Bogu dzięki, że podrożał akurat najdroższy pociąg z Warszawy. I że to za PiS-u urosły te ceny.
Żeby była jasność - podwyżka (czy raczej, jak to przedstawia urzędnicza nowomowa, "aktualizacja") cen biletów na kolei to rzecz skandaliczna. Kolej dobrej jakości jest w Polsce horrendalnie droga, a ta z nieco niższej półki cenowej - zawodna i mało przewidywalna.
Przez ostatnie kilka dni wzmożenie wokół podwyżki cen biletów ekspresów i pendolino osiągnęło poziom absurdu, z którego już bardzo blisko do zupełnego ośmieszenia jednego z najpoważniejszych tematów, z jakimi boryka się III RP.
Wszystkie komentarze
"Tymczasem na te same eventy można ogarnąć bilety standard - podobnie jak pociągami dalekobieżnymi można po Polsce jeździć trochę taniej"
Nie, jeśli chodzi o pociągi - nie można. Ponieważ podnosząc ceny na Pendolino z Warszawy do Krakowa do 199 zł, PKP jednocześnie zlikwidowały niemal wszystkie tańsze przejazdy na tej trasie. Z tańszych EIC zostały dwa na dobę, TLK jest tylko z przesiadkami - a biorąc pod uwagę spóźnienia pociągów, na podróż z przesiadkami może zdecydować się tylko ktoś, komu nie zależy, czy do celu dojedzie tego dnia, czy może następnego. A w odróżnieniu od koncertów pociągami ludzie zazwyczaj jeżdżą nie dla przyjemności pojeżdżenia sobie po kraju, tylko dlatego, że chcą gdzieś dotrzeć. Najlepiej w ściśle określonym czasie.
Z Torunia do Krakowa od lat 90-tych nie ma połączenia bezpośredniego, sa przesiadki np. 5 min. na Warszawie Zach. Pędziolino nie ma wcale. Tak, że tak...
To nie wynika przecież z tego, że PKP tego chciała. Taka była polityka kolejnych rządów, bo kolej była be, a samochody cacy. Kolej nierentowna? Tniemy połączenia. Ojej. Nic to nie dało, a nawet jest gorzej? Tniemy dalej. I tak właśnie neoliberalne podejście do państwa, doprowadziło do takiego stanu.
Ale to chyba nie ma być usprawiedliwieniem likwidacji tańszych pociągów na linii Warszawa-Kraków?
jest jeszcze dużo tańsze ic - tylko ze względu na ograniczenia przepustowosci w wawie jeżdzą z gdańskiego (choć i tak jest ich za mało)
Polak? Gdańscy neoliberałowie po kilku broszurach Friedmana
A to rząd nie w Warszawie wraz z ministerstwami i szefostwem spółek kolejowych? Czyja władza tego odpowiedzialność…
Byli w warszawskim rządzie przecież
Gdyby proces nie zaczął się w latach 80., może bym uwierzył.
Przeczytaj sobie chociażby "Ostre cięcie" wspomnianego Karola Trammera, to przestaniesz pieprzyć bez sensu. Likwidacja połączeń kolejowych zaczęła się w latach '80 i winni są zarówno gdańscy liberałowie, jak i partyjni towarzysze z rządu Millera. Największe cięcia to rządy Buzka i Millera, ale ich źródło to brak inwestycji w lekki tabor, co skutkowało tym, że w latach 80 i 90 na lokalnych liniach pociąg składał się z ciężkiej lokomotywy ciągnącej jeden wagon. W tym samym czasie w Czechosłowacji rolę tę pełniły motoraki - lekkie wagony motorowe, gdzie nierzadko maszynista i konduktor to jedna osoba.
Oraz Pomorze
Gdańscy liberałowie rządzili przez 11 miesięcy.
Na golaska? ;-)
A stąd już blisko do innego do dwóch innych skeczów (Freud byłby dumny)
- full frontal nudity
- blackmail
Mnie Duda kojarzy się bezapelacyjnie z Ministerstwem Głupich Kroków.
..i pan prezydent..uczy sie..
Pustka głównie intelektualna. Żadnych przemyśleń, żadnych wniosków, żadnego kręgosłupa.
I uśmiech zadowolonego z siebie debila na nietkniętej myślą tłustej gębie.
Polak nie Niemiec, on planował NIE BEŃDZIE!!!!!!
Rabaty są nadal. Trzeba kupić bilet np. z miesięcznym wyprzedzeniem.
(...) kupić bilet np. z miesięcznym wyprzedzeniem.(...)
- - - -
No to kup bilety na pociąg do Wawy na dzień 3 marca, śmiało!
Nie sądzę, żeby były puste. Zawsze były drogie i zawsze kupując wcześniej można było zapłacić połowę ceny, albo nawet 1/3. Raczej nigdy nie były puste. Nie mam samochodu, w ciągu ostatnich 5 lat przejeździłem polskimi pociągami (głównie Pendolino) pewnie ze 30-40 tys. km, więc mówię z autopsji, nie z tego, co mi się wydaje.
Z czyjej autopsji mówisz?
Moje dwa "ale".
Z jednej strony pisze Pan, że kolej nie powinna się wlec, z drugiej strony krytykuje Pan kolej szybkiej prędkości. Pociąg Wrocław-Warszawa pokonuje te trasę 4-7h. I teraz pytanie czy te średnio 5.5h to jest odpowiednio szybko czy jednak się "wlecze".
Nie wiem dlaczego komfort osób podróżujących między Krakowem a Warszawą jest dla Pana mniej ważny. Wiele osób pokonuje te trasę z powodów zawodowych, np ja jeżdżę tam do klientów i do tej pory robiłam to pociągiem (pomimo niemałej liczby opóźnień). Korzystałam z faktu, że termin miałam umówiony z dużym wyprzedzeniem, mogłam kupić bilet taniej. Teraz bardziej mi się opłaca samochód i tak też pojadę za 2 tygodnie. 400 zł za bilet w tę i powrotem, fakt, że muszę dostać się na dworzec i z dworca oraz ryzyko opóźnień sprawiły, że kolej kompletnie przestała być atrakcyjna. W dni robocze rano i po południu ten pociąg był pełen ludzi, którzy raczej nie jechali tam na wycieczkę (jechali sami, o 7 w pociągu, z otwartym laptopem i w stroju raczej służbowym).
Nie rozumiem dlaczego ktoś kto z pana miejscowości rodzinnej dojeżdża do pracy do Chełma zasługuje na szacunek, a ktoś kto jeździ z powodu pracy na trasie Kraków-Warszawa już na ten szacunek nie zasługuje "i dobrze mu tak, że ma drożej".
Pan Redaktor byłby zdziwiony, jak wiele osób korzysta kilka razy w tygodniu z podróży na długich trasach,np. relacji Warszawa - Wrocław. Niektórych poznaję już z widzenia. Na długich trasach ważnajest szybkość pokonania trasy, punktualność i cena. Na trasy powyzej 250 km nie kupi się biletu miesięcznego. Najszybsze połączenie między Warszawa a Wrocławiem to 3:50 (w 2015 r. dla porównania trwało 3:28). Do pracy dojeżdża się nie tylko z pobliskich miejscowości …
'Z jednej strony pisze Pan, że kolej nie powinna się wlec, z drugiej strony krytykuje Pan kolej szybkiej prędkości. Pociąg Wrocław-Warszawa pokonuje te trasę 4-7h. I teraz pytanie czy te średnio 5.5h to jest odpowiednio szybko czy jednak się "wlecze".'
To proste - ma jechać tak żeby bylo dobrze.
'Nie rozumiem dlaczego ktoś kto z pana miejscowości rodzinnej dojeżdża do pracy do Chełma zasługuje na szacunek, a ktoś kto jeździ z powodu pracy na trasie Kraków-Warszawa już na ten szacunek nie zasługuje "i dobrze mu tak, że ma drożej"'
Pan dopiero od niedawna w Polsce?
Ludzie, rozwiążcie sobie zadanie: Oblicz proporcję ludzi regularnie podróżujacych trasami dalekobieżnymi w Pendolino do ogólnej liczby ludzi dojeżdżającymi do pracy pociągami w Polsce; problem czy ci ludzie znają się z widzenia dla uproszczenia pomiń.
Rozwiązanie tego zadania powinno być dobrą odpowiedzią jakim problemem na polskiej kolei trzeba zająć się NAJPIERW.
A niby skąd oni mają wiedzieć ile ludzi jeździ z Wągrowca do Poznania, czy z Zamościa do Krasnegostawu? Przecież oni jeżdżą do STOLYCY!
Noalejakto, toż to wykształceni specjaliści, wstają wcześnie nie piją latte na sojowym tylko wykonują pracę o dużo większej wartości dodanej niż te robole spod Chełma. To chyba mogą chyba chociaż oszacować? Nawet jak oszacują na bardzo grubo to odpowiedź będzie dość oczywista.
Szybkie pociągi są elementem zdrowego systemu komunikacyjnego, tzn. mamy lokalne pociągi, które pozwalają dojechać do pracy i często też na większą stację, na pendolino, ale już na długie dystanse korzystamy z szybkich pociągów.
Nie mamy lokalnych pociągów i to jest właśnie podstawowy problem o czym autor próbuje napisać
Wolne pociągi są takim są zdrowym elementem (np. takie wolne nocne z kusxetkami, powiedzmy Warszawa-Szklarska Poręba żebym się mógł wyspać po drodze). Tylko zanim przejdziemy do zdrowych elementów, trzeba się zająć tymi podstawowymi, czyli kolejami lokalnymi. Cieszę się, że mogłem pomóc.
Komu ty chcesz pomóc? Przecież to internauta "pol" sugeruje, że pendolino to podstawa, a ty rugasz "J1973" jak uczniaka.
Ach, faktycznie. To pół napisał, dorasta.
Cholerna autokrekta:/
To pol napisał, sorasy.