Madrycka afera, która zrujnowała karierę posła Hofmana i jego partyjnych przyjaciół, wywołała we mnie głębokie poczucie zawiści. Zazdrościłem im nie tyle możliwości kombinowania na lewo z rachunkami za delegacje, ile tego, że ktoś im by rozliczył jazdę samochodem do Madrytu. Gdybym ja miał taką możliwość, wyjechałbym choćby jutro. I nie po to, żeby oszukiwać na rozliczeniu, tylko dla samej przyjemności takiej podróży.
Dlaczego nie wolę samolotu, choć prawdopodobnie benzyna kosztowałaby więcej niż bilet w klasie biznes? Bo w samolocie nie ma przyjemności podróży. Nie czuje się drogi.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze