Mija 10 lat od czasu, gdy napisałem „Siódemkę", powieść drogi traktującą o najpolstszej z polskich przestrzeni i najpolstszej z polskich dróg, drodze krajowej numer 7. Łączniczce między dwoma stolicami, Krakowem a Warszawą. Drodze wiodącej przez istotę Polski i stworzonej przez nią cywilizacji. I teraz Paweł Żmejowicz, jej bohater, martwy, co prawda, ale ożywiony specjalnie z okazji tej rocznicy, ponownie rusza na siódemkę, zobaczyć, co się po dekadzie zmieniło.
No więc wyobraź sobie, że jednak żyjesz, Paweł. Bo mamy 2024 rok, co to za piękny czas, by żyć! Nic, tylko tańczyć z radości. Na przykład z tego powodu, że w końcu można całą siódemkę przejechać dwupasmówką. No dobrze, nie całą, ale prawie całą, ale tak czy owak to nie to co dziesięć lat temu, kiedy tę drogę pokonywać trzeba było na jednym pasie. W ciągłym korku. A dziś – wygodnie. Wszystko można. Tyle możliwości. Dlatego znów ożyłeś, Paweł.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
W kółko to samo: Polska to, Polska tamto
Polska, Polska, Polska
Ileż można o tej Polsce pieprzyć?
Kraj jak kraj
Znam kilka podobnych w okolicy - nic specjalnego
Miasta jak miasta
Równina jak równina
To prawda. No ale co zrobisz takie mamy schizy, w najbardziej niedocenionym pępku świata
Niby prawda. Ale potrzeba katharsis potrzebuje chochoła...na miarę naszych dokonań. Jaka materia, takie katharsis...Szczerkowe. Mamy, co mamy...
Ale właśnie o tym jest ten artykuł! :)
Z Łukasiewicza kpić nieładnie, bo to był wtedy wynalazek na skalę światową
Za dużo takowych nie mieliśmy w polskiej historii
Wynalazek był slaby, to było tylko udoskonalenie i może lepsze dostosowanie do nafty urządzenia istniejącego w przeróżnych wersjach od tysięcy lat - lampy oliwnej (czy też działającej na inne tłuszcze, z których w wieku XIX bodajże najpopularniejszym był olbrot), zwanej też kagańcem, kagankiem.
Pierwsze działające, czyli świecące (aczkolwiek niepraktyczne i nienadające się do dłuższego/szerszego użytku) prototypy żarówek powstały jeszcze w wieku XVIII. Przez całą pierwszą połowę XIX w. w rozwiniętych krajach świata trwał, można by powiedzieć, wyścig technologiczny, w którym próbowano coraz to nowych materiałów na żarnik, różnych metod jego ochrony przed szybkim stopieniem/utlenieniem i dążono do ogólnego upraktycznienia żarówek oraz do opracowania metod produkcji przemysłowej. Nie wiem, doprawdy, skąd wytrzasnąłeś datę 1860 jako stworzenie "działającego prototypu" żarówki - może gdzieś którąś odmianę/generację żarówek zaczęto wtedy produkować przemysłowo?
Lepiej nie "skaczcie do Warszawy" z Krakowa. My pamiętamy skąd przybyli: Duda, Ziobro, Szydło i Gowin. To oni, dużo młodsi i sprawniejsi, stworzyli chaos i piekło ze starym dementem Jarosławem. Nie wspominam o "zasługach" dla polskich kobiet JPII i Półtawskiej. Wystarczy nam Krakusów na długo.
Krakusów??? Toż to całe towarzystwo jest głównie z Podkarpacia, Lubelszczyzny i Sądecczyzny. To ten sam błąd logiczny, co twierdzenie, że Kaczyński jest z Żoliborza. Mentalności zazwyczaj nie nabiera się mieszkając kilka lat w jakimś mieście. Choć szkoda...
Przykro mi, ale to UJ ich ukształtował, oszlifował te diamenty. Jeszcze Zolla dorzucę.
Tak przy okazji to dobrze byłoby spuścić trochę powietrza z tego nadętego krakowskiego balonu. Zetrzeć tę ledwie uzasadnioną wyższość i irytujacą pychę.
wrocoj do łobory, łoporzondzoć krowy
A co to za bzdura? Co prawda eksperymenty ze światłem elektrycznym były przeprowadzane już na początku XIX wieku, ale pierwszą żarówkę nadającą się do normalnego zastosowania opracowało laboratorium Edisona w roku 1879 - a Łukasiewicz opracował pierwszą lampę naftową w roku 1853.
Naprawdę dosłownie to odebrałeś? :-)
Przecież nie napisał, że istniały żarówki "nadające się do normalnego zastosowania", tylko że "już istniały pierwsze żarówki elektryczne". I to jest absolutna prawda. "Wynalazek" Łukasiewicza był tylko szczytowym i ostatnim etapem trwającej tysiące lat ewolucji lamp na paliwo ciekłe. Taki wynalazek dla pozostających w tyle.
A jeśli akurat chwilowo się nie przemieszcza, to cały jesteś napięty i przysłuchujesz się, czy aby nie zanosi się na to, że się zacznie przemieszczać"
A Balladyna Kos na to: wyluzuj! Odkąd wynaleźli bombę atomową, to w tym akurat przedpokoju jest spokój - już od 80 lat - jak nigdy wcześniej - żadnego frontu, żadnej dużej bijatyki, nic. Normalnie CUD! :)
(to raczej w bocznych pokojach bywa teraz różnie)
Nie ma obowiązku czytać , ani też komentować ..
To jakby oczywiste.