Dr Ewa Woydyłło - psycholożka, terapeutka uzależnień, publicystka
EWA WOYDYŁŁO: Nie lubię słowa "idealny", bo oddala od konkretnego działania, jakim jest wychowywanie dziecka. I sugeruje jakiś nieosiągalny szczebel, który może tylko wpędzić we frustrację.
- Od razu przychodzą mi na myśl rodzice dzieci upośledzonych, np. chorych na zespół Downa. A raczej nie rodzice, lecz matki, bo nie wiem, czy pan wie, ale w 93 na 100 rodzin, w których pierwsze dziecko rodzi się z upośledzeniem, mężczyźni po prostu odchodzą. Tylko siedmiu czuje się opiekunami. Reszta - co najwyżej tymi, którzy zarabiają na chleb. Ale to tylko przykry nawias. Wracając do tematu: rodzice dzieci upośledzonych niczego nie oczekują, wszystko uznają za sukces. Moja przyjaciółka ma córkę z dużym stopniem upośledzenia. Mieszka w Szwecji - wyjechała, bo tam łatwiej być rodzicem chorego dziecka. Kiedy nasze córki były małe, często pisałyśmy do siebie. Po jakimś czasie zorientowałam się, że piszemy zupełnie inaczej. Ona: że córka polubiła muzykę klasyczną i ma własny zbiorek płyt: Sibeliusa, Beethovena. Ja: że córka nie uczy się tyle, ile powinna. Ona: że córka sama pojechała autobusem. Ja: że ma nie takiego chłopaka. W końcu stuknęłam się w głowę: o co ty się pieklisz? O to, że chce latem zakładać rajstopy?! Opamiętałam się w porę, i moje dzieci bardzo na tym skorzystały.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny