- wtorek, 28 sierpnia 2012
-
Dziękuję Wam dziś za dyskusję. Większość Was uważa, że po godzinach obowiązuje "wolność wypowiedzi" w sieci. Jednak eksperci ostrzegają, że już dziś zdarza się sprawdzanie sieciowych profili osób rekrutowanych do pracy. Za kilka lat to może być normą. Pozdrawiam. Sebastian
-
Na FB pisze jeszcze Kuba Kowalczyk:
Poczekajmy jeszcze kilka lat jak pokolenie "Y" wejdzie na dobre na rynek pracy. Wtedy dopiero zacznie się młyn. Juz dzisiaj widać że młodzi którzy zaczynają swoja przygodę z pracą zawodową to inny typ ludzi niż ich koleżanki i koledzy sprzed kilku lat.
-
Co odpowiedziało wówczas MSZ? Łukasz Warzecha odpowiedzi upublicznił na swoim Facebooku.
Warzecha odpowiedzi ministra podsumował:
Wiemy już zatem, że konto @sikorskiradek jest prywatne. Należy z tego wnioskować, że minister Sikorski uznaje, iż stale występuje w dwóch rolach: prywatnej i publicznej, co jest bardzo nowatorskim podejściem do pełnienia funkcji konstytucyjnego ministra. Gdy np. min. Sikorski na Twitterze napisze coś niestosowne, zawsze może wyjaśnić, że robił to prywatnie. Jeżeli ten podział rozciąga się także na codzienne funkcjonowanie pana ministra, oznacza to, że w każdej chwili każdą swoją wypowiedź może on uznać za prywatną.
-
Ale o używanie Twittera spierają się nawet dziennikarze z ministrami. Miesiąc temu szef MSZ Radosław Sikorski zablokował publicyście "Faktu" Łukaszowi Warzesze dostęp do swojego profilu na Twitterze. W odpowiedzi dziennikarz wysłał do MSZ oficjalne pismo z pytaniami o charakter profilu Sikorskiego.
Publicysta "Faktu" pytał MSZ, czy konto Sikorskiego jest kontem prywatnym czy oficjalnym (Sikorskiego czy ministra SZ). "Dlaczego MSZ do tej pory nie opublikował czytelnego i jasne katalogu zasad korzystania z Twittera przez pracowników MSZ, a także dostępu do ich kont oraz blokowania tego dostępu obserwującym? Czy w MSZ istnieje jakikolwiek dokument, który regulowałby kwestie, związane z korzystaniem z Twittera?" - pytał Warzecha.
-
Na naszym forum ciekawy wpis umieścił/a też Texeira
Przepraszam, a po co właściwie prywatny ekshibicjonizm na publicznym w końcu Facebooku? Mam tam konto,a jakże. 116 znajomych z czego niektórych nie widziałem 9 lat. I nie zanosi się, bym się z nimi spotkał. Profil jest więc elegancki, hobbystyczny, pisze o jazzie, polityki nie uprawiam, bo po co, ale z poglądami się nie kryję. Traktuję FB jak rodzaj bloga i tyle o mnie może się potencjalny pracodawca dowiedzieć. Bo na litość Boską oddzielmy to co publiczne od rzeczywiście prywatnego! Nauczmy się wreszcie: Facebook, Twitter, LinkedIn czy Goldenline to sfera publiczna. I nawet w przypadku profilu podpisanego tylko nickiem - nie anonimowa. Anonimowość Internetu to bowiem "urban legend"; nie jedyna zresztą na ten temat. A naprawdę to prywatne są tylko maile. I to te PRYWATNE nie służbowe. A i tak w tych prywatnych mailach polecałbym pewne hamowanie; po pierwsze kultura, po drugie - co zapisano zostaje na całe życie. Lepiej się potem nie wstydzić za własną głupotę.
Głos rozsądku.
-
Do dyskusji włączył się także Marcin Dalewski z On Board Public Relations, które przesłał nam badania.
W związku z toczącą się ostatnio publiczną dyskusją dotyczącą procedur dotyczących korzystania przez pracowników z mediów społecznościowych chciałbym przesłać Państwu najnowsze wyniki badań Crisis Shield, które odnoszą się do aktualnych zagadnień związanych z zasadami korzystania z mediów społecznościowych. Może zainspirują one Państwa do podzielenia się nimi ze swoimi czytelnikami - pisze Marcin Dalewski.Zainspirowało:
Jak wynika z najnowszego badania Crisis Shield, którego agencja Think Kong jest partnerem tylko 35 proc. największych polskich przedsiębiorstw posiada specjalne wytyczne dla pracowników dotyczące korzystania z mediów społecznościowych.
Wrzawa, jaka podniosła się wokół wytycznych TVN 24 dla pracowników jest mocno niepokojąca, bo uświadamia, jak wielu ludzi nie postrzega swojej aktywności w social media w kategoriach wypowiedzi publicznych. Wpis, komentarz czy wrzucone na Facebooka zdjęcie to wypowiedź, z którą mogą zapoznać się właściwie wszyscy. Z tego punktu widzenia, jeśli wypowiedź dotyczy np. firmy czy pracowników - nie może być obojętna pracodawcy. Dlatego wiele przedsiębiorstw tworzy wewnętrzne reguły korzystania z social media. Nie chodzi absolutnie o kontrolowanie życia prywatnego, ale o ochronę dobrego imienia, reputacji marki. Nie chodzi o zakaz krytyki i cenzurę wypowiedzi. Ale trzeba zrozumieć, że krytyczny wpis na temat zarządu czy polityki firmy publikowany przez pracownika na publicznie dostępnym profilu uderza w wizerunek firmy. Dlatego uważam, że nie ma niczego złego w tym, że manager wysyła do współpracowników sugestie jak zachowywać się, żeby nie szkodzić firmie. Największe światowe przedsiębiorstwa nie ograniczają się wcale do e-maili. W niektórych firmach klauzule dotyczące np. krytyki kolegów z pracy w social media są częścią umów o pracę. Jak wynika z naszego badania w Polsce sytuacja także się pod tym względem zmienia. Wśród największych firm już ponad 1/3 deklaruje, że posiada wewnętrzny kodeks używania mediów społecznościowych - wyjaśnia Norbert Kilen z agencji Think Kong.
Czyli, jak rozumiem wytycznych jak działać w mediach społecznościowych jest nawet za mało. Zgadzacie się z tym?
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
Ciekawostka. Dziś po dłuższym urlopie na Twitterze pojawił się Paweł Graś, rzecznik rządu. Jedna z twitterowiczek szybko go przywitała:
-
O dzisiejszej wypowiedzi Wojciech Cejrowskiego i ewentualnych jej konsekwencjach dyskutujecie też na naszym forum.
Alik pisze:
Pomówienia są karalne. TVN powinien go wywalić i pozwać.
Polemizuje z nim r1234:
Myślę, że jego komentarz TVN nie zaszkodzi - a ewentualne zwolnienie, nie mówiąc o procesie - owszem.
No właśnie, konsekwencje są często uzależnione od tego, na czym firma straci więcej: zwalniając pracownika czy tracąc przychody, które on generuje.
-
I kolejna porcja Waszych komentarzy na FB:
Anna Zglińska
Uważam, że pracodawcy nie powinni ingerować w internetowe życie pracowników, co nie zmienia faktu, że "prywatność" w sieci jest mrzonką i trzeba się z tym liczyć na FB. Mamy w chwili obecnej dobre zabezpieczenia prywatności - proszę z nich korzystać. Podzielcie sobie znajomych na "bliskich", "rodzinę", "dalszych" i filtrujcie treści. Nie wszyscy muszą wszystko wiedzieć- nawet mąż nie zna wszystkich sekretów żony, więc dlaczego pracodawca ma oglądać wasze fotki z wakacji? Nie pokazujcie w sieci niczego, czego nie pokazalibyście w realu.
Marcin Strzyżewski
Da się łatwo ograniczyć dostęp do poszczególnych elementów profilu na fejsie, więc po prostu szefowi albo życzliwym lub z roboty, chętnym do informowania szefa, nie pokazywać i tyle.
Alicja Mrufka
Mozna ograniczyc kto ma wglad na strone i profil albo nie zapraszac do znajomych ludzi z pracy.
-
A specjaliści radzą tak:
Małgorzata Sacewicz-Górska z agencji doradztwa personalnego ManpowerGroup:
Nie chodzi o to, żebyśmy stali się kompletnymi sztywniakami, tylko żebyśmy rozsądnie dozowali informacje. Każdy z nas jest więźniem własnego zawodu, bo ludzie postrzegają nas przez pryzmat tego, co robimy, ale nie tracimy przez to prawa do wyrażania własnych poglądów czy podkreślania zainteresowań.
Z kolei Justyna Ścigler (z tej samej firmy) zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię.
Brak zainteresowań to inaczej brak pomysłu na siebie. Jeżeli ktoś nie wie, co jest dla niego ważne prywatnie, to może nie wiedzieć, czego chce w pracy, być pozbawionym ambicji
Zalecają jednak ostrożność. To dobre rady?
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
Culebre pisze na naszym formu:
Jeżeli już wielki pan anal-ityk finansowy musi mieć konto na fejsbuniu, to zapewne jego geniusz podsunąłby mu pomysł założenia dwóch - służbowego i prywatnego. Ale.... No właśnie.
Podobnego zdania są eksperci, którzy radzą, żeby na wszelki wypadek ogólnodostępny wizerunek w sieci ograniczyć do neutralnych treści, takich jak hobby, wykształcenie czy aktualne miejsce pracy. Zdjęcia? Jeżeli nie nadają się do rodzinnego albumu, nie powinny też reprezentować nas w sieci. Natomiast za zasłoną ustawień prywatności można sobie pozwolić na więcej.
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
Sprawę komentujecie także na FB:
Agnieszka Romaszewska
No cóż - powinniśmy oczywiście, tak jak wszedzie na forum publicznym. Natomiast tylko o tyle o ile to "pilnowanie" nie narusza z kolei naszej wolności osobistej i wolności obywatelskich konstytucyjnie zagwarantowanych
Jacek Mucha
Jeśli pracodawca uważa, że w czasie wolnym od pracy nadal go reprezentuję, niech płaci mi za nadgodziny- praca 24 godziny na dobę, proszę bardzo.
Kuba Kowalczyk
Absolutnie nie! Praca to praca a czas wolny to czas wolny. Problemem jest jednak to ze np negatywny komentarz o pracodawcy moze sie skończyć źle dla nas z racji w zasadzie żadnej anonimowości w internecie.
-
Mam dla was dwie historie. Przykład Tomka pokazuje, że na Facebooku trzeba uważać i nie tylko na swoje wpisy.
Tomasz, pracownik działu IT, podszedł do sprawy jeszcze bardziej radykalnie. Założyłem konto na Facebooku i przyjąłem zaproszenie dawnego znajomego z Hiszpanii. Po czym na drugi dzień odkryłem, że znajomy wrzucił zdjęcie z imprezy, na którym jestem m.in. ja, jak palę jointy. I że jestem pod nim podpisany. Wtedy zlikwidowałem swoje konto.
Iwona, pracownica działu public relations, która nie chce powiedzieć o sobie nic więcej. Mam profile na wszystkich liczących się serwisach, w każdym podaję te same informacje i wklejam identyczne zdjęcie. Jeżeli coś udostępniam lub dzielę się wiadomością, to tylko poważnym newsem. Kiedy temat jest kontrowersyjny, nie dodaję słowa komentarza. Chcę uniknąć sytuacji, w której ktoś wyciągnie zdanie lub słowo wyrwane z kontekstu i wykorzysta je w pracy przeciwko mnie.
Jakie są wasze doświadczenia? Znacie podobne historie?
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
W sprawie publikacji komentarzy na FB napisała do mnie Kama:
Powinno się uważać. Nauczyciel czy policjant nie ma prawa wypisywać tekstów typu "pedał", bo jest funkcjonariuszem publicznym. Ja na "fejsie" nie pisałam przekleństw i uważałam z komentarzami. Pracodawca ma prawo zaglądać na nasz profil, bo jesteśmy ludźmi publicznymi. Mamy świecić przykładem. Wyobrażacie sobie księdza idącego pod rękę z dziewczyną?
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
A to historia, którą kiedyś opisywała "GazetaPraca.pl"
Artur jest pracownikiem dużej instytucji finansowej. Jego komentarze ekonomiczne regularnie pojawiają się w mediach. Nie jest jednak jedynym specjalistą, na którym firma opiera swój wizerunek. Mimo to kilka dni temu szef poprosił go o zmianę zdjęcia profilowego na jednym z serwisów społecznościowych. - Problemem okazała się koszulka ze śmiesznym napisem w języku angielskim, który zawierał przekleństwa - opowiada Artur. - Powiedział, że to psuje moją wiarygodność jako eksperta i wpływa na obraz pracodawcy. Pewnie zgodziłbym się z nim bez słowa, ale to było moje prywatne konto. W końcu dla świętego spokoju zrobiłem to, o co prosił, ale nie jestem zachwycony.
Szef Artura przesadził, czy może zdjęcie kłócące się ze służbowym wizerunkiem pracownika należało zmienić?
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
W kwestii wypowiadania się dziennikarzy czy publicystów o miejscu, w którym się pracuje pojawia się także dzisiejsza wypowiedź Wojciech Cejrowskiego. Jego programy emituje TVN Style, a w wywiadzie dla "Dziennika Bałtyckiego" nazwał TVN "TW - tajnymi współpracownikami komunistów".
Dokładnie powiedział tak:
Kiedy moi ludzie zarzucają mi, że idę do "wrażego" TVN-u, odpowiadam, że wybór mamy dziś trochę taki jak za komuny. TVP to komuniści. TVN to TW, tajni współpracownicy komunistów, kapusie, donosiciele. A Polsat to tajne służby, goście o 17 paszportach i 18 nazwiskach
No właśnie czy wobec Cejrowskiego powinny być wyciągnięte konsekwencje?
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
Z jednej strony przykład kilku "mocnych" wpisów Jarosława Kuźniara, prezentera TVN, na Twitterze:
Tak komentował kontrowersyjnej słowa biskupa Kazimierza Ryczana, który podczas przemówienia do wiernych na Jasnej Górze stwierdził, że demokracja jest "fałszywym bożkiem" a ojczyzna jest poniewierana i zdradzana "przez polityków" Kuźniar uznał wówczas:
Polski Kościół strzelił sobie dziś w obie stopy. Kule przeszły obok dziur już tam istniejących.
W lipcu Kuźniar komentował słowa Tomasz Terlikowski, który w jednej ze stacji powiedział, że efektem programu in vitro jest kilkadziesiąt tysięcy dzieci zanurzonych w ciekłym azocie, którym nie będzie dane się narodzić:
Głowę red. Terlikowskiego warto by czasem zanurzyć w ciekłym azocie. Dla dobra potomnych
Z drugiej strony nie wszystkie media przygotowują zalecenia dla dziennikarzy działających w sieciach społecznościowych. Jak podają Wirtualne Media Polsat i RMF FM deklarują, że ich dziennikarze nie potrzebują zasad dotyczących korzystania z serwisów społecznościowych. Telewizja Polska i Polskie Radio zapewniają, że regulują to już obowiązujące kodeksy zawodowe i etyczne.
Waszym zdaniem w medaich powinny istnieć takie zalecenia dla dziennikarzy? Czy dziennikarze powinni uważniej komentować rzeczy w sieci?
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
Dostaliśmy w tej sprawie e-mail od Kazika:
Media nie muszą działać jak korporacja - przykład: Tygodnik "POLITYKA". Jeżeli ktoś chce pracować w korporacji, godzi się na ubezwłasnowolnienie. To nie Ty stajesz się i jesteś gwiazdą, to korporacja tworzy i gasi gwiazdę.
Zgadzacie się z nim?
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
Dziś na stronie Wirtualnemedia.pl wypowiada się o zaleceniach dla dziennikarzy rzecznik TVN Karol Smoląg:
W każdej poważnej firmie medialnej na świecie toczą się obecnie dyskusje, jak dziennikarze powinni się odnaleźć w nowej rzeczywistości, której elementem są media społecznościowe. Między innymi dlatego, że w tych mediach zaciera się granica między sferą prywatną a zawodową, publiczną. Uznaliśmy za stosowne opracować taki zbiór zaleceń w najlepiej pojętym interesie naszych pracowników, bo przecież to oni zapłacą najwyższą cenę za swoją ewentualną niefrasobliwość w social media
Rzecznik TVN podkreśla, że stacja nie zamierza w jakikolwiek sposób ograniczać aktywności swoich dziennikarzy w serwisach społecznościowych, bo "byłoby to równie racjonalne jak zawracanie Wisły kijem". Zgadzacie się tą argumentacją?
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
Na zalecenia szefostwa TVN początkowo najostrzej zareagowała Leszek Kabłak, dziennikarz TVN 24. Najpierw zamieścił na swoim profilu na FB grafikę z napisem "Cenzura" i wpis: "Szanuję moją pracę i pracodawcę, ale chciałbym, by i oni szanowali moją prywatność, bo Facebook nie jest w domenie .tvn24.pl czy .tvn.pl, a ja mam swoje zdanie na wiele kwestii i lubię je wypowiadać bez ogródek, gdy widzę jakieś absurdy czy głupotę".
W sieci pojawiły się teksty o "cenzurze" w TVN. Dziś Kabłak tłumaczy w rozmowie z Press.pl:W TVN nie ma cenzury, tylko dyskusja na temat zasad, jakich powinni przestrzegać dziennikarze. Zamierzam podporządkować się zaleceniom dyrektora stacji
W podobnej sytuacji mógłby być każdy. Po krytycznym wpisie na własnym FB o firmie, w której pracujemy mogłyby powstać teksty o tym, że pracownik firmy XX krytykuje ją za np. nieprzestrzeganie zasada BHP. Czy gdy piszecie takie posty na swoich profilach bierzecie pod uwagę, że informacje mogą wyjść poza grono Waszych znajomych?
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
Pojawiły się już informacje o osobach zwolnionych za wpisy w sieci. Pod koniec zeszłego roku Gazeta.pl pisała o studentce zwolnionej z pracy w ośrodku dla niepełnosprawnych dzieci za to, że zamieściła artystyczne zdjęcia i komentarze na Facebooku. "Usłyszałam, że rodzice i dzieci mogą źle odebrać moje fotografie" - tłumaczyła wówczas. Studentka postanowiła pozwać swojego pracodawcę i jak się okazało w czerwcu br. pracodawca zawarł z nią ugodę. I ma wypłacić odszkodowanie. A to jedno z tych "kontrowersyjnych" zdjęć.
Waszym zdaniem to podstawa do rozwiązania umowy?
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
Czy po godzinach wciąż reprezentujemy firmę, w której jesteśmy zatrudnienie? Czy komentarze na Facebooku czy Twitterze mogą zaszkodzić naszemu pracodawcy, uderzać w jego wizerunek? Impulsem do naszej dyskusji stała się informacja o zaleceniach dotyczących działalności w serwisach społecznościowych., jakie dziennikarze TVN dostali od kierownictwa. "W serwisach społecznościowych nie przestajesz reprezentować firmy", "nie publikuj informacji lub opinii, którymi nie podzieliłbyś się na antenie", "nie zamieszczaj niczego, co mogło by podważyć wiarygodność lub autorytet Twój, Twoich kolegów, Stacji", "z rozwagą akceptuj zaproszenia" - to tylko część z zaleceń wymienionych w 10 punktach. W tym przypadku sprawa dotyczy dziennikarzy, ale czy w podobnej sytuacji nie są pracownicy innych firm? Czy dziś trzeba uważać na to co pisze się w sieci, bo może to uderzać w wizerunek firmy i nie spodobać się naszym szefom? Co o tym sądzicie? Może Was też krytykowano w pracy za komentarze na FB?
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
Czy po pracy, w sieci wciąż reprezentujemy firmę, w której pracujemy?
Sebastian Kucharski