Dlaczego najwyższą punktacją na liście ministerstwa nauki cieszą się tytuły anglojęzyczne, a nie czasopisma naukowe ukazujące się we Francji czy w Niemczech?

W nauce toczy się od dłuższego czasu dyskusja równie żywa, co enigmatyczna dla osób postronnych. Jej tematem jest nadchodząca ewaluacja jednostek naukowych, która ma objąć dorobek wszystkich polskich uczelni i instytutów badawczych za lata 2022-25.

Co mało zaskakujące, głos zabierają sami zainteresowani, czyli polscy naukowcy, pojedynczo i w imieniu ciał zbiorowych, takich jak Polska Akademia Nauk. To oni pracują na uczelniach i w instytucjach poddanych ewaluacji. Mają też za sobą doświadczenie jednej albo kilku poprzednich. Paradoksalnie właśnie ta specyficzna perspektywa utrudnia im dojście do sensownych wniosków i sprawia, że dyskusja krąży wokół kwestii technicznych i drugorzędnych, unikając pytania o cel i sens tej procedury.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Ten tekst zakłamuje i miesza dwie kwestie. Symetryzm w krystalicznej postaci. Czym innym jest dyskusja o punktacji czasopism, a czym innym wyszukiwanie zasług pana Czarnka. Pan Czarnek ośmieszył i zdemolował system punktacji. Dla swoich własnych, całkowicie prywatnych celów - czyli dobra partii i własnej wiary - wywindował pseudonaukową bibułę KRK. To zdeterminowany funkcjonariusz partyjny Pisu wykonujący zadanie windowania pisich elit w miejsce zniszczonych elit poprzednich.

    Symetryzm jest złem, którego fundamentem jest naiwność, iż pisowi także chodzi o dobro wspólne. Pisowi chodzi o dobro własne: prezesa, pana Macierewicza, pana Ziobry, pana Wąsika i pana Kamińskiego oraz stada potulnych miernot, które bez pisu nie byłyby w stanie zarobić na życie.

    Zatem dopatrywanie się pozytywów działalności pana Czarnka jest równie żałosne, jak powielanie plotki, że promieniowanie wybuchu w Hiroszimie podobno komuś wyleczyło nowotwór.
    @asinau
    Czarnek był zbyt głupi aby zmienić format, algorytm czy sam mechanizm oceny. Jedyne co mógł to wprowadzić bibuły parafialne do systemu poważnych czasopism naukowych.

    Szkoda, że autorzy tego artykułu, historycy, nie podkreślili, że religia, teologia, itp medytacje to NIE JEST NAUKA!
    już oceniałe(a)ś
    20
    0
    @asinau
    Szkoda, że autor tego komentarza nie zrozumiał w ogóle co czyta albo przeczytał tylko wytłuszczoną zajawkę. W żadnym miejscu nie ma nic o zasługach czarnka i nie ma dyskusji o charakterze symetrycznym! Jest krytyka systemu ewaluacji w obecnej formie, który wynika z konstytucji dla nauki, przy której czarnek szczególnie nie majstrował. @asinau, czytaj coś więcej niż zajawki, chyba że swoje wzmożenie chcesz manifestować zawsze i wszędzie. Kartaginę trzeba zburzyć!
    już oceniałe(a)ś
    4
    3
    @Marek_T_M
    Najpierw musieliby się przyjrzeć historii, która ma duuuużo za uszami.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @asinau
    Pytanie: Dlaczego najwyższą punktacją na liście ministerstwa nauki cieszą się tytuły anglojęzyczne, a nie czasopisma naukowe ukazujące się we Francji czy w Niemczech?
    Odpowiedź: Ponieważ Francuzi i Niemcy swoje najważniejsze prace publikują w języku angielskim.
    Mowa oczywiście nie o pracach z takich obszarów jak historia literatury lub językoznawstwo.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    @asinau
    Owszem, Czarnek ośmieszył do końca i skompromitował, ale to nie zmienia faktu..., że i przed Czarnkiem system punktacji był śmieszny, ignorancki i kompromitujacy jego tworców. I to wykazują autorzy.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Twierdzenie, że punktacja Czarnka nie wypaczyła wyników ewaluacji jest nieprawdziwe. Tylko dzięki przyznaniu 200 punktów Białostockich Studiom Prawniczym, Wydział Prawa w Białymstoku okazał się najlepszy w Polsce. Takich przykładów są dziesiątki. Najbardziej dewastujące wypaczenia są w medycynie - po to, żeby dobry wynik uzyskały marne wydziały Czarnek musiał ostro zdeprecjonować porządne czasopisma medyczne. Autorzy mają rację tylko w jednym - Czarnek nie działał sam, on odpowiadał na autentyczną potrzebę tysięcy miernot zatrudnionych na polskich uczelniach. Miernot dka których najgorszym kosznarem jest poddane się uczciwej ewaluacji
    @Maria Szymańska
    Dodam ze (byly juz) dyktator Polski, Kaczynski, JarOslaw, postawil Czarnka na stanowisku ministerialnym nIe po to by zadbac o stan nauki polskiej, ale po to ny "dac po pysku" inteligencji polskiej, malo zachwyconej postacia dyktatora.
    Czarnek spelnil bardzo dobrze oczekiwania tego zbrodniarza.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Na litość, Autorze "czasopisma drapieżne" to nie te, które "publikują za pieniądze" bo nie każdy prostokąt jest kwadratem. Ale wszystkie czasopisma drapieżne publikują za pieniądze, bo każdy kwadrat jest prostokątem.
    Formula open access przerzuca koszty publikacji na Autorów, ale dzięki temu dostęp do publikacji mają wszyscy, a nie tylko osoby które posiadają taka czy inna subskrypcję.
    "Za pieniądze" można w formule OA publikować w topowych pismach z wielu dziedzin biomedycznych. Nadeslane manuskrypty podlegają ostrej selekcji, potem recenzjom zupełnie jak w tych tradycyjnych, darmowych. Różnica jest taka, że dzieki oplatom nie czeka się rok na znalezienie Recenzentow, tylko raczej dni lub tygodnie.
    @Jjk
    Niektóre czasopisma tzw. "drapieżne" należą do najlepszych na świecie w poszczególnych dizedzinach, np. wydawane przez MDPI czasopismo "Micromachines". Panowie historycy raczej nie mogą o tym wiedzieć.
    już oceniałe(a)ś
    7
    4
    @Marek_T_M
    One wypadają dobrze tylko w takich rankingach, w których bierze się pod uwagę cytowania, a nie bierze się pod uwagę liczby publikowanych artykułów. W ten sposób kilka dobrych artykułów robi markę tysiącom innych, które dobre nie są
    już oceniałe(a)ś
    9
    0
    @Jjk
    co za bzdura. Wcale open access nie zapewnia szybszych recenzji, przynajmniej w dobrych czasopismach.
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    Dr Grabowski, jako osoba całkowicie bez istotnego dorobku (warto sprawdzić) i właściwie nieznana w środowisku - jeśli nie liczyć agresywnych akcji na Twitterze - na pewno jest najlepszym ekspertem w sprawie jakości nauki!
    @argo_dwipangga
    Z twojej wypowidzi widze ze jestes osoba autorytarna.
    No i nie jestes w stanie zrozumiec ze Dr Grabowski, mimo "nieznanosci" w twoim srodowisku (bo publikowal po angielsku) wyrazil w tym artykule tylko swoja OPINIE !!!, a nie podjal decyzje ministerialna.
    już oceniałe(a)ś
    1
    1
    @argo_dwipangga
    Oczywiście, najlepszymi znawcami nauki są tylko i wyłącznie lobbyści na etatach w Elsevierze i nawiedzone panie, których w Polsce nikt nie zna, bo tylko "dobrze publikują" za paywallem, albo nie publikują wcale, bo ustawicznie coś "reformują" i nie maja czasu na naukę.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Zauważyliście jak to ostatnio w tekstach GW okazuje się, że PiS nie jest taki zły...
    już oceniałe(a)ś
    17
    0
    Tekst jest przede wszystkim naiwny. Czarnek podnosił punktację swoim kolesiom - to oczywiste. Ale w każdym systemie poszukującym niby to "obiektywnych" kryteriów ewaluacji (po polsku - oceny), kolesiostwo będzie miało się dobrze. Potrzeba przyciśnięcia takiej czy innej komisji - dopytamy kolegów. Trzeba opublikować za ileś tam punktów - znajdziemy czasopisma, które pobiera opłaty od autorów. Liczy się punkty za współautorstwo - nic prostszego: tworzymy drużynę z kilku osób; każdy pisze po artykule i dopisuje pozostałych. Liczy się liczba cytowań - równie proste: zbieramy zespół znajomych z różnych uczelni i cytujemy się nawzajem gdzie tylko się da.
    już oceniałe(a)ś
    17
    1
    "Dlaczego najwyższą punktacją na liście ministerstwa nauki cieszą się tytuły anglojęzyczne, a nie czasopisma naukowe ukazujące się we Francji czy w Niemczech?" Pozwolę sobie oświecę Panów Autorów - bo międzynarodowym językiem np. nauk ścisłych jest język angielski. Czasami abstrakty pisane są w innych językach, ale aby ułatwić wymianę wiedzy między naukowcami z różnych części świata, mówiących w różnych językach, prace pisane są po angielsku. Konferencje odbywają się w języku angielskim, bazy danych na temat ryb, ptaków etc. są w jęz. ang. Oczywiście możemy zacząć postulać za wspomnianym przez Autorów niemieckim, ale nie wiem jak zniosą to symetryści, o prawicy nie wspominając.
    @Pelargonium
    angielski jest językiem nauki od 1945 roku. Za Kopernika była łacina.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    @Pelargonium
    Ale nauka nie kończy się na ścisłych,a w wielu dziedzinach najbardziej prestiżowe czasopisma to niemieckie lub francuskie. Nadal.
    już oceniałe(a)ś
    7
    2
    @Pelargonium
    Ale może istnieją inne dziedziny nauki poza naukami ścisłymi, co? I w nie wszystkich z nich językiem nauki jest angielski.
    już oceniałe(a)ś
    7
    2
    @downconversion
    Proponuję więc wynaleźć mas,ynę czasu i przenieść się do czasów Kopernika.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @Montefeltro
    No chyba już nikt nie oczekuje od polonistów pisania swoich artykułów po angielsku;)
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @Pelargonium
    Chyba jednak oświecę Oświeconego Autora wpisu, gdy napiszę, ze humanistyka niemiecka, francuska czy włoska się szanuje i używa jeszcze własnego języka w renomowanych publikacjach, gdyż zna swoją rolę w społeczeństwie i nie ma neokolonialnych kompleksów min. Gowina i jego neoliberalnych akolitów- "reformatorów".
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Dla takich komentarzy czytam Wyborcza. Czytelnicy skutecznie obnazyli symetryzm autorow.
    już oceniałe(a)ś
    16
    4