Cerkiew Świętej Iryny
puchnie we mgle od krzyku,
pewnie ci już, mój synu,
dusza przemarzła do szpiku.
Ciemność obłoży ci gardło,
zalegnie w ustach i w nosie.
Witaj, Zgryzoto czarna,
witaj, mój straszny losie!
Biją skrzydła zmęczone
o smutek, jak go rozpędzić?
Zostawiłem swą żonę,
wraz z matką wydałem ją nędzy.
Siostra niczym kukułka
odbija się piersią od ściany.
Boże! W świata przytułkach
zostaliśmy szaleńcami.
Chodzi Pan Bóg z kadzidłem –
przez dym bezsennych nocy
coś mnie o świcie wiodło,
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze