Pośrodku zmilitaryzowanego kraju, w mieście, którego ulicami
Przeciągały krzyki nacjonalistycznych pochodów, młody człowiek
Przeprowadzał badania nad istotą kształtu, jego powstaniem i trwaniem.
Chciał użyć w tym celu wszystkich pięciu zmysłów,
Ale władza ich trwała tylko we śnie. Kończyła się ze świtaniem.
*
Rakiety wybuchały z trzaskiem na tle nieba.
Mur spiętrzony blokami różowo tętnił w dnie imienin prezydenta.
Lata odmierzane różnymi gatunkami kobiet przemijały. Czasem na ulicy
Wszystkie komentarze
A wiesz coś w ogóle o młodej polskiej poezji ostatnich 20 lat? Czy masz tylko takie szkolne przystanki od Kochanowskiego przez Norwida do Herberta? PS Znam nadal na pamięć ok. 15 wierszy Gałczyńskiego, bo się ich nauczyłam w wieku 12-17 lat (nie wkuwając, tylko czytając dziesiątki razy), ale potem dorosłam. W 21. w. wracać bedziemy do Miłosza i do Gałczyńskiego, bo jak w każdym innym stuleciu ludzie czytać będą wileką literaturę (Miłosz) i literaturę sentymentalno-rozrywkową (Gałczyński).
Wiem coś w ogóle. Sporo czytam - ostatnio Olgi Tokarczuk - dzieła wszystkie. Lubię i czytam Mariusza Szczygła i Mariusza Wilka, nie polubiłam Miłosza - ale poczytałam i nie wrócę do tych tomów, uwielbiam Szymborską, Waligórskiego, czytam też literaturę pisarzy nie polskojęzycznych, choć ze wzrokiem już u mnie nie za dobrze. I moim prywatnym zdaniem Miłosza będą czytać obowiązkowo, jako lekturę, Gałczyńskiego, którego tak obrzydliwie opisał - dla przyjemności. I z przyjemnością. Ale masz rację - nie nadążam za wszystkim, co się ostatnio ukazuje. Stara jestem po prostu i więcej już czasu poświęcam telewizji, internetowi, troszkę sobie pokomentuję na żywo pod jakimś ciekawym artykułem... Samo życie. Jednak obserwując swoich rówieśników uważam, że nadążam, choć okulary co i rusz mocniejsze
Sympatyczna odpowiedź, dziękuję i pozdrawiam.
Dziękuję również.
Staram się - bez specjalnego wysiłku, na miarę możliwości, nie odstawać od bieżących spraw tego świata, ale nie było jeszcze takiego, kto by wszystkie książki przeczytał, więc nie mam takich ambicji. Mam też pewne uprzedzenia... Nie darowałam Miłoszowi tej podłości, którą pokazał w "Umyśle zniewolonym". Z bezpiecznej odległości. Nigdy nie nabrałam do niego szacunku i nie polubiłam twórczości - choć to i owo przeczytałam jednak... Jestem po stronie autora "Poematu dla zdrajcy". Żyłam w takim kraju, jaki wtedy był, niezależnie od swojego wyboru. Ale to był mój kraj i dla mnie wtedy pisał Gałczyński, Tuwim, Andrzejewski, Broniewski. Bo to był także ich kraj. I swoją twórczością dawali mi przeżyć piękne chwile. Mogli przecież nie wracać, ale wrócili. W najtrudniejszym okresie naszej historii. I ja im dziękuję. Bo oni dla mnie wtedy pisali - zarabiając też na życie w takich okolicznościach historii, jakie były. Wszyscy wtedy odbudowywali kraj z gruzów, zarabiali na życie. Dobrze, że byli tacy, co nam rozjaśniali mrok tamtych czasów.
A Miłosz wrócił na gotowe. Aby nam prawić morały.
Niezależnie od oceny moralnej kluczowych w jego życiu wyborów - czyli uwikłania we współpracę z władzą komunistyczną oraz "wybrania wolności" później, nigdy nie miałem wrażenia, że Miłosz prawi morały. To nie ten format twórcy. A jego klasa literacka, intelektualna i zasługi dla polskiej kultury - w tym przypomnienie takich postaci jak Aleksander Wat, Stanisław Brzozowski - bronią się same i... chyba odkupiają jego ewentualne "grzechy".
No, może trochę przesadziłam z tymi morałami. Wrócił opromieniony blaskiem sławy, po oklaski i podziw. Doceniam jego intelekt, ale nie chciałabym go za sąsiada. Wiem, wiem... jestem uprzedzona, ale jemu to nie zaszkodzi a ja pozostanę przy swoim.
Coś w tym jest. Poruszający komentarz.
Ja bym chciała mieć Panią za sąsiadkę:)