Karolina, ósmoklasistka, Warszawa: - Wybrałam już liceum. Od koleżanki dowiedziałam się o dniach otwartych i razem poszłyśmy zobaczyć. Jedna szkoła, choć wysoko w rankingach, wydała mi się zupełnie bez uroku. Dużo korytarzy, zwyczajne sale. Za to druga już bardzo mi się spodobała. Sala biologiczna ma na ścianach grafiki, są mikroskopy. Sala chemiczna wyposażona, można robić doświadczenia. Pani od biologii powiedziała, że jeśli ktoś miałby problem z materiałem, to ona zostaje po lekcjach i pomaga. I podobno jest świetny facet od chemii. Dla mnie to dwa najważniejsze przedmioty, bo chciałabym się uczyć na profilu biologiczno-chemicznym. Wybrałam tak, bo lubię te przedmioty, nie wiem jeszcze dokładnie, jaki zawód chciałabym mieć w przyszłości. Może lekarz albo weterynarz? Jeśli lekarz, to jaka specjalizacja? O, nad tym jeszcze nie myślę.
Wszystkie komentarze
500 plus jest właśnie takim układem. Chcesz pieniędzy? Masz. Ale resztę ogranij sobie sam, zapomnij o darmowych usługach publicznych o wysokiej jakości. Niestety budżet państwa nie jest z gumy. Jak jest na 500 plus i inne dodoatki gotówkowe bezpośrednie to nie ma na podnoszenie jakości usług publicznych, a czasem nawet wymaga to ich likwidacji ( szkoły lokalne, szpitale). Polskie społeczeństwo i rodzice dokonali wyboru, więc ten wybór ma i nadal będzie miał konkretne, praktyczne konsekwencje.
A że 500+ wystarczy na trzy-cztery godziny korepetycji z jednego przedmiotu, to już nie-rządu nie interesuje. Macie 500+ i sobie radźcie!
Bzdura. Dzieci zaintersowane pracą umysłową - ambicje do bycia inżynierem, nauczycielem, lekarzem etc. - nie pójdą do majstra przykręcać kolanka.
Najlepiej było za komuny - taksiarz i dekarz zarabiali więcej od nauczyciela i lekarza. I to było w porządku!!!! ;-)
Na początku rządów PIS latał mem, w którym Naczelny Wódz mówił do Pinokia "Skasujmy im maturę z matematyki to nie nie będą wiedzieli ile im zabieramy jak im dajemy"'
I to jest podsumowanie tego rozdzierania szat rodziców.
Może powinno zapytać się tych rozpaczających rodziców na kogo głosowali w 2015 roku. PIS obiecywał wtedy, że jak dojdzie do władzy to zlikwiduje gimnazja.
Kiedy minister Zalewska ogłosiła likwidację gimnazjów w 2016 roku to eksperci od razu mówili o problemie "podwójnych roczników" i przedstawiali wyliczenia. Było wiadomo w których latach pojawi się problem. A teraz mamy kilometrowe kolejki do toalety.
Ale wiesz, że podwójny rocznik spowodowany reformą PiSu właśnie wyszedł z liceów i teraz te dwa podwójne roczniki w szkołach średnich to tylko i wyłącznie wina PO i PSL, które przeprowadziły tą reformę ok 9 lat temu. Wtedy inny naczelny wódz twierdził, że to dla dobra dzieci. Tylko sobie nie policzył, że jak do szkoły wejdzie 1,5 rocznika, to tyle samo z niej wyjdzie. Widocznie też miał problemy z matmą. Oczywiście super jest jeździć po PiS. Ale jednak czasem się zdarza, że nie wszystko jest ich winą.
Niestety winni są jedni i drudzy. Mój 14-latek właśnie będzie zdawał te egzaminy. I nie, nie głosowałam na PIS i pytam, co z tego? Ano nic. Rządzący po prostu olali temat. Rodzice mówili, prosili, pisali, ale obie partie uznały, że jakoś to będzie. To teraz proszę wytłumaczyć dzieciom, które nie dostaną się na np. rozszerzoną biol-chem, że mają uczyć się na np. rozszerzonej mat-fiz. Tu nie chodzi o ranking szkół tylko o wymarzony kierunek w jakimkolwiek liceum w okręgu...
Piątkowi potem idą pracować u tych co mieli trójki i czwórki.
Uczyć dzieci samodzielnego myślenia, pracy i olewania autorytetów.
Tak masz myśleć.
Ktoś musi tyrać u innych.
Przyzwyczajaj swoje dzieci, żeby uczyły sie całe życie a potem pracowały dla innych, bo ktoś musi pracować, żeby inni mogli spić całą śmietankę. :)
Jak ja chodziłem do szkoły podstawowej, to były po prostu oddziały "a" i "b", za wyjątkiem klasy wyższej, gdzie nie było oddziałów, oraz klasy trzy roczniki niżej, gdzie klas było do "c".
Wszystkie realizowały ten sam program, w każdej mówiono nam, że ta druga klasa jest grzeczniejsza i lepsza, i nikt nie bawił się w walenie ściemy, że ta klasa jest "medialna", a tamta "artystyczna", ani nie organizował dodatkowych zajęć z lepienia garnków czy z języka cerkiewnosłowiańskiego.
Dlaczego zatem nie możemy wrócić do tych starych dobrych czasów, gdzie każdy chodził do szkoły rejonowej i nikt nie udawał, że któraś szkoła jest w czymś lepsza od innej? Poziom by z tego powodu nie spadł, bo wszędzie jest tak samo umiarkowany, a przynajmniej odpadłyby korki związane z wożeniem przychówku przez pół miasta, bo akurat udało nam się je zapisać do społecznej szkoły podstawowej, gdzie dzieci mają zajęcia z żonglowania ryżem i tańców kaukaskich.
bo przeciętna szkoła rejonowa jest ch..owa nie dlatego, że nie ma tańców kaukaskich, tylko dlatego że jest w niej 1000 uczniów w klasach po 30+ osób, którzy traktowani są mocno przedmiotowo, a wypalenie zawodowe nauczycieli jest dwukrotnie większe niż wypalenie zawodowe nauczycieli w szkołach społecznych/prywatnych.
Jako matka po 4 maturach synów nistety muszę nie przyznać Ci racji. Poziom liceum decyduje o wynikach na maturze.
To nie jest prawdą, bo liczy się również to jak funkcjonujemy - lub nie funkcjonujemy - wśród rówieśników, jaki przekaz płynie od nauczycieli, jak bardzo stresory szkoły (nadmierny nacisk na wyniki, ale też olewanie nauki, obecność dopalaczy czy alkoholu itp.) wpływają na uczniów. Całe środowisko w którym funkcjonujemy...