Obrońcy rynkowych reguł tylko pozornie chcą, żeby każdy dług był spłacony i żeby każdy poniósł do końca konsekwencje ryzyka, które podjął. Nie kazali prezesom banków zwracać premii, które brali w czasach prosperity

Nigdy w życiu nie jest za późno, żeby się o sobie czegoś dowiedzieć. Jestem potworem - tego dowiedziałem się z reakcji na moją sugestię , że z moralnego punktu widzenia ludzi, którzy wzięli kredyt we frankach ''na górce'', nic istotnego nie różni od tych, którzy ponieśli straty w wyniku powodzi.

''Jako kredytobiorca zadłużony we frankach apeluję: na mnie się nie powołujcie. Nie oczekuję takiej pomocy i nie życzę sobie, by moje zadłużenie było uzasadnieniem łamania konstytucyjnych zasad'' - grzmi Wojciech Maziarski (''Gazeta'', 12 września). A czytelnik Rene Koelben pisze w liście do redakcji: ''Jako podatnik, klient banku i obywatel nie zgadzam się na pomaganie spekulantom kredytowym, graczom giełdowym ani żadnym innym hazardzistom, którzy licząc na zysk, ponieśli stratę!''.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze