15 lat temu Polska weszła do Unii Europejskiej, a Polacy masowo zaczęli emigrować w poszukiwaniu lepszego jutra. Choć minęło tak wiele czasu, a charakter wyjazdów uległ zmianie, wciąż da się zauważyć jedno - Polacy, którzy wyjechali za granicę, cały czas dbają finansowo o swoje rodziny mieszkające w Polsce. O tym, jak dużo pieniędzy przesyłają i w jakim celu, rozmawiamy z Julią Ławniczak, community manager TransferGo na Polskę

Mija 15 lat od wejścia Polski do UE. To też 15 lat od rozpoczęcia masowej emigracji zarobkowej Polaków. Z okazji tej okrągłej rocznicy TransferGo zorganizował akcję Generacja Euro. W jej ramach ukazała się seria reportaży przedstawiających życie Polaków, którzy emigrowali do krajów UE w poszukiwaniu pracy. Skąd pomysł na ujęcie akcji właśnie w ten sposób?

To był dla nas naturalny temat. Pomysł na powstanie start-upu TransferGo wynikał z obserwacji naszego założyciela Daumantasa Dvilinskasa, który dostrzegł, że emigranci mieszkający w Unii Europejskiej cały czas myślą o zapewnieniu jak najlepszej przyszłości swojej rodzinie i potrzebowali do tego odpowiednich narzędzi. Obserwowaliśmy, że temat przesyłania środków zarabianych za granicą do kraju budzi duże zainteresowanie i stąd właśnie pomysł na wsparcie projektu Generacja Euro.

Każda generacja me swoje wydarzenie pokoleniowe, które ją definiuje i odróżnia od poprzednich. Dla nas takim momentem było wejście Polski do Unii Europejskiej w 2014 roku. Emigracja zarobkowa jest jednym z tych tematów, które odcisnęły się najbardziej na Polakach z perspektywy socjologicznej i ekonomicznej i te zmiany chcieliśmy przenalizować w ramach projektu Generacja Euro.

Często emigracja zarobkowa kojarzy się z wieloma dość krzywdzącymi stereotypami. Przede wszystkim zmuszania dzieci do pozostania w kraju z dziadkami, czyli stereotypem eurosierot. Ale my chcieliśmy pokazać to trochę z innej strony. Ze strony rodziców, którzy wyjeżdżają, pracują i przesyłają pieniądze, by zapewnić tym dzieciom lepszy start, kupując mieszkania czy opłacając studia. W TransferGo dążymy do tego, by przesyłanie tych ciężko zarobionych pieniędzy do domu, do najbliższych, było jak najprostsze i jak najszybsze, ponieważ za każdym przelewem kryją się osobiste historie. Tych najciekawszych poszukujemy właśnie w ramach Generacji Euro.

GUS liczbę Polaków przebywających czasowo na emigracji szacuje na 2,54 mln. To dane na koniec 2017 roku. Czasowo, to znaczy, że Polacy przebywający na emigracji prędzej czy później planują wrócić. Czy takie też wnioski można wysnuć z rozmów przeprowadzonych z Polakami w ramach akcji Generacja Euro?

Akcja Generacja Euro pokazała, że wiele z tych osób, które już od kilku lat przebywają na emigracji, nawet jeśli początkowo planowało powrót, przeciągają decyzję o rok lub dwa. Proces asymilacji za granicą jest dość trudny i często pracownicy zarobkowi zamykają się w środowisku polonijnym. Nawet jeżeli już nie planują powrotu do Polski, nadal nie czują się mieszkańcami Wysp, Niemiec czy Holandii. Pod artykułami zauważyliśmy mnóstwo komentarzy od naszych klientów, którzy, wyjeżdżając za pracę kilkanaście lat temu, myśleli o powrocie, jednak rzeczywistość to zweryfikowała. Wydaje mi się, że coraz częściej Polacy mają marzenie, by wrócić do kraju, ale jednak ze względów ekonomicznych postanawiają zostać za granicą, na emigracji.

Jest to dość zaskakujące. Sytuacja w Polsce się zmieniła, wynagrodzenia rosną, obawy o powrót do kraju powinny być mniejsze…

Obawy wciąż są. Zauważyliśmy też, że zmienia się podejście Polaków. Coraz rzadziej wyjeżdżają tylko za pracą, coraz częściej zabierają całe swoje rodziny i tam stabilizują swoje życie. Z tego też powodu trudniej im wrócić do Polski.

Wróćmy jeszcze do akcji Generacja Euro. Skupiła się ona na  pięciu krajach: Anglii, Irlandii, Norwegii, Holandii, Niemczech. Skąd ten wybór?

Wybierając kraje do akcji Generacja Euro sprawdzaliśmy, z których krajów nasi klienci najczęściej przesyłają pieniądze i skąd przelewają najwyższe kwoty. Pod tymi względami dominowała Wielka Brytania, Niemcy i Norwegia. Wybieraliśmy także te kraje, gdzie Polonia jest najliczniejsza i najaktywniejsza.

15 lat to bardzo dużo czasu. Czy przez ten czas zmieniły się plany Polaków, a może zmianie uległ charakter emigraji?

Jak wspomniałam, rzeczywistość weryfikuje plany Polaków. Wielu planowało dorobić się i wrócić, a mieszka w Niemczech i w szczególności na Wyspach – do dziś. W ciągu tych 15 lat pojawiły się też nowe kierunki wyjazdów. Kiedyś dominowały Niemcy czy Austria, dziś do jednych z najpopularniejszych kierunków należą Norwegia czy Islandia. Zmienia się charakter tych wyjazdów. Dawniej była to głównie praca sezonowa, na budowach, w restauracjach czy opieka nad starszymi ludźmi. Dziś wyjeżdżają także specjaliści, głównie od IT, młodzi lekarze czy naukowcy. I to też chcieliśmy pokazać w akcji Generacja Euro. Jednego wzorca dla wyjazdów nie ma. Bohaterowie mają różne motywy. Jedni chcą zarobić na rozwój dzieci, inni na własny rozwój, a jeszcze inni wyjeżdżają z czystej ciekawości.

Akcja Generacja Euro miała także na celu pokazanie ekonomicznych i społecznych skutków emigracji zarobkowej. Jakie wnioski można wysnuć po zakończeniu projektu?

Rzeczywistość ekonomiczna warunkuje początkowe założenia o wyjeździe. Nasi bohaterowie wyjeżdżali, by się dorobić i wrócić do Polski. Wyjeżdżali też z ciekawości, chcieli zobaczyć, jak to jest żyć za granicą.  Wiemy, że największym wyzwaniem jest asymilacja w nowym kraju zamieszkania, nauka języka czy obcowanie z lokalną społecznością. Często tęsknota za krajem czy stres powodują, że emigranci zamykają się, sercem i głową pozostają w Polsce: czytają tylko polskie media, rozmawiają tylko z Polakami. Ale zauważyliśmy, że po kilku latach ten opór pęka i ludzie coraz częściej zaczynają angażować się społecznie, zaprzyjaźniają się z nowymi sąsiadami i oswajają się z językiem. Ciekawe jest również to, że Polacy wyjeżdżając wcześniej na emigrację, nie wiedzieli, ile kosztuje życie w danym kraju i ile będą musieli poświęcić, by móc co miesiąc przelać część pensji do Polski. W naszych historiach zauważyliśmy, że często przewija się motyw małych mieszkań czy motyw skrajnego oszczędzania. Ale historie pokazują też, że dzięki determinacji udało się naszym bohaterom przetrwać trudne momenty i rzeczywiście żyje im się obecnie dużo lepiej na emigracji.

Część polskich emigrantów przebywa za granicą z całymi rodzinami, część nadal ma wPolsce bliskich, których stale wspiera. Czy z obserwacji TransferGo wynika, że na takie wsparcie decyduje się coraz więcej Polaków i to wsparcie rośnie pod względem przesyłanych kwot?

Od użytkowników TransferGo wiemy, że zjawisko eurosierot, które było tak masowo obserwowane tuż po wejściu do Unii Europejskiej już nie jest teraz tak powszechne. Polacy coraz częściej decydują się wyjeżdżać całymi rodzinami. Dzieci uczą się lokalnego języka, chodzą do lokalnych szkół, ale nadal bardzo ważne jest szlifowanie polskiego języka, wiedzy i historii o zwyczajach. Co ciekawe, nasza firma operuje także w Rumunii i tam zjawisko eurosierot nadal jest bardzo często obserwowane. Dzieci są zostawiane pod opieką dziadków, a rodzice wyjeżdżają na emigrację, by zarobić i przesłać jak najwięcej pieniędzy do domu.

To, co my zauważyliśmy, to na pewno wzrost liczby i wielkości przelewów. Jeszcze w 2015 roku obserwowaliśmy przelewy z Wielkiej Brytanii opiewające na kwotę około 200-300 funtów. Obecnie rośnie liczba wyższych przelewów, czyli na kwoty ponad tysiąca funtów na klienta miesięcznie. Co ciekawe, najwyższe kwoty pojedynczych przelewów płyną do Polski z Norwegii i sięgają powyżej 4 tys. zł na klienta miesięcznie.

Polacy przelewają pieniądze z różnych powodów, co też widać po tytułach transakcji. Nie tylko wspierają rodzinę, ale i spłacają kredyty, opłacają studia czy alimenty. Także w rozmowach z klientami zauważymy, że powody przelewania pieniędzy nie są motywowane tylko wsparciem rodziny, ale także służą do rozwiązania dawnych problemów czy trafiają na konta oszczędnościowe, by zrealizować marzenie o powrocie do kraju.

Czy są takie okresy w ciągu roku kiedy wsparcie z zagranicy dla rodzin w Polsce płynie na dużą skalę?

Takimi okresami są święta: Boże Narodzenie i Wielkanoc. Z danych TransferGo wynika, że za pośrednictwem naszej platformy Polacy robią przelewy średnio 15-16 proc. częściej i te kwoty są także wyższe.

A jak oceniacie Państwo perspektywy? Czy nadal można spodziewać się wzrostu liczby i wielkości transferów i czy będzie on wynikał z faktu, że nadal wielu Polaków wyjeżdża w celach zarobkowych za granicę, czy może wzrostu zarobków obecnie pracujących w UE rodaków?

Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak będzie wyglądała koniunktura w gospodarce, czy spełnią się czarne scenariusze ekonomistów o nadchodzącej recesji. Wpływa na to wiele czynników politycznych i społecznych. Niewiadomą jest także brexit. Ciekawie sytuacja wygląda w Niemczech. Tu zmienia się rynek pracy, coraz bardziej otwiera się na pracowników z Ukrainy. Te temat żywo dyskutowane są w naszych mediach społecznościowych, ale i podejmowane są przez klientów w bezpośrednich rozmowach z nami.

To, co na pewno obserwujemy, to wzrost kwot i częstotliwości przelewów. Każdego miesiąca przybywa nam kilka tysięcy klientów tylko i wyłącznie z Polski. W 2018 roku Polacy przesłali do domu za pośrednictwem TransferGo prawie pół miliarda złotych, z czego aż 412 mln zł z Wielkiej Brytanii.

Zmienia się też sposób przesyłania pieniędzy. Polacy łatwo i chętnie adaptują nowe technologie w bankowościach i płatnościach. Dla nas płatność kartą czy przez aplikację jest naturalna. Aplikacje mobilne, jak TransferGo, zyskują popularność wśród Polaków, bo są bezpieczne jak banki, ale szybkość przelewów i koszty ich wykonania są o wiele atrakcyjniejsze. Taki przelew można też wykonać na swoim smartfonie, który zawsze jest w zasięgu ręki. Nie trzeba już szukać, jak kiedyś, punktów przyjmujących gotówkę czy płacić wysokie marże w banku. Przy tym gwarantujemy bezpieczeństwo. I ono jest kluczowe. To są zarobione pieniądze, które emigranci chcą wysłać rodzinie. I my doskonale o tym wiemy.

Więcej
    Komentarze
    Artykuł sponsorowany... Nie za bardzo da sie to czytać, brzmi jak czytanie kolorowych folderów reklamowych albo prasy branżowej. Generalnie powoduje lekkie mdłości.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0