Andrzej Franaszek - ur. w 1971 r., krytyk literacki, wykładowca Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Sekretarz Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Autor książki „Miłosz. Biografia” (2011), za którą otrzymał m.in. nagrodę Nike Czytelników „Wyborczej”, i dwutomowej biografii Zbigniewa Herberta (2018).
Warto czasem przypomnieć sobie słowa dobrze nam znane:
„Gdzież jest, poeto, o c a l e n i e?
Czy coś ocalić może ziemię?
Cóż dał tak zwany świt pokoju?
Ruinom trochę dał powojów,
Nadziejom gorycz, sercom skrytość,
A wątpię, czy obudził litość”.
Wszystkie komentarze
Jeszcze bardziej są im obce zmagania z polskością Gombrowicza.
To, co szkoła proponuje, bo musi, w swoim programie literatury, wypacza i ośmiesza myśli i poglądy obydwu wielkich twórców, a przymus szkolny zniechęca młodych do sięgania z włąsnej woli do ich książek.
Nie ma więc szans na to, że za jakiś czas intelektualista, humanista będzie nadawał ton grupie, nie mówiąc już o ogóle. Autorytety, jak pisze sam autor arytkułu, już dla młodych ludzi nie istnieją.
Niestety, na dziedzictwie romantyzmu tyrtejsko - martyrologiczno - mesjanistycznego, swoją politykę zbudowała obecna władza. Nieważne, że nie wyjaśniają suwerenowi, że biorą z mitu narodowego, to co im służy w niszczeniu demokracji, że ten mit jest żenujący i prowincjonalny i oddala nas o lata świetlne od normalności, tego nie chcą wiedzieć nawet oni.
Wyciąganie z podręcznego bagażu krzywd i cierpień na każdą okoliczność to specjalność dziś panujących autokratów. Ich - z prezesem na czele ludzie mogą zrozumieć, język i przekaz jest prosty i jasny - wulgarnie, napastliwie, dyskryminująco i wykluczająco i w rytmie disco polo.
W rujnowaniu teraźniejszości i przyszłości pomaga im opozycja, która ma w końcu szansę zyskać głos w wyższej izbie parlamentu, ale zachowuje się, jak w kartelu Sinaloa.
pozostaje wyśmiać modlitwę Homera: „Oby już ustała ta ciągła walka bogów i ludzi”
Niechyby ta walka ustała, może dlatego że jakoś bogów tu nie widzę. Herosów też nie znajduję. Co do śmiertelnych to - Achilles był jeden jedyny, Odyseusz też a i Hektorów niewielu, bo większości jego wątpliwości i racje są obce.
Modlitwa o koniec świata nie jest rozwiązaniem.
A ślepota dowodem.
Nieszczęście jest dzieckiem szczęścia, a szczęście dzieckiem nieszczęścia.
Przesłanie w sam raz w pierwszym rzędzie dla rządzących.