- czwartek, 10 stycznia 2013
-
Aleksandra Pezda zakończyła debatę pytaniem po co nam cyfryzacja szkoły? Jaka jest Wasza odpowiedź?
Dziękujemy za udział i oglądanie naszej relacji.
Fot. Agata Grzybowska
-
Alek Tarkowski z Centrum Cyfrowego (które należy do Koalicji Otwartej Edukacji) wychwycił ciekawą rzecz wśród prezentowanych dzisiaj e-podręczników - miały odwzorowane grzbiety książek, a czasem nawet i odwzorowanie stron. Tarkowski: Chcę, żeby moja córka miała szacunek dla papierowych książek, ale jednocześnie rozumiała formaty cyfrowe.
Na uwagę Tarkowskiego Jarosław Kowalski odpowiada, że np. numeracja stron pozwala nauczycielowi odesłać uczniów do danej strony. To może się przydać w klasach mieszanych, gdzie część dzieci będzie miała podręczniki w formie "papierowej", a inne - na tablecie.
-
Kolejnym prelegentem, który opowiada o tym, jak tworzyć i udostępniać materiały edukacyjne z różnych źródeł jest Kamil Śliwowski z Koalicji Otwartej Edukacji: - To, o czym mówimy jako o podręcznikach jutra to są podręczniki współczesne, na dzisiaj, tyle, że dystrybuowane w nowej formie
Chodzi o to, by podręczniki straciły wymiar podręcznika. - mówi Śliwowski.
Śliwowski przypomina, że Rekomendacją Banku Światowego jest to, by treści edukacyjne były dystrybuowane tak szeroko, ja to tylko możliwe. Jako przykład przywołuje kalifornijską platformę http://www.ck12.org/[/url], która udostępnia za darmo podręczniki w formacie na czytniki e-booków w sklepach z e-książkami, ale też w formacie PDF, czy mobi.
-
O tym, jaki ma być podręcznik dla maluchów z klas 1-3 opowiada szczegółowo Dariusz Dąbko z Grupy Edukacyjnej SA:
- musi być przyjazny zarówno dla dzieci, jak i dla nauczycieli - tak, by Ci drudzy, niezależnie od kompetencji, potrafili z niego korzystać
- atrakcyjny wizualnie
- innowacyjny - tak by i dziecko, i rodzic i nauczyciel mogli korzystać z tego narzędzia na różnych urządzeniach, przy zachowaniu jego funkcji
- nowoczesny - cyfrowy podręcznik nie powinien zabijać kreatywności
- zintegrowany i kompatybilny - tak, by przy wykorzystaniu e-podręcznika mogły odbywać się zajęcia w grupie
- inteligentny - nie uczy chodzenia na skróty, ale uczy dążenia do wiedzy, pokazuje, gdzie popełniło się błędy
- zgodny z podstawą programową
- bezpieczny
- dopasowany do uczniów z trudnościami w uczeniu się, ale też np. uczniów słabiej widzących
- inspirujący - np. dzięki różnym zasobom multimedialnym - tak by dziecko miało ochotę iść dalej
Najważniejsze trzy cechy w odniesieniu do podręcznika dla klas 1-3 wg Dąbki: przyjazny, bezpieczny, inspirujący
-
Jako kolejny zabrał głos Piotr Treszczotko, prezes Grupy Edukacyjnej SA.
Po co e-podręcznik? Według Treszczotki, przede wszystkim dlatego, że sposób postrzegania świata przez dzieci jest w dużej mierze "multimedialny". - Mój niespełna trzyletni syn świetnie radzi sobie z obsługą smartfona z Androidem, choć sam go tego nie uczyłem - mówi Treszczotko. Drugi powód: by dzieci potrafiły skutecznie komunikować się z otoczeniem, uczyły się prezentować swoją wiedzę, tak by w przyszłości nie miały problemów z "przebiciem się", pokazaniem, co potrafią, niezaistnieniem na rynku pracy.
E-podręcznik ma być narzędziem, które będzie pozwalać dochodzić do rozwiązania różnymi drogami, a nauczyciel stanie się liderem, który będzie "popychał" do zdobywania wiedzy.
E-podręcznik nie rozwiąże wszystkich problemów, nie zastąpi wszystkich narzędzi edukacyjnych.
Treszczotko: - Nie wyobrażam sobie sytuacji, że dziecko nie będzie uczestniczyć w zabawie w teatrzyk, odgrywać ról w przedstawieniu, ale takie cyfrowe narzędzia będą mogły takie zabawy świetnie wspomagać.
-
Kolejnym prelegentem jest dr Jacek Stańdo z Politechniki Łódzkiej, który zaprezentował wybrane wyniki ankiety dotyczącej e-podręczników przeprowadzonej wśród uczniów. 10 proc. uczniów powiedziało, że nie chce korzystać z e-podręczników.
-
Damian Niemir podkreślił, że e-podręcznik nie ma być rewolucją, bo rewolucja niesie ofiary, a tu nie ma być ofiar. To jest mówienie językiem nowoczesnym, zrozumiałym dla uczniów. Nie chodzi o to, by e-podręcznik wyeliminował papier. "Nie wyobrażam sobie, by moje dzieci nie umiały używać nożyczek" - mówił Niemir
Na koniec zacytował Stephena Fry'a "Kindle zagraża książkom nie bardziej niż windy zagrażają schodom" - Stephen Fry.
-
Zaczynamy drugą część dzisiejszej debaty, w której zastanowimy się nad tym, jak powinny wyglądać e-podręczniki.
Jako pierwszy - Damian Niemir z Poznańskiego Centrum Superkomputerowo-Sieciowego, który opowiada o tym, czym jest e-podręcznik oraz czy dałoby się stworzyć jeden e-podręcznik na różne urządzenia, np. na laptopy i czytniki, oraz o e-pomocach edukacyjnych.
Niemir: PCSS został zaproszony do projektu m.in. ze względu na doświadczenie w budowaniu dużych systemów zarządzania treścią, w tym treścią multimedialną, m.in.e-bibliotek czy wirtualnych laboratoriów. W koncepcji PCSS cechy platformy e-podręczników to: skalowalność, otwartość, elastyczność, bezpieczeństwo, modularność, wieloplatformowość. Ten sam podręcznik na różne urządzenia, ale nie taki sam!
-
Na koniec Aleksandra Pezda zadała pytanie o kwestię szkoleń, na które nauczyciele muszą brać urlop, a to zniechęca do uczestnictwa w szkoleniach. Minister Szumilas zauważyła, że czas pracy nauczyciela jest określony w Karcie Nauczyciela i że przewiduje on również czas na doskonalenie. Padła też obietnica rozmów w tym temacie.
Przerwa do 14.10
-
Piotr Marciszuk: Wydawcy tradycyjni, to również wydawcy cyfrowi
-
Agata Grzybowska
Goście zadają pytania panelistom.
-
Piotr Dmochowski-Lipski: e-podręczniki mają być przygodą
-
Na pytanie o to, co zrobić w kwestii "oporu" niektórych nauczycieli, którzy nie będą chętni, by korzystać z e-podręczników Jacek Strzemieczny stwierdził, że nie należy liczyć na to, że nauczyciele sami dojdą i rozwiążą problem metodyczny. Po to, tworząc podręczniki, tworzy się jednocześnie scenariusze lekcyjne.
-
Jacek Strzemieczny: Dobry nauczyciel sam wybiera swoje narzędzia
-
Monika Balcerowicz z wyd. Operon: Czy dominacja e-podręcznika w procesie nauczenia nie spowoduje, że uczniowie, zwłaszcza uczniowie klas początkowych nie opanują pewnych lub nie np. umiejętności grafomotorycznych czy umiejętności koncentracji uwagi. Jak państwo odnoszą się do tych wątpliwości.
Minister Szumilas przyznała, że zgadza się, że nauczanie powinno być różnorodne, powinno opierać się zarówno na tradycyjnych materiałach, jak i zasobach multimedialnych. Dlatego mówiąc o e-podręczniku i zasobach multimedialnych mówimy też o tym, że są umiejętności, które muszą być nauczane w realnym świecie i ze jest to szczególnie ważne w przypadku dzieci z klas młodszych nie jest to dobre, by od września do czerwca uczeń korzystał jedynie z lekcji przygotowanych na podstawie e-podręcznika. Nauczyciel musi tez mieć taką świadomość.
Paneliści debaty w "Gazecie"
-
Minister Szumilas: Nikt nie będzie narzucać nauczycielowi, czy to będzie e-podręcznik przygotowany w ramach projektu. Pamiętajmy, że nauczyciel jest w stanie, korzystając z treści internetowych, o których mówił minister Boni, zweryfikować je i wziąć to, co jest potrzebne, do jak najlepszej ilustracji tego, co uczeń ma zrobić na lekcji.
Nie chodzi o to, by nauczyciel prowadził całą lekcję według wskazówek, krok po kroku.
Nauczyciel ma być innowacyjny, ma wybierać z ogromnego zasobu, który jest i będzie coraz bardziej dostępny po to, by w przyszłości
jego uczeń też to potrafił - to jest istota programu. E-podręcznik jest dodatkiem, który ma ułatwić uczniowi utrwalanie wiedzy, tego, o czym na lekcji rozmawiał z nauczycielem.
-
Małgorzata Minta
Sala jest wypełniona gośćmi.
-
Minister Boni zachęcił, by zacząć patrzeć na e-podręcznik nieco inaczej, spojrzeć na niego nie z perspektywy dnia dzisiejszego, ale z perspektywy pojutrza, wyobrazić sobie, jak będą wyglądały e-zasoby edukacyjne pojutrza.
Boni: Mówimy nie o zamkniętym e-podręczniku, ale o zasobach edukacyjnych. Istotą sieciowego przekazu wiedzy jest to, że podlega nieustannej weryfikacji i zmianom. Jeśli chcemy odejść od nauczania ery industrialnej, to musimy znaleźć nowe formuły.
W budowaniu e-zasobów edukacyjnych jest miejsce na to, co można by określać jako minima programowe, ale jest też miejsce dla całego rynku wydawniczego na tworzenie treści uzupełniających - pod warunkiem certyfikatów jakości. Jeśli spojrzymy na to z tej perspektywy, to unikamy sporu o to, że kogoś wypychamy albo, że mamy dogmatyczny katechizm.
Pilotaż nie jest po to, by zamknąć się, ale by w dyskusji skorygować problemy i pójść dalej niż kraje, które popełniały błędy.
-
Minister Boni o badaniach prowadzonych w trakcie pilotażu Cyfrowej Szkoły: nie traktowałbym żadnego z elementów pilotażu jako kanonicznego. Badamy różne typy sprzętu, różne metody uczenia i różne rodzaje interakcji i w połowie roku będziemy mieli gotowe rekomendacje.
To jest pilotaż, wszystko można teraz oceniać, zmieniać, a potem będzie można wdrażać program. Nie chciałbym, by projekt umarł po pilotażu.
-
Ola Pezda porusza kwestię wyszkolenia nauczycieli i przywołuje przykłady państw, gdzie z powodu braku odpowiedniego wyszkolenia nauczycieli program wprowadzenia e-podręczników napotykał problemy. Np. w Holandii nauczyciele zaangażowali się w projekt dopiero, gdy zostali przeszkoleni, jak używać platformy e-podręcznika - wcześniej była dla nich nieczytelna. W Korei wprowadzono e-podręczniki do 3 przedmiotów. Ale były one tak prymitywne - były to PDF-y z obrazkami, że nauczyciele również odmówili ich używania
Jacek Strzemieczny: w sumie mamy do wyszkolenia 500 koordynatorów oraz dyrektorów szkół. Cyfrowa rewolucja wymaga zaangażowania i świadomości także dyrektora, nie tylko nauczycieli. Dyrektorzy muszą się np. zmierzyć z problemem, jak zorganizować szkołę, która zupełnie inaczej wygląda - gdzie na stołach są tablety i laptopy. Dyrektorzy się teraz uczą, próbują ten problem rozwiązać. Dyrektorzy potrzebują pomocy w tym, jak zorganizować szkołę, a nauczyciele - jak uczyć określonych treści.
Łączymy nauczycieli w sieci - sieci nauczycieli używających tego samego sprzętu lub uczących tych samych przedmiotów - by mogli się wymieniać doświadczeniem, by mogli się wzajemnie uczyć, wymieniać dobrymi praktykami. Takie wzajemne uczenie nauczycieli będzie bardzo ważne.
-
Pezda pyta Piotra Dmochowskiego-Lipskiego, dyrektora Ośrodka Rozwoju Edukacji odpowiedzialnego za wprowadzenie cyfrowych podręczników, o to, co to oznacza e-podręcznik i czym się różni e-podręcznik od zasobów internetowych oraz o to, czy uda się je przygotować na czas.
P.D-L objął funkcję dyrektora ORE kilka tygodni po wybraniu partnerów programu: Będziemy robić wszystko, by dotrzymać harmonogramu. Na pewno dotrzymamy harmonogramu licząc od momentu startu. Kiedy to nastąpi? Nie umiem powiedzieć.
OP: Kiedy zobaczymy pierwsze podręczniki?
P.D-L: W 2013 r. pojawią się pierwsze e-podręczniki, będą to materiały do matematyki
-
Pezda: Szkolni koordynatorzy programu żalą się, że samorządy nie finansują pomocy technicznej, więc szkoły, po zakupie sprzętu, nie mają na zatrudnienie osób do obsługi tego sprzętu. Kto, pani minister, ma finansować serwisowanie sprzętu?
Min. Szumilas: Program dość precyzyjnie opisywał obowiązki samorządów, przystępujących do programu, a jednym z nich było zapewnienie pomocy technicznej. To oczywiste, że gdy wyposażamy szkołę, to musimy mieć też osobę, która będzie się tym sprzętem opiekować.
-
Rozpoczyna się część I - Co słychać z programem Cyfrowa Szkoła.
Aleksandra Pezda, prowadząca debatę, wita panelistów: Krystynę Szumilas, minister edukacji narodowej, Michała Boniego, ministra administracji i cyfryzacji, Piotra Dmochowskiego-Lipskiego, dyrektora Ośrodka Rozwoju Edukacji odpowiedzialnego za wprowadzenie cyfrowych podręczników, i Jacka Strzemiecznego, prezesa zarządu Fundacji Centrum Edukacji Obywatelskiej - organizatora szkoleń dla e-nauczycieli.
I pyta panią minister Szumilas o to, jakie są efekty wydatków ministerstwa na sprzęt do szkół. Było na to 44 mln zł.
Minister Szumilas wyjaśnia, że projekt Cyfrowa Szkoła to nie tylko zakup sprzętu, ale także przygotowanie materiałów multimedialnych, e-podręczników, ale też - co bardzo ważne - szkolenie nauczycieli. "Ten projekt został rozpisany na cały rok szkolny po to, byśmy mogli działania tych wszystkich elementów sprawdzić. Jeśli chodzi o e-podręcznik, to w tym roku będziemy korzystać z tych zasobów, jakie są aktualnie dostępne. Chcę podkreślić, że dopiero te trzy elementy razem spowodują skok cywilizacyjny i są potrzebne, żeby zmieniać szkołę. Odnośnie zakupu sprzętu: sprzęt jest w 398 szkołach na 402 - jedna placówka się wycofała, trzy nie zdążyły dokonać zakupu do końca 2012 r. zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych.
-
Gości powitał Jarosław Kurski, zastępca redaktora naczelnego Gazety Wyborczej. "Wczoraj, przed dzisiejszą debatą, postanowiłem odbyć konsultacje społeczne i porozmawiać z synem. Gdy spytałem, czy wyobraża sobie, by zamiast wszystkich podręczników będzie miał tylko tablet odparł: "Nie, tato, to niemożliwe."
Potem syn z odpowiedzialnością dodał, że gdy laptopy czy tablety zastąpią tradycyjne podręczniki, trzeba uważać, żeby dzieciaki nie grały na lekcjach oraz odpowiednio wyszkolić nauczycieli.Tylko, czy to się da zrobić?
-
Zapraszamy na transmisję na żywo na Wyborcza.pl
-
Małgorzata Minta
Jeszcze kwadrans do debaty
-
O szkołach, które nie czekają na rządową rewolucję cyfrową, tylko same ją sobie fundują - pisze Aleksandra Pezda. "W szkole czasem jest kiepski internet, więc na tabletach można działać tylko offline. W trybie online pracuje wyłącznie klasowa tablica multimedialna. Mimo to dyrektor szkoły jest pewien, że postępuje dobrze: - Zalet jest sporo, uczymy się na błędach, których drugi raz nie popełnimy. Taki model za chwilę już będzie powszechny, nie ma sensu czekać".
-
Jaki powinien być cyfrowy nauczyciel?
-
Czy tablet wyprze książki ze szkoły? I co to oznacza dla rodziców? Za pół godziny zaczynamy debatę o cyfrowych podręcznikach - zaprasza prowadząca debatę Ola Pezda.
-
A co o e-podręcznikach sądzą w gimnazjum w Nowym Tomyślu?
-
"Jak na razie projekt e-podręczniki jest jedną wielką niewiadomą i szczerze mówiąc, nie mam głębokiej wiary, że po debacie w "Gazecie' będę wiedział więcej, ale stawiam 12 pytań, które uważam za niezwykle istotne dla powodzenia tego projektu - pisze przed debatą Roman Lorens.
-
"Dobrze byłoby, aby na debacie instytucje odpowiadające za kształt programu Cyfrowa Szkoła ujawniły trochę więcej szczegółów na temat projektu e-podręczników. Skoro wymyślamy coś od nowa, to możemy nie być w stanie udzielić od razu wszystkich odpowiedzi, ale jakieś punkty wyjścia, założenia, są już określone. Jeśli nie będzie konkretów, grozi nam znów mdła i nudna nagonka medialna, w której mniej lub bardziej zdolni PR-owcy na zamówienie wydawców będą sypać mniej lub bardziej trafnymi argumentami przeciwko Cyfrowej Szkole z e-podręcznikami - napisał przed naszą debatą Marcin Polak
-
"E-podręcznik stał się urzędniczym fetyszem, fantazmatem i biurokratyczną kreacją nowoczesności" - na naszą debatę o e-podręcznikach zaprasza pełen krytycyzmu i sceptycyzmu medioznawca Damian Muszyński
-
Aleksandra Pezda poprowadzi dzisiejszą debatę w "Gazecie Wyborczej" o przyszłości e-podręczników: "Czy to będzie zwykły PDF plus kilka obrazków? Czy animacje, symulacje, filmy i interaktywne mapy? A może w ogóle nie będzie obrazków, bo MEN nie zdobędzie praw autorskich do publikacji na wolnych licencjach? Czy rządowy projekt, który ma zmienić polską szkołę z tradycyjnej w nowoczesną ma szanse i na jakim jest etapie - zapytamy, sprawdzimy, przekonamy się na własne oczy podczas debaty."
Początek o godz. 12. Będzie streaming na Wyborcza.pl.
Cyfrowe podręczniki - jakie będą?
Małgorzata Minta