Długo wahałam się przed oddaniem niedawnego felietonu, tego o braku modelu męskości w feminizmie. Nie obawiałam się reakcji – te znałam z góry. Zbyt dobrze znam już też tę debatę, żeby zaskoczyły mnie komentarze pod tekstem. Bałam się, bo nie miałam pewności, że mam słuszność. I, przysięgam, nawet w głowie układałam już tekst, w którym złożę samokrytykę. Rozważałam również ucieczkę przed deadlinem, usprawiedliwiając się uprzednio rzadką tropikalną chorobą.
Aż w końcu doszłam do wniosku, że w świecie, który już dawno stracił swoją fabułę, nie mogę przecież być zakładniczką idei. Kliknęłam: wyślij.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Nowe prawo Poego, gdy sam nie wiesz czy to efekt obecnej tresury zwanej edukacją ("pisz wszystko co wiesz i co nie wiesz, jakoś to posklecaj i odwołuj się do wątpliwych tekstów, których nie rozumiesz, nic nie wnoszą i mają mało sensu" - jak ten passus o genach) czy Chat GPT.
Gdybym próbował wyekstrahować tu jakąś myśl, to byłoby to "w dzieciństwie okłamali mnie, że świat będzie dobry i prosty". Więc hello, witamy na pokładzie dorosłości!
BTW, nie widziałem nigdy tekstu naukowego deklarującego jakoby Sars-CoV2 miał 15 genów, bo nawet definicja genu nie jest tu taka jasna. Sekwencja RNA tego wirusa ma 13-15 otwartych ramek odczytu, z czego można mówić o 11 genach kodujących białka, z czego czterech strukturalnych... Generalnie "to skomplikowane". :)
Po co to wciągać do tych żali? :)
Jak czytam komentarze takich spruchnialych dziadow. To znowu czuje sie mlody mimo 40ki na karku.
Jakże mi żal, wast czterdziestoletnich staruszków. Ja juz mam ponad sześdziesiat, w dorosłosc wchodzilem w stanie wojennym. Mocno oberwalem od zomowców (teraz połamane żebra bolą bardziej). Nie robię z siebie kombatanta, po prostu chcę wam uswiadomic, że wasze rozczarowania to pryszcz. Jakoś nie widziałem was i nadal nie widzę, walczących o swoją przyszłość. Pomarudzić w internecie, to i owszem. Rozczarowanie wymiotło mnie z Polski, gdy PiS pierwszy raz wygrał wybory w 2005. Buntu społecznego się nie spodziewam. Bedac w Polsce, widziałem na protestach ludzi z mojego pokolenia (wyjątek to straj kobiet). Nikt za was Polski nie zreformuje. Ilu z was chodzi na wybory? Ci co chodza, wybrali Kukiza, teraz pewnie Mentzena. Szamani polityczni rzadzą. Przez wasze rozczeniowe pokolenia (polityka mnie nie interesuje) , Polska to przegryw.
niesamowite. że też komuś się chce jeszcze to komentować....
Tiiia, miałeś zawsze rację, byłeś najmądrzejszy, ale niestety nikt nie chciał bawić się z tobą w piaskownicy.
Mogę tylko tylko potwierdzić twoje spostrzeżenia, choć mam ponad siedemdziesiąt lat i od milicji oberwałem w 1968 roku.
Podczas jednego z pobytów w Polsce trafiłem akurat na "protesty" mające chronić polskie sądownictwo.
Protestowali praktycznie bardzo dojrzali obywatele, młodzi przechodzili obok obojętnie. By atmosfera stała się bardziej "swojska" dwójka kulsonòw obserwowała nas zza krzaka.
Historia się powtarza. Czy młodzi Polacy wiedzą już kto dopisze piątą część "Dziadów"?
No nie. Przecież to jest felieton. Swobodne myśli na wybrany temat spisane w miarę luźnym językiem.
Cudowne, ja jestem z pokolenia, którego młodość przypadła na czasy schyłku komuny. Nic dodać nic ująć :-). Może tylko, że zawsze warto patrzeć dalej niż koniec własnego nosa.
w sensie pamiętasz przełom lat 40. i 50. ? Gratuluję zbliżającej się setnej rocznicy urodzin! I możliwości oglądania prób naprawiania (nie zawsze udanych, ale ogólnie pozytywnych) szamba po faszyzującej II RP pełnej skrajnej biedy.
A ja jestem z pokolenia 50 i nie jedne zmiany już widziałem, ale na taki >syf< to jeszcze nie.
Ja jestem typowy powojenny wyż i co? To czego oczekiwaliśmy o co wieliokrotnoe podejmowaliśmy autentyczny bój, to były ... zmiany...
Naprawdę?
Przy szybkości zmian we wszelkich aspektach - i to zmian jakościowych - poczucie końca świata stało się standardem psychicznym.
Ale dlaczego końca świata? Rozumiem je u egzaltowanych konserwatystów z olbrzymią cechą psychiczną nazywaną perseweratywnością - ale to drobny odsetek populacji.
Większość takiego poczucia nie ma i już, co by się paru głośnym jednostkom nie wydawało.
Ale to oznacza ze jestes slepy albo glupi i zyjesz w uludzie.
Daj spokój tym dzieciakom. Po prostu uczą się, że nic w życiu nie jest dane na zawsze. Przypadło im urodzić się i dorastać w normalnym kraju. Wolnym, demokratycznym, bezpiecznym i będącym członkiem UE, bez wojny i głodu, z perspektywami rozwoju. Teraz niestety dopadła ich twarda rzeczywistość, że o demokrację i wolność trzeba dbać i walczyć inaczej się to wszystko psuje i wali. Uczą się, że po to uczy się ich historii aby nie powielali błędów poprzednich pokoleń. Uczą się, że w życiu bywa różnie i nie zawsze kolorowo.
Bomba atomowa i sztuczna inteligencja skłaniają do takich refleksji. I nie są one nielogiczne.
I choć nie mam żadnych "twardych" danych - czy ktoś zebrał i napisał historię tych dyskusji, przynajmniej tych, które są w jakikolwiek sposób zapisane? - to sądzę, że większość osób prowadziły one do rozczarowania światem i przyjmowania postawy "nic się nie da zrobić". Jednak są też i inne odpowiedzi, nie zamykające oczu na rzeczywistość, ale mówiące, że mamy jednak na nią wpływ, jesli nie na przyszłość, ale przynajmniej na teraźniejszość.
Dobrym przykładem jest kultywowane w USA powiedzenie, że wolność nie jest dana raz zawsze, że zawsze trzeba być przygotowanym, aby jej bronić, i że nie da się tego zrobić bez ofiary krwi, przynajmniej od czasu do czasu. I mowa jest tu o wolności ludzi, a nie wolności jakiegoś rządu do zabijania (jak tego chce choćby ostatnio PiS).
Czy to jest coś, czego nie można nauczyć i co każdy może zrozumieć, dopiero, kiedy sam to przeżył? Osobiście sądzę, że można, i że pozwoliło by to na Pani lepsze przygotowanie, że życie to ciągłe starania, bez których zarówno Pani mieszkanie stanie się brudne, Pani dom zacznie murszeć i Pani możliwość prowadzenia życia w sposób, jaki Pani sobie wymarzy, a nie jakiś chory umysł owładnięty ideą, że on wie to lepiej niż Pani, lub chciwością, dla której będzie Pani jedynie 'zasobem ludzkim' stanie się niemożliwa.
P.S.
Więc przenieśmy te dyskusje do szkół - aaaaaach, nie wolno. Dyskusja w polskiej szkole to przecież od wieków zagrożenie dla wladzy. Nauczyciele mają realizować jej program, a uczniowie mają się temu podporządkować. Potem jako dorośli mają odkrywać na nowo Amerykę i gorzknieć w zderzeniu z rzeczywistością.
Pozdrawiam