Nasze bezpieczeństwo to bezpieczeństwo Europy - The Eastern Frontier Initiative
Po wrześniowej powodzi na południu Polski i u naszych sąsiadów padają pytania o przyszłość i o różne aspekty bezpieczeństwa wodnego oraz o zdrowie, bo powodzie mają m.in. ogromny wpływ na zdrowie psychiczne, co zaraz szerzej wyjaśnimy. Rozmawialiśmy o tym z dr Aleksandrą Kaźmierczak, ekspertką z unijnej European Environmental Agency (EEA, Europejską Agencją Środowiska).
- Na czym przede wszystkim polega nasza praca? Gromadzimy informacje na temat środowiska w poszczególnych krajach Unii Europejskiej - wyjaśnia dr Kaźmierczak. - Jeśli pojawia się jakakolwiek nowa unijna inicjatywa legislacyjna środowiskowa albo klimatyczna, przygotowujemy raporty dla Komisji Europejskiej i innych europejskich instytucji oraz krajów członkowskich. Ale także, a może przede wszystkim publikujemy je w internecie, aby wszyscy Europejczycy wiedzieli, jaki jest stan środowiska. Monitorujemy np. dane na temat bioróżnorodności, jakości powietrza i wody oraz emisji gazów cieplarnianych.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Europa jest i będzie samowystarczalna jeżeli wariaci z Brukseli nie postawią sobie za cel zniszczenia lokalnego rolnictwa.
Zima to czas na jedzenie przetworów zrobionych latem. Obejdzie się bez pomarańczy, kiwi, melonów i innych fikuśnych owoców.
Ależ pomarańcze jak najbardziej rosną w Europie, kiwi zresztą też :) Może nie w Polsce ale już w bardziej południowych regionach Europy a i owszem.
Pomidorów i ziemniaków oczywiście też, i to przez cały rok? Przecież te fikuśne warzywa są w Europie "nachodźcą" i jako takie nigdy nie powinny trafić na stoły Europejczyków.
...sz ...
Pomidorów też. I papryki, bakłażanów, cukinii, sałaty, szpinaku, pomarańczy, bananów itd. Wszystkiego, czego się nie da uzyskać zimą, tyko trzeba wieźć setki kilometrów, ciężarówką, samolotem. Ziemniaczki i inne warzywa korzeniowe przechowuje się w kopcach, więc nie ma z nimi problemu. I tak, robiło się kiedyś kompoty, sałatki zimowe, kiszonki. Biały serek jadło się z dżemem własnej produkcji, z letnich polskich owoców. Było więcej pracy, mniej śmieci, czasu traconego na głupie filmy....
Z ziemniakami jest problem w lecie, bo nie wytrzymują dłuższych okresów temperatury powyżej 30 stopni. A jak nie urosną, to nie będzie czego zakopcować. Dżemów też nie będzie, bo zamiast mrozu są przymrozki, które niszczą wcześniej zakwitające sady.
O! Konfederaści negują ocieplenie?
Bobry budują się bez pozwoleń.
Zawzięci ci konfederaści. Nawet bobry im przeszkadzają.
Bo jej nie umyli, dlatego. Pewnie byla od razu na miejscu zbiorow pakowana i w folii jechala do marketow. A kupujacy jej po odwinieciu z folii nawet nie przeplukali woda...
Główki sałaty nie da się dobrze umyć. Woda spływa do wnętrza i bakterie osadzają się w zakamarkach wewnętrznych części liści.
Aby pozbyć się salmonelli, trzeba każdy liść oddzielnie płukać gorącą wodą z kranu (55-60 stopni wystarczy).
Nie powinno go zrażać, że dalej jest informacja, że taka woda użyta do podlewania wywołała epidemię salmonelli.
Paniom wszystko się zgadza.
Ja wierzę przynajmniej w to, że powodzie źle wpływają na zdrowie psychiczne ich ofiar. Tego się akurat spodziewałem.
Redaktorka od tytułów palnęła głupotę sklejając dwa kawałki tekstu z różnych akapitów. Woda dobrze oczyszczona (mechanicznie i biologicznie) jest bezpieczna - w końcu taka trafia do wodociągów. Woda użyta do podlewania była oczyszczona tylko mechanicznie i to z grubsza, bez kontroli mikrobiologicznej.
Być może to pomyłka. Mam nadzieję, że nie kolejna kampania. Jakiś czas temu Wyborcza oszalała na punkcie kampanii że zacofana prawica je smaczne obiady a postępowa lewica robaki. Akurat przed wyborami. Potem to ucichło. Widocznie jednak obiady lepsze.
Oby teraz nie okazało się że głupia prawica pije czystą wodę a postępowa lewica ścieki w trosce o planetę.