- środa, 08 sierpnia 2012
-
.
Drodzy!
Dziękuję za wspólnie spędzony dzień. Mam nadzieje, że nasza rozmowa przydała się tym, którzy dopiero wybierają się na urlop - nie tylko nad polskie morze.
Jak staramy się unikać gastronomicznych wpadek? Z Waszych komentarzy wynika, że skuteczne są metody ''na pełny lokal'' oraz ''na tubylców''.annubis74 radzi:
Moja zasada nr 1 - jeść tam gdzie są ludzie. Nad morzem w sezonie turystycznym kompletnie pusta knajpa to stracona kasa + potencjalne zatrucie pokarmowe.
bbiedronka7112 pisze:
Kiedy za granicą szukam knajpki, w której można coś zjeść - szukam małych lokali, w których jest dużo osób miejscowych (...)W ten sposób trafiłam kilkakrotnie na lokale, które (po powrocie sprawdzałam) nie są obecne na polskich stronach, a gdzie jedzenie jest serwowane niezłe i w umiarkowanych cenach.
Rozwiązaniem może też być przygotowanie gastronomicznego planu działania, tak jak robi np. froasia:
Zawsze sprawdzam, gdzie warto zjeść w okolicy, do której się wybieram. Mam zwykle opracowaną mapę miejsc kulinarnych, zanim zacznę urlop. Nie lubię przypadkowego jedzenia, a nawet się go boję. Choć oczywiście zdarzają mi się też spontaniczne decyzje wynikające z "dorwania" mnie przez wielki głód w sytuacji nieprzewidzianej.
Przydatne, zwłaszcza za granicą mogą tez być serwisy z opiniami, np. Foursquare.
A co jeść? Dla wielu z Was pewnym miejscem są sieciowe lokale serwujące fast-food, zwłaszcza te ze złotym M w szyldzie
Maria pisze:
McDonald's wbrew niejednych zniesławiających plotek serwuje nam co prawda tłustego fastfooda, jednak zawsze wiemy czego można się spodziewać i szczerze mówiąc ja nigdy nie byłam chora po McDonaldsie (...). W Egipcie podczas jednorazowego wypadu na miasto tym bardziej wolałam iść do McDonaldsa niż do tych "budek"
Albo coś, co potraktowano wysoka temperaturą: elektronik_99
Spożywanie tylko potraw przyrządzanych na gorąco jak najbardziej ma sens, zwłaszcza w krajach o ciepłym klimacie i nienajlepszych standardach higienicznych.
Jeszcze raz dziękuję za rozmowę. Jeśli chcielibyście coś dodać, zapraszam do komentowania i pisania na adres nazywo@agora.pl
I, mimo wszystko, smacznych wakacji.
Małgosia -
Dwa gastronomiczne wspomnienia z wakacji Igor pisze na naszym fanpage'u na Facebooku:
Byliśmy na Ukrainie nad morzem czarnym, na Krymie. Fajne restauracje, nie drogie smaczne jedzenie można znaleźć prawie wszędzie. Moja dziewczyna lubi sushi, więc znależliśmy w Jałcie restauracje z japońskim menu. Na śniadanie jedliśmy jeszcze gorące bułeczki i mleko z malutkiego sklepiku obok. Pewnie że kilka razy zjedliśmy w McDonald`s, nic nie mam przeciwko, oby nie codziennie :-)
i od annubis74
Właśnie wróciłam z wakacji nad morzem (Ostrowo koło Jastrzębiej Góry). Przez 2 tygodnie nie udało mi się spróbować smacznej (świeżej) ryby. Karmienie turystów odbywa się wg filozofii "minimum wysiłku, maksimum zysków" oraz wg zasady że głodny turysta zeżre wszystko.
oraz od alekarza
Byłem nad morzem całkiem niedaleko (Karwia i okolice) Sensowna smażalnię znaleźliśmy dopiero na półwyspie helskim. Dominuje jednak frytanga.
A Wam jak smakowały dotąd wakacje?
-
Jeszcze jedna rada od piotr_999 pisze:
Jak ma się CB radio warto zapytać kierowców, oni mają zwykle dobrze rozpracowane gdzie w danej okolicy można zjeść smaczny i niedrogi obiad.
Ktoś z Was sprawdzał tę metodę?
-
To chyba nie był dobry pomysł, ale do obiadu przeczytałam sobie ten tekst z wyznaniami kucharza z jednej z warszawskich restauracji:
jak została karkówka, to robimy gulasz. Albo, powiedzmy, że coś zaczyna zalatywać. Ale nie tak ewidentnie śmierdzi, tylko zaczyna śmierdzieć - to szybko możemy to przemyć, szybko zamarynować i jeszcze wypchniemy to do klienta. Tylko trochę więcej przypraw trzeba dać.
Brrr. Mam, może nieco naiwnie, nadzieję, że takie praktyki to jednak tylko wyjątki...Jak sądzicie? A może zdarzyło Wam się zaznać jakiś restauracyjnych koszmarów
-
Wracamy do wątku "jak jeść na wakacjach i przeżyć". Na nazywo@agora.pl przyszła nam taka porada od Tadka:
Nad polskim morzem zawsze będę wolał zjeść coś smażonego w głębokim tłuszczu lub pizzę z gorącego pieca, niż sałatkę - tam to się może roić od bakterii!
Może to jakaś metoda...Jak uważacie?
-
O, i jest list (tym, którzy do nas dopiero dołączyli przypominam adres: nazywo@agora.pl) a propos wakacyjnych eksperymentów kulinarnych. Andrzej66 pisze:
Nawet w Europie polscy turyści czasem nie czują się bezpiecznie z lokalną kuchnią odwiedzanego kraju i na przykład będąc w Belgii odmawiają jedzenia małży czy nawet ryb, żądając w zamian schabowych. Ja sam zawahałem się kiedyś i nie zjadłem w Chinach smażonych pępowin, czego dziś żałuję.
Świńskie pępowiny? Ehm, chyba jednak podziękuję.
-
Odchodząc na chwilę od rodzimych kurortów, chciałam się Was spytać o najdziwniejsze potrawy, jakie jedliście na wakacjach. Jesteście skłonni do kulinarnych eksperymentów? Co powiecie na ...smażoną szarańczę albo larwy jedwabnika?
PS. Te pierwsze jadłam, smakują jak chipsy, tylko nóżki wchodzą między zęby
-
A może potrzebujemy masowych "Kuchennych rewolucji" :-)? Oglądacie ten program?
-
Niedolewanie alkoholu, brud, serwowanie zbyt małych porcji - to tylko niektóre z grzechów nadmorskich knajp, wykrytych przez inspektorów Inspekcji Handlowej.
- Inspektorzy mają już dość tej gastronomii, bo gdzie nie wdepną, to nieprawidłowości
- mówi Gazecie.pl Waldemar Kołodziejczyk, naczelnik Wydziału Prawno-Organizacyjnego w Wojewódzkim Inspektoracie Inspekcji Handlowej w Gdańsku.
Co robicie, gdy podane Wam jedzenie budzi podejrzenia? Oddajecie?
-
Piotr pisze:
A za granicą, gdzie nie ma kogo spytać, warto skorzystać z serwisów internetowych w rodzaju Foursquare. Po komentarzach użytkowników można z grubsza wywnioskować który lokal jest warty odwiedzenia.
Ja sama chętnie szukam informacji o knajpach na 4sq i blogach. A Wy co sądzicie o serwisach z recenzjami restauracji? Korzystacie z nich? -
Ja przyznam się, że czasem nie mogę oprzeć się rzeczom, które ''trzeba zjeść'' będąc w danym miejscu. Gdy jestem nad morzem, od razu przychodzi mi ochota na gofry. Ale zanim kupię, sprawdzam z dwie-trzy budki i w końcu decyduję się na to miejsce, gdzie gofry wyglądają najładniej.
Gofry, które ostatnio jadłam w Sopocie
-
Na Facebooku piszecie, że bezpieczną opcja gastronomiczną podczas wojaży w nieznane sieci fast-food. Maria pisze:
McDonald's wbrew niejednych zniesławiających plotek serwuje nam co prawda tłustego fastfooda, jednak zawsze wiemy czego można się spodziewać i szczerze mówiąc ja nigdy nie byłam chora po McDonaldsie (...). W Egipcie podczas jednorazowego wypadu na miasto tym bardziej wolałam iść do McDonaldsa niż do tych "budek".
Czy naprawdę zostaje nam tylko McD?
-
Przede wszystkim ma być czysto. - Są w Warszawie restauracje, które mają ogromną sławę. Wchodzę tam raz, drugi i za każdym razem widzę w tym samym miejscu tłustą plamę na podłodze. Moja noga tam więcej nie postanie.
mówił w wywiadzie dla Dużego Formatu znany polski szef kuchni Wojciech Modest Amaro A Wy czym kierujecie się wybierając knajpę?
-
Jak się okazuje, można mieć i rybkę (smaczną) i akwarium. Trzeba tylko zakasać rękawy. Oto list od Michała, jaki otrzymaliśmy na nazywo@agora.pl
Ja w tym roku po raz pierwszy w życiu zdecydowałem się na własną kuchnię morską nad Bałtykiem. Zapewniam, że nie ma nic pyszniejszego niż samodzielnie usmażona flądra lub dorsz kupiona na plaży, prosto od rybaka przed 7 rano... Za 20 zł dostawałem siatkę ryb, a nie kawałek wymokniętego mięsa z gruba panierką nasiąkniętą starym olejem i równie apetycznymi frytkami i surówką... Polecam! Polecam też małe domowe wędzarnie, prowadzone przez miejscowych rybaków. Ryba jest świeża i smaczna, a to doskonała alternatywa na śniadanie czy kolację. Jeżeli ktoś nie lubi sam bawić się w gotowanie lub też nie ma gdzie to pozostaje zdrowy rozsądek, choć ja od lat wyżej stawiam bułkę z kawałkiem kiełbasy ze spożywczego od podejrzanych budek z hamburgerami i kebabem.
-
Ryba wycierana ścierką, nieświeże surówki pakowane do hamburgerów i ''uzdrawiane'' solidna porcją sosu. Brr... Gdy pierwszy raz zobaczyłam ten film , naprawdę, trudno mi było uwierzyć. A widziałam wiele. Czy tego rodzaju relacje zniechęcają Was do ''obowiązkowej'' rybki z frytkami przy plaży?
-
Dzień dobry. Nazywam się Małgosia, na co dzień piszę tu o nauce i nowych technologiach, ale moją drugą pasją jest ...jedzenie. Dobre jedzenie.
A tym czasem w mediach piszą o ''uzdrawianych'' surówkach, starym oleju, gotowaniu w petem w ustach. Publikowane ostatnio materiały o ''urokach'' gastronomii mogą skutecznie odebrać apetyt. Ale człowiek jeść musi (choć pewnie czasem chciałby mniej;-), zwłaszcza po całym dniu chodzenia po górach czy pływania na żaglówkach. Zatem: smażona flądra przy plaży czy raczej kanapki, przyszykowane przed wyjściem z domu? Kolacja w przypadkiem napotkanej knajpie czy lepiej taka samodzielnie przygotowana w wynajmowanym apartamencie w pensjonacie? A może dla jedzenia odwiedzacie konkretne miejsca? Jak jadacie na wakacjach? Piszcie na nasz adres nazywo@agora.pl i komentujcie na Facebooku.
Smażalnia kontra kuchnia - jak jadacie na wakacjach?
Małgorzata Minta