Sławomir Mentzen jako pierwszy ogłosił się kandydatem na kandydata na prezydenta. W kampanii przekonuje, że konserwatywny i katolicki światopogląd to zdroworozsądkowy wybór najbardziej sprawdzonego systemu wartości. - Ale mija się z prawdą - wyjaśnia prof. Włodzimierz Lengauer, historyk starożytności.
Sebastian Słowiński: Mentzen zostanie prezydentem?
Prof. Włodzimierz Lengauer*: Nie jestem z zawodu komentatorem politycznym ani ekspertem w dziedzinach życia współczesnego. Zajmuję się życiem sprzed 2,5 tys. lat. Tylko proszę, mówmy sobie na "ty", nie udając, że się nie znamy, bo znamy się bardzo dobrze.
Jak sobie życzysz. Natomiast właśnie dlatego rozmawiamy: Mentzen, Konfederacja i prawica próbują ugruntowywać swój światopogląd w cywilizacji łacińskiej, nierzadko mówią o kulturze klasycznej.
Wszystkie komentarze
Konfederacja to partia gołodupców dla gołodupców.
To jest po prostu KONFEDEROSJA!
Wywiad dorabia teoriÄ do "mnie_siÄ_naleĹźyzmu" i roszczeniowoĹci mĹodych narcyzĂłw, z ktĂłrych wiÄkszoĹÄ wie o Ĺwiecie tyle, co zobaczy na tiktoku.
Tak, to prawda. Ich poglÄ dy nie majÄ nic wspĂłlnego z liberalizmem. To karykatura, odwrĂłcenie znaczenia tego sĹowa. Taki "liberalizm" w ruskim wydaniu. W koĹcu zamordysta Orban teĹź siÄ deklaruje jako liberaĹ.
Oczywiście " zdrowy rozsądek " nie uchronił od brexitu, ale tutaj doszło do głosu inne wyrażenie używane przez wieki w wielkiej brytani:" splendid isolation ", poczucie odrębności od spraw kontynentu. Któremu też uległem i popierałem brexit co teraz uważam za błąd. Swoje też zrobiła akcja kremlowskich trolli plus zręczna propaganda brexiterów.
A brexit? No to jak z tym brytyjskim common sense?
Jak wyżej:)
chyba szaleństwa "szczepionkowców" i wyznawców pandemii????
common sense is not so common
a jak common sense zadziałał w przypadku brexitu?
Patrz wpis wyĹźej:)
Brytole to w ogĂłle sÄ trochÄ odmienne zwierzÄta niĹź kontynentalni. Czy tam pojedynczy obywatel uwaĹźa siÄ za ĹşrĂłdĹo "common sense"?
Ale sĹusznie prawisz: w Polsce "zdrowy rozsÄ dek" to skrajnoĹci: prawica fetyszyzuje a intelektualiĹci wyĹmiewajÄ . W UK majÄ caĹy system wymiaru sprawiedliwoĹci oparty na "zdrowym rozsÄ dku". I dziaĹa.
Drugą rzeczą mętną jest jakieś wiązanie liberalizmu (rozumianego jako wolnościowość) z lewicą. Skoro wolnościowcem nie jest liberał gospodarczy a konserwatysta "światopoglądowy", to nie jest nim również lewicowiec "światopoglądowy" postulujący gospodarczy socjalizm. Zarówno lewica jak i prawica wybiera sobie z wolnościowego stołu rodzynki i bredzi, że to ona jest za "wolnością", tymczasem obie opcje głównie męczą się nad tym, żeby wolność ograniczyć.
"Zdrowy rozsądek" to kierowanie się własnym wyobrażeniem o świecie bardzo często stawiane w kontrze do aktualnego stanu wiedzy.
Co do liberalizmu to wygląda tak: społeczeństwo nie może istnieć bez reguł, bez ograniczania wolności, bez regulowania sytuacji kiedy dążenia jednego człowieka stoją w sprzeczności z dążeniami innego. Prawicowy konserwatyzm po prostu wybiera z tych ograniczeń te, które istniały historycznie, a nie odnoszą się do sytuacji rzeczywistego konfliktu interesów, a tylko pozwalają upodlić jakieś grupy ludzi. Ba! Nawet ów rzekomy "liberalizm gospodarczy" jest oszustwem: wszak kapitalistyczna gospodarka jest bardzo ściśle regulowana, skrupulatnie rozdzielając tych co winni od tych co mają. Ten "liberalizm gospodarczy" oznacza dokładnie tyle, że sprzeciwiają się aby państwo ingerowało w układ w którym tym co mają będzie dodane a tym co nie mają, zabierze się jeszcze więcej. Dlatego prawicowy konserwatysta pod żadnym względem nie mieści się w pojęciu "liberalizm".
Lewica, przynajmniej w swoim pojęciu, a zwykle i w rzeczywistości, wybiera te ograniczenia które regulują faktyczne konflikty interesów. Jeśli ktoś o poglądach lewicowych, stara się ograniczyć liczbę owych regulacji do tych naprawdę niezbędnych i uzasadnionych to może być bliższy liberalizmowi niż przeciętna.
"Jeśli ktoś o poglądach lewicowych, stara się ograniczyć liczbę owych regulacji do tych naprawdę niezbędnych i uzasadnionych to może być bliższy liberalizmowi niż przeciętna."
A gdzie żyją takie jednorożce?
Nie wiem jak wielu jest lewicowców którzy skupiają się na tym, żeby rozpoznać sytuacje w których wolny rynek zawodzi i konieczna jest regulacja i wprowadzać je tylko tam. Faktem jest, że lewicowość bardzo często wiąże się z tendencją do przeregulowywania gospodarki. Jednak tu nie ma światopoglądowej sprzeczności w odróżnieniu od sytuacji konserwatywnej prawicy. Po postu z samej istoty rzeczy: konserwatywna prawica reprezentuje interesy elity zainteresowanej utrzymaniem status quo, co można osiągnąć tylko tak sprytnie manipulując prawami, żeby zniwelować przewagę liczebną ludzi reprezentowanych przez lewicę.
No nie, jednak tendencje do przeregulowania, jak to łagodnie nazywasz, czy różnego rodzaju przymusowa redystrybucja, to jest sprzeczność z podejściem wolnościowym. Co też nie znaczy, że podejście radykalnie wolnościowe jest jakimś ideałem - wiadomo, że życie społeczne nakłada pewne ograniczenia na wolność i trzeba to zaakceptować.
Natomiast to, kto reprezentuje interesy elity, a kto liczniejsze rzesze, nie jest już od pewnego czasu takie oczywiste.
Przymusowa redystrybucja nie jest jakościowo inną regulacją niż np. bardzo skrupulatne bronienie prawa własności czasem wywodzącego się na wiele pokoleń wstecz.
Jeżeli pierwsza zostaje zbytnio rozbudowana, to społeczeństwo się zamyka w jakimś wariancie społeczeństwa kastowego.
Jeżeli druga zostanie zbytnio rozbudowana, to znika motywacja do pracy, rozwoju, znika spokój o istnienie podstaw dalszego bytu dla jednostek i rodzin.
Tak czy inaczej - oba warianty bardzo silnie REGULUJĄ życie ludzi.
Albo np taki przykład: jak to ilościowo zmierzysz, gdyby w duchu lewicowym, zrobić jeden jednolity progresywny podatek dochodowy albo to co zrobiły rządy neoliberalne, porozbijały podatek dochodowy na "składkę emerytalną", "rentową", "chorobową", "ubezpieczenie zdrowotne", "właściwy podatek dochodowy", to wszystko różne dla różnych form zatrudnienia i przeciętnie regresywne?
Ile tomów przepisów reguluje podatek dochodowy w duchu neoliberalnym?
Więc ja się pytam: co by było bardziej liberalne? Te neoliberalne tomy regulacji, czy jeden prosty ale progresywny podatek?
Popełniłem błąd, zamiast "Jeżeli pierwsza" powinno być "Jeżeli druga" a potem zamiast "Jeżeli druga" - "Jeżeli pierwsza".
Przede wszystkim podatek w duchu neoliberalnym to byłoby pogłówne. O obecnych przepisach podatkowych np. w PL nie da się powiedzieć, że są liberalne - są jakimś miksem, a ich komplikacja wynika z lewicowych niestety ciągotek, wg których na przykład opodatkowanie kształtuje pożądany wzorzec konsumpcji czy inwestycji. Jestem też ciekaw, czy po wprowadzeniu owego jednolitego, progresywnego podatku ta lewica uznałaby, że skoro już go mamy, to należy zrezygnować z dodatkowych świadczeń socjalnych? Bo skoro mamy już taką supersprawiedliwą redystrybucję dochodów, to może nie trzeba... Obawiam się, że niestety tak by nie było.
Po pierwsze ustalmy pojęcia: liberalizm który sobie cenię, wg którego powinniśmy dążyć do tego, żeby wolność była ograniczana tylko tam gdzie to konieczne dla wspólnego funkcjonowania ludzi w danym społeczeństwie.
Neoliberalizm zaś różnie bywał rozumiany w przeszłości, ale dziś jest rozumiany najczęściej jako rodzaj ideologicznego i ekonomicznego nowotworu, który pod wieloma względami ma bardzo mało wspólnego z liberalizmem a który generalnie oznacza ruchy zmierzające do rozmontowania państwa dobrobytu (welfare state) po kryzysie w latach 70 ubiegłego wieku.
Komplikacja podatków wynika z tego, że neoliberalne rządy próbowały rozmontować państwo dobrobytu poprzez wyjęcie różnych usług publicznych z budżetu i umieszczenie ich w osobnych, indywidualnie finansowanych strukturach. Nie miało to nic wspólnego z lewicowością, w dużej mierze chodziło właśnie o przerobienie systemu podatkowego na regresywny a więc jak najbardziej zbliżony do pogłównego. W wielu przypadkach był to wprost podatek pogłówny: jak zryczałtowany ZUS i składka zdrowotna dla przedsiębiorców.
Oczywiście żaden system podatkowy nie może zastąpić świadczeń socjalnych, bo co do zasady - system podatkowy obejmuje pracujących, a nie wszyscy mogą pracować (są ludzie starzy, chorzy, osierocone dzieci itp.). Tak czy inaczej - w sposób nieuprawniony rozszerzasz pole dyskusji. Świadczenia socjalne to osobny temat i moglibyśmy się zastanawiać, jaka konstrukcja tychże byłaby bardziej liberalna ale to osobny temat.
Tylko Ĺźe to jest konserwatyzm made in Poland. W wielkiej brytani premier konserwatystĂłw David Cameron wprowadziĹ maĹĹźeĹstwa jednopĹciowe i miaĹ chorego syna ktĂłry wymagaĹ staĹej opieki i zmarĹ w dzieciĹstwie, ale powtarzaĹ Ĺźe urodzenie takiego dziecka powinno byÄ wolnym wyborem kobiety....Polski konserwatyzm to europejski skansen i szkoda Ĺźe pan profesor w swoim ideologicznym zaĹlepieniu tego nie zauwaĹźa. Od osoby ktora tyle mĂłwi o sokratesie i myĹleniu wolnym od uprzedzeĹ mogÄ oczekiwaÄ czegoĹ wiÄcej niĹź piany na ustach przy wymawianiu sĹowa " konserwatyzm "....
SÄk bardziej w tym, Ĺźe brytyjski "konserwatyzm" TorysĂłw nie jest tym "prawdziwym ideowym" konserwatyzmem od ktĂłrego jednak trochÄ odjechaĹ. Torysi to partia zamoĹźnych elit i zachowawczej klasy Ĺredniej (gĹĂłwnie biaĹych AnglikĂłw). I w tym sensie prĂłbuje "konserwowaÄ" skostniaĹÄ strukturÄ spoĹecznÄ . Bo Wielka Brytania jest spoĹeczeĹstwem znacznie bardziej klasowym niĹź Polska - mĂłwiÄ to z doĹwiadczenia studiowania na ich uczelni przez 3 lata.
Pokolenie lewicujÄ cych punkĂłw z lat 90 nosiĹo koszulki z mordercÄ che guevarÄ . Dzisiejsze pencilnecki, co to w Ĺźyciu ani razu w mordÄ nie dostaĹy i jednej nocy na podĹodze nie przespaĹy, owijajÄ siÄ arafatkÄ i romantyzujÄ zbrodniczy Hamas biczymĹ jakichĹ Jedi z koszmaru, zupeĹnie nie rozumiejÄ c, Ĺźe ludzie ich pokroju nie przetrwaliby jednego dnia w strefie Gazy.