- piątek, 20 lipca 2012
-
W dyskusji, którą prowadziliśmy od rana, wyrażaliście różne opinie. Jedni z Was byli zdania, że prezydent to osoba wybrana przez naród i jako takiej, należy mu się specjalna ochrona. Inni opowiadali się wyraźnie za wolnością słowa, a nawet za prawem do odczuwania i okazywania nienawiści wobec polityków.
Co wybrać? To sprawa, która nie powinna wywoływać politycznych podziałów. Za znieważenie prezydenta ścigano ludzi i za prezydenta Wałęsy, i za Kwaśniewskiego, i za Kaczyńskiego i za Komorowskiego.
Wydaje się, że prezydent, jak każdy obywatel powinien mieć prawo do obrony swojego dobrego imienia. Czy jednak w jego interesie jest stawianie go w sytuacji, w której nie czuje się obrażony, a policja i służby zatrzymują jego krytyków, bo to przestępstwo ścigane z urzędu?
Na dziś kończymy już naszą relację. Ale jeśli macie jeszcze ochotę podzielić się z nami swoją opinią, piszcie: nazywo@agora.pl
Dziękuję za uwagę, Dominik Uhlig -
Jeden z Czytelników napisał poniżej, że prezydent Komorowski, zamiast procesować się z blogerem, który stawia mu ''poważne zarzuty'', ''woli zamknąć jakiegoś chłopaka, który strzelankę z nim w roli głównej umieścił w necie''. Otóż prezydent nie ma nic do ''wolenia'', bo znieważenie prezydenta jest ścigane z urzędu i to, co prezydent woli - nie ma tu nic do rzeczy.
-
Komentarz jednego z Czytelników:
Mam prawo nienawidzić, czy nie lubić kogo chcę, nawet osobę publiczną, wybraną w demokratycznych wyborach. Karanie za coś takiego w demokratycznym państwie prawa nie powinno istnieć. Skoro można "legalnie" wyrażać , że kogoś się kocha i uwielbia, dlaczego prawo ściga kogoś za odwrotne relacje emocjonalne, jeżeli nawet chodzi o głowę państwa?
Chory kraj zamieniający się powoli w dyktaturę.A tak - po zatrzymaniu autora Antykomora - pisał Grzegorz Sroczyński:
Sprawa jest dość jasna: mamy w prawie głupi i szkodliwy przepis o "znieważaniu". I mamy nadgorliwych urzędników, prokuratorów, którzy w atmosferze wojny polsko-polskiej i ogólnego zdziczenia uznali, że muszą się opowiedzieć po którejś ze stron (a do aktualnej władzy zawsze bliżej).
Kodeksowi karnemu warto się przyjrzeć bliżej. Są tam bowiem - tuż obok przepisów o obrażaniu prezydenta - też inne kwiatki. Cytuję:
Art. 136. § 1. Kto na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej dopuszcza się czynnej napaści na głowę obcego państwa lub akredytowanego szefa przedstawicielstwa dyplomatycznego takiego państwa podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§ 2. Kto na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej dopuszcza się czynnej napaści na osobę należącą do personelu dyplomatycznego przedstawicielstwa obcego państwa podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 3 . Karze określonej w § 2 podlega, kto na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej publicznie znieważa osobę określoną w § 1.
§ 4. Kto na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej publicznie znieważa osobę określoną w § 2, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Jednym słowem: im niższa ranga, tym bardziej można kogoś pobić i obrazić. Za przyłożenie z liścia ambasadorowi grozi pięć lat, ale już za przyłożenie sprzątaczce w ambasadzie - tylko trzy lata. Za nazwanie ambasadora debilem - trzy lata (jak za pobicie sprzątaczki), ale już za zwymyślanie kierowcy - tylko rok.
Ta idiotyczna gradacja bardzo wiele o nas mówi, jest to wyraz mentalności bojarskiej. Czy sprzątaczkę siniak mniej boli?Grzegorz Sroczyński
Pisaliśmy jak karze się za znieważenie głów państwa w krajach demokratycznych. A jak jest gdzie indziej? Oto przykład z Tajlandii: 60 latek skazany został za znieważenie członków rodziny królewskiej czterema sms-ami na ... 20 lat więzienia.
Ciekawy artykuł napisał Stanisław Podemski, publicysta prawny "Polityki". Nie dotyczy wyłącznie znieważenia głowy państwa, ale procesów o znieważenie w ogóle, a najwięcej było ich w PRL: - Byłem na procesie damy, która sądziła się z sąsiadką o nazwanie "sublokatorem" - pisze Podemski:
Pojedynek na języki W okresie międzywojennym proces o zniesławienie znanych osób nie był częsty. Wyjątkiem raczej było skazanie na więzienie wileńskiego publicysty za obrazę nieżyjącego już marszałka Piłsudskiego
I kolejny głos z FB w obronie szczególnej ochrony prezydenta:
To, że jest wolność słowa, nie oznacza, że można bezkarnie komuś ubliżać i obrażać. Jeśli ktoś nas obraża, to chcemy przeprosin. Niemało razy się zdarza, że ludzie za obrazę idą do rękoczynów, żeby ukarać swoim sposobem osobę obrażająca. Prezydent nie będzie nikogo w mordę bić, więc prawo powinno wkraczać w takiej sytuacji
PAP podsumował też swego czasu, co mogłoby grozić autorowi strony podobnej do Antykomora za granicą:
Niemcy Zdaniem pracującego w Niemczech adwokata Andrzeja Remina można sobie wyobrazić, że nakazuje się zamknięcie strony internetowej, zawierającej treści zniesławiające prezydenta RFN. Konstytucja niemiecka gwarantuje wolność słowa, jednak wyraźnie mówi też, iż istnieją granice tych wolności, wyznaczone przez zwykłe ustawy i regulacje dotyczące ochrony dzieci i młodzieży oraz prawo do godności osobistej.
Wielka Brytania Portal przypominający antykomor.pl przeszedłby zupełnie bez echa. W dzienniku ''Guardian'', czy tygodniku ''Private Eye'' ukazują się o wiele bardziej bezlitosne karykatury. Także brytyjscy internauci nie są daleko w tyle: w czasie kampanii wyborczej nie zostawili suchej nitki na plakacie wyborczym premiera Davida Camerona i jego hasła ''Dłużej tak się nie da''. Praktykowane jest też podszywanie się pod kogoś autentycznego i ośmieszanie go poprzez pisanie dziennika w jego imieniu (tzw. spoof diary).A jak jest za granicą?
USA: nie ma przepisów zabraniających znieważania prezydenta. Nie wypowiada się na ten temat konstytucja. Tego rodzaju swobodę wypowiedzi gwarantuje 1. poprawka do konstytucji o wolności słowa. Zakazane jest za to grożenie prezydentowi.
Kodeks karny mówi, że przestępstwem jest "wszelkie grożenie odebraniem życia, porwaniem lub uszkodzeniem ciała prezydentowi USA". Służba ochrony prezydenta (Secret Service) bada przypadki takich gróźb i śledzi osoby, które się ich dopuszczały.
Zakaz werbalnego grożenia prezydentowi stoi w konflikcie z zasadą wolności słowa, rozstrzygając podobne sprawy sądy starają się znaleźć równowagę między potrzebą ochrony głowy państwa a 1. poprawką do konstytucji.Niemcy Za publiczne zniesławienie prezydenta federalnego grozi od trzech miesięcy do nawet pięciu lat więzienia, o czym stanowi paragraf 90. niemieckiego kodeksu karnego. Głowa niemieckiego państwa jest chroniona przed znieważeniem, również jeśli zostanie obrażona prywatnie. Ale niemieckie organy ścigania mogą wszcząć dochodzenie z powodu zniesławienia głowy państwa jedynie wówczas, jeśli upoważni je do tego sam prezydent. To jednak rzadkość.
Do więzienia można trafić również za znieważenie głowy innego państwa, członka obcego rządu albo szefa placówki dyplomatycznej innego państwa, jeśli przebywają oni na terenie Niemiec.W 1968 r. miał miejsce jeden z najgłośniejszych w Niemczech przypadków znieważenia przedstawiciela władz, kiedy to Beate Klarsfeld, zaangażowana w ściganie nazistowskich zbrodniarzy, publicznie wymierzyła policzek ówczesnemu kanclerzowi Kurtowi Georgowi Kissingerowi. Powodem ataku była nazistowska przeszłość kanclerza. Klarsfeld została skazana na rok więzienia za publiczną obrazę i uszkodzenie ciała.
Wielka Brytania Premiera i ministrów można krytykować jak najostrzej i wyśmiewać się z nich. Jednak grozić im np. porwaniem dzieci lub wypadkiem samochodowym nie można, podobnie jak w każdym innym państwie. Jest to przestępstwo.
W parlamencie premierowi można elegancko powiedzieć, że jest głupi, ale nie np. to, że 10 lat temu jechał na gapę autobusem, bo to trzeba byłoby mu udowodnić.
Brytyjscy politycy nie tyle obawiają się krytyki, nawet jadowitej, co tego, że w ich życiorysie ktoś znajdzie jakiś wstydliwy szczegół.
Znieważanie królowej, będącej głową państwa w systemie monarchii konstytucyjnej, jest jednak nie do pomyślenia. Elżbieta II jeśli w ogóle jest krytykowana, to głównie za to, że drogo kosztuje.Żadnych świętości... Wolność słowa ponad wszystko. Urząd Prezydenta nie powinien być traktowany jak coś wyjątkowego. Prezydent jest takim samym człowiekiem jak każdy. Jeśli ktoś czuje się obrażany to od tego są powództwa cywilne.
A to kolejny głos naszego Czytelnika, tym razem w obronie przepisów chroniących głowę państwa. Co o tym myślicie?
Powinny istnieć granice miedzy obelgą i znieważeniem - a wolnym słowem i żartem. Skąd wzięło się stwierdzenie, że polityk jest człowiekiem, którego wolno znieważać - bo... jest politykiem? Jaka jest podstawa takiego twierdzenia? Polityk jest przecież TAKŻE człowiekiem - a Prezydent jest także przedstawicielem Narodu - wybranym w wolnych wyborach. Znieważając Prezydenta - tym samym znieważa się Naród.
Sami dla siebie nie mamy szacunku - czytając częste na forach obraźliwe określenia ''Polaczki'', słowa pogardy opisujące nasza rzeczywistość - zastanawiam się, czy zasługujemy na niepodległośc i własne Państwo, którego nie umiemy i nie chcemy szanować.
Określanie publiczne polityka mianem ''zdrajcy'' ,''ruskiego agenta'', ''złodzieja'' to już nie jest żart - to obelga.
Nie chodzi o ''chronienie w szczególny sposób'' - gdyby ktoś takie obelgi rzucał publicznie na prywatną osobę nie uszło by mu to na sucho.
Dlaczego bezkarnie uchodzi to w stosunku do polityka? Co to ma wspólnego z... wolnym słowem?
Owszem, gdyby z otwartą przyłbicą ktoś wystąpił i oświadczył, że był świadkiem kradzieży czy złodziejstwa, świadkiem zdrady i może to udowodnić - proszę bardzo. Ale gdy pijane prymitywy atakują Sejm, znieważają posłów, na oczach policji pozbawiają ich wolności i atakują fizycznie - a dziennikarze nazywają to... wolnością słowa - to dziękuję za taką wolność słowa. Być może OBWE nie obserwowało polskich demonstracji - zwoływanych jak ''ustawki'' kibiców, w tym samym miejscu i czasie.
Czy jest naruszeniem ''wolności zgromadzeń'' przesunięcie ich w czasie? Niedopuszczanie do sytuacji ''wzajemnego naparzania''? A dlaczego - pytam - mamy płacić za zniszczenia mienia publicznego, ponosić koszty niezliczonych tłumów policji, patrzeć na to jak są bici i obrzucani kamieniami. To w tym się wyraża "wolność"? Ładny mi fundament wolnego słowa !Dzisiejszy proces nie zaczął się, z powodu nieobecności oskarżonego w sądzie.
Proces twórcy portalu AntyKomor.pl odroczony do 5 września Jak poinformował dziennikarzy sędzia Grzegorz Krogulec, 17 lipca Robert F. przesłał do sądu pismo z wnioskiem o odroczenie rozprawy na wrzesień.
List naszego czytelnika:
Nie należy karać, ponieważ politycy to ludzie, którzy są z wyboru narodu. Muszą umieć zderzyć się z krytyką, a w większości na nią zasługują. A już ściganie z urzędu to kompletna bzdura. Nasi "dostojnicy" kościelni tak jak p. Rydzyk ciągle obrażają swoim postępowaniem np. katolików, ale nie tylko i co? Chodzą w glorii chwały.
Prezydent Komorowski powinien sam wystąpić z inicjatywą ustawy, która zlikwiduje karanie za krytykę, często ostrą ale prawdziwą.
"Obrażanie" to FORMA OSTREJ KRYTYKI na która ci wybrańcy narodu b.często zasługują.Nie tylko twórca Antykomor.pl może odpowiadać za znieważenie prezydenta w internecie. Oto historia z Opola.
Sołtys Graczy ścigany. Za obrazę prezydenta RP Premiera Tuska nazwał kłamcą, prezydenta Komorowskiego złodziejem, posłowi MN domalował hitlerowski hełm, a partyjnym kolegom z PSL-u więzienne pasiaki. Ruszyła na niego policja i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
PILNE
Fatalna wiadomość z USA: według pierwszych informacji na premierze najnowszego Batmana zastrzelonych zostało 10 osób, jest kilkudziesięciu rannych. Część osób myślało, że strzały to część premiery. Więcej na Wyborcza.pl
Pytanie, gdzie kończą się (nawet wulgarne) żarty, a gdzie zaczyna się coś poważniejszego: Dominika Wielowieyska pisała:
Od dawna jestem za tym, by wyrzucić z kodeksu karnego przepisy, które każą ścigać obywateli za żarty z prezydenta czy obelgi pod adresem premiera. Ale jednak na stronie Frycza była owa gra, w której strzelało się do prezydenta. Może żartobliwa, ale jednak promująca przemoc.
Dominika Wielowieyska
:Po wyroku Trybunału, nasz redakcyjny prawnik, Piotr Rogowski napisał, że Trybunał naraża prezydenta na śmieszne sprawy
W państwach demokratycznych przeważa zasada, że urzędnicy nie korzystają z uprzywilejowania w stosunku do zwykłych obywateli. Jest dokładnie odwrotnie - ochrona czci takich osób jest bardziej ograniczona niż ochrona czci zwykłych obywateli.
Politycy, urzędnicy, a nawet prezydent RP muszą się liczyć z tym, że krytyka wobec nich może przybierać formy przesadne, dokuczliwe, niesprawiedliwe, nawet uwłaczające. Jest miarą klasy polityka, czy i jak reaguje na krytykę lub satyrę wobec siebie.Piotr Rogowski
Niemal dokładnie przed rokiem w sprawie przepisu w sprawie karania za znieważenie prezydenta wypowiedział się Trybunał Konstytucyjny:
TK: 3 lata więzienia za znieważenie prezydenta zgodna z konstytucją Przepis przewidujący karę do trzech lat więzienia za publiczne znieważenie prezydenta RP jest zgodny z ustawą zasadniczą - orzekł Trybunał Konstytucyjny. Uznania jego zgodności z konstytucją chcieli przedstawiciele prokuratury i Sejmu
Pytanie prawne w tej sprawie do TK skierował w styczniu 2009 r. Sąd Okręgowy w Gdańsku. Wątpliwości sądu odnośnie tego przepisu pojawiły się przy rozpatrywaniu zażalenia prezydenta Lecha Kaczyńskiego na umorzenie śledztwa w sprawie znieważenia go przez Lecha Wałęsę słowami: "Durnia mamy za prezydenta".
PILNE
Proces w sprawie autora Antykomor.pl został odroczony do 5 września
I jeszcze jeden komentarz z FB:
Oczywiście, że [głowa państwa - red.] nie powinna podlegać szczególnej ochronie w tym znaczeniu. Prezydent jest osobą publiczną, a każdy obywatel może mieć swoje opinie na jego temat zaś Konstytucja RP gwarantuje obywatelom wolność słowa i ekspresji. To ludzie wybrali prezydenta i oni, jako suweren, mają prawo mówić o nim co im się podoba. Dosyć świętych krów w Polsce. Podobnie z całą resztą polityków. Można nam, obywatelom mówić o nich co nam się podoba i to nas powinno chronić prawo przed nimi, a nie odwrotnie. Polacy nie mają zielonego pojęcia o tym jak powinna działać demokracja. Smutne to i nawet żałosne.
Zaczynacie komentować na Facebooku, dziękujemy:
Kary za obrazę prezydenta i obrazę uczuć religijnych to dwa z najgłupszych przepisów, na które napotykamy się w życiu codziennym. Polecam za to posiadanie kultury osobistej.
A ABW tłumaczyło się, że na stronie znaleziono treści uznane za nawołujące do przemocy:
Chodzi o dwie gry komputerowe o nazwie ''Komor-killer'' i ''Komor-szoter''. ABW w komunikacie napisała:
''Wskazane gry polegają na strzelaniu do wizerunku Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. (...)
Czynnością wystarczającą do zainstalowania gry jest jedynie dwukrotne kliknięcie na ikonę programu (przedstawiającą Prezydenta Bronisława Komorowskiego, któremu po chwili zostaje przestrzelona głowa). Po otwarciu aplikacji ''Komor-szoter'' pokazują się zdjęcia Prezydenta i Pierwszej Damy. Gracz, sterując myszką, porusza celownikiem, a klikając przyciskiem myszy, oddaje strzał do postaci Prezydenta albo jego małżonki.
Instalacja programu ''Komor-killer'' polega na rzucaniu w wizerunek Prezydenta różnymi przedmiotami (fekaliami, młotkiem i innymi) aż do momentu zabicia postaci.
Na tej samej stronie zamieszczone zostały także odnośniki do linka zatytułowanego ''zdjęcia'', gdzie zainstalowano zdjęcia przedstawiające Prezydenta jako: prostytutkę, homoseksualistę, pijaka, uczestnika czynności seksualnych, porównujące go do Józefa Stalina oraz innych polityków byłego ZSRR''.
ABW zwracała uwagę, że "komentarz zawierający informacje, iż program nie jest zapowiedzią zamachu na Prezydenta RP, pojawia się dopiero po zainstalowaniu gry. Na stronie głównej nigdzie nie jest wyświetlany''.Wejście ABW do mieszkania internauty zostało uznane za skandal. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przyszła do mieszkania Roberta F., internauty z Tomaszowa Mazowieckiego, w środę o 6 rano. Przeszukała dom, skonfiskowała laptop i twarde dyski.
- Prezydent tak jak wszyscy dowiedział się o tej akcji i przyjął to ze zdziwieniem. To kłopotliwa sytuacja, bo blisko 20 lat prezydent walczył w PRL-u o wolność słowa, uważając, że wolna Polska jest zbudowana na fundamencie wolnego słowa. I zdania nie zmienił. Kłopot jest taki, że w kodeksie karnym jest paragraf tego rodzaju działania uzasadniający i może najwyższy czas to zmienić
- komentował w Radiu Zet prezydencki doradca Tomasz Nałęcz
Art. 135. § 2. Kodeksu Karnego ''Kto publicznie znieważa Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3''
Chcemy porozmawiać z Wami o tym, gdzie są granice krytyki / obrażania polityków. Czy prezydent - głowa państwa - powinien być chroniony w szczególny sposób?
Piszcie: nazywo@agora.plDziś zaczyna się proces Roberta F., twórcy strony Antykomor.pl. O tej stronie głośno zrobiło się w maju 2011 roku.
Wtedy do mieszkania Roberta F. weszli funkcjonariusze ABW. Zabezpieczyli jego laptop i nośniki danych. Zleciła to prokuratura w Tomaszowie Mazowieckim, prowadząca śledztwo w sprawie znieważenia głowy państwa.
Dlaczego? Na stronie zbierano wpadki prezydenta Komorowskiego. Były m.in. gry w których można było do niego postrzelać oraz ośmieszające Bronisława Komorowskiego fotomontaże. Autor strony twierdził, że to tylko satyra i nie znieważa prezydenta, jednak po tym, jak przeszukano jego mieszkanie, zdecydował się na jej zamknięcie. Kilka tygodni później reaktywował stronę i umieścił ją na serwerze poza granicami Polski.
Oprócz znieważenia Bronisława Komorowskiego, Robertowi F. postawiono zarzuty fałszowania dokumentów, używania ich oraz posługiwania się cudzym dowodem osobistym.
Więzienie za obrażanie polityków?
Dominik Uhlig Twitter: @dominikuhlig