- piątek, 08 marca 2013
-
Tak dzień kobiet obchodzi jeden z warszawiaków.
Wszystkim paniom życzymy więcej kobiet w mediach, polityce, życiu społecznym. Pokażmy się i nie dajmy zakrzyczeć.
-
Debata dobiega końca. Grażyna Borkowska żegna zebranych.
-
Joanna Piotrowska, Feminoteka:
Zapraszając tylko mężczyzn, odbieramy kobietom możliwość ćwiczenia się w mediach. Nawet jak wymrą redaktorzy, to i tak nie będzie ich kim zastąpić.
Jeżeli dziewczynki nie będą miały kobiecych wzorców, nie będą miały kim się inspirować i od kogo uczyć.
-
Dzień kobiet jeszcze kilkadziesiąt lat temu obchodzono zupełnie inaczej niż dziś. Ciekawe zdjęcia obejrzeć możecie w Dużym Kadrze.
-
Ministra Joanna Mucha:
Równość zaczyna się w domu. Nie osiągniemy jej w pracy, jeżeli partner nie będzie nas wspierał. Noże po wyjściu z tego spotania podpromujemy hasło "house husband"?
Nam ten pomysł bardzo się podoba! 8 marca zamiast po kwiaty, panowie mogliby udać się po pracy do sklepu i wieczorem zrobić kolację, albo wyjść wcześniej z pracy i odebrać dzieci ze szkoły.
-
Ewa Wanat o równości w mediach: Kobieta w telewizji musi być ładna i młoda. Mężczyzna - wszystko jedno.
-
Joanna Mucha wypowiada się także na temat sportu:
Stan polskiego sportu jest, jaki jest, bo przez wiele lat był domeną mężczyzn. Kobiecy wkład to przypomnienie znaczenia sportu powszechnego, który został zaniedbany, ponieważ nie opiera się w znaczącej części na rywalizacji.
W związkach sportowych brak kobiet. Jak już to są skarbniczkami lub sekretarzami.
-
Ministra Joanna Mucha opowiada o tym, co znaczy być kobietą na męskim terytorium:
Zderzyłam się z dwiema grupami dziennikarzy i komentatorów. Jedni byli wrogo nastawieni, drudzy przyjaźnie. Nie przyjmowałam zaproszeń do programów, w których miałabym opowiadać o tym, jak padłam ofiarą seksizmu.
Czasem mam wrażenie, że prowadzony jest na mnie eksperyment. Dziennikarze pytają, jak radzę sobie z dziećmi, ale takie pytania nie padają w stosunku do moich kolegów. Kiedy moi koledzy są zapraszani do mediów, rozmawia się z nimi na temat ich pracy, a mnie się pyta o nie, o moje życie.
-
Katarzyna Janowska szefowa TVP Kultura, polonistka, filmoznawczyni: Od kobiet w mediach wymaga się więcej niż od mężczyzn.
-
Piotr Pacewicz pyta Jacka Żakowskiego o dobór ekspertów. Co na to dziennikarz?
Zależy, jaki jest czas. Kiedy jest kryzys, to np. ciężko znaleźć noblistkę z ekonomii, bo takiej nie ma, a jak jest jedna, to trudno osiągalna.
Kobiety są dopuszczane do debaty wtedy, kiedy zajmują się tym, czym mają się zajmować. Nasza rzeczywistość jest opisywana przez autorytety ubiegłych dekad.
To, ile jest kobiet w mediach, zależy od tego, o czym się rozmawia. Świadomość zmienia się szybko, a rzeczywistość wolno. Wiemy, że kobiety by się przydały, i nawet ich chcemy, ale tych pań nie ma.
-
Kobietom w mediach trudno przebić się zarówno w roli ekspertów jak i szefów. Według danych CBOS tylko 9 proc. Polaków chciałoby mieć za szefa kobietę. W mediach, ze względu na specyfikę pracy, konieczną dyspozycyjność, kobiet szefów jest zdecydowanie mniej.
-
Aleksandra Sobczak, dziennikarka i redaktorka "Gazety Wyborczej":
Pracuję w "Gazecie" 8 lat i wiem, skąd nierówności. Kobiety traktuje się protekcjonalnie, przypisuje im się nadmierną emocjonalność.
Pracując w redakcji newsowego dziennika, ciężko jest odebrać dziecko z przedszkola, bo najczęściej w tych godzinach dzieją się najważniejsze rzeczy. Wtedy zapadają decyzje, za które są potem awanse.
-
Co na temat roli kobiet w mediach ma do powiedzenia Ewa Wanat - dziennikarka radiowa i telewizyjna, do niedawna szefowa TOK FM?
Nie ma recepty na to, jak wprowadzić kobiety do mediów. Po pierwsze niechętnie przychodzą, chcą mieć czas na przygotowanie. Faktycznie jest grupa mężczyzn, która się przebija, bo ich interesuje tylko godzina, na którą mają przyjść. Dodatkowo kobiety potrafią rezygnować. Nie chcą przychodzić na rano, bo mają zajęcia w domu związane chociażby z dziećmi.
Kobiety same muszą sobie uświadomić, że powinny chodzić do mediów bez względu na wszystko. Muszą też zrozumieć, że nie ma potrzeby bycia we wszystkim perfekcjonistkami. Same sobie trochę jesteśmy winne, że jest w mediach, jak jest. Gdyby kobiety bardziej się pchały, to by w mediach były.
Denerwuje mnie, kiedy kobiety, które do czegoś doszły, mówią, że nie są feministkami, bo same do wszystkiego doszły. To bardzo szkodliwe.
-
Dorota Warakomska: Może kobiety nie mają czasu bywać w mediach, bo muszą zajmować się dziećmi?
Małgorzata Fuszara: To jeden z powodów. Ale kobiety często odmawiają, bo miałyby być w nim jedynymi ekspertkami w starciu z męską częścią.
-
Prof. Małgorzata Fuszara:
W Polsce o równości mówi się w bardzo smutnym tonie. Jak pada kwestia kwot, to od razu odzywają się głosy, że jak kobieta jest dobra, to sama sobie poradzi.
Dzisiaj w jednej stacji usłyszałam, że kobiecie nie planuje się kariery, bo urodzi dziecko i wypadnie z wcześniej zaplanowanej ścieżki.
Mężczyźni w mediach pomijają kobiety nie dlatego, że ich nie lubią, tylko dlatego, że w swoim środowisku ekspertów nie mają ich zbyt wielu. To przez system, który jest nastawiony na awans mężczyzn. Dobrze o tym świadczy syndrom "pani Ani"- mężczyzna jest prezesem, dyrektorem, a kobieta, mimo, że na tym samym stanowisku, pozostaje panią Anią.
Anegdota na koniec: kiedy mężczyzna zostaje zaproszony do audycji, pyta, na którą godzinę, a kobieta - jaki będzie jej temat.
-
Jawne zarobki i promowanie kobiet na stanowiskach kierowniczych pomogłyby Polkom?
Dr Ewa Lisowska: To, że kobiety nie garną się do wyższych stanowisk, wynika z uwarunkowań kultorowych. Skoro wiedzą, że nie ma tam dla nich zbyt wiele miejsca, to nie próbują. Wprowadzenie kwot dodałoby im odwagi.
-
Brak kobiet w mediach zafałszowuje obraz rzeczywistości. Za to niższe zarobki kobiet oznaczają straty dla gospodarki. Co na to panowie?
-
Agnieszka Kozłowska-Rajewicz o zlecanych przez siebie badaniach płac. Czy coś zmieniają?
To bardzo delikatne instrumenty, które zadziałają wtedy, kiedy społeczeństwo będzie gotowe na zmiany.
Jestem przewrażliwiona. Jeżeli widzę program publicystyczny, gdzie nie ma kobiet, przełączam kanał. Ale nie wszyscy muszą reagować tak samo.
Prezentowanie statystyk formalnie nic nie zmieni,ale może zwiększyć świadomość.
-
Katarzyna Janowska, szefowa TVP Kultura:
Pracuję głównie z kobietami. W programie "Hala odlotów" wypowiadają się głównie panie. Ostatnio co prawda trudno było znaleźć ekspertkę od religii, ale w tematyce kulturalnej nie ma problemów.
O niektóre panie, żeby u nas wystąpiły, zabiegaliśmy latami. Jest w nich duża odpowiedzialność za słowa.
Ludzie mediów nie sięgają po kobiety, bo sprawdzonych ekspertek znają niewiele, co nie oznacza, że ich nie ma.
W telewizji polskiej na etacie pracuje dwa razy tyle kobiet, co mężczyzn, ale to właśnie oni są szefami. Jeżeli chodzi o pieniądze, to kasę trzymają u nas panie, co jest bardzo ważne.
-
Dorota Warakomska prowadzi drugi panel poświęcony monitoringowi mediów. Panelistami będą Katarzyna Janowska, Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, Jacek Żakowski, Aleksandra Sobczak, Ewa Wanat i prof. Małgorzata Fuszara.
Dorota Warakomska:
Kierownicy muszą motywować zespół. Kiedyś wprowadziłam taką zasadę, najpierw w "Panoramie", potem w "Wiadomościach", że każdy, kto sprowadzi nową ekspertkę, dostanie parę groszy więcej. Młodzi zaczęli się prześcigać.
-
Tuż po przerwie wyniki monitoringu mediów prezentuje Anna Dryjańska, socjolożka związana z Fundacją Feminoteka:
Monitoring trwał przez tydzień w drugiej połowie lutego. Chcieliśmy sprawdzić, jak kobiety są przez media przedstawiane.
Chociaż kobiety stanowią 51 proc. społeczeństwa, to w mediach jest ich zaledwie jedna czwarta. Media rzadko mówią o kobietach, zaledwie co piąty ekspert to ekspertka. Gdzie się wypowiadają? Głównie w tematyce społecznej, gender, kulturze, nauce i sporcie. Jest ich bardzo mało, jeżeli chodzi o religię, gospodarkę, czy świat.
Mamy do czynienia z segregacją płciową. Media są tworzone przez mężczyzn, o mężczyznach i dla mężczyzn. Tematyka gender w serwisach radiowych nie pojawiła się w ogóle, w prasie codziennej na poziomie 1,4 proc.
Najmniej dziennikarek jest w "Super Expresie", najwięcej - w "Naszym dzienniku".
Kobiety jako eksperci w mediach: najmniej wypowiadało się dla "Gazety Wyborczej", najwięcej - w tabloidach.
"Wiadomości" przygotowują po równo kobiety i mężczyźni, ale "Fakty" przygotuje zaledwie 24 proc. pań.
-
Kolejny watek poruszyła Elżbieta Seredyn z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej:
Mężczyźni są zainteresowani wsparciem kobiet w wychowywaniu małych dzieci. To początek drogi, żebyśmy mogły dzielić te obowiązki z mężczyznami.
Ale nie bez znaczenia są uwarunkowania kulturowe - w koncu to my rodzimy dzieci, karmimy je piersią i chcemy zostać z dzieckiem jak najdłużej.
Sama dostrzegam w swojej karierze to, co zostało wspomiane, czyli perfekcjonizm. Stawiamy sobie wysoko poprzeczkę, mężczyźni - nie.
-
O męskim świecie mediów pisał w "Gazecie Wyborczej" Sebastian Kucharski. Okazuje się, że aż trzech czwartych wypowiedzi w największych dziennikach telewizyjnych w styczniu udzielili mężczyźni. Kobiety, które się wypowiadały, najczęściej pokazywano jako sąsiadki, świadków wydarzeń czy bohaterki ulicznych sond.
Od dziś w kinach obejrzeć można "Dzień kobiet" - film o wyzysku w sieci handlowej. Dlaczego głównym bohaterem obrazu jest kobieta?
-
Na chwilę przed przerwą Piotr Pacewicz prezentuje fragmenty wyniku monitoringu mediów. Wynika z nich, że ponad 90 proc. zapraszanych do mediów gości to mężczyźni.
Agnieszka Graff:
Myślimy, że kobiet nie ma w mediach, bo nie ma nas w sferze publicznej. Żyjemy w męskim świecie. Od mówienia o problemie nic się nie zmieni.
Kiedy ludzie się boją, zaczynają tęsknić za tradycyjnym modelem rodziny. Kampanie w mediach są psychologiczne. Kiedy "Gazeta Wyborcza" pisała o urlopach ojcowskich, to skupiła się na poradnikach, jak być dobrym ojcem, a nie rozwiązaniach prawnych.
Brak debaty o równości w Polsce jest efektem tabloidyzacji mediów. Seks jest sensacją, płeć jest sensacją. Media interesują się kobietami jako obiektami, lub kiedy im coś nie wychodzi.
-
Monitoring płac i promowanie kobiet na stanowiskach kierowniczych pomogą Polkom?
Dr Ewa Lisowska:
To, że kobiety nie garną się do wyższych stanowisk, wynika z uwarunkowań kulturowych. Skoro wiedzą, że nie ma tam dla nich zbyt wiele miejsca, to nie próbują. Wprowadzenie kwot dodałoby im odwagi.
-
Z Iwoną Georgijew, wiceprezeską Deloitte Doradztwo Podatkowe, liderką Klubu dla Kobiet Biznesu SheXO i programu Różnorodności w Deloitte, rozmawiała dziś Małgorzata Smolińska, dziennikarka ''Gazety Wyborczej''
-
Iwona Georgijew, wiceprezes Deliotte Doradztwo Podatkowe:
Tak, jesteśmy lepiej wykształcone, ale nie wykorzystujemy tego potencjału. Podstawą jest nasze nastawienie, co my z tym wykształceniem robimy. To, że nie sięgamy do lepiej płatnych stanowisk, to wynik tego, że brakuje nam odwagi, żeby po nie sięgnąć. Rozwijamy się merytorycznie, ale nie podejmujemy się funkcji związanych z zbyciem promotorkami zmian. Co nam w tym przeszkadza? Perfekcjonizm. Uważamy, że żeby wejść do rady nadzorczej, musimy umieć 110 proc., mężczyzna czuje się przygotowany już na poziomie 50 proc.
(Brawa na sali)
Grażyna Borkowska: Kiedy kobiety negocjują z tobą pensję, to chcą mniej niż mężczyźni?
Iwona Georgijew: Nie powiedziałabym, ale negocjacje z mężczyznami trwają dłużej, bo więcej oczekują.
-
Paneliści debaty poświęconej kobietom na rynku pracy zajęli fotele. Są wśród nich dr Ewa Lisowska, Iwona Georgijew i Aleksandra Niżyńska.
Grażyna Borkowska pyta Aleksandrę Niżyńską:
Kobiety faktycznie chcą zarabiać mniej?
Niżyńska: Wszyscy chcą zarabiać więcej. Jednak wiedza o różnicy w zarobkach nie oznacza, że coś się zmienia. Gdyby kobiety wiedziały, jakie są zarobki w firmach, to miałyby twarde argumenty za tym, żeby oczekiwać wyrównania pensji. To, że panie zarabiają mniej, wynika również z socjalizacji dziewczynek. Oczekuje się od nich, że będą grzeczne, a nie że będą upominały się o swoje.
-
-
Dr Ewa Lisowska:
Kobiet jest zdecydowanie mniej w zarządach spółek i radach nadzorczych spółek giełdowych. Polska z wynikiem 12 proc. mieści się w Unijnej średniej.
Jeśli chodzi o naszą administrację, to panie stanowią większość pracowników (62 proc.). Najwięcej w KPRM - co drugi kierownik to kobieta. Ale na najwyższych stanowiskach jest ich zaledwie 20 proc.
Jakie rozwiązania sprzyjają wyrównaniu zarobków?
- dokładne opisy stanowisk pracy
- monitorowanie płac wg płci
- odejście od zasady utajniania płac
- promowanie kobiet na stanowiska kierownicze
- wartościowanie stanowisk pracy/zawodów
- przeciwdziałanie segregacji zawodowej
-
Dr Ewa Lisowska przedstawia badania na temat różnic w zarobkach mężczyzn i kobiet (na podstawie danych GUS):
Kobiety są lepiej wykształcone od mężczyzn, ale zarabiają mniej od nich. Na przestrzeni ostatnich lat co prawda luka zmalała, ale w 2010 r. wciąż wynosiła 17 proc.
Są również zawody, w których kobiety zarabiają więcej, co jest bardzo dobrą wiadomością. To m.in. informatycy w sektorze publicznym, nauczyciele, kierowcy ciężarówek i autobusów, stewardzi i konduktorzy.
Kierownicy, robotnicy przemysłowi, rzemieślnicy - to tam są największe dysproporcje w zarobkach.
Również w grupie osób z wyższym wykształceniem kobiety zarabiają nawet o 30 proc. mniej od swoich kolegów na tych samych stanowiskach.
Rynek pracy jest podzielony na zawody męskie i żeńskie, zawody sfeminizowane, nawet, jeżeli wymagają wyższego wykształcenia, są gorzej opłacane.
Jeżeli chcemy sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak się dzieje, to można wskazać m.in. to, że kobiety rzadziej zajmują stanowiska kierownicze najwyższego szczebla, panie pracują w ciągu tygodnia krócej o 3h, częściej chodzą na L4. Dochodzą jeszcze uwarunkowania historyczne. Jeszcze 100 lat temu wchodziły na rynek pracy jako tania siła robocza.
Kulturowo prace kobiece uważane są za lżejsze, mniej prestiżowe, wymagające mniejszych kwalifikacji. Uważa się również, że kobiety są mniej dyspozycyjne i mniej wydaje, oraz, że nie muszą dużo zarabiać, bo mają mężów, którzy ich utrzymują.
"Kara za macierzyństwo" została obliczona na podstawie badan amerykańskich. Wyszło z nich, że 2-letnia przerwa w pracy oznacza spadek w zarobkach nawet na poziomie 28 proc. 3 lata oznaczają różnice na poziomie 38 proc.
Więcej o dysproporcjach w zarobkach kobiet i mężczyzn przeczytacie TUTAJ
-
Na sali większość stanowią kobiety. Przybyłych gości powitał Jarosław Kurski, zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej".
Grażyna Borkowska, koordynatorka akcji "Energia Kobiet": Sprawy kobiet są dla nas w "Gazecie" bardzo ważne. Ciągle zadajemy sobie pytanie, dlaczego panie wciąż muszą walczyć o swoją pozycję. "Energia Kobiet" mam nadzieję zostanie w "Gazecie" na zawsze. Nie damy jej stąd ulecieć.
-
Polskie media utwierdzają nas w przekonaniu, że świat jest we władaniu mężczyzn i że to ich trzeba słuchać. W gazetach, radiu i telewizji jest tylko 23 proc. kobiet. O tym, dlaczego media są zdecydowanie bardziej męskie niż otaczający nas świat pisaliśmy dziś w "Gazecie Wyborczej".
-
Tak dzień kobiet wygląda w Sejmie. Jedna z posłanek (nie wiemy, która) dostała tulipana. Ten miły gest sfotografował Sławek Kamiński. Ale czy o to właśnie chodzi 8 marca?
W Polsce w ciągu dwóch ostatnich lat co trzecia matka musiała zrezygnować z pracy, bo nie miała jak zapewnić dzieciom opieki. Co dziesiąta straciła pracę po powrocie z urlopu macierzyńskiego lub wychowawczego.
-
Na kilka minut przed rozpoczęciem debaty na sali zebrali się już prelegenci. Jest z nami m.in. Pełnomocnik Rządu do Spraw Równego Traktowania Agnieszka Kozłowska- Rajewicz, Iwona Georgijew, Aleksandra Niżyńska, dr Ewa Lisowska i Dorota Warakomska.
Za chwilę zaczynamy.
-
Zaproszenie na debatę i program a także listę naszych gości znajdziecie TUTAJ.
-
Z okazji 8 marca życzymy Paniom wszystkiego najlepszego. I rozpoczynamy naszą relację. Dziś w siedzibie "Gazety Wyborczej" dyskutować będziemy o tym, dlaczego kobiety wciąż muszą upominać się o równość w domu, pracy czy polityce?
W pierwszej części spotkania przyjrzymy się zarobkom kobiet i ich obecności na stanowiskach kierowniczych. Prezentację na ten temat przedstawi dr Ewa Lisowska ze Szkoły Głównej Handlowej.
O tym problemie rozmawialiśmy z dr Lisowską na łamach "Gazety Praca".
Dzień bez kobiet - 8 marca 2013
Agata Kinasiewicz