Święto pracy to oksymoron – albo święto, albo praca! Nie o logikę jednak tu chodzi, ale o spór na linii starzy – młodzi. Walka pokoleń, mówią, zastąpiła walkę klas. A praca jest areną tej walki.
Walkę klas widzę jako zmaganie homo oeconomicus i homo sovieticus, przy czym pojęcia te widzę nieortodoksyjnie i odzieram z negatywnych elementów. Oeconomicus to dla mnie indywidualista, typ zaradny i przedsiębiorczy w dobrym sensie tego słowa. Ma pomysł i umiejętności, chce mu się zmieniać świat na lepsze. Odsuwam na bok to, co typowi temu się nieraz przypisuje: że jest zachłanny, egoistyczny, że to kapitalista wyzyskiwacz, taki pan Areczek, który wszystkich uważa za leni i po januszowemu herbatę Lipton ma tylko dla zarządu. I że umrze w tej pracy, a nie da się, taki jest zawzięty.
Wszystkie komentarze
Gdy temat jest trudny, wtedy żeby go nadgryźć nieraz sprawdza się metoda bombardowania tysiącem hipotez.
Ale nie podoba mi się określenie "incel" użyte przez Profesora. Jest bezwzględnie i prymitywnie piętnujące - a podpadają pod nie mężczyźni samotni wbrew swojej woli. - I traktują je przykro - jak obelgę.
do czytania takich tekstow trzeba być przygotowanym intelektualnie. Np. poczytac kilku filozofów, znac historię pojecia homo sovieticus, rozumiec czym sa klasy. Profesor posluguje sie alfabetem mysli socjologicznej. i dla osob, ktore znaja ta nomenklatura nie ma tu nic z gonitwy mysli. oczekiwanie, ze profesor bedzie pisal jezykiem gawiedzi to tez znak czasow. W Wyborczej jest cala masa latwych tekstow. jest z czego wybierac. jak dla mnie doskonaly artykuł.
To prosty tekst napisany prze, kogos, kto coś w życiu przeczytał i przemyślał to.
Widze tu parafrazę "Buntu mas" José Ortegi y Gasseta.
A nawet rozwiniecie myśli z tej książki.
Nie wiem czy z premedytacja, ale GW usiłuje każdy, wolny dzień spie...ć tatą Maty.
???? Nie chodzi łatwy nielatwy. Ten po prostu jest grafomsnski, z resztą jak wszystko co tam pan ostatnio pisze.
Incele sami wymyślili ten termin XD
Posługuje się alfabetem, ale nadaje nowe znaczenia uznanym terminom. Można to nazwać 'wrogim przejęciem'.
A więc po co ten tekst został napisany i do kogo? Bo język dostosowuje się do czytelnika. Inny do naukowych rozpraw z kolegami, inny dla studentów, inny dla ogółu.
Chyba, że pan Profesor chciał się popisać, że zna nomenklaturę i "alfabet myśli socjologicznej" lepiej od przeciętnego czytelnika wyborczej. No to brawo, udowodnił oczywiste. Zbyt często się spotykam, że ludzie używają "nomenklatury" by udać swoją wiedzę i przysłonić nią stek bzdur. Liczą, że brak treści nadrobią ilością "trudnych słów".
A tak się zapytam gdzieś pan Profesor pracował poza uczelnią?
Jest Partnerem w sporej kancelarii prawnej.
Bardzo przepraszam, ale pisanie Profesor z dużej litery (i w ogóle także) w tym przypadku uważam za niestosowne.
Ten tytuł sugeruje szacunek do dokonań osoby, a któryś z kolei artykuł świadczy o arogancji i raczej przeciętnej inteligencji, która może się i stara ale nie potrafi nic ciekawego wnieść.
Ja tu widzę, że pan M. wynajął sobie klakierów bo co pochwała tekstu to bzdurniejsza.
No ale każdy orze jak może.
Nie. To trzeba mieć do pisania takich tekstów.. najbardziej mój ulubiony jest fragment o postmodernizmie
Dokladnie tak. Wg mnie - tekst znakomity i teza jasna jak brzytwa. Nie muszę się zgadzać w 100%, ale wszystko rozumiem i tekst daje do myślenia. A jak komuś brakuje znajomości alfabetu...to nie moja wina
Wśród społeczeństwa dla którego zrozumienie rozkładu jazdy pociągów czy prognozy pogody jest wyzwaniem nie do przeskoczenia, ten tekst może być niezrozumiały. Wtedy takim zostają tylko niemerytoryczne uwagi i prymitywne śmichy - chichy.
Są różni czytelnicy, w GW również. Tekst świetny i wcale nie jest hermetyczny.
Proszę porównać felietony Marcina Matczaka z felietonami Jana Hartmana. Nie wspomnę o felietonach nieodżałowanej pamięci Ludwika Stommy. Dodam, że Gazeta Wyborcza nie jest czasopismem specjalistycznym, skierowanym do określonego, wybiórczo czytelnika. Autorzy tu publikujący powinni ten fakt uszanować. I tyle. Pzdr.
Tak. Marcin Matczak odpowiada definicji pojęcia "człowiek masa". W sposób wyrafinowany, a jednak... Niestety, Ortega y Gasset już nie żyje i nie można go spytać. Możemy sami obserwować jak poglądy tego hiszpanskiego myśliciela, pisane na początku lat trzydziestych ubiegłego wieku sa nadal aktualne. Pzdr.
PS. Tego filozofa należy czytać w oryginale. Dla elit, a do takich M.Matczaka zaliczam, jest to obowiązkiem. I tyle.
**Marcin Matczak odpowiada definicji pojęcia "człowiek masa". W sposób wyrafinowany...**
W sposób wyrafinowany - ale uchyl trochę bardziej rąbka tajemnicy - żeby i mniej subtelnie myślący mogli to zrozumieć. - Dlaczego tak uważasz?
Do pisania tekstów przeznaczonych dla wszystkich, nie dla wąskiej grupy "posługującej się alfabetem myśli socjologicznej" (cokolwiek to znaczy), też trzeba być "przygotowanym intelektualnie" i pisać to, co się chce przekazać. To, wbrew pozorom, wielka sztuka.
Jesli jesteś na poziomie zawodówki to grafomańskie wynurzenia będą dla Ciebie mistrzostwem świata.
Poza swoją dziedzina pisze jak ćwierćinteligent w dodatku ktory w szkołe kamieniami rzucał.
Strażnikiem piekła Polek również. Partner w kancelarii prawniczej posługujący się jezykiem katolickich fundamentalistów jest zaprzeczeniem neutralności, która jest obowiazkiem każdego jurysty. Prawnik nie może być strażnikiem piekła, nie może być strażnikiem kościoła, nie może używać określeń fundamentalistów katolickich. W zdaniu odrębnym do wyroku Przyłębskiej na Polki w 2020r sprecyzował to prof Leon Kieres.
Ortega porównuje masę (ludzka) do przepełnionego więzienia. Zgromadzeni w nadmiernej ilości, w stosunku do zajmowanej przestrzeni więziowie nie dysponują możliwocią zindywidualizowania swoich ruchów. Którejkolwiek kończyny nawet, by nie powodować szoku z osobą sąsiadującą. W tej sytuacji, wszelkie ruchy muszą się dokonywać współnie. Nawet oddychanie. Problemy opisywane przez Matczaka tak wypełniły obecną przestrzeń intelektualną, jak ta więzienna masa. Ona dokonuje ruchów, a Matczak wraz z nią. Tak wiele już opisano i tak wiele już rozważono, że powstał tłok tak ogromny, że wymusza współne myślenie. Jednostka myśli masą. Czy istnieje możliwość uzyskania wolności od tego stłoczonego universum myśli i problemów? Matczak nie wychodzi poza ten umowny, więzienny tłum. Nie może, bo w nim żyje i od niego zależy. Jest elementem masy, jest "człowiekiem masa". Pozostaje mu tylko snobowanie się na takie "nie bycie masą". W czasach Ortegi masy miały inny zasięg. Obecna, internetowa rzeczywistość spowodowała dominację mas. Prawie ogólną. I tyle. Wybacz, by odnieść się do całości felietonu M.Matczaka, musiłabym napisać tyle, conajmniej, ile on napisał. Byłoby to błędem i marnotrastwem sił. Wszak sprawa dotyczy tylko publicystyki, a nie naukowych traktatów. Toż to zabawa w komentowanie. I tyle. Pozdrawiam serdecznie.
Bredzisz.
Raz dorabiasz gębę fundamentalisty katolickiego Matczakowi tylko dla tego, że nie jest wojującym "lewicowym" ateistą i śmie gadać o swej wierze, której daleko do fundamentalistów.
Dwa "juryści" nie mają obowiązku neutralności. Taki obowiązek mają tylko sędziowie i prokuratorzy. Adwokat ma prawo (poza pracą z urzędu) mieć swoje poglądy. I na szczęście mają - dzięki temu ci co za publico bono uważają prawo kobiet do aborcji bronią ofiar fundamentalistów.
Byle nie prostacki.
Telst Matczaka nie jest trudny.
Żeby lepiej wypaść? Akademicka przypadłość.
To taka przypadłość profesorska! A cały czas chodzi o etos pracy???
Jest przestylizowany i przekwiecony.
"o tym co trudne trzeba mówić w sposób jasny i prosty"
To właśnie jest problem ludensów.
Pan Matczak ma cos z filozofa. A filozof będzie godzinę gadał skomplikowanie o rzeczach prostych, a na końcu powie, ze tak naprawdę, to nic nie wiadomo.
Prakseologia się tutaj kłania. Tą nauką o sprawnym działaniu mało ludzi się zajmuje. Także w porządkowaniu myśli i tych myśli werbalizowaniu. Tekst, by zrozumialym być, musi brać pod uwagę czytelnika i jego uwagę skupiać. Przekaz, by trafić do większości, a taki jest sens publikacji, musi być zwarty w swojej myśłi przewodniej i przekonywujący w argumentacji. Powyższy felieton Marcina Matczaka ma charakter stenogramu jego wypowiedzi w prywatnej rozmowie z przyjaciółmi. Jest pozbawiony tła tamtej dyskusji. Dlatego jest niezrozumiały dla czytelników. Wielu. W mojej percepcji to jest pewien rodzj ewangeli wg. Marcina Matczaka na Świeto Pracy. Pzdr.
Nie dostrzegam komplikacji i problemów ze stylem. Jeśli ktoś ma problem, to w istocie potwierdza główną tezę problemową prof Matczaka, że dla dzisiejszego homo ludens, wszystko ma być łatwe i przyjemne, a jeśli coś go uwiera, to należy to wykląć, zamiast spróbować zrozumieć, podciągnąć się trochę w górę, zamiast równać w dół.
Matczak MA wiedzę i jest profesorem prawa z niezerową wiedzą humanistyczną, filozoficzną. Ma się celowo "redukować", żeby się "przypodobać"?
Gada bo lubi. Inni lubią czytać dla intelektualnej frajdy lub z hejterskiego obowiązku. On ma frajdę, my mamy frajdę, redakcja kliknięcia. To nie TVP więc bawią się w to tylko ci co chcą. No, a chcącemu krzywda się nie dzieje.
Ma wiedzę?
Przecież on jest Edytą Górniak wszystkiego.
Kurde, Zemanco, nie chciałabym mieć przyjaciół, z którymi tak się rozmawia ...
Być może on, nie mogąc wygrać z przyjaciółmi, a bardzo chciał, opuplikował swoje wypowiedzi. A tutaj jest różnie. Jedni sa zachwyceni , a inni Matczakowi dają lanie. Zabawną może być myśl taka, że w sumie, to ten człowiek chciał karierę robić i wybrał prawo. Zrobił karierę, ale w nienasyceniu swoim chce robić kariery w innych sferach. Jak małżonek doskonały, zdradza swoją ukochana próbując z innymi. Idę do wsi. Już trzeci dzień świetują. Kościelnie i po pogańsku. Pozdrawiam serdecznie.
Bo filozofia jest jedyną dziedziną myśli ludzkiej, która zajmuje się sama sobą. Hej!
Matczak poługuje się narzędziami intelektualnymi, w tym felietonie-rozprawce, które dla wielu czytelników mogą być nieznanymi. Juliusz Słowacki twierdził - "Chodzi mi o to, by język giętki, powiedział wszystko co pomyśli głowa." A druga strona medalu to - Chodzi o to, by głowa pomyślala to, co od języka giętkiego usłyszała. I tyle. Pzdr.
"Opuplikował" to świetne określenie, celowe, czy samo wyszło? ;-)
Pozdrawiam wzajemnie!
Zauważyłem w czasie korekty i zostawiłem. Hej!
pokolenie brykow sie odezwalo...
Święto pracy to oksymoron, ple, ple ple, ...
moze wroc do czytania ksiazek, bo mozg Ci sie wyraznie od neta rozleniwił
Pokolenie wychowane na fb/insta/tik-tok, itp. nie potrafi doczytać do końca artykułu, nie potrafi pracować i sprostać rzeczywistości, otyłość postrzega jako wolność i indywidualizm, a nie jako skazywanie ciała na niezdrowe życie.
Nie ma za co.
No nie. Nie jestem z tego pokolenia i czytałam/czytam dużo (i nie, nie są to tzw. harlekiny…) ale tekst uważam za niestrawny. Myślę, że zrzucanie wszystkiego na pokolenie, „które oduczyło się czytania” to łatwe usprawiedliwienie dla autorów kiepskich/nudnych tekstów.
,,Młodzi świat inny dostają niźli starsi dostali''
"Do roboty za pięć złoty gó...aki, po co wam wolny czas jak i tak gracie wtedy na kompie i oglądacie seriale"
I chce mieć podane wynagrodzenie w ofercie pracy żeby nie przechodzić przez rekrutację (co nieraz nie tylko zajmuje sporo czasu ale i wymaga obcowania z HR-owymi bredniami) i dowiedzieć się, że wszystko fajnie ale zarobi pół tego co wcześniej bo taki jest budżet
"Dawniej to było lepiej a ja jestem najmondrzejszy"
Ks. Tischner takie rady dawał dla ludzi piszacych: Weź - maszynę do pisania, postaw na stole, a obok ułóż stos karek papieru. Obok stołu ustaw kosz na papiery i krzeselko, na którym siądzie dziecko. W miare rozgarnięte. Po napisaniu pierwszej stronj dasz dziecku do przeczytania. Gdy ono nie zrozumiemie, wrzuć kartkę do kosza i pisz od nowa. I tak sukcesywnie. Tekst M.Matczaka jest zawiły i rozbiegany. Postępujące akapity nie zchęcają do przeczytania następnych. Przez to staje się dla wielu nudny. Do tego, momentami, sprawia wrażenie , że sam autor nie ma pewności swojej wypowiedzi. Pisarstwo nie jest łatwą sprawą. Czym jest opinia prawna, sentencja wyroku, a czym innym felieton. Nawet napisanie zgrabnego komentarza nie jest łatwe. Nie wymagajmy od wybitnego prawnika za dużo. W jego działalności publicystycnej. Pzdr/
Mam żal do siebie samego za to, że nie zanotowałem niegdysiejszej publikacji. Otóż była ona opracowaniem stwierdzającym, że w naszym kraju istnieje tylko 150 000 osób potrafiących przeczytać trudny, skomplikowany, kilkunastostronicowy tekst. Zrozumieć ten tekst i zinterpretować. Tekst M.Matczaka jest krótki. Jedna, może dwie strony, a jednak sprawia trudności. Szkoły sa do kitu. I tyle. Pzdr.
Nie dwie, ale ok. 11 stron standardowego maszynopisu. Zgoda, to w dalszym ciągu jest krótki tekst, ale bez przesady.
To dochodzimy do sedna problemu.
Jeszcze 20-30 lat temu, gdy nie mogliśmy rozumieć jakiegoś tekstu, to mieliśmy pretensje do samego siebie, że nie jesteśmy wystarczająco inteligentni i oczytani, a teraz obwinia się autora…
Dzięki za informację. Dwie strony, to była szacunkowa ocena. Felieton M.Matczaka szybko się czyta i z tego, być może, wynika mój bład. Pzdr.
Tekst, bedący tutaj przedmiotem dyskusji, jest zrozumiały. Porusza problemy od dawna już omówione. Problemem jest przerost formy nad treścią. Stąd wlaśnie zjawisko niezrozumienia tekstu przez wielu czytelników. A to, że skromność jest obecnie w deficycie, to słusznie zauważasz. Pzdr.
1. Prawdziwi fachowcy od antropologi, wiedza, że nie da się w złożonym (splątanym) świecie łatwo wydzielić jednoznaczne typy, a tym bardziej oceniać je bez kontekstu. No ale cóż... prawnicy wiedzą lepiej... ;-)
2. Postmodernizm się już skończył, ale jak widać polscy "intelektualiści" jeszcze się nie zorientowali...
No właśnie to chciałem napisać. Czego oczekiwać od prawników? Chyba tylko tego, że 2+ 2 jest faszystowskie, a na prawnikach stoi współczesna Polska.
Rezultaty łatwo sprawdzić.
"antropologii" - dwa "i"
Współczesna Polska stoi przede wszystkim na humanistach i efekty widać.
A może Sz.P. podać datę, kiedy to "Postmodernizm się już skończył".
PS. I aby nie było: doskonale wiem, że Postmodernizm, jako prąd intelektualny, się skończył.
Ale nie skończyły się jego konsekwencje.
Tym bardziej, że aktualnie żyjemy w pustce ideowej
I słusznie, ale Matczak już tak ma, on zawsze wie lepiej
A jutro święto flagi. Absurd skoro flagi używa się od święta.
I tak już postęp, że nie homilia wiejskiego proboszcza, tylko biadolenie ogólnorozwojowe.
A może by tak ad meritum a nie ad personam?
Prosze bardzo ad meritum: "ble, ble, ble..."
Konstytucja RP. art. 54. Zasada wolności poglądów. Pkt.1. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Punkt drugi odnosi sie do cenzury. Twoje żądania zakazu wypowiadania sie dla Marcina Matczka jest niekonstytucyjne. Tak samo jak niekonstytucyjne jest usuwanie komentarzy na tutejszych forach. Komentarzy nie naruszajacych regulaminu forum. M.Matczak ma wolność pisania, a Ty masz wolność nie czytania tego, co on pisze. Pzdr.
Racja nie da się tego czytać. Można streścić artykuł: albo masz w życiu szczęście i wykształcenie, albo tylko wykształcenie. Autor artykułu też może powiedzieć: Trzeba się było uczyć.
Może jesteś wykształcony ponad inteligencję. Ten tekst jest do zrozumienia, nie widzę problemu.
Mimo że politechnika ma przedrostek wielo, to nadal jest to tylko wykształcenie techniczne. Dlatego firmy techniczne, które odnoszą duże sukcesy zatrudniają też humanistów.
Tylko po co chwalić się problemami ze zrozumieniem tekstu?
Jak sądzę sekretnym składnikiem są używki.
Obstawiam, że z używek, to przede wszystkim lustro. To ten typ, który upaja się się tonem własnego głosu i stylem własnego pisania.
Po prostu brak ci kompetencji do czytania takiego tekstu i tyle...
Tak, przyznam się bez bicia, nie potrafię czytać tekstów ćwierćinteligentów, zaraz się rzucam do poprawienia i oceny.
Tak na trzy z dwoma, przy czym jeden stopień to za wysiłek, żeby nie zniechecić słabego studenta.
Czyżby niespełniony nauczyciel? To wiele tłumaczy.