Gdybyś zobaczyła pełne szacunku spojrzenie męża, gdy przyniosłam pierwszą wypłatę!

W domu na przedmieściach Dżeninu panuje gorączkowa atmosfera. Kilkanaście kobiet w ciemnych abajach i kolorowych hidżabach szykuje towar na targ w Ramallah. "W całej Palestynie nikt nie robi takich cudów z trukwy" (naturalnej gąbki). Butelki z oliwą, pastą oliwkową, pudełka herbaty, słoiczki z dżemami z dyni ustawiły przy wejściu do siłowni, bo akurat dziś żadna nie ćwiczy.

Do spółdzielni Al-Dżalama należą też kobiety, których działalność ogranicza się do dostarczania płodów z przydomowego ogródka. Nie spotykają się z innymi, bo mężowie nie życzą sobie takiej emancypacji. - Moja rodzina jest bardziej otwarta, ale i tak na początku miała spory problem z tym, że jadę sto kilometrów do Betlejem czy Ramallah - mówi 43-letnia Amal Sha'ban, z wykształcenia pielęgniarka, zarządzająca spółdzielnią, do której należy 85 kobiet.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze