Z kognitywistą, antropologiem Brianem Hare'em i kognitywistką, popularyzatorką nauki Vanessą Woods rozmawia Kasper Kalinowski
Brian Hare: Kiedy Darwin w 1869 r. napisał słynne „O powstawaniu gatunków", szybko wychwycono chwytliwą frazę „przetrwanie najsilniejszych", a kultura popularna nadała mu znaczenie, którego Darwin nigdy nie miał na myśli. Zaczęto twierdzić, że wpływowe i potężne jednostki lub całe grupy mają większą władzę nad innymi w społeczeństwie lub są do niej przeznaczone, i „przetrwanie najsilniejszych" stało się podstawą rozmaitych ruchów społecznych, zmian wprowadzanych w korporacjach czy skrajnych, wolnorynkowych poglądów. A Darwinowi chodziło o dostosowanie, „fitness" i miał na myśli sukces reprodukcyjny, przetrwanie osobnika oraz jego potomstwa, nie rywalizację między jednostkami.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Troszke z boku glownego tematu tego wywiadu, prosze zwrocic uwage na ten fragment: "Mike był podekscytowany, że może się mylić. Zachęcił mnie, żebym udowodnił mu, że się myli".
To jest wlasnie sedno robienia nauki - proba falsyfikowania jakichs ustalonych teorii czy do pewnego stopnia potwierdzonych hipotez. Z tego wlasnie bierze sie prawdziwy progres w nauce.
Ta gotowosc do zmiany zdania, kiedy pojawiaja sie nowe fakty, pomiary czy tez obserwacje, jest bardzo wazna.
Prawdziwy progres w nauce, jak wskazał Cave Johnson z Aperture Science, nie bierze się z pytania "dlaczego" tylko z "dlaczego by nie". :)
To juz zalezy od tego, o ktorym etapie badan mowimy. Na poczatku, kiedy czegos nie rozumiemy, zwykle pytamy "dlaczego". Pozniej, rzeczywiscie, bardzo waznym pytaniem jest "a dlaczego by nie".
:-)
'Ta gotowosc do zmiany zdania, kiedy pojawiaja sie nowe fakty, pomiary czy tez obserwacje, jest bardzo wazna.'
To jest raczej ciekawy eksperyment w którym obiektem jest to forum. Zwykle dziesiątki plusów zbierają komentarze przedstawiające Homo sapiens jako agresywną zakałę i ślepą uliczkę ewolucji, która in szybciej zniknie, tym lepiej (a to że im lepiej poznaję ludzi - czyli innych forumowiczów którzy tak samo myślą chyba też? - tym bardziej lubię moją sunię/kicię jest oczywistą oczywistością). A tu - proszę, wywiad który stwierdza 'Ludzie są najbardziej przyjaznym gatunkiem, jaki wyewoluował' TEŻ zbiera same plusy... :-)))
I nie, powyższa 'obserwacja' nie zmusza mnie do 'zmiany zdania' jakie miałem o poziomie większości komentujących... :-)
Nauka, to poszukiwanie prawdy. Zmiana zdania, powiedzenie "myliłem się" jest jak najbardziej naukowe.
Podstawmy dla eksperymentu zamiast Mike jakiegoś pisowca. Albo księdza. Taka zabawa wyobraźni.
Jednak ci państwo z artykułu musza być z jakiejś niszowej dziedziny gdzie nie obowiązuje peer review, bo to co napisali to pseudonauka, błędne wnioski i przekręcenia.
Niby tak, ale cholernie trudno z tego zrobić publikację :)
Prawdziwy progres w nauce bierze się ze stwierdzenia "Nie, to nie tak, to się nie sprawdza i nie tłumaczy wszystkiego .... Trzeba wymyślić coś innego" ;)
Jaką ilość komentujących stanowią ludzie a jaką boty?
Problem w tym że niełatwo odróżnić jedno od drugiego :-)
Tez na to zwróciłam uwagę. U nas profesor by powiedział, że on wie lepiej.
Tak jest. Przetrwanie najlepiej przystosowanych. I najsilniejsi mogą zginąć, jeśli nie zdążą się przystosować do nowych warunków. Patrz - mamuty.
Po to żeby pasowało do tezy i przyświecającej autorowi ideologii. Takich drobnych manipulacji niestety pełno w Wyborczej.
Absolutna racja. Mówł o osobnikach najlepiej przystosowanych do życia w danym środowisku i funkcji rozmnażania. Nie wiem, czy to teza badaczy, czy tytuł artykułu jest zmanipulowany, ale wygląda to jak próba stworzenia tezy, żeby było z czym walczyć. Trudno uwierzyć, że jedna z podstawowych teorii w historii jest nieznana jej badaczom lub działowi Nauka GW.
przeważnie trzeba być za PiSem i zdązyć wydać potomstwo zanim zabioro 500
Prymitywny clickbait, mam nadzieję. Jeśli to niewiedza autora artykułu, to tragedia.
A chyba najbardziej błędne zrozumienie autora w historii Polski to..." mury" Kaczmarskiego co Sam bard nieraz mówił: " wy słuchacie tylko dwóch zwrotek I refrenu, a to trzecia jest najważniejsza"...
Inny przykład: francuski filozof Wolter jest uważany za patrona ateistów, tymczasem jego ostatnie słowa brzmiały:" umieram wielbiąc Boga I nienawidząc zabobonów", za książką Normana Daviesa " Europa ".
"Gruba kreska", chyba żaden mój wpis nie może być bez literówek :)
Mazowieckiemu chodziło o to że odkreślamy linią to co było i każdego, także byłych członków PZPR, zapraszamy do nowej demokratycznej wspólnoty. Nie oznaczało to pozwolenia na nierozliczenie zbrodni, te powinny podlegać osądzeniu, choć jak wiemy tak się nie stało bo komuniści - co zrozumiałe - oddając władzę zagwarantowali sobie porozumieniem z Magdalenki bezkarność.
Jedną z bardziej irytujących rzeczy na forum są niechlujne wpisy, których autorzy zamiast przeczytać uważnie przed wysłaniem to, co napisali, potem przez kilka kolejnych usiłują "poprawiać".
Volter byĺ deistą
"Rząd, który utworzę, nie ponosi odpowiedzialności za hipotekę, którą dziedziczy. Ma ona jednak wpływ na okoliczności, w których przychodzi nam działać. Przeszłość odkreślamy grubą linią. Odpowiadać będziemy jedynie za to, co uczyniliśmy, by wydobyć Polskę z obecnego stanu załamania"
Tyle można znaleźć w kilka sekund w google
Wolter przecież nie ukrywał tego, że był deistą, a od deisty do ateisty jest dalej, niż do chrześcijanina.
Nigdy Ci się nie zdarzyło, że zanim doczytałeś do końca, wpis wypsnął się spod klawisza ? Jeśli nie, to Ci zazdroszczę, bo mnie się zdarzało.
Jest duża różnica między niechlujnym wpisem a wpisem zawierajacym literówkę lub dwie.
Wolę komentarz z literówkami, ale przede wszystkim z sensem, od nienagannego wpisu z miałką treścią.
Nie pamiętam, aby gruba kreska dotyczyła PZPR. Zapraszał członków do wspólnoty, ale nie za pomocą grubej kreski. Ta dotyczyła jego rządu, który nie odpowiada za to, co było kiedyś, tylko za to, co zaczął teraz.
Chciałbym ci dać 100 łapek w górę. Ten cytat powinien znajdować się zawsze gdy ktoś nawiązuje do "grubej kreski". Faktycznie mało kto pamięta co powiedział Mazowiecki, a każdy sobie samym hasłem wyciera gębę. Nie zdążyłem wkleić cytatu i bardzo jestem temu rad.
Moze jednak wypadaloby pisac Voltaire
"filozof Wolter jest uważany za patrona ateistów"
Masz moze na mysli Voltaire'a, prawda?
Nie wypada chwalic sie nieznajomoscia nazwisk ludzi o kt sie pisze.
Dzięki. Tylko chyba obie formy w języku polskim są akceptowane podobnie jak Szopen/ Chopin, czy królowa brytyjska Elżbieta/ Elizabeth lub obecnie król brytyjski Karol/ Charles. Jeżeli nie to przepraszam.
Tak czy inaczej dałem plusa za zwrócenie uwagi :)
Dokladnie, szczegolnie jak robi sie wpis w trzesacym sie autobusie lub pociagu. Taki moze wygladac inaczej niz ten zlecony sekretarce
>>"filozof Wolter jest uważany za patrona ateistów"
>>Masz moze na mysli Voltaire'a, prawda?
>>Nie wypada chwalic sie nieznajomoscia nazwisk ludzi o kt sie pisze.
Szkoda tylko, że np. encyklopedia PWN (trochę większy autorytet co do polskiej pisowni niż anonimowa osoba komentująca) podaje jako poprawną także spolszczoną formę "Wolter".
To dość częste zjawisko w naszym języku. Gdyby osoba komentująca wpadła kiedyś do księgarni, mogłaby ze zdziwieniem zauważyć na polskim wydaniu nazwisko "Szekspir" a odwiedzając warszawską Pragę zobaczyć rondo Waszyngtona.
"Moze jednak wypadaloby pisac Voltaire"
Spolszczona pisownia Wolter jest całkowicie poprawna w naszym języku (zachęcam do skorzystania kiedyś z encyklopedii w formie papierowej lub elektronicznej), natomiast użyte wyżej słowa "wypadaloby" albo "moze" wyglądają jak kpina z polszczyzny.
w ciągu 12 godzin zebrało się was - chcących końca PiS-u - 25. Trochę mało jak na 30 mln wyborców. Ale plećcie bzdury nadal, to przybędzie kilka głosów.
Ja też, baaaaaaardzo. Ale czy to się stanie?
Bo nie wszystkie miasta się wpisały. Ale nie martw się - to już ostatnie miesiące rządów tych złodziei.
Raczej to kwestia twojej wiary, ja powątpiewam. Przekonamy się.
Nie zawsze, nie wszedzie. Np z tonacej, przechylonej Estonii uratowalo sie kilku mlodych i sprawnych, ktorzy wydostali sie, jakby klatka schodowa z dolnych pokladow depczac i spychajac tych, kurczowo uczepionych poreczy schodow. Szybko wspieli sie na otwarty poklad i niektorzy z nich uratowali sie. Czy postapili źle?
Niestety, wcale nie ma takiej konieczności. Za to dewiza „zwycięzców nikt nie sądzi” sprawdza się konsekwentnie.
W jakimś filozoficznym ujęciu, kiedy mowa o naszym gatunku, to być może. Ale generalnie nie. Agresja jest w przyrodzie potrzebna, na przykład żeby chronić swoje potomstwo, albo siebie. "Tak zwane zło" - tak Konrad Lorenz mówił o agresji wewnątrzgatunkowej. W biologii dobrze ulokowane zachowania agresywne promują przetrwanie, nie autounicestwienie.
Czasami, nie zawsze.
'Celem' ewolucji jest rozpropagowywanie swoich genów. Wszystko co temu pomaga jest 'dobre' - czasem jest to agresja, czasem jest to kooperacja.
BTW, błąd jest już w pierwszym zdaniu - to nie było 1869...
Dokladnie tak.
I dobrze jest pisac o "celu" ewolucji, a nie o celu ewolucji.
:-)
Tak, ten cudzysłów nie był przypadkiem...
Myślę że najlepszą analogią są stosunki międzynarodowe. 'Celem' każdego państwa było własne dobro, a osiąganie tego dobra odbywało się albo przez sojusze z innymi państwami (zwykle w celu wspólnej napaści na tego trzeciego...), albo poprzez wojny z innymi państwami.
Tylko, że państwa (a właściwie grupy interesariuszy i jednostki w ramach tych grup, mają swoje własne konkretne interesy i cele). Ewolucja nic takiego mieć nie może, po prostu jest pewnym mechanizmem, który zachodzi. Żaden cel nie jest tutaj potrzebny.
Oczywiście racja, mój przykład miał pokazywać tylko że do 'celu' równie dobrze może prowadzić współpraca, jak i agresja. Natomiast masz rację że mój przykład może sugerować 'rozumny cel' w ewolucji, co nie jest prawdą.
Zgadza się. Patrzymy głównie przez pryzmat naszego gatunku, ale przecież w biosferze funkcjonują tysiące gatunków, które do sukcesu reprodukcyjnego nie potrzebują ani współpracy, ani agresji.
Czasem ten sukces reprodukcyjny (czyli pomnożenie liczebności) osiągnięty jest poprzez hekatombę osobników. Miliony zapłodnionych jajeczek ginie - tysiące dorastają do dorosłości.
A czmze, jak nie projekcja odkryc Darwina w ideologie spoleczno-polityczne byla socjalistyczna walka klas lub ras? W obu chodzilo o wyeliminowanie, pozbawiwnie zycia tej szkodniczej, pasozytujacej klasy, czy rasy? Po stu latach czas na pobudke!