Ta sensacja podana przez „Forbesa" odciągnęła na chwilę uwagę wszystkich innych mediów od Ukrainy, strefy Gazy i Taylor Swift: żaden z miliarderów poniżej 30 roku życia nie zapracował na swoją fortunę. Czasopismo biznesmenów, tzw. kapitanów gospodarki i menedżerów nie owija w bawełnę: wszyscy, co do jednego, odziedziczyli majątki. A według banku UBS w roku 2022 miliarderzy zgromadzili większy majątek w drodze dziedziczenia niż w wyniku działalności gospodarczej.
Ale kim właściwie są miliarderzy? Ilu ich jest na świecie? Czy naprawdę można być miliarderem self-made-manem? I czy jako społeczeństwa w ogóle potrzebujemy "instytucji miliardera", skoro szacowna organizacja Oxfam, badająca nierówności i ubóstwo, jest zdania, że "każdy miliarder jest porażką polityki".
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Nie wszyscy, Rokefeler zdobył fortunę
swoją pracą.
Był bezdomnym w Nowym Jorku i dostał raz
surowego kartofla.
Upiekł go, jak inni bezdomni, ale nie zjadł
tylko wymienił na dwa surowe kartofle.
Po tygodniu miał kilo kartofli,
po miesiącu ich cały worek
a po roku...
zmarł jego bogaty wuj
i zostawił mu
w spadku
fortunę.
Żaden miliarder nie zdobył fortuny swoją pracą.
Na fortunę pracowali ci których opłacał.
Jakbyś miał jakieś pojęcie o gospodarce, to byś wiedział, że organizacja pracy innych też jest pracą. W dodatku o dobrego organizatora trudniej niż o wyrobnika.
Czyli on pracował umysłem, a oni siłą swoich mięśni....
jak u Trumpa co?
Zupełnie jakby ustrój polityczny, kultura, warunki geograficzne i prawo oraz instytucje państwa były różne w różnych krajach. Niesamowite.
No właśnie o tym napisał autor. O przypadku. Ty, ja urodziliśmy się w Polsce i w porównaniu z Somalijczykami to jesteśmy krezusy. A nasza zasługa w tym żadna.
To zazasługa naszych rodziców, którzy , naturalnie przekazali to nam , a nie Somalijczykom
Znam ludzi pracujących w Microsofcie. Zapewniam Cię, że zarabiają przyzwoicie czyli innymi słowy - godnie.
Znam produkty ludzi pracujących w Microsofcie. Zapewniam Cię, że sądząc po jakości tych produktów ci ludzie zarabiają nieprzyzwoicie, czyli niegodziwie.
tu miliarder, jak tak będzie to zwijam swoje interesy i jadę z miliardami na Wyspy Karaibskie a potem se sami zróbcie miejsca pracy...
Pracownicy Amazona raczej nie.
Też znam. Jest szefem zespołu deweloperów. No i powiem Ci, że zarabia naprawdę godnie :-)
Na tej samej zasadzie osoby, które w ogóle się urodziły mają większą szansę być miliarderem niż te, które się nie urodziły. Podobnie ktoś, kto się urodził w miarę zamożnym kraju z bezpłatną edukacją i wysokim poziomem cywilizacyjnym ma znacznie większą szansę pisać artykuły do poczytnej gazety niż ktoś, kto się urodził w slumsach w Manili. Trochę tę kategorię przypadku autor za bardzo rozciąga w służbie swoich przekonań.
Posłuchaj sobie Nicka Haneuera.
no właśnie tak jak napisałeś niestety jezeli obaj jestesmy tak samo inteligentni bystrzy pracowici to jezeli mieszkasz w slumsach manilii masz miejsza szanse odemnie jezeli mieszkam w np. berlinie
dlaczego? po prostu przytoczył fakt.
Fakt, ale to jest banał, oczywistość. To jest oczywiste, że w egzystencjalnym sensie wszystko jest przypadkiem. To, że się rodze, że jestem sobą, że mam takich rodziców, że w takim kraju, że w takim roku. Jeżeli traktować to jako dowód przypadkowości zostania miliarderem, to jest to idiotyczne, bo jest to dowód przypadkowości dokładnie wszystkiego. Są to więc dane, które nie wnoszą nic nowego, są banałem.
Natomiast tytuł i teza tekstu ma dowodzić, że większość miliarderów nie doszła do majątku swoją pracą. I o ile kwestia dziedziczenia jest tu istotna - bo statystycznie okazuje się, że większość nie musiała do niczego dochodzić, bo urodziła się w bardzo bogatej rodzinie, o ile rozciąganie kategorii przypadku na całą ontologię ludzkiego życia nie ma sensu - bo tak samo przypadkowe jest wszystko inne w naszym świecie.
Ja się z tym zgadzam, dlatego na przykład zawsze byłem zdania, że patriotyzm jest idiotyzmem, bo jak można być dumnym z czegoś, co jest przypadkiem i nie jest twoją zasługą?
Tylko, że to są oczywistości. Jeżeli tak szeroko traktować kategorię przypadku, to wszystko jest przypadkiem - to że ktoś jest miliarderem, kierowcą, handlarzem, seryjnym mordercą. To nie jest żaden dowód statystyczny dowodzący, że większość miliarderów nie doszła sama do majątku. Kwestia dziedziczenia już taką przesłanką jest.
Nie muszę, bo ja nie mówię o nierównościach, to są przecież oczywistości. Mówię o tym, że autor trochę na siłę chce udowodnić przypadkowość dochodzenia do majątku i rozciąga ją na kwestie ontologiczne. A jeżeli tak rzecz ujmiemy, to bycie miliarderem niczym się nie różni od wszelkich innych ludzkich losów, bo u swoich podstaw wszystkie są tak samo losowe i przypadkowe.
Autor zrobił click baitowy lead, napisał dużo tekstu, manipulując poprzez np. zestawianie zarobków polskiego budżetu (czyli podatków, czyli ca. about 1/3 oficjalnego PKB) z majątkiem miliarderów, żeby na końcu pracę, spryt, bezwzględność, inteligencję sprowadzić, w swoim mniemaniu, do przypadku. Nowy Majcherek wyrósł.
"w egzystencjalnym sensie wszystko jest przypadkiem"
Ci którzy robią kariery potrafią WYKORZYSTAĆ przypadek który może trafić się raz w życiu i więcej się nie powtórzy. Większość przegapia takie przypadki.
Hanauer (miliarder) stwierdził, że przy całych swoich zdolnościach, urodzony biedzie w Afryce zostałby przydrożnym sprzedawcą owoców.
> Autor zrobił click baitowy lead
Nie autor. Tytuły, śródtytuły i akapity wstępne w znacznej większości pochodzą od redakcji - zwykle od redaktorek-stażystek po marketingu.
Są autorzy, którym to przeszkadza, i którzy o tym informują.
Niekoniecznie. Mógłby np. zostać wybitnym politykiem, szefem mafii czy założycielem wpływowej sekty. Ludzie o wybitnych talentach mogą je wykorzystać z sukcesem w różnych okolicznościach.
Może i mógłby ale Hanauer mówił o sprzedawcy owoców na poboczu drogi.
Rozkułaczenie miliarderów nie dałoby nic. Za to wiele dałoby zlikwidowanie przepisów, które nadmiernie bronią ich majątków.
Przykładowo redystrybucja nadwyżek artykułów spożywczych, które idą na zmarnowanie, pozwoliłaby zlikwidować głód na Ziemi, a i tak byłoby jeszcze co marnować.
Do tego można dołożyć redystrybucję odzieży i innych towarów niszczonych czy to z powodu nadprodukcji, czy z powodu naruszeń znaków towarowych itp.
Przecież autor napisał, że nic to nie da.
Wątek o podziale majątku miliarderów zakończył tak: „choć jakaś redystrybucja od najzamożniejszych z pewnością poprawiłaby los setek milionów ludzi”. . .
Jakaś czyli np. przeznaczenie zwiększonych podatków na darmowe drogi ekspresowe i autostrady albo na obiady dla uczniów albo na programy profilaktyki zdrowotnej. Możliwości jest dużo.
Ale od czego te podatki miały by być? Jeśli od przychodów ze sprzedaży, to oczywiście korporacje przerzuciły by to na konsumentów. Jeśli od majątku, to jak najbardziej też.
Wpływy budżetowe Polski w 2024 r. mają wynieść około 680 mld zł, czyli - w prostym przeliczeniu - mniej więcej 170 mld dolarów. Majątek około 3000 najzamożniejszych Ziemian jest więc - w bardzo wielkim przybliżeniu - równoważny około 82 rocznym wpływom budżetowym naszego kraju."
Znowu bez sensu porównanie wpływów budżetowych do wartości majątku. Te rzeczy są nieporównywalne. Majątek całej Polski wynosił wg wiki pedii w 2014 roku ok. 5 bln dolarów, czyli 20 bln zł.
Obecnie będzie to więcej, ze względu na ciągły wzrost gospodarczy i inflację. Załóżmy, że to jest 30 bln zł. Z tego majątku wypracowywane jest rocznie 680 mld zł w postaci podatków, ale też dodatkowo ileś zł zysku netto... Można przyjąć, że te 680 mld zł to ok. 2% od całego majątku Polski. I to się mniej więcej zgadza, takie są stopy zwrotu. Dodatkowo stopa zwrotu w postaci zysku netto powinna wynosić średnio 5%, ale oczywiście z dużej części infrastruktury będzie wynosić 0% (np. złoża, które nie są eksploatowane).
Wszyscy miliaderzy mogliby kupić 50% Polski.
Wygląda to na słaby wy_nik.
Być może jest gdzieś błąd w moim rozumowaniu, a może nie, bo bogaci, ale nie miliarderzy, też mają majątek i to duży, a reszta ("biedota") też trochę tego ma.
A wartość majątku należy liczyć wg ceny rynkowej czy wartości księgowej albo zysku, jaki dany majątek przynosi - stosując mnożenie: zysk razy pewien współczynnik (zazwyczaj od 10 do 20). Nie można porównywać zysku czy podatku u jednego podmiotu (czyli Polski) z wartością majątku u drugiego podmiotu (czyli miliarderów).
Musiałem poszatkować swój comment. C_is_za wy_bo_rcza, mój borze. Bór tak pięknie szumi.
Tu nie trzeba nic sugerować