w tym momencie, w tych dwóch konkretnych ministrów uderzono''.
-
O godz. 8 rano w Ministerstwie Gospodarki spotkali się politycy PSL. Mają wypracować stanowisko partii. Na spotkaniu obecny jest również Janusz Piechociński, który wcześniej gościł w TVN24.
- To jest największa wątpliwość, która także jest wewnątrz PSL - przyznał, gdy został zapytany, czy jego zdaniem minister Sienkiewicz powinien zajmować się wyjaśnianiem tej sprawy. - Moje zdanie jest takie, że powinniśmy wyznaczyć w tej sprawie panu ministrowi Sienkiewiczowi bardzo krótki termin.
Piechociński dotychczas nie złożył jednoznacznej deklaracji, jak PSL zachowa się wobec planów PiS, które chce złożyć wniosek o wotum nieufności dla rządu w związku z opublikowanymi nagraniami. Prezes PSL pytany o inicjatywę PiS, w poniedziałek odparł: - Żadnych deklaracji nie składam. Zapowiedział serię swoich spotkań, w tym z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim.
-
Minister finansów Mateusz Szczurek był pytany w TOK FM o wrażenia z nagrań rozmów ministra Sienkiewicza i prezesa Belki.
- To rzeczywiście robiło wrażenie. Chociaż dosyć barwny język prezesa Belki nie jest dla mnie wielką niespodzianką, to najważniejsze było sprawdzenie faktów i jak najszybsze przejrzenie całego śladu procesu legislacyjnego, który toczył się w Ministerstwie Finansów - mówił. W niedzielę w ministerstwie sprawdzano, jak wyglądała praca nad tą ustawą.
-
Szef PSL Janusz Piechociński rozmawiał wczoraj z premierem Donaldem Tuskiem. - Omówiliśmy możliwe konsekwencje i scenariusze - powiedział dziś w TVN24. I zaznaczył, że ''mówimy o poważnym problemie''.
Pytany, czy wie już, kto podsłuchiwał - ktoś z Polski, z zewnątrz - odparł: - Każdy z tych wariantów musi być z wielką pieczołowitością sprawdzony, zweryfikowany, bo to jest mega skala. Coś, czego w Polsce jeszcze nie było.
Piechociński był także pytany, czy jego zdaniem Sienkiewicz powinien zajmować się wyjaśnianiem tej sprawy. - To jest największa wątpliwość, która także jest wewnątrz PSL - przyznał. - Moje zdanie jest takie, że powinniśmy wyznaczyć w tej sprawie panu ministrowi Sienkiewiczowi bardzo krótki termin.
Pytany, czy rząd dotrwa do wyborów i co będzie, jeśli opublikowane zostaną kolejne taśmy, odpowiedział: - Wzywam komisję budżetową, aby bardzo poważnie przeanalizowała ten wątek relacji między bankiem centralnym a rządem.
Bogdan Rymanowski pytał Piechocińskiego, czy według niego w zarejestrowanej rozmowie skandaliczne są tylko słowa, czy i jej przedmiot. - Obok słów jest praktyka i pragmatyka polityczna, która mówi bardzo wyraźnie. Gdyby pan prezes Belka podał się po tej rozmowie do dymisji, mielibyśmy sprawę jasną. Inne warianty wymagają dużo trudniejszego i bolesnego także dla siły złotego scenariusza - powiedział.
Dopytywany, czy jego zdaniem Marek Belka powinien podać się do dymisji, odparł: - Ale tego scenariusza, już wiemy, że nie ma, bo jest inny scenariusz.
-
Tygodnik "Wprost" opublikował nowe nagrania z rozmowy prezesa Narodowego Banku Polskiego Marka Belki i ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza:
-
-
Co działo się we wtorek?
Minister finansów Mateusz Szczurek na konferencji po posiedzeniu rządu powiedział, że zdecydował o częściowym uchyleniu tajemnicy skarbowej w sprawie żony b. ministra transportu Sławomira Nowaka. "Wprost" opublikował m.in. stenogram z nagranej rozmowy Nowaka z Andrzejem Parafianowiczem, byłym wiceministrem finansów. Nowak mówi tam o kontroli finansów żony, która - według mediów - ma gabinet dentystyczny.
Działania po publikacji "Wprost" podjęły prokuratura i ABW. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga wszczęła śledztwo ws. możliwości popełnienia przestępstwa w związku z podsłuchiwaniem polityków i prezesa NBP.
ABW przeszukała wytypowane miejsca. Zebrany przez Agencję materiał zostanie przekazany prokuraturze. ABW bada, w jaki sposób doszło do nagrań i kto mógł je wykonać. W poniedziałek zatrzymano m.in. menedżera VIP roomu restauracji Sowa & Przyjaciele. Wśród podejrzanych jest też major BOR.
Z Markiem Belką a także z premierem Donaldem Tuskiem o nagraniach ujawnionych przez "Wprost" rozmawiał prezydent Bronisław Komorowski. - Cały klimat stworzony publikacjami powinniśmy potraktować jako zadanie, związane z umacnianiem i podnoszeniem coraz wyżej standardów życia politycznego w każdym jego wyrazie ? powiedział prezydent.
Belka uczestniczył też w posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej, która pozytywnie oceniła dotychczasową współpracę z prezesem NBP. Rada wyraziła ubolewanie, że "wypowiedzi prezesa NBP, zarejestrowane poprzez nielegalny podsłuch, mogą sprawiać wrażenie, że przewodniczący RPP włączył się w polityczny cykl wyborczy". "Takie zaangażowanie byłoby niedopuszczalne" - zaznaczyła Rada.
Tymczasem szef PiS Jarosław Kaczyński poinformował, że wysłał list do Komorowskiego. Apeluje w nim, żeby w związku z nagranymi rozmowami prezydent "publicznie stwierdził, że rząd musi odejść". Poinformował też, że PiS będzie próbował przekonać PSL do poparcia konstruktywnego wotum nieufności dla rządu Tuska.
Inne opozycyjne partie: SLD i Twój Ruch przedstawiły swoje propozycje w związku z nagraniami ujawnionymi przez "Wprost". Sojusz chce też, by premier zwrócił się do Sejmu o wyrażenie rządowi wotum zaufania. Klub Twojego Ruchu złożył projekt uchwały o skróceniu kadencji Sejmu.
Wieczorem Donald Tusk spotkał się z szefem koalicyjnego PSL Januszem Piechocińskim. Po wyjściu Piechociński nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Piechociński podkreślił wcześniej, że w środę rano będzie na ten temat rozmawiał z "reprezentatywną grupą" polityków PSL. Po tym spotkaniu, jak zapowiedział już wcześniej Piechociński, PSL przedstawi swoje stanowisko nt. afery podsłuchowej.
-
W weekend tygodnik ''Wprost'' ujawnił fragmenty z rozmów ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza i prezesa NBP Marka Belki. Na nagraniach słychać, jak szef MSW prosi szefa NBP o pomoc w obsłudze deficytu budżetowego. Ten sugeruje, że powinien zostać zdymisjonowany Jacek Rostowski, a także, że przydałaby się nowelizacja ustawy o banku centralnym.
Opozycja zareagowała szybko: domagała się dymisji rządu. Premier Donald Tusk nie pozbawił jednak stanowiska nawet Sienkiewicza.
Funkcjonariusze ABW weszli do redakcji 'Wprost". Tusk apeluje o ujawnienie taśm [NA ŻYWO]
Michał Wilgocki