Dziś empatia jest cnotą tyleż pożądaną, co deficytową. Także w środowiskach demokratycznych. A czy można inaczej? Przeczytajcie wspomnienia Jana Lityńskiego. Z cyklu "Adam Michnik poleca".

Miał Jan Lityński talent do ludzi. Pokazuje to jego autobiografia „Ucieczka do wolności", niedokończona wskutek tragicznej śmierci autora w lutym tego roku. Lit, jak go nazywano w przyjacielskich kręgach, był prominentną postacią elitarnego środowiska, które od lat 60. XX wieku działało, zresztą bez większych nadziei na rychły sukces, na rzecz polskiej wolności.

Ale tę znaną, wielokroć opisywaną historię, od „Listu otwartego" Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego, przez Marzec ’68, potem KOR, po „Solidarność" i stan wojenny, Lityński (rocznik 1946) opowiada inaczej, niż przywykliśmy.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Małgorzata Bujara poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Wspaniały człowiek. Szkoda, że go zabrakło.
    już oceniałe(a)ś
    12
    0
    Dobry, szlachetny człowiek.
    już oceniałe(a)ś
    8
    0