Wyglądałby niepozornie – gładko ogolony, krótko ostrzyżony facet koło pięćdziesiątki w kurtce khaki – gdyby nie ledwie dostrzegalny szczegół: maleńka flaga Konfederacji w kąciku oka, tam, gdzie więźniowie tatuują łzy. Nazywa się prawdopodobnie John Silver, choć w dark necie można znaleźć jego zdjęcia opatrzone innymi imionami: John Pettus (na cześć Wielkiego Smoka Ku Klux Klanu Edmunda Pettusa), John Riot (Bunt) albo Nigger Killer (zabójca czarnuchów). Dziennikarz śledczy „Birmingham Timesa" James Baron, najlepszy chyba w Stanach ekspert od ekstremy głębokiego Południa, już pod koniec lat 90. pisał, że „jeśli ktoś kiedyś siłą obali władzę w tym kraju, to na pewno Silver". Jego organizacja nie ma nazwy, siedziby, nie zostawia żadnych śladów. Wszystko mieści się w głowie Silvera – sieć kontaktów z wysoko postawionymi ludźmi w rządzie, na Kapitolu, w Pentagonie, we władzach stanowych, w biznesie, w kulturze, których łączy jedno pragnienie: zniszczyć Amerykę, jaką znamy.
Wszystkie komentarze
Wszystko się kiedyś skończy.
Ziemia stygnie a slonce kiedys ekspoloduje. Cos nam w koncu zaskodzi. Pytanie tylko kiedy:)))))?
Odp: My tego nie dozyjemy.
Słońce jest zbyt małe by eksplodować, słońce powiększy się i spuchnie tak, że obejmie również naszą planetę.
Czas tez?
Zaraz nadejdzie, nawet nie zorientujesz się kiedy. Dla świata nawet pyłkiem nie jesteś, niczym.
Gwoli ścisłości historycznej, latem 1917 carat nie istniał już od kilku miesięcy, imperium rosyjskie (nie takie zresztą wtedy wcale "wielowiekowe") straciło wskutek wojny najcenniejsze ludnościowo i gospodarczo obszary cofając się w Europie do granic z XVIII wieku, a w kraju narastała anarchia, rozkładając aparat administracyjny, gospodarkę i wojską. Tezę o rychłym upadku imperium - do którego nb. rzeczywiście ostatecznie niewiele brakło - głosiło wówczas wielu najświatlejszych w Rosji ludzi, a podzielało to przekonanie bardzo wielu ludzi zwykłych i z całą pewnością nikt nie uważał jednych ani drugich za wariatów.
Niewykluczone, iż znajomość faktów historycznych krępuje śmiałe wzloty tego czegoś, co niektórym dziś zastępuje staroświecki rozum.
U Pana Jarkowca "jeśli teoria nie zgadza się z faktami, tym gorzej dla faktów."
"Gdyby latem 1917 r. ktoś stwierdził, że jesienią wielowiekowe imperium..." do tego miejsca przekonany bylem, ze chodzi o Austro-Wegry.
Ktore to imperium takze zniknelo w tym czasie. Taki sezonowy urodzaj.
Uważasz więc, że historia caratu jest dowodem na wieczność USA?
Nie - uważam że Autor, pisząc o historii, powinien ją znać.
Autor dobrze nie zna historii Rosji, ale nie ma to znaczenia, bo rok, czy pół nie czyni wielkiej różnicy, a właśnie jesze pół roku wcześniej raczej nikomu trzeźwo myślącemu aż takie katastroficzne wizje nie przychodziły do głowy.
Oczywiście w Rosji było z pewnością wielu różnych mniej i bardziej szalonych proroków, którzy na różne sposoby myśleli inaczej, ale to też nie zmienia postaci sprawy. Upadek caratu musiał zaskoczyć prawie wszystkich.
Po pierwsze tych "kilku sfrustrowanych białasów co to bawią się w rambo" niedawno zdobylo Capitol wiec raczej bym ich nie bagatelizowal.
Po drugie autor bardzo wyraznie pisze o 'cancel culture'( "czego znakiem jest niedawne usunięcie z władz Republikanów kongreswoman Liz Cheney")
Po trzecie antysemityzm i antysyjonizm to dwie kompletnie rozne postawy przy czym antysemityzm jest bardziej charakterystyczny dla psycho-prawicy a antysyjonizm dla psycho-lewicy .
Coś konkretnego wynikło z tego "zdobycia" Capitolu? Jakaś wojna domowa wybuchła?
Piszesz o nieuzbrojonych demonstrantach, którzy wdarli się do parlamentu i zostali powstrzymani. Wielka mi rzecz. Takie rzeczy dzieją się regularnie w gorzej zorganizowanych państwach, które mimo to są uznawane za demokracje.
Z tym "cancel culture" natomiast, to mógłbyś tak idiotycznie nie żartować.
Jakkolwiek nie jestem fanem kierunku w jakim podążyła partia republikańska, a byłem fanem ojca Liz Chaney, to dość logiczne wydaje się, że za sprzeciwianie się polityce własnej partii polityk musi się spodziewać jakichś konsekwencji. I tak nie są one równie drastyczne jak "cancel culture" na Rasiu i Zalewskim w wykonaniu Borysa Budki, czyż nie?
Natomiast porównywanie sytuacji, która spotkała Liz Chaney do nagonki na ludzi za poglądy i niszczenie ich w sferze publicznej i zawodowej, poniżanie, zmuszanie do samokrytyki, jak w systemach totalitarnych, która odbywa się aktualnie na niektórych uczelniach w USA, to już naprawdę kompletna aberracja.
Capitol zdobył tłum przypadkowych śmieszków. Nikt go nie bronił to został "zdobyty".
Cancl Culture dotyczy przepisywania historii na nowo, a nie zmian na stanowiskach.
tlum przypadkowych smieszkow spladrowal Capitol, ukradl korespondecje i dane z laptopow senatorow i chcial powiesic Mika Penca i Mitta Romneya bo pomaranczowy przyglup powiedzial im ze wybory byly oszukane?
"Cancl Culture dotyczy przepisywania historii na nowo" - ze co?? Ciekaw jestem co by powiedzial Mitt Romney an twoja definicje cancel culture...
Musisz zrozumieć, że to nie jest kwestia przepowiedni. To są historyczna fakty to coś jest, jak entropia która jest miarą chaosu.
"Entropia która jest miarą chaosu ".... to znaczy że niby co ?.....
Uzywając prostych słów, że wszystko ma koniec.
Cóż - historia się nie kończy i nawet za 50 lat wciąż coś będzie przed nami, a to co się stało będzie wydawało oczywiste i łatwe do przewidzenia. Niektórzy doczekają Nowego Ładu w różnych konfiguracjach...
Nie. Nie żyjemy. Co 10-20 lat następuje spiętrzenie różnych wydarzeń, które wydają się współczesnym czymś wyjątkowym. A są zupełnie czymś cyklicznym. Z tym, ze tekstu powyżej bym nie brał pod uwagę. Wyjątkowo idiotyczny.
Masz przeczucie nie uczucie.
Pamietaj, ze ogladasz ten kraj swoimi oczami, w miejscu gdzie mieszkasz. Jestes w swojej "bance".
Masz ograniczone mozliwosci komentowania tego, co sie dzieje w Poludniowej Karolinie i Vermont.
Nie tylko w Stanach populisci dochodza do wladzy; czesto dochodza do wladzy tam, gdzie na przyklad system edukacji jest inny, niz w USA. Czyli edukacja, to nie wszystko.
Nie wiem tez, co dokladnie masz na mysli piszac ze "wiekszosc lekarzy, inzynierow i pracownikow akademickich najbardziej cenionych uniwersytetow to juz nie sa Amerykanie". Chodzi o to, ze przyjechali do Stanow i tam robia nauke (tak bylo i jest dziesiecioleci)? Czy raczej o to ze mentalnie nie sa Amerykanami, chociaz urodzili sie w Stanach?
A kim ty do diabla jestes aby pouczac? Znam Ameryke dozo glebiej niz ty chlopcze.
Sprawdź nazwiska autorów naukowych publikacji amerykańskich uniwersytetów. Swiadczą o głębokim drenażu mózgów z całego świata, co z kolei świadczy o pewnym rodzaju mądrości Amerykanów. Ameryka robi to od XIX wieku.
Sporo racji, chociaż z tym rozumowaniem bogaty=wyedukowany=mądry bym uważał. Elektorat Republikanów to w znakomitej części odklejona od rzeczywistości szuria, a jest średnio rzecz biorąc zamożniejszy niż elektorat demokratów. Agresywne pajace, które zaatakowały Kapitol też do biednych nie należały.
Byłoby miło, gdyby pan Jarkowiec zechciał pamiętać o rosyjskiej rewolucji lutowej w 1917, która skończyła się jeszcze wiosną abdykacją cara, zaś monarchię przeobraziła w republikę. Uchroniłoby to pana Jarkowca przed publikacją przynajmniej tej jednej durnoty. Zawsze coś.
w 1917, poza carem, nikt nie wierzył w ocalenie cesarstwa
Zanim będziesz kreślił swoje fantasmagorie, czy tam fantazmaty, poczytaj trochę. Nie zaszkodzi.