- czwartek, 21 listopada 2013
-
Na koniec małe podsumowanie:
Lem - pierwszy satelita naukowy stworzony przez Polaków - ma kształt kostki o boku 20 cm, waży ponad 6 kg, we wnętrzu kryje m.in. teleskop z kamerą, czujniki położenia gwiazd i urządzenia do komunikacji z Ziemią.
Rakieta z Lemem wystartowała w czwartek o godz. 8.10 naszego czasu na rosyjskiej rakiecie Dniepr z bazy wojskowej Jasny na południowym Uralu. Po ok. 10 minutach lotu, na wysokości ok. 800 km część głowicy rakiety uchyliła się, umożliwiając Lemowi wejście na orbitę.
O godz. 9.48 polskim naukowcom udało się nawiązać kontakt z Lemem. W tym momencie Polska weszła do światowej elity kilkunastu państw, które dysponują własnymi satelitami.
Lem pozostanie na orbicie co najmniej dwa lata. Ma przed sobą poważne zadanie naukowe - będzie robił pomiary najjaśniejszych gwiazd w naszej Galaktyce.
- Ich analiza może nam pomóc odpowiedzieć na wiele pytań dotyczących sposobu, czasu i warunków powstania wszechświata - mówi inż. Tomasz Zawistowski z Centrum Badań Kosmicznych PAN, które wspólnie z Centrum Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika PAN stworzyło polskiego satelitę.
-
Wszystkim rozczarowanym drugą próbą nawiązania łączności przypominamy, że pierwsza próba, bez mediów, wyszła świetnie.
- Podczas publicznych występów nawet Lem może złapać nieco tremy. Zwłaszcza kiedy jest się pierwszą orbitującą kostką z Polski. Satelita najwyraźniej nie przepada za lansem przed kamerami. Zupełnie jak pisarz, na cześć którym go nazwano - komentuje Jacek Krywko z działu Nauka "Gazety Wyborczej".
Ponieważ kolejne przeloty nie będą pokazywane na żywo, kończymy naszą relację. Jeszcze raz gratulujemy twórcom Lema i dziękujemy za uwagę.
-
Możecie też nabyć Lema na poczcie za jedyne 4,15 zł - już znalazł się na znaczku pocztowym.
-
Na stronie CAMK znajduje się 20 stronicowy pakiet podstawowych informacji o projekcie BRITE i satelicie Lem. A ze strony WWW.brite-pl.pl możecie ściągnąć sobie model satelity do samodzielnego sklejenia.
-
- W drugim przelocie spudłowaliśmy z łącznością. Nie udało się jej nawiązać. Kolejny przelot czeka nas po południu. Wtedy warunki powinny być lepsze - relacjonuje Jacek Krywko.
- Ludzie w centrum głowią się teraz nad tym, co poszło nie tak. To są ikony polskiej kosmonautyki. Ja już wiem, co poszło nie tak, ale im nie powiem. Niech się pogłowią jeszcze trochę... W każdym razie tak to będzie wyglądało. To nasz debiut, nabieramy doświadczenia - komentuje Zwiastowski.
-
Możliwe, że druga próba nawiązania łączności się nie uda.
- Na tym polega nasza praca. Czasem się udaje, czasem nie. Za kilkanaście godzin będziemy mieli szczegółowe dane z amerykańskiego centrum NORAD zajmującego się śledzeniem obiektów na orbicie. Wtedy nawiązywanie łączności będzie prostsze – opowiada Tomasz Zwiastowski z CBK.
- Tak czy siak, to jest właśnie polskie NASA. W tym przelocie mieliśmy wyłączyć i włączyć główny komputer Lema, zobaczylibyśmy jak wygląda kwestia resetu na orbicie, ale to będzie chyba musiało poczekać na następny, lepszy przelot - dodaje.
-
To antena na dachu CAMK PAN, za pomocą której jest nawiązywana łączność z satelitą Lem na orbicie.
-
PILNE
Trwa druga próba nawiązania łączności z satelitą. - Antena przeczesuje niebo. Musi trafić w odpowiedni punkt - relacjonuje nasz dziennikarz Jacek Krywko.
- Obecny przelot będzie na wysokości dwudziestu paru stopni nad horyzontem, czyli nie tak do końca wysoko. W pierwszym przelocie mieliśmy bardzo dobrą łączność, jednak, pierwszy dzień jest bonusem, jak nie wyjdzie to będzie normalka - mówi Tomasz Zwiastowski z CBK.
- Drugi przelot może być trudniejszy od pierwszego. Nie dysponujemy precyzyjnymi danymi dotyczącymi orbity i opieramy się na danych Kosmotrasu - dodaje.
-
- To co zrobiliśmy może być wstępem do polskiego programu kosmicznego. Stworzyliśmy zespół, który ma doświadczenie i jest w stanie prowadzić takie przedsięwzięcie. Mamy też gotową infrastrukturę - przekonuje Orleański.
- Centrum Kontroli Lotów stworzyliśmy na miejscu. Składa się z zamontowanych na dachu anten i pomieszczenia kontrolnego. To nie jest Huston, ale od czegoś trzeba zacząć. Już za kilka minut, miejmy nadzieję, pokarzemy jak się z niego korzysta - dodaje.
-
Konferencja rozpoczęła się od powitania gości. Wśród nich, obok przedstawicieli nauki i polskich parlamentarzystów znalazł się pierwszy sekretarz ambasady Rosji Aleksey Golyuk, który został przywitany brawami.
- Pierwszą łączność nawiązaliśmy o 9:48. Satelita odpowiedział, że żyje i ma się dobrze - mówi Piotr Orleański z CBK w Warszawie.
- Obiektami kosmicznymi strzelamy od 30 lat, to dla nas rutyna. Nigdy jednak nie prowadziliśmy własnego satelity zbudowanego całkowicie przez nas - dodaje.
-
Lem to może i maleństwo, ale dzięki niemu weszliśmy do światowej elity kilkunastu państw, które dysponują własnymi satelitami.
Wiedza, którą zdobyli polscy inżynierowie przy budowie pierwszego satelity, będzie naszym atutem. - Jest tylko kwestią czasu, kiedy porwiemy się na ambitne projekty bardziej skomplikowanych satelitów. Własnym satelitą obserwacyjnym zainteresowane jest np. nasze wojsko - mówi Tomasz Zawistowski z Centrum Badań Kosmicznych.
- To dla nas nieformalny egzamin dojrzałości. Europejska agencja kosmiczna ESA nie powierzyłaby nam żadnej poważnej roli, jeśli wpierw nie zbudowalibyśmy kompletnego satelity - dodaje prof. Schwarzenberg-Czerny z warszawskiego Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika PAN.
-
PILNE
Naukowcy z BRITE potwierdzają: Mamy kontakt z Lemem. Odebraliśmy sygnał! - napisali na Twitterze.
-
PILNE
- Konferencja prasowa w Centrum Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika PAN w Warszawie poświęcona wystrzeleniu Lema rozpocznie się o godz. 11. Naukowcy po krótkich prezentacjach spróbują nawiązać łączność z satelitą. Pierwsze, techniczne połączenie zostało nawiązane godzinę i 38 minut po starcie, w trakcie pierwszego przelotu satelity nad Europą – mówi nasz dziennikarz Jacek Krywko, który jest na miejscu.
Na zdjęciu model Lema wystawiony w Centrum Astronomicznym PAN.
-
PILNE
Kolejny, dziś wysłany na orbitę satelita nawiązał kontakt z Ziemią. To UWE-3 zbudowany przez Uniwersytet w Würzburgu. Czekamy na Lema. Za kilkanaście minut polscy naukowcy spróbują połączyć się z naszym satelita.
-
Projekt BRITE jest dla Polaków wyjątkowy. Do tej pory produkowane przez naszych naukowców urządzenia były tylko elementem programów kosmicznych nadzorowanych przez kogoś innego. Tym razem po raz pierwszy musieliśmy sami sobie znaleźć rakietę, negocjować cenę wystrzelenia, zadbać o całą koordynację projektu od zmontowania części aż po utrzymywanie w stanie gotowości na orbicie. Oczywiście, inne kraje mają z tym kilkudziesięcioletnie doświadczenie, ale my musimy od czegoś zacząć.
Zaczynamy tanio, bo wystrzelenie niewielkiego obiektu na niską orbitę jest tanie. Projekt tego typu to dobry pomysł dla Polaków na postawienie pierwszego kroku w przestworzach. Zasadę działania projektu BRITE naukowy koordynator projektu, prof. Aleksander Schwarzenberg-Czerny, porównuje do "zasady mrowiska": dużo nieskomplikowanych urządzeń ma wykonywać bardzo złożone zadania.
-
Za komunikację z satelitą odpowiedzialny jest dr Marcin Stolarski z CBK PAN, jeden z finalistów tegorocznego konkursu FameLab. Zdradził nam, że na Lemie został wygrawerowany odcisk łapy jego psa Alberta (to imię, oczywiście, na cześć Alberta Einsteina).
Marcin nagrał też film, w którym pokazuje satelitę i opowiada, jak jest on zbudowany oraz do czego będzie służył. W 7 minucie mówi o tym, jak przebiegać będzie komunikacja z satelitą.
-
PILNE
Nadaje drugi z 32 wystrzelonych dzisiaj razem z Lemem satelitów - poinformowali polscy naukowcy z BRITE na Twitterze. Tym samym Delfi-n3Xt potwierdził swoją obecność na orbicie. Cały czas czekamy na informacje, co z Lemem.
-
Nasz dziennikarz Jacek Krywko jedzie teraz do Centrum Badań Kosmicznych PAN w Warszawie, gdzie po godzinie 11 polscy naukowcy będą próbowali nawiązać połączenie z satelitą Lem.
-
Dlaczego Lem jest wyjątkowy? Na to pytanie jakiś czas temu odpowiedział Wojtek Orliński z „Gazety Wyborczej”.
Parametry Lema nie są imponujące: to sześcian o boku 20 cm. Przypomina trochę gadżet dla audiofila. Szerokokątna kamera ma 11 megapikseli, do tego 2 giga pamięci i szybkość transmisji danych do 1 mega - trochę jak średniej klasy telefon komórkowego (pomijając to, że telefon kiepsko będzie działał w próżni przy -100 celsjuszy).
To jednak właśnie stosunkowo skromna optyka pozwala mu zrobić coś, co czego nie jest zdolny potężny teleskop Hubble'a - obserwować najjaśniejsze gwiazdy (na które Hubble jest zbyt czuły). Tymczasem obserwacja niezauważalnego z ziemi pulsowania jasnych gwiazd pozwoli nam lepiej zrozumieć m.in. pochodzenie pierwiastków we wszechświecie.
-
Na razie nie mamy nagrania ze startu w dobrej jakości. Pewne, że wyglądał dokładnie tak, jak wystrzelenie rakiety Dniepr z jednym z niemieckich satelitów.
-
Rakieta Dniepr powstała na bazie radzieckich międzykontynentalnych rakiet R36M, które na Zachodzie ochrzczono jako SS-18 Szatan. Ten diabelski przydomek wynikał stąd, że zdaniem ekspertów te rakiety dawały ZSRR przewagę w tzw. pierwszym jądrowym uderzeniu. Rakieta R36M miała duży udźwig, mogła nieść nawet w 10 głowic jądrowych (plus dodatkowo 40 „fałszywych”, które miały ogłupiać system obrony przeciwrakietowej). Blisko pół setki tych bojowych rakiet wciąż pozostaje na służbie.
-
Tak wyglądał start rakiety Dniepr z Lemem na pokładzie:
Widok na centrum kontroli lotów
Dniepr wylatuje z silosu.
Rakieta w całej okazałości
I wznosi się ku niebu.
-
Oto film nakręcony w centrum kontroli lotów. Widać na nim moment wystrzelenia rakiety Dniepr. Akcja od 9 minuty. Nagranie można obejrzeć TU.
-
Rakieta Dniepr wyniosła na orbitę aż 32 satelity. To nowy rekord pod względem liczby ładunków na jednej rakiecie. Największy jest badawczy DUBAISAT-2, który posłuży do obserwacji Ziemi. Według informacji serwisu Kosmonauta.net jeden z wyniesionych z Lemem satelitów już nadaje.
-
Mamy pierwszy zdjęcie wystrzelenia rakiety Dniepr z Lemem na pokładzie.
"BRITE-PL Lem w drodze na orbitę. BRITE-PL Lem on its way to the orbit" - napisali na Twitterze.
-
Co się teraz dzieje z Lemem?
- Lem znajduje się na tzw. orbicie biegunowej, czyli przebiegającej na biegunami i przecinającej równik. Lem ma wykonywać 14 okrążeń Ziemi na 24 godziny. Nie wszystkie przeloty będą dla nas interesujące, bo w niektórych będzie znajdował się zbyt nisko nad horyzontem, co uniemożliwi połączenie - wyjaśnia Tomasz Zawistowski z CBK w Warszawie.
- Nawiązanie kontaktu z Lemem może nastąpić dopiero po około trzech godzinach od wyniesienia go w kosmos. Wynika to z parametrów orbity jakie dla niego ustaliliśmy. W zasięgu naszej łączności satelita będzie znajdował się około sześciu razy na dobę. Obecnie trwają obliczenia w jaki dokładnie punkt nad horyzontem powinniśmy wycelować anteny by nawiązać pierwszy kontakt - dodaje.
-
Nazwa Lem pochodzi od nazwiska pisarza Stanisława Lema, ale tego chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć. Satelita dostał ją przypadkiem. Naukowcy PAN postanowili wybrać nazwę w konkursie, ale Lema nie uwzględnili. Internauci zaproponowali ją spontanicznie.
Nazwę satelicie nadała była minister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Barbara Kudrycka. To ona w 2009 podjęła decyzję o uruchomieniu środków na polski udział w programie BRITE.
-
Jest już oficjalne potwierdzenie:
Planowo o godzinie 8:10:11 czasu polskiego z bazy wojskowej Jasny wystartowała rosyjska rakieta Dniepr z pierwszym polskim satelitą naukowym BRITE-PL "Lem".
Odłączenie satelity BRITE-PL "Lem" od górnego stopnia rakiety nośnej Dniepr nastąpiło po 15 minutach i 50 sekundach od startu na wysokości 650 km nad Oceanem Indyjskim.
-
Nie pozostaje nam więc nic innego, jak złożyć polskim naukowcom gratulacje!
-
PILNE
- Otrzymaliśmy od Rosjan potwierdzenie, że wszystko przebiegło bez zakłóceń. Rakieta pomyślnie wystartowała, a nasz satelita jest już na orbicie - mówi Tomasz Zawistowski z Centrum Badań Kosmicznych PAN w Warszawie.
- Pierwsze nawiązanie kontaktu z Lemem planujemy na godzinę 11:20 - dodaje.
-
Start rakiety Dniepr wynoszącej satelitę CryoSat-2 dla Europejskiej Agencji Kosmicznej. W identyczny sposób w kosmos został wystrzelony polski Lem. Fot.ESA
-
A tak wygląda rakieta Dniepr w silosie przed wystrzeleniem. Fot. Wikipedia.
-
Za start rakiety odpowiada Ministerstwo Obrony Rosji. Polski satelita został wystrzelony na podstawie kontraktu zawartego przez Polskie Konsorcjum Projektu BRITE i ukraińsko-rosyjskiej spółki Kosmotras.
Na przełomie października i listopada w bazie Jasny był przygotowywany do montażu na głowicy rakiety DNIEPR i przechodził ostatnie testy. Na miejscu obecni byli inżynierowie z CBK i SFL. Polscy specjaliści brali aktywny udział we wszystkich etapach przygotowań do startu. Inżynierowie pracowali na zapleczu technicznym bazy, leżącym 22 kilometry od miejsca, gdzie następuje montaż satelitów na ostatnim członie rakiety nośnej i gdzie znajduje się baza startowa.
8 listopada rozpoczęło się montowanie satelity wraz z jego wyrzutnikiem na członie ładunkowym Dniepra, a następnie końcowa integracja z głowicą rakiety i ostateczne testy sprawności BRITE-PL. Około tygodnia przed startem, całą głowicę wraz z wszystkimi umocowanymi w niej satelitami przejęli wojskowi i oni dokonali jej montażu do rakiety na terenie bazy.
-
PILNE
Trzy... Dwa... Jeden... Zero... Start...
Zgodnie z planem Lem powinien właśnie w tym momencie oderwać się od ziemi. Ponieważ obsługą procedury startowej zajmuje się rosyjskie wojsko nie mamy z niej podglądu na żywo.
Polscy naukowcy czekają w tej chwili na potwierdzenie, czy wszystko przebiegło prawidłowo. Na zdjęciu komunikat ze strony Brite.
-
Baza Jasny to położona pod Uralem rosyjska placówka wojskowa. Wcześniej stacjonowały tam międzykontynentalne pociski balistyczne. Część z nich wycofano ze służby, a ukraińsko-rosyjska spółka Kosmotras wykorzystała je do komercyjnego wynoszenia satelitów w kosmos.
Właśnie na takim lekko zmodyfikowanym pocisku balistycznym, z podziemnego silosa, za chwile zostanie wystrzelony Lem.
-
Autorem pomysłu i planów realizacji satelitów serii BRITE był profesor Sławomir Ruciński, polski astronom wykładający na Uniwersytecie Toronto. Tam też - w uniwersyteckim Space Flight Laboratory - powstała większość podzespołów Lema. Satelitę zbudowano w Polsce.
Na zdjęciu montaż podzespołów Lema w Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk w Warszawie.
-
Do tej pory nasze urządzenia były elementami programów kosmicznych nadzorowanych przez kogoś innego. Dopiero w ramach austriacko-kanadyjsko-polskiego projektu BRITE (chodzi o obserwowanie najjaśniejszych gwiazd, rozwinięcie skrótu to "Bright Target Explorer") umieścimy dwa satelity we własnym zakresie. Lem będzie pierwszym obiektem, który pozwoli polskim naukowcom na samodzielne badania kosmosu.
-
Polskie urządzenia w kosmosie pracują od przeszło 30 lat - nasi naukowcy produkowali ok. 50 urządzeń badawczych, biorących udział w misjach kosmicznych robionych m.in. przez europejską agencję ESA. Sześć z nich pracuje do dzisiaj na orbitach Ziemi i Marsa, a jedno od 2004 roku leci wraz z europejską sondą Rosetta w stronę komety Czuriumow-Gierasimienko, żeby w 2014 wbić się w nią i zebrać unikalne informacje o tym, co właściwie komety mają w środku.
-
Lem - pierwszy satelita naukowy stworzony przez Polaków - ma kształt kostki o boku 20 cm, waży ponad 6 kg, we wnętrzu kryje m.in. teleskop z kamerą, czujniki położenia gwiazd i urządzenia do komunikacji z Ziemią.
Rakieta z Lemem wystartuje dziś o godz. 8.10 naszego czasu na rosyjskiej rakiecie Dniepr z bazy wojskowej Jasny na południowym Uralu. Po ok. 10 minutach lotu, na wysokości ok. 800 km, zielona osłona widocznej na zdjęciu głowicy rakiety uchyli się, umożliwiając Lemowi wejście na orbitę.
Satelita pozostanie tam co najmniej dwa lata. Ma przed sobą poważne zadanie naukowe - będzie robił pomiary najjaśniejszych gwiazd w naszej Galaktyce.
- Ich analiza może nam pomóc odpowiedzieć na wiele pytań dotyczących sposobu, czasu i warunków powstania wszechświata - mówi inż. Tomasz Zawistowski z Centrum Badań Kosmicznych PAN, które wspólnie z Centrum Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika PAN stworzyło polskiego satelitę.
Pierwszy polski satelita poleciał w kosmos
Łukasz Woźnicki