- poniedziałek, 16 lipca 2012
-
Na dzisiaj kończę już redakcyjną dyskusję o "za" czy "przeciw" legalizacji lekkich narkotyków. Jeśli chcecie jeszcze wysłać swoją opinię to zapraszam. Nie trafi już do dyskusji na żywo, ale może znaleźć się w tekście z jej podsumowaniem. Jutro na Wyborcza.pl Mateusz Szaniewski będzie z Wami rozmawiać o tym, czy polskie uczelni to firmy produkujące bezrobotnych! Zachęcam!
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
Łukasz Wieczorek, jeden z autorów materiału naukowego w piśmie "Alkoholizm i Narkomania", pisze do nas raz jeszcze:
W teorii tworzenia prawa mówi się o racjonalności ustawodawcy. Ale co można powiedzieć o penalizacji posiadania narkotyków (bo używanie nie jest zakazane) co do której istnieje wiele dowodów pokazujących, że jest ona szkodliwa społecznie, kosztowna a przez to irracjonalna. Jeśli się mówi o zachowaniach, których nie należy podejmować kiedy są one nielogiczne, a odmowa ich wykonania nie spotka się z negatywnymi skutkami (np. w prawie pracy, niewykonanie polecenia służbowego kiedy jest sprzeczne z prawem nie powinno rodzić skutków prawnych) to czy wykonywanie czynności, które stoją w sprzeczności z nielogicznym prawem powinno napotykać na konsekwencje? Należy zadać sobie również pytanie, czy szkodliwość czynów jest na tyle znaczna, że należy podejmować interwencję? W przypadku używania marihuany łapanie użytkowników wiąże się z zaangażowaniem wielu ludzi, organów i generuje koszty. Oprócz tego stygmatyzacja jaka towarzyszy osobom karanym jest nieporównywalna do szkodliwości czynu.
Bardzo dziękuję za wszystkie głosy! Wkrótce na Wyborcza.pl ukaże się tekst, w którym spróbuje podsumować naszą dzisiejszą dyskusję.
-
Na temat legalizacji marihuany zrobiono kiedyś ciekawą sondę uliczną:
-
Na Facebooku najwyraźniej większość jest "za" legalizacją lekkich narkotyków. Mamy tam już ponad 200 komentarzy.
-
Pewnie nie wszyscy wiedzą, ale niedaleko izraelskiej miejscowości Safed istnieje jedna z legalnych plantacji marihuany. Specjalnie dla Was prezentuje galerię zdjęć. Warto dodać, że produkuje marihuanę na potrzeby medycyny.
fot. BAZ RATNER/Reuters
-
I jeszcze dwie Wasze opinie.
Najpierw Andrzej, który po raz pierwszy "otwarcie" wypowiada się na temat palenia:Czy w naszej rzeczywistości nie ma już i tak wystarczającej ilości niebezpiecznych, szkodliwych elementów, jak tytoń, alkohol, śmieciowe jedzenie, ... stresy, wyścig szczurów, pożyczki, troska o dzieci, choroby bliskich... Nie do końca dało by się udowodnić, że ta nowa używka mogła by pomóc na którąkolwiek z tych plag, a nie stała by się kolejną (zawsze będzie możliwość braku umiaru, braku środków na zakup, itd. Trzy krzaczki? Na miesiąc, na rok, na tydzień? Jak duże krzaczki? Wydaje się to absurdalne).
A potem osobisty list J., który załączył kawałek z rezonansu magnetycznego na dowód, że naprawdę choruje:
Od dłuższego czasu choruję poważnie na dyskopatię lędźwiową kręgosłupa, 4 lata temu wypadła mi część jądra miażdżystego dysku. Od tego czas ból już mnie nie opuścił. Przeszedłem operację, po której niestety ból się nasilił. Neurochirurg wprost mi powiedziała, że zawsze będzie już mnie bolało. Przez miniony czas łykałem masę różnych prochów: diclofenac, ketonal, naproxen i jeszcze inne których nazw nie pamiętam, po których ból się zmniejszał ale byłem skołowany i było mi niedobrze. Każdej nocy, budziłem się z bólu kilka razy, rano wstawałem nie przytomny. Dzięki marihuanie w końcu jestem w stanie się wyspać. Nie palę, z liści zrobiłem nalewkę. Sam dobrałem dawkę tak, że mnie nie otumaniała, nie ma też problemów z żołądkiem (apetyt wręcz rośnie, taki skutek uboczny). W moim przypadku marihuana, znacznie lepiej redukuje ból, niż wszystko co do tej pory łykałem, a nie sądzę by była bardziej szkodliwa niż to co we mnie wpychali lekarze. Mając 37 lat, żonę w ciąży i małe dziecko jest w końcu w stanie jakoś funkcjonować i pracować. Boję się tylko co będzie jak mi się nalewka skończy...
Dzięki za te listy. Czekamy na kolejne!
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
Do dyskusji włączył się także Maciej Kowalski z "Gazety Konopnej Spliff". Jak redakcja pisze o sobie na FB zajmuje się "Wszystkim co w jakikolwiek sposób związane jest ze światem konopi".
Dyskusja wokół tego, czy za niewielką ilość uznać 1 czy 10 gramów, jest kompletną hipokryzją - czy ustawodawca reguluje, ile butelek piwa mam prawo kupić w sklepie? Jedynym ograniczeniem jest kryterium wieku - alkohol i wyroby tytoniowe kupować mogą jedynie osoby pełnoletnie. Cóż, diler tak wysoko poprzeczki nie stawia. Nie walczmy z narkotykami, tylko z problemami, które one tworzą. Podobnie jak wszelkie używki, marihuana może oczywiście być szkodliwa - zażywana w zbyt młodym wieku, jako sposób na nudę, do niczego dobrego nie prowadzi. Zamykanie ludzi do więzień nie jest jednak w najmniejszym stopniu adekwatnym lekarstwem. Ktoś pisze o dramatycznych obrazkach ze szpitala psychiatrycznego - opodatkujmy ganję, nałóżmy akcyzę, VAT, a zebrane pieniądze przeznaczmy na leczenie, profilaktykę i zapobieganie problemom, które istnieją i istnieć będą bez względu na status prawny konopi.
-
Pisze też do nas Ewa, jak zaznacza zewsząd i znikąd, czyli "obywatelka świata".
Jeżeli chodzi o konkretne rozwiązania ? jestem zwolenniczką uchwalenia nowej międzynarodowej konwencji o środkach psychoaktywnych, która zastąpiłaby przestarzałe konwencje z 1961, 1971 i 1988 r. Konwencja taka powinna być o wiele bardziej elastyczna, wprost dopuszczająca legalne uregulowanie obrotu jako jeden z dopuszczalnych modeli polityki. Powinna być też elastyczna w sensie tego, by nie wciskać bardzo różnych środków w źle dopasowany do nich model ? w przypadku konopi taki poziom obostrzeń, jak dziś w przypadku alkoholu, nie powinien przynieść szkód, za to środki najbardziej niebezpieczne powinny być dostępne tylko w wydzielonych punktach i na receptę.
Oczywiście międzynarodowa masa krytyczna, pozwalająca uchwalić taką konwencję, nie jest osiągalna natychmiast ? dopóki legalizacja pozostaje w perspektywie krótkoterminowej niemożliwa, zdecydowanie jestem za rozwiązaniami kompromisowymi takimi jak depenalizacja, które pozwalają możliwie ograniczyć uciążliwość prawa dla samych konsumentów. ?Narkotyki? nie znikną. Są obecne w życiu gatunku ludzkiego od tysięcy lat i jest arogancją naszej kultury przekonanie, że jedna trucizna, jeden poranny ożywiacz i jeden ogłupiacz wystarczą do zaspokojenia tak głęboko osadzonej potrzeby.Czekamy też na Twój głos!
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
Do wypowiedzi JaWu ustosunkowuje się też X (wnosi o anonimowość), adwokat z ośmioletnim stażem.
Powołuję się na wykonywany zawód nie bez przypadku. W toku mojej praktyki dziesiątki razy słyszałem (a w kilkunastu sprawach sam uczestniczyłem) o postępowaniach o ubezwłasnowolnienie osób, które nadużywały alkoholu. (...)Pamiętam do dziś pierwszego takiego podsądnego, który na pytanie sądu o osobę z którą przyszedł (żona), po chwili z nieobecnym uśmiechem odpowiedział, że to chyba jego siostra. Człowiek ten nie wiedział gdzie jest, nie wiedział po co znalazł się w sądzie. Co istotne, nie wiedział też gdzie jest w domu lodówka i jak przygotować znajdujące się w niej jedzenie. Ten człowiek nie brał narkotyków, ten człowiek nie doznał urazu głowy. Po prostu ten jeden kieliszek za dużo spowodował, że coś się przepaliło w mózgu, znikło o jedno za dużo połączenie w sieci neuronowej - i dawny człowiek, który zamieszkiwał to ciało przestał istnieć. On już nawet nie chce pić, nie jest alkoholikiem.
Takich przypadków są setki. Pozwalanie na to, aby legalnie handlowano alkoholem, do którego (nie czarujmy się) ma dostęp każdy dwunastolatek, przy jednoczesnym zabranianiu marihuany, jako śmiertelnie niebezpiecznego specyfiku - to hipokryzja.Piszcie. Czy naprawdę Waszym zdaniem alkohol jest gorszy od narkotyków?
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
Pisze też do nas Mateusz:
Aktualnie jestem chory na Chorobę Leśniowskiego-Crohna. Po zachorowaniu zaczeły sie tony tabletek (30 dziennie) problemy z burzuchem itd. W fazie ataku sterydy (prednizon / kortyzol) w duzej dawce. Gdyby mi ktos nie poradził zeby w fazie ataku zapalic sobie raz w tygodniu to męczył bym się dużo bardziej. Z marihuaną sa powiązane pewne niebezpieczeństwa, ale tak samo jest z alkoholem i np. środkami przeciwbólowymi. Wszystko zalezy od podejscia. Na pewno MJ jest mniej szkodliwa niz papierosy czy alkohol. A najgorsze jest to ze może pomóc ludziom w wielu chorobach, ale w naszym kraju nie ma takiej możliwości. Dlatego takie osoby jak ja albo musza jechać zapalić za granicę, albo spotykać się z jakimiś typami spod ciemnej gwiazdy w bramach podejrzanych uliczek.
Kto z Was jeszcze używa marihuany w celach medycznych?
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
O sytuacji w Holandii i kolegach regularnie używających marihuany piszecie też na Facebooku:
-
I jeszcze głos Jaya, który choć pisze, że marihuana jest jednym z najistotniejszych elementów jego życia, jest przeciwnikiem legalizacji:
Moim zdaniem, dekryminalizacja Marihuany jest ciekawym pomyslem, legalizacja bardzo nietrafionym. Nie rozumiem skad biora sie glosy,ze w Holandii spadla przestepczosc narkotykowa po wprowadzeniu dekryminalizacji marihuany oraz punktow handlowych gdzie mozna bylo jej niewielka ilosc kupic. Mialem przyjemnosc mieszkac w Amsterdamie,i z relacji "starych cpunow"? dowiedzialem sie,ze tajemnica poliszynela w Holandii (w tym wypadku w Amsterdamie) jest to,ze wiele przypakow przestepstw narkotykowych nie bylo naglasnianych, poniewaz zyski oraz prestiz turystyczny duzych holenderskich miast wzrosl ogromnie. Przed coffe shopami pojawili sie marokanczycy z heroina, cena marihuany na ulicy spadla drastycznie przez co "nieoficjalne"? spozycie wzroslo drastycznie,a coffe shopy staly sie miejscem zabawy wylacznie dla turystow.
Nie bede pisal o syndromie braku motywacji, o doskonalych sposobach obchodzenia prawa, bo to nadal banaly. Nie jestem zwolennikiem legalizacji. A dzis uwazam, ze najwiekszym problemem sa dopalacze. Problem w tym, ze jesli malolat przeczyta raport WHO, to dojdzie do wniosku, ze skoro Trawa jest taka zdrowa, to "ziola kupione online" rowniez takie sa, bo ani sie ich nie wciaga, ani nie wstrzykuje. Taka pokretna logika. No nic, pozdrawiam i zycze zdrowego rozsadku.Ktoś ma podobną wiedzą na temat wydarzeń w Holandii?
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
Można powiedzieć, że Palikot jest "cool". Ale czy tak naprawdę nie robi Wam różnicy czy polityk, który jednak kieruje państwem, pali sobie jointy czy jest wytrawnym dyplomatą?
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
Zwolennikiem zalegalizowania marihuany jest Janusz Palikot. W maju był jednym z kilku tysięcy uczestników Marszu Wyzwolenia Konopi. Zapalił tam nawet skręta. A później powiedział, że nie wie, jaki był skład tego skręta, ale podejrzewa, że była to marihuana. A wywiadzie dla "Gazety" zapewniał: Gwarantuję wam, że za dwa lata mainstream zaakceptuje legalizację marihuany.
-
O swojej osobistej historii napisał też Michał.
Przez cala mlodosc "jechalem" na alkoholu i marihuanie, teraz mam dobra prace w slawnej niemieckiej firmie. Jaki z tego moral? Zaden, bo u psychiatry jestem co miesiac. Jestem jednym z zupelnie normalnych ludzi, ktorzy mieli niewielkie problemy z depresja, ale kto ich nie mial w szkole sredniej? Pilo sie i palilo, bo przeciez wszyscy to robia, czyz nie? Tylko ze marycha i alkohol bardzo "pomogly" mojej depresji. Efekt jest taki, ze przez 10 lat obijalem sie po swiecie szukajac miejsca, az w koncu trafilem do Niemiec, gdzie kiedy koleznanka z pracy zobaczyla moj stan, to zarezerwowala mi wizyte u psychiatry - swojego psychiatry. Zadnego tabu, I bardzo dobrze. Nie jestem bardzo chory, ale gdyby tej depresji nie pomogly "marycha i chlanie", to zaszedlbym duzo dalej duzo szybcie. A tak jestem na tabletkach, pic w zasadzie nie powinienem, zyje niby normalnie, ale nie zupelnie normalne. Jednak 10 lat stracilem ? koledzy juz dawno maja mieszkania, ja dopiero zaczynam zycie, a mam ponad 30 lat. Co probuje powiedziec? Sam nie wiem. Gdybym byl przeciw marihuanie, bylbym skonczonym hipokryta, ale karanie za posiadanie to sredniowiecze. Jednak musze wytnkac tym, co pala regularnie: oszukujecie sie, marihuana to ani nie lekarstwo, ani tez religia.
Jak oceniacie opinię Michała?
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
A teraz garść informacji o konsekwencjach prawnych dotyczących bieżącej sytuacji w Polsce.
Z analizy 90 przypadków zatrzymań z art. 62, jakie trafiły do rzecznika praw osób uzależnionych, wyłania się profil sprawcy i stałe reguły, jakim kieruje się policja. Wszyscy co do jednego zatrzymani: byli mężczyznami w wieku 19-27 lat; mieli przy sobie małe ilości marihuany - od 0,2 do 5 g; zostali zatrzymani podczas rutynowej kontroli policyjnej pod klubami muzycznymi, w parkach lub podczas kontroli drogowej samochodu, wieczorem lub nocą, zostali osadzeni na dołku na minimum 24 godziny, "ugodowa" propozycja prokuratora kształtowała się zawsze jednakowo - sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata wszyscy ją przyjęli.
- tak pisał w jednym ze swoich tekstów Piotr Pacewicz.
Podawał też co jest naprawdę groźne.
Odrzucając obiegowe oceny, naukowcy klasyfikują substancje psychoaktywne według ich rzeczywistej szkodliwości. Biorą pod uwagę konsekwencje dla zdrowia, siłę i łatwość uzależnienia, szkody społeczne (utrudnianie pełnienia ról, rozpad rodziny), a także koszty leczenia. Prestiżowe pismo medyczne "Lancet" w 2007 r. opublikowało raport grupy naukowców na czele z prof. Davidem Nuttem. Ocenili na skali 0-3.0 szkodliwość kilkunastu środków. Na ten ranking szkodliwości powołuje się Światowa komisja.
Heroina 2,75 ; kokaina 2,25 ; leki np. luminal 2,1 ; alkohol 1,8 ; amfetamina 1,7 ; nikotyna 1,6 ; marihuana 1,3 ; lsd 1,2 ; anaboliki 1,15 ; ekstazy 1,1
-
Głos zabiera też Czarna z Gdańska.
JaWu, jak i wiele osób nie mających pojęcia o rzeczy, o której się wypowiada nie ma racji. Tak jest w polityce jak i wśród wszelkich grup społecznych. Marihuana nie jest środkiem groźnym. Papieros, a jeszcze bardziej alkohol są bardziej groźnymi używkami od "trawki". Jednak mimo XXI wieku w naszym kraju nadal panuje ciemnota i hipokryzja. W każdej grupie społecznej Polacy zażywają gorszych rzeczy niż marihuana. To powinno być zakazane i karane. Wracając do samej marihuany, ma wiele właściwości leczniczych. Polska w tym temacie jest bardzo zacofana. Przydałoby się do edukować. Ponadto wiele osób jak i ja uważa, że nasze państwo powinno mieć rządową plantację, sprzedawać "trawkę" w wyznaczonych sklepach z akcyzą.
Dlaczego? bo
1. zarabia
2. marihuana jest naturalna,czysta a nie pryskana chemią, która jest szkodliwa i powoduje większy stan " upalenia"
a po 3. kto pali i tak będzie palić, nie oszukujmy się.
Legalizacja marihuany nie jest równoznaczna z tym, że każdy po nią sięgnie, sięgnie ten kto lubi tą używkę i tyle, ale przynajmniej chemią się nie zatruje, a państwo na tym zarobi a nie szemrany "dealer". Kara tak, ale za dopalacze, które znów się pokazały na polskim rynku, tym razem pod osłoną sklepów z "nawozami do roślin". Pozamykać właścicieli tych sklepów. Karać za posiadanie tych trucizn o nieznanym składzie!!! A jak chcecie karać za marihuanę, zacznijcie od alkoholu i fajek- najpierw pousuwać te trucizny z polskich sklepów. Nie bądźmy hipokrytami.No właśnie czy marihuanę należy traktować na równi z dopalaczami?
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
Kolejne Wasze listy w temacie. Dyskutują z wpisem JaWu. Najpierw Lukasz Ronikier pisze:
Nie ma "pacjentów po marihuanie". Są osoby zaburzone, którym zapalenie uzmysławia otaczające je absurdy. Niektórzy żyją w takiej fikcji, że taka nagła świadomość może być szokująca. Ale to mija. Człowiek zaczyna rozwiązywać swoje problemy zamiast je racjonalizować.
Większość z Was podważa teorię o "pacjentach po marihuanie w szpitalu psychiatrycznym". Ale czy to oznacza, że należy robić coś co jest nielegalne?
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
Głos w dyskusji zabiera też Łukasz Wieczorek, który będzie współautorem tekstu w kwartalniku "Alkoholizm i Narkomania" o konsekwencjach używania i nadużywania marihuany (najnowszy numer został złożony do druku, jeszcze się nie ukazał). To 20-stronicowa praca naukowa opublikowano w piśmie Instytutu Psychiatrii i Neurologii.
Tekstu nie publikuje, ale pokaże Wam głos Łukasza. Pisz on tak:
Długoletnie używanie marihuany może być przyczyną zaburzeń nastroju ale ze względu na wiele czynników wpływających na rozwój zaburzeń psychicznych, np. depresyjnych nie jest w pełni znana rola konopi w ich występowaniu. Nie można na tej podstawie wysnuwać wniosków przyczynowo - skutkowych. Większość okazjonalnych konsumentów marihuany nie ponosi poważnych konsekwencji zdrowotnych ani społecznych. Jak się wydaje największe szkody społeczne, które są związane z używaniem przetworów konopi wynikają przede wszystkim z kryminalizacji zjawiska. W dyskusji tej należy odwoływać się przede wszystkim do istniejącego stanu wiedzy, do badań, które potwierdzają bądź zaprzeczają występowaniu jakichkolwiek konsekwencji a nie do własnych przekonań i wyobrażeń.
-
A Tomasz Rębelski opowiada historię przyjaciela w Waszej dyskusji na Facebooku:
Mój najbliższy przyjaciel, który jest w moim wieku trafił na detoks... przez alkohol. Mówienie że narkotyki szkodzą bardziej jest bezsensu, alkohol również zabija, papierosy także. Nie można mówić co jest bardziej szkodliwe gdyż osoba która jest odpowiedzialna(a za taką należy rozumieć osobę która według prawa w pełni decyduje o sobie) albo będzie unikała, albo będzie ograniczała do minimum spożycie. Jestem dorosły, jestem świadom tego że wszystkie te używki (z alkoholem i papierosami włącznie) szkodzą ale nie wszyscy. Zamiast uczyć że narkotyki złe, a pozwalać korporacjom nikotynowym wprowadzać kryptoreklamy do filmów, nauczmy dzieci, że każda ta substancja szkodzi, jaki ma wpływ na organizm i co zrobić by uniknąć niepożądanych efektów. Ja nie palę, bo nie mógłbym biegać. Spożywam alkohol od święta, bo czuje się po nim tragicznie. Lubię zapalić marihuane raz na rok bo jak każdy człowiek, chce się czasem wyluzować. Moi znajomi także, większość z nich, a pochodzę z normalnego towarzystwa, żadnych chuliganów czy dilerów. Po prostu, od zarania dziejów ludzie szukali sposobu na "haj". Śmiertelne przypadki są znikome, przeważnie wynikające z niewiedzy, a w dodatku takowych jest więcej po spożyciu alkoholu. Alkohol powoduje u ludzi agresje, niepoczytalność, brawure itp. Po marihuanie jest się spokojnym i wesołym.
Dzięki za głos. Zgadzacie się z Tomkiem, że od "zarania dziejów ludzie szukali sposobu na haj"?
JaWu ma rację?
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
Z kolei Michał05 ma w swoim liście pytanie do JaWu, który pisał m.in. że widział w szpitalu psychiatrycznym pacjentów po marihuanie, bo każdy palący tam trafi.
Czy masz informacje ilu ludzi trafia do szpitali z przewlekłymi chorobami( nie tylko psychicznymi) po zażywaniu alkoholu i papierosów? a kawy?
-
Historię swojego kolegi podesłał nam Michał. Wielkie dzięki. Czekamy na następne:
Mój kolega był kiedyś aresztowany za ilość bodajże 0,06g czyli równowartość jakichś 1zł 60gr. Doba w areszcie, potem rozprawa sądowa, potem pokrycie kosztów sądowych, wyrok w zawieszeniu, dużo nieprzyjemności, jakieś przymusowe opłaty na cele charytatywne, ogólnie sporo problemów za ilość, która odurzyłaby co najwyżej chomika. A że mój kolega był dumny i dość bystry obraził się na państwo polskie, wyemigrował na wyspy, potem dalej w świat. Założył firmę podróżniczą, która organizuje przygodowe wyprawy dla bogatych np. na Borneo czy w Himalaje. Zarabia duże pieniądze a firmę ma zarejestrowaną w Anglii. Tak to z powodu 0,06 grama marihuany do skarbu państwa nie wpływa ani grosz z jego podatków, a są one spore.
JaWu ma rację?
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
To jeden ze listów, jaki trafił do mnie w sprawie dyskusji - "tak" czy "nie" dla legalizacji. JaWu jest zdecydowanie na "nie":
Byłem i widziałem w szpitalu psychiatrycznym pacjentów po marihuanie. Nie każdy palący tam trafi, ale każdy może tam trafić, gdy przedawkuje. Jaka dawka jest za duża ? Taka, gdy trafia się na oddział - indywidualna, palący dowiaduje się za późno ile może. Nie trzeba być uzależnionym, by "zwichnąć" sobie mózg - jeden raz za dużo i... Dlatego posiadanie musi być karane np. za każde 0.1 grama - 1000 zł grzywny. Powyżej 2 gram odsiadka - obligatoryjnie i bez zawieszenia. Lepiej być mądrym po grzywnie lub więzieniu niż trwale "uszkodzonym" po przedawkowaniu.
JaWu ma rację?
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
Na FB już mamy dyskusje i porównanie alkoholu z narkotykami.
A Wy lub Wasi znajomi mieli jakieś problemy prawne w związku z marihuaną?
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
Są już Wasze pierwsze głosy na Facebooku.
Łukasz pisze:
To tak jak karać kogoś za posiadanie piwa lub paczki papierosów, które są wielokrotnie bardziej szkodliwe, niż marihuana - idiotyczne prawo, które nic dobrego nie wnosi. Należy znieść kary za posiadanie niewielkich ilości i tyle.
Swiatoslaw z kolei zaznacza:
Pytanie o legalizacje to pytanie o to kiedy a nie czy
A Kruszaczek podsumowuje:
Tysiace lat uzytkowania, 70 lat karania. po co? i tak kto chce, ten ma
-
Aleksander Kwaśniewski rozmawiał też na temat narkotyków z "Gazetą Wyborczą".
Zaostrzone prawo nie zniszczyło narkobiznesu, natomiast umożliwiło policji aresztowanie młodych ludzi złapanych z umownym jednym skrętem. Dramatycznie wzrosła liczba tzw. przestępstw stwierdzonych z art. 62 (czyli zatrzymań i spraw skierowanych przez policję do prokuratury - przyp.red.). Aż do liczby 34,1 tys. w 2009 roku. Wyroki zapadały najczęściej w zawieszeniu, ale i to blokuje karierę - młody człowiek nie może potem zostać nauczycielem, prawniczką, urzędnikiem, nie dostanie wizy do USA. Na cały ten bezowocny wysiłek policji, prokuratury, sądów i więziennictwa szły duże pieniądze, np. w 2008 r. - 80 mln zł.
I podkreślił zmianę swojego zdania:
Mówimy światu: Czas skończyć wojnę z narkotykami, która zakończyła się klęską. Opowiadam się za dekryminalizacją, zdecydowanie
Też macie poczucie, że ostatnie 10 lat to była W Polsce klęska w walce narkotykami?
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
Kora kilka tygodni przed zatrzymaniem przez policję o swoim stosunku do narkotyków mówiła w rozmowie z "Wprost".
Nie piję alkoholu i, gdybym miała takie możliwości, a ich nie mam, bardzo chętnie zapaliłabym sobie marihuanę. Tysiąc razy bardziej wolę to niż jakieś środki chemiczne, farmaceutyczne, które po prostu robią kongo w mózgu. Powiedzmy sobie szczerze: jak państwo będzie miało możliwość, to będzie karało na wszelkie dostępne mu sposoby, bo łatwiej przecież złapać jakiegoś młodego człowieka z marihuaną niż prawdziwych przestępców
przyznała Kora.
A Waszym zdaniem palacz marihuany to przestępca?
-
Miesiąc temu głośno było o sprawie Kory, która została zatrzymana przez warszawską policję, bo w jej domu znaleziono ok. 2 gramów. Wcześniej w nadesłanej na jej adres paczce celnicy znaleźli 60 gramów marihuany. Wówczas Piotr Pacewicz skomentował to tak:
W ostatnich 10 latach zatrzymanych tak jak Kora - z małą ilością "narkotyku" (art. 62) - zostało co najmniej 350 tys. osób. Większość została osadzona na "dołku" na minimum 24 godziny. Otrzymali "ugodową" propozycję prokuratora, zawsze taką samą - sześć miesięcy w zawieszeniu na dwa lata. Większość wyrok przyjęła, choć oznacza to ładnych parę lat hak w życiorysie - żadnej publicznej posady, np. w szkole, a także w UE, odmowa wizy do USA.
I zwrócił uwagę na główny problem:
Zeszłoroczna nowelizacja prawa (art. 62 a) daje prokuratorom (ale nie policji!) możliwość umarzania spraw, ale młodzi ludzie nadal masowo dostają wyroki w zawiasach, W więzieniach siedzi kilkuset złapanych drugi czy trzeci raz ze skrętem czy paczuszką.
Zdaniem Pacewicza prawo nie powinno być śmieszne. Zgadzacie się z publicystą?
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
W marcu 2011 także premier Donald Tusk rozmawiał na ten temat w programie TVN24 "Drugie śniadanie mistrzów". Marcin Meller przeczytał wówczas pytania od internautów. Padły wówczas liczby, że za "niewielką ilość" (czyli około grama lub mniej) ukarano 40 tys. osób, a dilerów było tylko 250. Premier powiedział, że nie będzie rzecznikiem legalizacji narkotyków.
-
Pamiętam rozmowę Moniki Olejnik z Adamem Hofmanem z PiS, którzy jesienią ubiegłego roku dyskutowali m.in. o tym, czy karać za niewielką ilość narkotyków. Olejnik zapytała Hofmana "Kogoś za to, że posiada jednego skręta pan wsadziłby do więzienia?". Hofman nie odpowiedział wprost. Mówił wówczas, że osoba, która ma np. przy sobie w szkole kilka gram to "diler" i powinien ponieść karę.
Odstąpienie od kary dla kogoś, kto ma nieznaczną ilość narkotyków, to jest droga do legalizacji miękkich narkotyków, może być tą drogą i trzeba tu powiedzieć stop na samym początku.
Zgadzacie się z posłem PiS?
Napisz do nas: nazywo@agora.pl
-
Prezydent Aleksander Kwaśniewski wspomnianego wywiadu udzielił dokładnie 10 maja. Przyznał, że 12 lat temu przyczynił się do wprowadzenia polityki, która nie tylko nie ograniczyła obrotu narkotykami, nie zaprowadziła do więzienia dilerów narkotykowych, ale zwichnęła życie wielu Bogu ducha winnych palaczy trawki.
- Zakładaliśmy, że prawo do zatrzymania i karania osób za posiadanie nawet minimalnej ilości narkotyków, nawet marihuany, zwiększy skuteczność walki z handlarzami. Zakładaliśmy, że perspektywa więzienia odstraszy ludzi od używania narkotyków i tym samym obniży popyt na nie. Myliśmy się w obu sprawach.
-
Witam. Dziś spróbujemy porozmawiać o problemie legalizacji tzw. miękkich narkotyków. Z jednej strony padają głosy "Nie karać za skręta", z drugiej "To krok do legalizacji narkotyków". To temat często poruszany przez polityków. Ostatnio np. były prezydent Aleksander Kwaśniewski przyznał w artykule dla "New York Times", że błędem był jego podpis pod ustawą bezwzględnie karzącą za posiadanie narkotyków. Zapowiedział, że będzie walczył o zmianę nastawienia w naszej części Europy.
Chętnie poznam Wasze zdanie. Czy jesteś przeciw jakiekolwiek legalizacji i karaniem za narkotyki czy może za lżejszym prawem lub nawet legalizacją miękkich narkotyków?Napisz do nas: nazywo@agora.pl
Problem z legalizacją narkotyków - karać za skręta czy nie?
Sebastian Kucharski
REKLAMA
Serwisy partnerskie
Właściciel niniejszego serwisu nie wyraża zgody na zwielokrotnianie ani inne korzystanie z utworów rozpowszechnionych w tym serwisie, w celu eksploracji tekstów i danych. Więcej informacji w zastrzeżeniu dot. eksploracji tekstów i danych.
Wyborcza.pl
Serwisy partnerskie
Właściciel niniejszego serwisu nie wyraża zgody na zwielokrotnianie ani inne korzystanie z utworów rozpowszechnionych w tym serwisie, w celu eksploracji tekstów i danych. Więcej informacji w zastrzeżeniu dot. eksploracji tekstów i danych.