W wywiadzie udzielonym „Wyborczej” („Magazyn Świąteczny” z 20-21 października) znany i ceniony pisarz Szczepan Twardoch mówi, że to, co się teraz dzieje, go „męczy, nudzi i śmieszy jednocześnie, ale na pewno nie przeraża”. A mnie właśnie przeraża, bo śmieszne byłoby, gdyby nie było takie straszne.
Zgadzam się, że to, co wyprawiają politycy, to „teatr dla maluczkich”. Należałoby jednak zapytać, dlaczego maluczcy to kupują. Dlaczego nikt ich nie uczy, czym jest prawdziwy teatr, jak odróżnić wspaniałego aktora od żałosnego komedianta i po co nam w ogóle, jeśli już trzymamy się tej metafory, kultura? Kiedyś to było zadanie m.in. dla pisarzy, dziś i oni próbują się z niego wymigiwać.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Obecnie wielu tworzy pod hasłem: "Cyfra musi się zgadzać" (pieniądze).
Kompletnie mnie to nie razi, ale pytanie: po co taka pozerka?