- środa, 29 sierpnia 2012
-
.
Na koniec dyskusji przedstawiam Wam list ucznia, dla którego nie wyprawka jest największym, szkolnym problemem
Największym problemem (przynajmniej w mojej opinii) jest to, że w szkole nas wszystkiego nie uczą (jestem uczniem gimnazjum, dość dobrym), bo często się słyszy tekścik pt. "a to przeróbcie w domu" a korki np. z chemii bądź matematyki kosztują ponad 60 zł za 1h. I zamiast nauczyciele pomagać wszystkim, którzy tego potrzebują, nagle, kiedy są potrzebni dowiadujemy się, że już poszli. A każdy ma lub miał jakiś przedmiot w szkole który średnio kapował, a nauczyciele w większości zwalają obowiązek uczenia na lepszych uczniów bądź korki. I to tyle.
Kamil
Żegnam się z Wami na dzisiaj. Miłego dnia! I zakupów ;)
-
Macie problem, żeby spiąć budżet po szkolnych zakupach, zdaniem gokle sami jesteście sobie winni.
Jaka wyprawka! Skończcie już z tym PRL-owskim nazywaniem rzeczy! Uczeń potrzebuje świetnego nauczyciela i dobrego rodzica. A zeszyt, czy ołówek z gumką to już drobiazg. I nie przesadzajcie z tymi kosztami. Jak się jest zaradnym, to koszt przyborów szkolnych jest w budżecie rodziny sprawą niewielką. Cały ten pic medialny o "wyprawce" to robienie rodzicom wody z mózgu. "Już dziś leć i kup, jak idzie, bo jutro nie będzie, albo będzie dwa razy droższe". Dla nowoczesnych rodziców dodam, ze internet jest świetnym miejscem do robienia zakupów szkolnych.
-
A może zawartość wyprawki jest tak naprawdę sztucznie rozdmuchana i większości przyborów dzieciaki po prostu nie wykorzystają. Wybrałam dla Was jeden z wielu komentarzy na ten temat.
X25s napisał
Najśmieszniejsze jest to, że większość z tej "szkolnej wyprawki" tak na prawdę nie jest dziecku potrzebna. Wystarczyłoby parę podręczników na klasę, trzymane w szkole. W domu i tak nie ma z nich pożytku - dziecko powinno mieć wiedzę podaną w czasie lekcji + w zeszycie. Niestety nauczyciele nie dorośli i chcą aby wszystko kupować. Taki system drenujący portfele. Czyli nauczanie jest drożej ale nie koniecznie lepiej.
-
Mama nie może zrozumieć, dlaczego większość narzeka na wyprawkowe wydatki.
Przeczytałam wpisy i maile i naprawdę nie mogę zrozumieć podejścia większości. Moje dziecko idzie do szkoły i naprawdę ogromną radość sprawia mi wspólne wybieranie przyborów, bloków itp. Zresztą zrobiliśmy to już w połowie wakacji. Nie twierdzę, że mogę pozwolić sobie na wszystko i stać mnie na każdą zachciankę, ale to również tłumaczę dziecku i wspólnie staramy się rozsądnie podejmować decyzje, naprawdę można. Radość na jego twarzy jest bezcenna, uwielbiam patrzeć jak przykleja naklejki, przelicza kolory plasteliny, układa książki ... cieszy się że idzie do szkoły. To moje dziecko, kocham go i jego edukacja jest dla mnie ważna. Z tego powodu nie rozumiem jak niektórzy mogą wiecznie krzyczeć, że coś muszą dla WŁASNEGO dziecka zrobić, kupić. A kto inny jak nie rodzic właśnie?
I co Wy na to? Czekam na Wasze opinie nazywo@agora.pl
-
Głos z zagranicy. Mamqa z Holandii opowiada jak jest u nich.
Mieszkam od trzech lat w Holandii, mam córkę w wieku szkolnym (podstawówka) i drugą która do szkoły pójdzie za cztery lata. Cieszę się bardzo że moje dzieci będą się tutaj uczyły, już pomijając to że tutaj dzieci nie są tak zamęczane nauką jak w Polsce, dla mnie jako rodzica po prostu są to dużo niższe koszta. Nie kupujemy książek (piszę ciągle o podstawówce bo jeszcze nie wiem jak jest wyżej), zeszytów ani nawet długopisów czy ołówków. W zeszłym roku kupiłam córce gumkę gdyż zgubiła tę co miała. Wszystko co potrzebne dzieci dostają w szkole. Każda ławka jest z szufladą, która należy do jednego ucznia. Każda klasa ma swoją klasę (pokój) na cały rok szkolny więc nie ma problemu z zaginięciem rzeczy. Ćwiczenia są kserowane przez nauczycieli na bieżąco i tak podawane dzieciom do rozwiązywania. Podręczniki z których korzysta się w jednej klasie przechodzą potem do młodszych uczniów którzy zaczynają daną klasę, dlatego uczniowie są uczulani na dbanie o książki. Nie ma zadań domowych, więc uczniowie nie muszą brać książek do domu. Zadań nie ma gdyż uczniowie mają podzielony czas na naukę, odpoczynek, powtórkę materiału z danego dnia (zajęcia są od 8:30 do 15:30 z godzinną przerwą obiadową o 13. Jest też przerwa w szkole, tzw.śniadaniowa i trwa 15 minut). Dzieci po szkole nie muszą pędzić do domu by rozwiązywać zadania z drogich książek, nie muszą popisywać się kto ma ładniejszy zeszyt lub ołówek bo każdy ma ten sam. Rodzic płaci tylko za coś podobnego do komitetu rodzicielskiego (35 euro na cały rok) i za zaplanowane wycieczki (zależnie od klasy od 15 do 50 euro). Polecam taki system, tutaj działa, dzieci chodzą do szkoły chętnie (np. moja córka czeka z niecierpliwością na koniec wakacji) i nie obciążają kieszeni rodzica.
-
Wyprawka szkolna jest droga? Zapomnijcie, to przedszkole tak naprawdę czyści kieszenie. Kolejny list od czytelniczki, również Kasi.
Nieco dziwi mnie narzekanie na wydatki związane z pójściem dziecka do szkoły. Dlaczego? Bo jeszcze droższa jest edukacja przedszkolna. Załóżmy, że na wyprawkę do szkoły trzeba wydać 900 zł/ podręczniki, przybory na cały rok/. Tymczasem ta sama kwota wystarczy na opłacenie - w moim przypadku - przedszkola syna przez 2 miesiące. Miesiąc w miesiąc musimy płacić 450-500 zł, a do tego 350 zł corocznej opłaty wpisowej i ubezpieczeniowej. Umowa z przedszkolem zobowiązuje nas do jego opłacania przez 11 miesięcy, bo w jeden miesiąc wakacji możemy "mieć wolne" od opłat (kiedy pojedziemy na urlop). Z prostego rachunku wynika, że przez rok wydamy 5000-6000 zł na przedszkole. I nie mówię tu o pieniądzach na buty, ubrania, plecaczek, przybory do przedszkola, etc. Synek jeszcze nie poszedł do szkoły, a ja już marzę o tym, aby chodził do szkoły.
-
Rozmawialiśmy o modzie na postacie z kreskówek zerkające na dzieci z każdego szkolnego przyboru, a co powiecie o modzie na określone ubrania, buty i akcesoria odzieżowe?
Kasia w mailu napisała:
Wyprawkę szkolną jestem w stanie przeżyć, bo nie oszukujmy się, zakup zeszytów czy piórnika da się przewidzieć wcześniej. Najgorzej jest z ubraniami. Moja starsza córka idzie w tym roku do gimnazjum i przedstawiła mi listę ubrań, których brak ma ją podobno wykluczyć z towarzystwa. Wyszło na to, że gdybym uległa jej prośbom za sam strój na WF musiałabym wyłożyć 600zł. To jest największy wydatek związany z edukacją - presja otoczenia na posiadanie określonych przedmiotów, najczęściej bardzo drogich.
-
Wracając do cen podręczników, korzystacie z antykwariatów? Podobno jest tanie, dużo taniej. Tylko czy można znaleźć tam wszystko czego potrzebujemy?
Piszcie nazywo@agora.pl
Uczniowie umieją liczyć. Bo jak przychodzą do księgarni, to oczy się schodzą - mówi Tomasz Palus z Antykwariatu Pomorskiego. Sprzedaje używane podręczniki do wszystkich przedmiotów po 11 zł, droższe są jedynie do nauki języków - od 15 do 20 zł. Prócz tego skupuje podręczniki od uczniów, po 5 zł za sztukę. - Ruch jest spory, bo to jedna trzecia ceny tego, co zapłaciliby w księgarni. Cały artykuł przeczytacie tutaj.
Cezary Aszkiełowicz/ AG
-
Kiedy myślę o szkolnej wyprawce w zasadzie w pierwszej kolejności przychodzi mi do głowy, że kompletowanie zeszytów, piórnika, kredek itd. z perspektywy dziecka było szalenie przyjemne. Jak wspominacie tamte czasy, kiedy wszystko było nowe i ładne?
-
martica napisała
Nie rozumiem o co ten płacz...Było myśleć PRZED urodzeniem dziecka. Dziecko to dziś towar wyjątkowo luksusowy i jak ktoś był na tyle bogaty, ze na dziecko się zdecydował to niech płaci! Zdecydowana większość młodych ludzi nie decyduje się na dziecko bo wie ze ich na nie nie stać. Znaczy to, ze ten kto je ma doskonale zdawał sobie sprawę ze ta najmniej opłacalna inwestycja na świecie mu się opłaci.
I co Wy na to?
Faktycznie dzieci i ich edukacja to problem tylko rodziców?
nazywo@agora.pl
-
Nauczyciele też zabrali głos w sprawie podręczników.
Ja to obserwuję "z drugiej strony", czyli od strony nauczyciela. Mam wrażenie, że wydawnictwa mają zmowę cenową. Z moją koleżanką usiłowałyśmy znaleźć najtańszy podręcznik (uczę angielskiego w liceum). Odpuściłyśmy na moment inne kryteria, szukałyśmy najtańszego, Nie ma najtańszego. W zasadzie nie ma też najdroższego. Dziwnym zbiegiem okoliczności wszystkie kosztują prawie tyle samo. W tym roku wzięłyśmy się na sposób i zlecimy uczniom kupno tylko podręcznika i budujemy sobie bazę zadań do kserowania/ dyktowania/ wysyłania na maila jako zadania domowe. Jednorazowy wysiłek będzie spory, ale też oszczędność dla uczniów po jakieś 30-40 zł od głowy. Więc to, co rodzice mogą zrobić, to jest bardziej na poziomie szkoły i nauczyciela niż wydawnictw czy systemu edukacji. Pogadać z nauczycielem, żeby kupić tylko bazowe podręczniki (zawartości boksów są też sprzedawane osobno), a resztę żeby zastępował materiałami własnymi. Może kiedy wydawnictwom spadną zamówienia na niezbędny zeszyt do rysowania niebieskich trójkątów, to przemyślą ceny. Nasza przedstawicielka miała obiecujący namysł na twarzy (ona nic nie może oczywiście, ale zbiera dane), kiedy na entuzjastyczny opis niezwykłych korzyści przynoszonych przez ćwiczenia online, wyjaśniłyśmy, że uczniów zwyczajnie nie stać.
asia_i_p
-
Czy Wasze dzieci również ulegają sezonowym modom? Jak plecak, to tylko z bohaterem ulubionej kreskówki (który za rok może okazać się zbyt "dziecinny"), to samo dotyczy przyborów papierniczych i pozostałych akcesoriów. Nasi dziennikarze z Lublina policzyli o ile zamiłowanie dziecka do danej postaci podnosi koszty wyprawki.
Ceny zeszytów zaczynają się od 60 gr. Idą w górę razem z objętością, ale też z... postacią na okładce. Za duży zeszyt formatu A4 trzeba zapłacić 20 zł. Ołówek - 1 zł, klej - 2 zł, plastelina - 2 zł, nożyczki - 10 zł. A to obowiązkowe wyposażenie pierwszaka na zajęcia z plastyki. W sklepach widać też prawidłowość, która jest utrapieniem każdego rodzica. Ołówek, długopis czy piórnik z wizerunkiem postaci z kreskówki czy filmu jest kilka razy droższy od tego bez bohatera. Na przykład zwykły, okrągły piórnik (bez tzw. wyposażenia) można kupić za 15 zł. Podobny, na którym jednak jest Spiderman, kosztuje już 39,99 zł. Biały kociak z kreskówki "Hallo Kitty" powoduje, że za piórnik z wyposażeniem (kredki, ołówek, gumka, linijka, flamastry) trzeba zapłacić nawet 139,99 zł. Podobnie jest z kredkami. Zestaw 12 kolorów można mieć za 2,70 zł. Ze Spidermanem kosztuje już 20 zł. Ceny plecaków też są różne. Od 50 do nawet 300 zł. Ale to już wyższa półka - plecak specjalnie wyprofilowany, znanej firmy, z wewnętrzną kieszenią na laptop.
Często wyprawka dla pierwszaka to dużo większy wydatek, bo trzeba np. kupić biurko do odrabiania lekcji. W tym przypadku też jest spory wybór. Ceny zaczynają się od 150 zł.
-
Zastanawiało Was kiedyś, czemu podręczniki zmieniają się co roku, przez co trudno zaoszczędzić kupując używane?
Tak się składa, że pracuję w wydawnictwie edukacyjnym i znam tę branżę "od drugiej strony". Wydawcy muszą produkować coraz to nowsze podręczniki, bo MEN ciągle wprowadza jakieś reformy. Teraz wchodzi reforma w IV kl. szkoły podstawowych i I kl. szkół ponadgimnazjalnych, więc trzeba było nowe książki wyprodukować. Zmiany są często kosmetyczne, ale musi być nowy nr dopuszczenia i bez niego dyrektorzy nie zaakceptują nauczycielowi podręcznika. Pominę już kwestie "podkupywania" całych szkół przed wydawnictwa ("panie dyrektorze... jak cała szkołą będzie uczyć z naszych podręczników, to wam tablicę interaktywną damy") kiedy nauczyciele są zmuszani do zmian podręcznika bez oficjalnego podania powodu. Generalnie celem wydawnictwa jest, aby nauczyciele nie uczyli zbyt długo z jednej serii, a rodzice nie odkupywali pod starszych rocznikach książek (stąd wprowadzanie podręczników zintergowanych z ćwiczeniami). Przepraszam za to sprowadzenie do parteru, ale naprawdę nikt nie ma interesu w tym, aby ceny spadły, a uczniowie uczyli się z tych samych książek, więc jakiekolwiek apele nic nie dadzą. Co do poziomu to powiem tylko, że samej mi wstyd za innych...
jagoda.pl
-
Na forach internetowych rodzice dyskutują na temat kosztów wyprawki od dawna.
Moje dziecko idzie do I klasy, kupujemy książki. Jestem zażenowana ich poziomem jak i ceną... Myślicie ze jako rodzice możemy coś zrobić, aby ceny spadły? Macie jakieś pomysły?
doree80
W Anglii w odpowiedniku polskiej podstawówki i gimnazjum nie ma podręczników, a zeszyty dostaje się w szkole. Z innych pomocy tylko długopis i ołówek. Dla chętnych polecane są strony internetowe, książki o charakterze podręczników do zakupu w księgarni, ale to tylko do własnego użytku jak ktoś sobie życzy. Tyle, że mundurki obowiązkowe (kupują rodzice) i naprawdę egzekwowane i to często (tu mogą być różnice w szkołach) łącznie z kolorem skarpet.
elle-joan
-
Czy ktoś z Was musiał pożyczyć pieniądze, żeby wyprawić dziecko do szkoły?
Piszcie nazywo@agora.pl
-
Chyba jedyną zaletą robienia wyprawki jest fakt, że przy okazji można uruchomić ludzkie odruchy. Historia Aliny, która wraz z koleżankami zafundowała dziewczynce z ubogiej rodziny komplet ubrań, książek i szkolnych gadżetów bardzo Wam się spodobała.
Aleksander Prugar Agencja Gazeta
-
Tylko w zeszłym roku przeciętna polska rodzina zainwestowała w szkolną wyprawkę ponad 800 zł - taką odpowiedź podała połowa badanych przez CBOS. Co czwarty (24 proc.) rodzic starał się zmieścić w kwocie między 500 a 800 zł. Co siódmy (15 proc.) wydał ponad 1,5 tys. zł. Pozostałych wyprawki kosztowały między 300 a 500 zł (14 proc.), lub nawet poniżej 300 zł (5 proc.). Co dziesiąta rodzina straciła rachubę i nie potrafiła odpowiedzieć o ile uszczuplił się ich budżet. Najdroższe były podręczniki, które zjadły ponad połowę szkolnych wydatków. Pozostała kwota poszła na obuwie, ubrania, przybory szkolne typu plecak, piórnik i artykuły piśmiennicze. Po porównaniu tych kwot do przeciętnych zarobków (według danych GUS około 70 proc. Kowalskich zarabia poniżej średniej krajowej, czyli mniej niż 2,6 tys. zł netto), można przypuszczać, że np. rodziny wielodzietne mają poważny problem z uzbieraniem środków.
Tyle w teorii. A Wy policzyliście już ile w tym roku będzie Was kosztowało posłanie dzieci do szkoły?
Czekam na Wasze wyliczenia nazywo@agora.pl
-
Wczoraj na naszym profilu na Facebooku spytaliśmy Was o koszt przeciętnej wyprawki, oto co napisaliście.
Dziś pewna kobieta w papierniczym wydała na wyprawkę do przedszkola dla 4-latka - 200PLN. kupiła min. 10 bloków, 6 plastelin, ryzę papieru do drukarki, 5 ołówków etc. zastanawiam się, kto to wszystko kradnie, bo przedszkolaków w przedszkolu masa, a nie uwierzę, że dziecko wymaluje 10 bloków i 100 kartek do ksero w ciągu roku szkolnego.
Dzieci gubią/niszczą/zamieniają z kolegami rożne rzeczy... w przedszkolu bardzo dużo zużywają materiałów plastycznych (chociaż zakupy za 200 zł musiały być robione w jakimś drogim papierniczym ;p ) mój syn idzie do pierwszej klasy, koszt jego wyprawki ( z książkami) to około 550 zł. Dla mnie to duża kwota, pomógł dziadek ( buziaki dla niego)
-
To skandaliczne, że kolejne wydatki przerzuca się na rodziców. Wyręczamy państwo i nikt nas nie pyta, czy nas na to stać. Nie ma nic złego w tym, że rodzice wspierają przedszkole, ale trzeba znać umiar.
Elżbieta Piotrowska-Gromniak, prezeska Stowarzyszenia Rodzice w Edukacji
Nie ma nic złego w tym, że rodzice wspierają przedszkole, ale trzeba znać umiar. Kupowanie papieru toaletowego czy wyposażanie szkolnej apteczki jest niedopuszczalne
Bogusław Pasierbski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Rodziców
Zgadzacie się z ich opinią? A może właśnie z racji tego, że przedszkola państwowe są stosunkowo niedrogie, dokupienie kilku rolek papieru toaletowego nikogo nie zrujnuje?
nazywo@agora.pl
-
Zacznijmy chronologicznie, czyli od przedszkola. Dziennikarka "Metra" policzyła, ile kosztuje podstawowa wyprawka dla malucha. Założyła dwa warianty - najdroższy i najtańszy. Różnica w kwocie wyniosła 120zł, czyli pole do oszczędności jest. W tekście czytamy m.in. że niektóre placówki podając listę rzeczy do zakupu określają nawet jakiej mają być marki. Spotkaliście się z czymś takim? Piszcie nazywo@agora.pl
Tomasz Stańczak Agencja Gazeta
-
Nowy plecak, komplet książek, buty na zmianę i wygodny strój na lekcję WF. Jeszcze tylko tona zeszytów na każdą okazję i można posłać dziecko do szkoły. A w trakcie roku szkolnego wycieczki, komitet rodzicielski i składki, dużo składek. Dzisiaj chce z Wami porozmawiać na ten temat. Oceńmy, czy faktycznie edukacja dzieci odgrywa ważną rolę w Waszym budżecie, czy może te wydatki są, ale nie ma o co bić piany. Na Wasze opinie czekam pod adresem nazywo@agora.pl
Filip Klimaszewski Agencja Gazeta
Witaj droga szkoło czyli ile naprawdę kosztuje nas edukacja
Marta Piątkowska