Według Arystotelesa śmieszność bierze się z kontrastów. Budowa nowego sowieckiego świata potyka się o "wydawanie zwłok od 3-ciej do 4-tej". Z cyklu "Adam Michnik poleca"
Wada serca. Na urodziny Michaiła Zoszczenki
„Wesołość nie opuszczała nas nigdy" - tak zaczyna, spokojnie i na smutno, swoją „Niebieską księgę" Michaił Zoszczenko [1894-1958].
Przez wiele lat udawał satyryka. Ironista NEP-u, by tak rzec. Smutny pan o melancholijnym usposobieniu wcielił się w szarego człowieka i bajkopisarza, odnosząc dzięki temu oszałamiający sukces. - Kładź nazad! [Z opowiadania „Arystokratka"].
Zoszczenko skłania do śmiechu precyzją psychologicznego ujęcia, mieszaniem radzieckiej nowomowy z gwarą przedmieść i lekkim przesuwaniem sensu słów. Zoszczenkowy inwalida, któremu komunalni współlokatorzy rozwalili łeb w kuchennej bijatyce, leży na podłodze ZASMUCONY [„Nerwowi ludzie"]. Inwalida leży, wokół beznadzieja. Wre budowa socjalizmu, a autor - Buster Keaton radzieckich czasów - przygląda się z kamienną twarzą. Stoi i udaje Greka - a co ja takiego powiedziałem?
Wszystkie komentarze