Z Przemysławem Krajewskim rozmawia Marcin Ręczmin
– Na początku życia małżeńskiego nie czułem się predysponowany do roli ojca. Nie bardzo też wiedziałem, co w życiu chcę robić. Miałem wizję, że jestem poetą buntownikiem, jak Stachura, choć było to myślenie infantylne i bez podstaw. Do tego zaczęliśmy, trzeba to tak nazwać, w ubóstwie. Tak więc nie byliśmy gotowi, żeby być rodzicami wielkiej rodziny. Dopiero przy drugim dziecku zaczęło dojrzewać, że chyba warto.
Wszystkie komentarze
Chore.... To mi wygląda na patologiczną chęć bycia w permanentnej ciąży.
To już mężczyźni zachodzą w ciążę?
ciekawe, co dzieci myślą o matce?
Ten patologiczny stan dotyczy i kobiet i mężczyzn (rozmaite są gustach w tej materii ...).
Ale na szczęście to jest wywiad z ojcem, a nie z matką.
"To jak dzielisz się z żoną obowiązkami?
– Sam nie wiem jak. Wiele obowiązków pojawia się nagle i znikąd. "
Work life balance jest dobry bo wygląda na to, że Żona wszystko organizuje. Zajmuje się życiem codziennym, przynosi hajs do domu i jeszcze wspiera męża w jego przedsięwzięciach.
piszesz jak ktoś, kto twierdzi że zajmowanie się domem to żadna praca.
Przepisuję od p. Przemysława i podpisuję się, z pozdrowieniami :)
A co by miało szkodzi zdrowiu żony?
Co rok prorok, zapie...nie na dwa etaty, wczesne wstawanie, ona o 6! on o 7.30. Jakoś po swoim rowerze i fitnesach, nie wspomniał o rozrywkach żony...
9 ciąż i porodów. Nie będę wdawać się w szczegóły anatomiczne, pozostawiam to twojej wyobraźni.
Coście się tak tego roweru uczepili? "Jego rower" to zabranie tym rowerem dziecka na plac zabaw i zrobienie zakupów w drodze powrotnej. Podobnie wstawanie - co w tym dziwnego, że domownicy wstają o różnych porach i konsekwentnie o różnych porach idą spać?
No ale przecież jasno pisze, że to był jej wybór? Jakby jej zdrowia nie starczyło to by chyba nie pchała kolejnego dziecka na świat?
bo my jako Polacy bardzo lubimy urządzać życie inne ludzi, czyż nie?
Również uważam że to przepiękna historia spełnionego ojca.
I chociaż uważam że rodzice nic nie poświęcają swym dzieciom,
a jedynie ofiarują wraz z miłością bezgraniczną swą uwagę i czas
potrzebny dzieciom do zdrowego dorastania. Mam wiele wspólnych
z autorem przeżyć związanych z wychowywaniem dzieci i angażowaniem
się w ich rozwój, oraz organizacje wyjazdów na okresy ferii i wakacji, bo
uważam że dzieciom bardzo potrzebne są też zmiany choćby na krótki
czas gdy mogą się całkowicie odprężyć od ich codziennych zajęć, nauki.
Bardzo ważnym aspektem wychowawczym jest też umożliwianie dzieciom
współdecydowanie o sprawach ich dotyczących i pozwalanie im na
podejmowanie przez nie decyzji, najpierw pod naszą opieką, aby nie
musiały ponosić zbyt bolących je konsekwencji. Jet to też potwierdzeniem
mego przekonania, że dzieci nie wymagają zbytnich nakładów finansowych,
że znoszą rozsądnie i ograniczenia, ale muszą być szczerze informowane
przez swych rodziców i nie oszukiwane o możliwościach rodziny.
Żona idealna ;) Mało dzisiaj tradycyjnych kobiet, które chcą się poświęcać dla rodziny.
I dlatego idealna? Że się poświęca?
Dlaczego się poświęca? Może ona tak lubi?
Mam podobne przemyslenia ale z rozmowy wynika, ze to ona chciala miec duza rodzine z poeta. Musiala wiedziec, ze to nie bedzie latwe.
Czy mąż leży do góry brzuchem, kiedy ona jest w pracy?
Śpi 1,5 h dłużej, potem bawi się z dzieckiem 2 h, potem pracuje 2 h, robi obiad i co dalej?
Wstaje 1,5h później =/= śpi półtorej godziny dłużej. Przecież tuz obok jest informacja, że żona idzie spać wcześniej.
Co do "co robi dalej" nie wyspowiadał się wyczerpująco, ale wspomina faktycznie że "bawi się z dzieckiem" (zdarzyło ci się kiedyś opiekować malutkim dzieckiem?), potem 2 godziny pracuje, potem jadą na plac zabaw, potem zakupy, robienie obiadu dla 10 osób, obiad, wielka niewiadoma popołudnia, wspólne wieczory z dziećmi - i jeśli ma wieczorem czas dla siebie, to co konkretnie w tym złego?
Pani zawodowo niespracowana, albo w ciąży i nie wolno jej przemęczać albo na macierzyńskim w domu; 20 lat takiej pracy już zaliczone, jeśli ma studia to kolejne plus 5. Jakieś dochody, resztę dołoży mops, z pracy i mieszkania nie wyrzucą bo tyle dzieci, kredytu nie spłacają, mieszkanie za friko. Pani ma najniższą emeryturę za urodzenie 4 dzieci, ale co z ojcem, czyżby dzieci będą utrzymywać na starość? Luzik. Najważniejsze, że zdrowe dzieci.
Miasto dało mieszkanie w kamienicy z dużym salonem, miasto daje zajęcia dzieciom w Domu Młodzieży, dobrzy ludzie dzwonią i proponują atrakcje dla dzieci (że aż trzeba wybierać...), państwo daje 800+, żona haruje zawodowo i na drugi etat w domu, to i można być sobie ojcem dziewięciorga, wstawać półtorej godziny po żonie, a potem dwie godziny jeździć na rowerze, no i ta poezja...
Bardzo ładnie.
" Pan poeta, pan poeta..."
Też się wzruszyłam.
W realu wygląda to bardziej prozaicznie. Przez kilka lat sąsiadowałam z wielodzietną rodziną, u której nie mogłam doliczyć się ciąż i dzieci ( i nie, żeby mnie to cokolwiek obchodziło, ale mam oczy, to patrzę ) a najstarszą dziewczynkę, 13 - letnią, kiedy ją poznałam, zawsze widziałam z jakimś niemowlęciem na ręku...Dziewczynka rosła, niemowląt przybywało i w pewnym momencie przestałam ogarniać, czy nosi nadal rodzeństwo, czy to już może własne, jeśli dziewczyna w mamusię poszła...Tatuś w wieku średnim przeniósł się na łono Abrahama i w tym momencie fabryka stanęła, jak sądzę.
W mojej rodzinie znana jest też historia jednej z jej odnóg, w której było kilkanaścioro dzieci ( dokładnie nie wiem, jak liczyć, bo ze dwoje zmarło w niemowlęctwie ), gdzie najstarsze córki musiały zajmować się kolejnymi dziećmi i w końcu zdarzyło się, że kiedy ojciec zawołał najstarszą w domu 16 - latkę ( starsze siostry były już poza domem) i przekazał jej radosną wiadomość o urodzeniu się dziecka, ta odpowiedziała: "mam w d... wasze dzieci", co zostało zapamiętane na pokolenia, jako że w owych czasach było niebywałym aktem odwagi.
P.S A Elbanowscy są lepsi. Mają 10 - tkę ( i kto wie, co dalej) i mają jeszcze czas na różne, pisowskie rozróby...
Też się wzruszyłam.
W realu wygląda to bardziej prozaicznie. Przez kilka lat sąsiadowałam z wielodzietną rodziną, u której nie mogłam doliczyć się ciąż i dzieci ( i nie, żeby mnie to cokolwiek obchodziło, ale mam oczy, to patrzę ) a najstarszą dziewczynkę, 13 - letnią, kiedy ją poznałam, zawsze widziałam z jakimś niemowlęciem na ręku...Dziewczynka rosła, niemowląt przybywało i w pewnym momencie przestałam ogarniać, czy nosi nadal rodzeństwo, czy to już może własne, jeśli dziewczyna w mamusię poszła...Tatuś w wieku średnim przeniósł się na łono Abrahama i w tym momencie fabryka stanęła, jak sądzę.
W mojej rodzinie znana jest też historia jednej z jej odnóg, w której było kilkanaścioro dzieci ( dokładnie nie wiem, jak liczyć, bo ze dwoje zmarło w niemowlęctwie ), gdzie najstarsze córki musiały zajmować się kolejnymi dziećmi i w końcu zdarzyło się, że kiedy ojciec zawołał najstarszą w domu 16 - latkę ( starsze siostry były już poza domem) i przekazał jej radosną wiadomość o urodzeniu się dziecka, ta odpowiedziała: "mam w d... wasze dzieci", co zostało zapamiętane na pokolenia, jako że w owych czasach było niebywałym aktem odwagi.
P.S A Elbanowscy są lepsi. Mają 10 - tkę ( i kto wie, co dalej) i mają jeszcze czas na różne, pisowskie rozróby.
O, "bliźniaki" ! :-)
Jeszcze siedmioro:)
Mam podobny przypadek w bliskiej rodzinie. Kolejnymi dziecmi razem z mama zajmuje sie najstarsza, 14 letnia corka. Taka druga mala mamusia. Jest mi tej dziewczynki bardzo zal bo ponosi odpowiedzialnosc za czyny rodzicow. Taty na tym obrazku nie ma bo siedzi na delegacjach natomiast nie slyszalam, zeby zamkneli produkcje. Cala rodzina czeka na kolejna ciaze.
"Ładnie.
Miasto dało mieszkanie w kamienicy z dużym salonem, "
Tak to już jest w miastach, że istnieją mieszkania komunalne. Nierzadko o metrażu adekwatnych do liczby mieszkańców. Potępiasz kiedy w mieszkaniu komunalnym mieszka duża rodzina, czy generalnie wszystkich mieszkających w lokalach należących do miasta?
Czy zakładamy, że nie płacą czynszu?
"miasto daje zajęcia dzieciom w Domu Młodzieży, "
Masa różnych dzieci korzysta z zajęć w domach kultury. Czy potępiamy wszystkich rodziców, że korzystają z tańszych zajęć w domach kultury, czy tylko tych mających duże rodziny?
"dobrzy ludzie dzwonią i proponują atrakcje dla dzieci (że aż trzeba wybierać...), "
Tu faktycznie przewaga i sporej rodziny, i - jak zakładam - działalności społecznej na rzecz dzieci, których rodziny nie moga im zapewnic rozrywek czy wyjazdów na zielona szkołę.
"państwo daje 800+, "
Wszystkim dzieciom. Z rodzin bogatywch, biednych, małych i dużych. Czy wszyscy rodice są w domyśle darmozjadami na garnuszku państwa (chyba że pijesz do czegoś innego?), czy od jakiejś liczby dzieci, niezależnie od tego, czy pracują?
"żona haruje zawodowo i na drugi etat w domu, to i można być sobie ojcem dziewięciorga, wstawać półtorej godziny po żonie, a potem dwie godziny jeździć na rowerze, "
Czy haruje, to nie wiem, zakładam, że praca architekta w urzędzie to nie nocna zmiana w amazonie. Powem przewrotnie, że część znanych mi matek traktowała wyjście do pracy jak czas odpoczynku od dzieci. Czy mąż zmusił żonę do posiadania takiej ilości dzieci, czy był to jej wybór? Roztaczana przez ciebie wizja totalnego uciemiężenia trochę się kłóci ze świadomym zdecydowaniem się na wielokrotne macierzyństwo, nie sądzisz?
Piszesz, że mąż dwie godziny sobie jeździ na rowerze. ja w artykule czytam co innego - że jedzie rowerem na plac zabaw z malutkim dzieckiem, którym się zajmuje w czasie, gdy żona jest w pracy, a potem na zakupy. Rower pozwala mu przewieźć jedzenie dla 10 osób. Wstaje później, ale i kładzie się później.
Swoją drogą ciekawe, czy gdyby odwrócić role i to żona zostawałaby w domu z najmłodszym dzieckiem, chodziła z nim do parku, na zakupy, gotowała obiad dla całej rodziny, w międzyczasie pisała, bo taki byłby jej zawód (zdaje się, że bohater artykułu nie pisze tylko do szuflady), a co drugi dzień chodziłaby na fitness, a w tym czasie mąż chodziłby do pracy, a po powrocie "pomagał w domu" - czy wtedy odbiór ich sytuacji byłby taki sam?
"no i ta poezja..."
Czyli?
A mnie wzruszył budżet na obiad, tylko 50 zł na 10 osób, bo chyba ten ostatni maluszek to je coś innego? I drugie 50 zł na chleb, masło i mleko. Czyli rozumiem, że wszyscy głodują albo dzieci mają darmowe obiady w szkole, bo rodzice niewydolni finansowo. Reasumując, oceniam ich stawkę dzienną na 250/300 zł. Oczywiście nikomu do gara nie zaglądam ale nie ma co się chwalić zaradnościa kiedy to życie na cudzy koszt.
Przypomniala mi sie piosenka z Kabaretu Starszych Panów: "Rozalio, niosę ci szczęscie i regulację przyrostu" :-) Mozna ją zadedykowac tej pani w Izraelu i tej pani w Polsce.
Dlatego Izrael bardzo szybko stanie się teokracją, już to widać na horyzoncie
Około 10 lat temu czytałem artykuł o izraelskiej "bogobojnej" rodzince, gdzie dzieciaków było 20. Pierwsze dziecko babka urodziła w wieku 16 lat - o ile dobrze pamiętam.....
Mieszkalam w Izraelu lata i tam byly takie przypadki, ze taka rodzina np zapomniala o jednym dziecku na lotnisku i poleciala bez niego. Widzialam tez jak pakuja sie do duzego samochodu i dwa najmniejsze sa upychane razem z zakupami do bagaznika.
Ojcowie ucza sie Tory natomiast kobiety ogarniaja caly ten burdel i bardzo czesto jeszcze dorabiaja. Oczywiscie wszyscy zyja glownie z zasilkow, nie sluza w armii, nie placa podatkow, maja w powazaniu swieckie prawo i swieckich sasiadow a przy tym maja swoje partie, organizacje, rabanut i ogromny wplyw na panstwo i zycie innych obtywateli.
Kiedys taka rodzina wprowadzila sie obok nas w swieckiej dzielnicy Jerozolimy i na drugi dzien mialam stukanie w drzwi i darcie pyska, ze odkurzam w szabat. Tym samym nie przeszkadzalo im prosic mnie o rozne przyslugi. Zrobili sobie ze mnie takiego goja szabasowego. Dodam, ze moj ojciec jest Zydem ale to dla nich jest nadal goj...lol
Kiedyś czytałam, że Judaizm jest zależny od matki a nie ojca. To pochodzenie matki jest ważniejsze.
"Dodam, ze moj ojciec jest Zydem ale to dla nich jest nadal goj...lol" to chyba wiesz, że tu liczy się matka.
a jakie to ma znaczenie? W komentarzu chodzi o to, że uważają za goja ojca bohatera. Dlaczego zakładasz, że matka ojca nie jest Żydówką?