Andrzej Andrysiak, znawca samorządu, wydawca prasy lokalnej: - Proponuję ćwiczenie z wyobraźni. Przychodzi prywatny przedsiębiorca do Biedronki i mówi: chciałbym, żebyście mój produkt rozdawali tutaj za darmo. Wezmą go za wariata.
Podejrzewam, że w Bydgoszczy po prostu ktoś z samorządu kogoś znał w Biedronce, zaproponował dystrybucję gazetki i sieć się zgodziła. Oczywiście w dobrej wierze. Natomiast wydawca niezależnego portalu się denerwuje, bo to dla niego nieuczciwa konkurencja. Ale przeciętny mieszkaniec za bardzo nie wie, czemu się czepiamy tych gazet samorządowych, które przecież informują o tym, co się dzieje w mieście.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Zwłaszcza ta o pracy nauczyciela. Trudno o bardziej brutalny opis rzeczywistości jeżeli chodzi o edukację. Wyborcza o dramacie w zawodzie nauczyciela, a ja, mieszkaniec jednego z największych miast powiatowych w Polsce (powyżej 200 000 mieszkańców) przecieram oczy ze zdumienia, gdy ją czytam. Bo u mnie, praca w szkole to robota TYLKO I WYŁĄCZNIE dla znajomych z magistratu oraz córek i synowych emerytowanych dyrektorek lub kuratorów. Dyplomowane nauczycielki nauczania początkowego, które zarabiają ponad 4 000 na rękę, które o 11:30 są już po robocie, i które jeszcze narzekają, że nie mają czasu przygotowywać się do zajęć. Niech każdy, kto dziwi się dlaczego suweren olał strajk nauczycieli, weźmie sobie ten wywiad do serca.
Doskonała rozmowa. Polska, to nie tylko Warszawka, a w zasadznie przede wszystkim nie Warszawka.
I alarmujący.
Kościółkowa Trzebnica wybierająca od lat burmistrza za którym ciągnie się mnóstwo niefajnych historii (z próbami uciszania dziennikarzy włącznie) świadczy o tym jak negatywny wpływ na morale społeczeństwa w Polsce ma Kościół.