W czwartek 31 października zmarł w Sopocie profesor Wiesław Łukaszewski, wybitny psycholog społeczny. Przypominamy rozmowę, jaką po wydaniu jego ostatniej książki zrobiła z nim jesienią 2023 r. Dorota Wodecka.
Prof. Wiesław Łukaszewski: - Znam to bardzo dobrze. Ilekroć mam coś ważnego do zrobienia, najpierw robię porządek w szufladach, w szafie i w szafkach kuchennych. Ale postrzegam to jako fazę mentalnego przygotowania się, żeby zacząć.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
I tego się trzymaj wyborcza, by prowadzić rozmowy z inteligentnymi, którzy mądrze i ciekawie mają dużo do powiedzenia.
No było mądrze i ciekawie - ale co z tego wynika?
Na studiach też uczyłem się na 2 dni przed egzaminem, bo
byłem leniem i zwyczajnie nie chciało mi się uczyć, jeśli
nie miałem pistoletu przy głowie.
A i tak oblałem jeden jedyny egzamin, do którego ryłem
dwa tygodnie, bo wiedziałem, że jest trudny. Dla mnie trudny.
Widać potrzebowałem 4 tygodni nauki rachunku prawdopodobieństwa.
Bo powtarzanie w kółko materiału przed egzaminem niewiele daje oprócz zmęczenia, stresu i pomroczności myślenia. Już nie jesteś pewny tego co umiesz i podczas egzaminu albo widzisz ciemność jak jeden z bohaterów Seksmisji i milczysz albo wygadujesz straszliwe głupstwa.
2-dniowa powtórka materiału przed egzaminem za to porządkuje wiedzę, którą nabyłeś w trakcie wykładów, ćwiczeń i czytania lektur. Masz też świeższy umysł i jesteś w lepszej ogólnej formie psychofizycznej. Sam tak zdałem wszystkie egzaminy z wyjątkiem jednego - z tzw. teorii wojskowości.
Do tego egzaminu też przygotowywałem się przez 4 tygodnie ucząc się podręcznika na pamięć bo był napisany takim językiem i tak durny, że nie dało się tego ogarnąć na logikę a ja mam trudności w podświadomym zapamiętywaniu takich bzdur. Nawet w podręcznikach tzw. ekonomii politycznej socjalizmu jakaś logika była, a że ekonomia się nie sprawdzała w praktyce, to osobna sprawa.
Ale byłem wtedy w przymusie bo żołdakom podpadłem, oszukańczo nie zaliczyli mi usprawiedliwionych nieobecności kłamiąc mi w żywe oczy, że usprawiedliwień nie dostarczyłem i miałem mieć ocenę obniżoną o 1 stopień.
PS. Wszystkie egzaminy zdałem za pierwszym podejściem, czasem zadowalała mnie trójka chociaż proponowano mi egzamin poprawkowy na wyższą ocenę, ale wolałem nie mieć zmarnowanych wakacji.
Znam osobę, której ojciec mówił, że drugi to już przegrany.
Natomiast co do porównań, chyba bez porównania nie jesteśmy w stanie niczego ocenić. Musi być jakieś odniesienia, baza.
Jedyne sensowne porównanie to porównianie siebie dziś do siebie wczoraj.
"ojciec mówił, że drugi to już przegrany"
Nie, jak się dwóch ścigało, to drugi był AŻ drugi, a pierwszy był jedynie przedostatni.
fakt, drugi to przegrany, chciał być pierwszym. można się buntować, ale tak jest. jest anegdota o tym, jak królowa Elżbieta zapytała po gonitwie koni, który koń był drugi, na co Filip powiedział, że to nie ma znaczenia.
ale to ma znaczenie, bo obstawia się zwycięską trójkę
Jasne. Podobnie jak w przypadku wielu innych trudności.
W takim przypadku tymi trudnościami trzeba zająć się najpierw. A tak właściwie równolegle, bo trudności trudnościami a żyć trzeba.
Podobnie jak bezręki inwalida nie wykonuje zawodu drwala z powodu trudności obiektywnych.
A w Wyborczej coraz więcej dobrych artykułów. Dobrze się to czyta.