Żałobę po wielkim twórcy najlepiej przeżywać, wracając do jego dzieł – i z takiej smutnej okazji przedwczesnej śmierci Piotra Szulkina obejrzałem ponownie jego filmy. Wychowałem się na fantastyce i Szulkin był dla mnie zawsze filarem jej polskiej gałęzi. Zrazu szokowały przaśnością i paździerzem – śmieci, stare telewizory i korytarze elektrociepłowni, gdzież im do wysmakowanych modeli z „Gwiezdnych wojen”, jak daleko od wyrzeźbionej ze wszelkimi detalami przyszłości „Blade Runnera”!
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Nie zmienia to faktu, że regresywny fandom jest silny również na Zachodzie.
bo u nas wszystko jest na odwrót
A co w tym grajdole nie jest na odwrôt?
wydaje sie, ze Dukaj akurat dojrzal jak wielu pisarzy z szufladki fantastyka dawniej mocno prawicowych i juz tak zideologizowany nie jest.
Dlatego podkreśliłem, że Dukaj nie jest prawicowy w polskim kontekście. Chyba sam określił się jako konserwatywnego mieszczanina - w znaczeniu zachodnim. Polska prawica nie jest konserwatywna. Jest wsteczna i intelektualnie jałowa. Konserwatyzm i zachowawczość da się sensownie uzasadnić (zwłaszcza patrząc na tempo zmian technologicznych społecznych - cytując klasyka "nie pochwalam, ale rozumiem"). Biedaromantyczne wzdychanie za wiekiem XIX i nieustanne konstruowanie chochołów (tak typowe dla polskiej prawicy) należy traktować w kategoriach zaburzenia emocjonalnego.
Opowiadanie Dicka nie jest obrzydliwe. Jest efektem osobistych doświadczeń niestabilnego psychicznie człowieka, którego relacje z żonami były dość... trudne.
Nieszczęściem polskiej fantastyki jest to, że przez lata karty rozdawał w niej Parowski, a jak się już poważnie pokłócili, to alternatywny ośrodek utworzyli Ziemkiewicz z Grzędowiczem. Coś jak kłótnia w rodzinie. A do tego jeszcze Oramus z Jęczmykiem. Takie bractwo kościelno-kombatanckie. Choć akurat Parowski potrafił w doborze opowiadań "wznieść się ponad" i nie maltretował czytelników wyłącznie prawicowymi dziełami - za to w publicystyce linię trzymał dość twardo.
Na opowiadanie Dicka wplyw mial zarown jego mizoginizm zwiazany z klopotami z kobietami (ktory moze byc jakos tam usprawiedliwiony tymi przezyciami) oraz szajba religijna, jaka wowczas przechodzil, a wiemy jakie to sekciarstwo jest w USA. Kazda protestancka sekta ma wlasny kosciol i pastora. Calosc zwienczylo jeszcze uzaleznienie od narkotykow.
ja bym jeszcze dodał nieleczoną schizofrenię paranoidalną, która tak pięknie napędzała geniusz PKD, ale też skutkowała takimi koszmarkami właśnie.
Napiszmy wprost - Dick był człowiekiem genialnym, ale ewidentnie chorym psychicznie. Nawet jego najlepsze dzieła (np. Ubik albo Defenders) wskazywały na to, że gość zmaga się z poważnymi problemami psychicznymi.
obstawiałbym, że te prawicowe fiksacje dawniejszych i obecnych Polaków biorą się głownie z jakiegoś zakompleksienia (te fantazje o kastrujących feministkach) podlanego porządnym, rydzykowym kołtuństwem. Tęsknotą kołtunów za wyimaginowanymi, przeszłymi bohaterskimi czasami..
Lepiej nie próbować tego analizować w racjonalnych kategoriach, bo trafi się do krainy po drugiej stronie lustra.
ten felietonista z Gamblera był polskim prawicowym fantastą, wszystko zostało w rodzinie.
Oczywiście chodzi o Piekarę. Za to jego koledze po piórze, naczelnemu Gamblera, zdecydowanie się poprawiło.