Dr Marcin Napiórkowski – bada współczesne mity, czasem tworzy własne. Wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego. Autor książek „Mitologia współczesna”, „Władza wyobraźni” oraz „Powstanie umarłych” (ta ostatnia nominowana w tym roku do Nagrody Moczarskiego). Prowadzi bloga Mitologiawspolczesna.pl
Ma imię po Kmicicu, dwuręczny miecz wiedźmina, husarskie skrzydła i cybernetycznie wspomagany wzrok, który pozwala dostrzegać ukrytych nieprzyjaciół nawet nocą albo w śnieżnej zamieci. Nawet wówczas, gdy zmysły śmiertelników dają się oszukać osłonom holograficznym albo zaklęciom. Tylko on jest w stanie stawić czoło Niemcom zaszytym w kokpitach bojowych robotów i sowieckim zombi w gnijących budionówkach i szynelach zebranych na dawno zapomnianych polach bitew. Nie boi się nawet Panów Unii – na wpół cyborgicznych biurokratów, ukrytych w najgłębszych czeluściach Sieci.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
pastisz czego? może chodziło Ci o parodię (prześmiewcze naśladownictwo) albo coś w tym stylu?
taki czeski pisarz Żamboch pisuje podobne pierdoły (nawet fajnie sie czyta)
teza raczej bzdurna niezmiernie, bo przecież czym innym jest historia (jakaś wizja dziejów dawnych) a czym innym fantastyka, która oczywiście czasem w jakimś stopniu z historii korzysta.
U nas to się oczywiście zamazuje, bo historię, w zasadzie od samych początków (Kadłubek), mamy konstruowaną na podobnej zasadzie jak fantastyka, czyli w pewnym oderwaniu od faktów, za to ku pokrzepieniu serc i utrwaleniu obowiązujących ideologii; ale zawsze można sobie badać dzieje tak, żeby jakiś realny (i pouczający przy tym) pogląd na to co minęło wyrobić; choć tu trudne, bo trzeba analizować ciemne strony własnej historii.
Sugerowałbym Autorowi nieco więcej empatii przy podobnych konstatacjach. Tak się bowiem składa, że przez ostatnich kilkaset lat Polska i polskość jak najbardziej naprawdę były czymś nieustannie zagrożonym, co okazywało się nader często i niekiedy w ogromnie tragiczny sposób. Nawet zatem gdyby obecnie sytuacja była diametralnie odmienna na lepsze, obawy związane z zagrożeniami dla Polski można by chyba trafniej definiować nie jako skutek jakowychś podejrzanych nacjonalistycznych fobii, ale po prostu pragmatycznego przyzwyczajenia opartego na bolesnych i jak najbardziej prawdziwych doświadczeniach. A cóż dopiero w sytuacji rzeczywistej - bo przecież chyba Autor nie zechce przekonywać, że obecnie, wobec choćby inwazji rosyjskiej na Ukrainę czy widocznego chwiania się Unii Europejskiej, zagrożenia dla Polski nie istnieją lub przynajmniej nie są w oczywisty sposób większe niż jeszcze 10 lat temu.
<<< Dominacja historycznych analogii, ów cień pomników, który pada na nową polską fantastykę, czyni ją nieustannym odtwarzaniem przeszłości, w ramach której nowe niebezpieczeństwa, choćby najbardziej nie z tego świata, okazują się tylko powtórzeniami inwazji tureckiej, nazistowskiej, bolszewickiej. A fantastyczna otoczka ułatwia dehumanizację wrogów. Jeśli w ulubionej formacyjnej lekturze najeźdźca (spiskowiec, podstępny przybysz, opresywny zarządca) okazuje się robotem, zombi albo kosmitą, w rzeczywistym świecie pytanie o racje drugiej strony staje się bezzasadne. Kogo bowiem obchodzi, czego pragną zombi albo roboty, skąd przychodzą, przed czym uciekają? >>>
Pardon, ale kogo - poza oczywiście historykami - obchodzi, jakie ważne dla siebie motywacje i pragnienia mieli Turcy najeżdżający na Polskę w XVII wieku czy niemieccy najeźdźcy w 1939?? Istotnie jest, że były to z polskiego punktu widzenia motywacje złowrogie, ponieważ zamierzano nas podbić, obrabować, zniewolić i w znacznej mierze pozabijać. Od przechodnia napadniętego na ulicy przez łysoli z pałami, ani od kobiety gwałconej przez nich w zaułku, nie wymaga się jakoś by wczuwali się w problemy napastników i empatycznie rozważali, na ile to co napastnicy robią wynika z ich obiektywnie uzasadnionych osobistych problemów czy pragnień. I nie ma sensownego powodu, by taka sama zasada nie obowiązywała również w skali makro.
Pozdrawiam
tylko że łysoloe z pałami to nowa twarz polskiego patriotyzmu
Chyba pierwszy raz się z Tobą nie zgodzę kapitanie.
"ale kogo - poza oczywiście historykami - obchodzi akie ważne dla siebie motywacje [...]"
O ile dobrze zrozumiałem tekst to przesłaniem było właśnie to, żeby obchodziło też zwykłych ludzi.
Jeżeli fantastyka stanie się fajniejsza od historii i ją przesłoni to spłyci się rozumowanie i zaczniemy dochodzić do uproszczonych wniosków.
Za przykład chyba można chyba użyć Wrzesień 39 i to, że Anglicy i Francuzi nie przyszli z pomocą. W uproszczonej wersji są totalnymi zdrajcami. W szerszej już widać, że nie bardzo w sumie mogli nam pomóc, a więc są tylko w pewnym stopniu zdrajcami co komplikuje, ale i urealnia obraz.
Innym trudnym dla nas tematem do analiz jest (chyba jeszcze) Powstanie Warszawskie i to jak tu pogodzić bohaterstwo z totalną klęską militarną. Trudne połączenie dla ludzkiego umysłu.
Jeszcze inny? Proszę bardzo. Wołyń i fakt, że w pewnym stopniu byliśmy współwinny zbrodni, bo Ukraińcy byli w 2RP szykanowali -> szykanowanie zwiększa nienawiść -> wybuch nienawiści i zbrodnie zawierały domieszkę naszych własnych działań. Cieżkie dla umysłu bo znowu skala naszych cierpień powoduje że chciało by się przerzucić wszystko na nich.
Mnie imponują takie postacie jak Brzeziński czy Kazimierz Wielki, bo potrafili myśleć na spokojnie.
I ten tekst jest właśnie o tym, żeby wraz z bohaterstwem szła w parze inteligencja, a nie tylko samo bohaterstwo.iększa nienawiść -> wybuch nienawiści i zbrodnie zawierały domieszkę naszych własnych działań. Cieżkie dla umysłu bo znowu chciałoby się 100% przerzućić na nich.
Mnie imponują takie postacie jak Brzeziński czy Kazimierz Wielki, bo potrafili myśleć na spokojnie.
I ten tekst jest właśnie o tym, żeby wraz z bohaterstwem szła w parze inteligencja, a nie tylko samo bohaterstwo.
Kurcze ale mi sie głupio przekleiło a nie ma opcji edituj...
"pragmatycznego przyzwyczajenia opartego na bolesnych i jak najbardziej prawdziwych doświadczeniach"
Piękna konstrukcja, dalej jest o rzeczywistości, co czyni ją jeszcze ciekawszą. Takie rozbudowane, szkatułkowe, contradictio in adiecto.
"I nie ma sensownego powodu, by taka sama zasada nie obowiązywała również w skali makro."
Otóż jest, czym innym jest zachowanie i ocena gwałconej w zaułku kobiety, czym inny społeczeństwa uważającego się za naród i - przynajmniej z założenia - kalkulującego swoją przyszłość jako państwo i tenże naród. Zagadnienie skali wiele tu zmienia, postrzeganie Polski jako gwałconej, cnotliwej i bezgrzesznej kobiety, gwałconej przez Ruska, Niemca i ciapatego (no raczej przez ich masę krytyczną), bo przecież oni o niczym innym nie myślą, jest po prostu infantylne. Żyjemy w kraju, gdzie duża cześć społeczeństwa "myśli" kategoriami fantasmagorii. nawet poszukiwanie winnego tej sytuacji mieści się w tej kategorii, wskazanie winnego to nawet nie diagnoza.
Swoją drogą, skąd oni tę mitologię nabyli skoro nie czytają?
Również pozdrawiam.
a czy kogokolwiek, oprócz historyków, obchodzi jakie my mieliśmy motywacje stając się agresorami w innych państwach? Anarchia w Polsce 18w. nie była przyczyną utraty niepodległości? Ile winy w nas?