Europa nie dorobiła się własnych odpowiedników takich gigantów jak Apple, Microsoft, Alphabet (Google), Amazon, Nvidia, Meta (Facebook) czy Tesla
20 lat temu, gdy Ameryka ruszała na wojnę w Iraku, mówiono, że Amerykanie są z Marsa, a Europejczycy z Wenus i że najlepszy sposób, aby poprawić nadszarpnięte relacje między USA a Unią Europejską, to przestać udawać, że transatlantyccy partnerzy to najlepsi przyjaciele. Po G.W. Bushu czar Obamy uwiódł Europę i zrobiło się bardziej sympatycznie.
Trump dramatycznie to zmienił, co raz pokazując Europie środkowy palec. Ulgę i wyraźne zbliżenie przyniósł wybór Bidena. Ale dopiero napaść Rosji na Ukrainę ożywiła na dobre sojusz transatlantycki. Ożywiła, co nie znaczy scementowała. Bo przyszłość Sojuszu zależy w olbrzymim stopniu od wyników przyszłorocznych wyborów prezydenckich w Ameryce.
Wszystkie komentarze
Ja mam bardzo dobrą sytuację w Europie (nie w Polsce) i żona ma możliwość przeniesienia się do centrali swojej (amerykańskiej) firmy. Kiedyś to obliczaliśmy i uznaliśmy że się nie opłaca, szczególnie jeśli chodzi o koszty ubezpieczenia zdrowotnego. Szkoły są bardzo marne; jeśli chce się mieć nie tyle nawet ekskluzywną co normalną edukację, trzeba szukać prywatnych.
Ale tekst nie mówi o marnej służbie zdrowia w USA, tylko o tym, że Europa zostaje z tyłu, bo zapomniała o przedsiębiorczości. Nie odebrałem tego jako laurka dla Ameryki, ale ostrzeżeni dla Europy. Co potwierdzają statystyki.
Podałeś przykład stanów rządzonych przez lewe skrzydło Demokratów i to są efekty łżeLewicowej polityki - odwrót od dbania o większość, czyli od „normalnej” klasy średniej średniej, a dbanie o „wykluczone mniejszości”.
Ale co szaremu obywatelowi z tego że ma w swoim kraju Apple’a? Szarego obywatela obchodzi czy będzie mieć w swoim kraju dobre życie. Życie w Stanach dla większości obywateli wcale takie fajne nie jest. Moim zdaniem ten kraj zmierza w stronę RPA w latach 90-tych: morze biedoty i wysepki megabogatych. Przykładem niech będzie San Francisco, w okolicach którego są najbogatsze formy świata: ludzie zarabiający niesamowite pieniądze otoczeni tysiącami bezdomnych. Fajnie, prawda?
Niech znajomi się dobrze zastanowią przez wyprowadzką do Irlandii na emeryturę... Ludzie są pogodni, weseli w miarę, przez co daje się żyć bezstresowo, ale..... usługi publiczne, szczególnie zdrowie to leży i kwiczy. Nie polecam kontaktu z lekarzami (za których trzeba płacić, by dostać często rady typu jedz więcej owoców i zagryz paracetamolem), a szpitale na prowincji (np. Sligo) to jest dramat.
Mieszkam tu wiele lat, w końcu kupiłem dom na zadupiu, z powodu szaleńczych kosztów w okolicach Dublina (gdzie chciałem mieszkać). Lekarza mam w Dublinie, nikt lokalny mnie nie przyjmie.... Bo są full... Więc jeżdżę 2 godziny jak coś potrzebuję.... Ale gdybym miał medical card (dla osób o niskich dochodach), to by mnie musieli przyjąć. A więc, płacę podatki aby nie móc dostać miejsca u (płatnego) lekarza lokalnego. Nie umiem sobie tego wyobrazić. Nie fair nie oddaje tego co czuję, to nie do utrzymania na dłuższą metę.
Wracaj, po co się tak męczyć.
P..S.
W Polsce używaj tylko gotówki, pracuj w szarej strefie...Dochody no limit.
I wtedy też FULL social. Biedny, ale z nieopodatkowanymi dochodami wyjdziesz lepiej jak tam.
P.S. 2
W Polsce do Lekarza chodzi się prywatnie + tam załatwisz szybki transfer do sektora państwowego.
Tylko wybierz odpowiedniego Lekarza.
P.S.
W Polsce , jak podepniesz się do odpowiedniego haczyka, to nawet pracować nie musisz...
Wracaj.
Ale ja nie chcę wracać. Podobne patologie są w wielu miejscach. To o czym mówisz w Polsce to przecież patologia (przepychanie pacjentów z konsultacji prywatnych do systemu publicznego). Ja nie narzekam na los, nie wiem dlaczego się rzucasz. Odpisuje koledze który myśli o Irlandii na emeryturze.
Nie jest ani tak różowo jak opisuje artykuł ani tak czarno jak opisuje komentarz. Są dobre publiczne szkoły oraz uniwersytety. Są i złe. Jakość usług zdrowotnych jest dobra. Cena niestety też. Pracuje się więcej ale znalezienie pracy na etat po 50 to żaden problem. Ubezpieczenia zdrowotne są często porąbane ale dostęp do wielu usług zdrowotnych jest lepszy niż w Polsce (o co nietrudno). Stany są inne. A sytuacja ludzi w nich bardzo różna. Podobnie jak w Europie.
Mieszkam w USA ale Europę kocham i to moja ojczyzna. Na sporo rzeczy tu narzekam, ale wiele jest lepszych. Na pewno to bardzo inny świat.
Ten artykuł nie jest o tym, gdzie się lepiej żyje, a kto ma na świecie znaczenie. W ostatnich kilkudziesięciu latach ta siła przesuneła się np. od europejskiej klasy średniej do amerykańskiej klasy wyższej, a rewolucja w IT i AI tylko to poglębią. Za tym znaczeniem pójdą z czasem coraz bardziej pieniądze. Dojdzie do tego, że coraz większa część dzieci europejskiej klasy średniej nie będzie mogła sobie pozwolić na to, na co mogli sobie w tym samym wieku pozwolić ich rodzice. Czyli mimo wszelkich starań międzypokoleniowo zubożeją. Polska nadganiała Eu, więc wyglądało to dotąd lepiej i młodzi mięli zwykle więcej niż ich rodzice, ale potencjał łatwego wzrostu dla Polski już się wyczerpuje, więc za kilka-kilkanaście lat może się okazać także, że przyszłe pokolenia będą miały ciężej niż poprzednie.
Oczywiscie ze zycie w panstwie z rozdmuchanym socjalem zawsze sie bardziej 'oplaca'. Pytanie kto za to placi i jak dlugo bedzie chcial? Prawde mowiac nie rozumiem w ogole komentarza do art. z GW - traktuje on o konkurencyjnosci KRAJU (np. USA vs. Chiny, czy UE traktowana jako federacja), a komentarz jest o ... socjalu? A moze po prostu tak jest ze kraje ktore sa konkurencyjne MUSZA cisnac obywateli, bo ludzie jak nie musza to nie beda sie wysilac w pracy - po co?
Podałeś argument w stylu ZSRR, gdzie ludzie żyli w biedzie, ale byli dumni z programu kosmicznego. Powtórzę jeszcze raz: na co komu duma z firmy jak Apple, jeśli spora część społeczeństwa w USA żyje w warunkach jak w trzecim świecie? Oczywiście, możesz dać przykład, że mieli w życiu pecha albo że byli leniwi. Polecam książkę Nomadland - zobacz ilu z tych ludzi było ‚leniwych’ albo ‚mieli pecha’.
Z tego, że ma Apple szaremu obywatelowi akurat nie za dużo przyjdzie. Ale z tego, czy gospodarka rośnie czy się składa - a w kilku krajach Unii w tym roku PKB spadnie - coś przychodzi. Chyba, że ma PiS który rozda dechy przyszłych generacji.
Taaa, szczególnie gdy Apple prodkuje swoje produkty, no właśnie gdzie? I jak znam życie, tak kręci, żeby podatków jak najmniej w USA płacić. Wszystko zaczęło się wraz z globalizacją, po tym jak Nixon pojechał do Mao i otworzył się rynek chiński. Weźmy przykład firmy jak Nike. Szyła sobie buty w USA, powiedzmy że wyprodukowanie modelu który kosztował wtedy 30 dolarów kosztowało dolarów 10. Reszta to zysk. I nagle okazało się, że można szyć w Chinach za 2 dolary, ale w USA wciąz sprzedawać za 30. Kierownicy i wyższy management szczęśliwi, akcjonariusze szczęśliwi, tylko co mają powiedzieć ci którzy buty szyli? Oni już tacy szczęśliwi nie byli. Management zawsze swoje zarobi, ba, jeszcze premię dostanie za optymalizację i redukcję kosztów. A ci na dole? No cóż, niech się przebranżowią. I tak padały w Stanach całe branże: odzieżowa, hutnicza, elektroniczna itd. Wszyscy miali pewnie pracę w usługach dostać? Wyprowadzili produkcję na zewnątrz, miliony ludzi straciły pracę, ale kto by się nimi interesował. Pecha mieli, niestety. Dopiero teraz powoli praca do USA, gdy koszty w Chinach dla wielu branż są już za wysokie. Ale jest jeszcze Bangladesz, Wietnam i inne biedne kraje. Ba, cała Afryka jeszcze czeka. Nie ma tam niestety dobrej logistyki itd., dlatego jeszcze tam się nie przenosi produkcji, ale kiedyś to się stanie.
Teoria skapywania nie działa, powtarzanie głupot w tym stylu (lub że przypływ podnosi wszystkie łodzie) już dawno zostało obalone.
Tylko gdyby nie ta ohydna Ameryka to żyłbyś w ruskim kołchozie, ale w sumie to za chwilę będziesz mieszkać w kołchozie tylko modyfikowanym.
Ta Ameryka właśnie pot to utrzymuje największą armię świata, żeby bronić swoich interesów lub zdobywać nowe miejsca do robienia interesów. Business is business. Poczytaj sobie o doktrynie prezydenta Monroe’a.
I średnia zycia podobna jak w komunistycznej Kubie.
bezplatnej edukacji oraz problemy na tle rasowym, powoduje że to Europa w komforcie życia jest o kilka długości przed USA.
no, wielkiej fali emigracji z USA jakoś w Europie nie widać...
Bo starcy mają na razie portfele pełne kasy.
Otóż jest, może nie wielka fala, ale kiedyś emigrowali tylko emeryci do Francji, a teraz jest znacznie więcej przypadków rodzin z małymi dziećmi (oczywiście z klasy średniej), które sprzedają wszystko w USA i osiedlają się na południu Europy.
Bardzo.
P.S.
Przysłówek strasznie
(a także formy: straszny, straszliwy, straszliwie) służy przede wszystkim określaniu zjawisk czy wydarzeń przerażających, pełnych grozy.
Strasznie to nie BARDZO.
Jak ropa i benzyna...
"(...) Strasznie to nie BARDZO. (...)"
Powyższe pouczenia w wykonaniu osoby o pseudonimie "Platfus" są kompletnie nieuzasadnione. By się o tym przekonać, wystarczy zajrzeć do słownika.
Nawet ogólnodostępny internetowy słownik PWN przywołuje w punkcie 3. znaczenie wyrazów "straszny/strasznie" całkowicie zgodne z użytym przez założyciela tego wątku.
Owszem, jest ono oznaczone jako potoczne, ale użycie sformułowań potocznych na forum internetowym jest jak najbardziej adekwatne. Sama osoba o pseudonimie "Platfus" raczyła użyć w innym wątku pod dyskutowanym artykułem kilku sformułowań o charakterze bez wątpienia potocznym. Ktoś nadmiernie czepialski mógłby nawet uznać je miejscami za bełkotliwe, ale nie ma na szczęście na tym forum zbyt wielu innych nadmiernie czepialskich dyskutantów.
Mieszkam w Kanadzie. W porównaniu do przecietnych zarobkow jest bardzo drogo. W wielu kategoriach ceny doganiaja kanadyjskie.
Jest taki polski polityk o trzyliterowym nazwisku, który od wczesnych lat 90-tych twierdzi że taka Szwecja czy Finlandia już padają, już zaraz zbankrutują. I tak od 30 lat mówi, a one sobie trwają dobrze i jakoś nie bankrutują.